poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zakład ( I wanna love - rozdział 17 )





*Poszukiwania – druga para *
- Ari! Tao! - krzyczeli równocześnie Niel i Mika. 
- Robi się coraz ciemniej. – powiedział dziewczyna zaniepokojona.
- Nie martw się, znajdziemy ich. – chłopak położył rękę na jej ramieniu.
Brunetka pokiwała głową i znowu zaczęła krzyczeć imiona przyjaciół.
- Tu jesteśmy! – usłyszeli cichy krzyk Tao.
Szybko ruszyli w stronę, z której dochodził głos. Nie musieli szukać długo, ponieważ oni też zaczęli iść w ich stronę. Byli cali, może lekko brudni, bo cały czas siedzieli na ziemi, ale na szczęście był to ich największy problem. No może oprócz tego, że dziewczyna była lekko przestraszona i przyczepiła się ramienia chińczyka jak mała dziewczynka. Nawet kiedy zobaczyła Mikę i Niela nie puściła go. Czuła się z nim bezpieczna, a nadal nie mogła przyzwyczaić się do ciemności. Koleżanka podbiegła do niej.
- Wszystko w porządku?
- Hymm. – wydukała i lekko skinęła głową.
- Co za ulga. Dobra wracamy, bo już jest późno.
Wszyscy zaczęli iść, Mika i Niel z przodu, a Ari szła z tyłu, przytulając się do ramienia Tao.

* Następny dzień – szkoła *

Wszyscy siedzieli na stołówce, rozmawiając o wczorajszym dniu sportu. Ari i Tao opowiedzieli o kawale jakiegoś ucznia, przez który się zgubili. Wszyscy pytali, co się stało z kolanem Angel, ale dziewczyna powiedziała tylko, że się wywróciła. Kiedy zobaczyła jak Kai odchodzi od swojego stolika i wychodzi ze stołówki, szybko zabrała swoje rzeczy i pobiegła za nim. Zatrzymała go w korytarzu, a chłopak popatrzył na nią z uniesionymi brwiami.
- Co?
- Chciałam ci podziękować.
- Za co? – uniósł wyżej brwi.
- Za to, że mi wczoraj pomogłeś. No wiesz w lesie. Nie miałam czasu ci tego powiedzieć, bo jak się obudziłam ciebie już nie było.
- Spoko. – powiedział obojętnym tonem i odwrócił się.
- To wszystko? Nie masz mi czegoś do powiedzenia?
Popatrzyła na niego z wyrzutem, a on odwrócił się w jej stronę.
- A powinienem? – uśmiechnął się chytrze.
- Więc nadal twierdzisz, że ten bieg to był wypadek?
Jego uśmiech znikł z twarzy i przyglądał się dziewczynie w ciszy.
- Tak. Też cię lubię. – powiedziała dziewczyna, rzucając mu wredne spojrzenie i odwróciła się żeby odejść, ale chłopak ją złapał.
- No co?! – krzyknęła – Najpierw mnie olewasz, później specjalnie mnie przewracasz, popychasz, później nagle pomagasz, przed chwilą znowu mnie olewałeś, a teraz znowu czegoś chcesz?! Nie rozumiem twojego toku rozumowania!
- Zamknij się! Wszyscy się gapią. – wysyczał i ścisnął jej rękę mocniej.
Chciał dodać coś więcej, ale zadzwonił dzwonek.
- Pogadamy później. Przed szkołą o 15.
- Mam nagrania… - zaczęła, ale jej przerwał.
- Twój problem. Będę tu o 15. Nie spóźnij się.
Puścił jej rękę i odszedł.
* Po szkole – nagrania – grupa 1 *
- No w końcu się udało! – krzyknął GD, szczerze odetchnął z ulgą. – Na razie dam ci spokój. Pomęczymy teraz Angel… - rozejrzał się. – A właściwie to gdzie ona jest? – zapytał zdezorientowany.
- No właśnie… - zaczęła Mika. – Jej nie będzie. Musiała zostać dłużej w szkole. – wymyśliła szybko.
- Chincha?! Aish! Dobra więc jednak ciebie muszę jeszcze pomęczyć.
Dziewczyna westchnęła. Na szczęście dziś czuła się pełna energii i nagrania poszły im dobrze, bez większych przeszkód. Skończyła więc wcześniej i razem z L.Joe, jako podziękowanie dla niego za wsparcie duchowe, poszli do pobliskiej cukierni.
Zamówili sobie po kawałku ciasta i kawie. Różowo-włosy zamówił ciasto truskawkowe z bitą śmietaną i polewą czekoladową, a brunetka zamówiła o smaku toffi z posypką czekoladową. Oboje siedzieli, rozmawiając raz o nagraniach, gdzie L.Joe chwalił jej głos i to że tym razem poszło jej naprawdę dobrze, raz o zbliżającym się występnie, a resztę spędzili na wspominaniu ich dzieciństwa. Czas spędzili bardzo miło i nim się zorientowali, zrobiło się już ciemno, więc chłopak zaproponował, że odprowadzi ją do domu.
 Wsiedli do miejskiego autobusu i w około pół godziny dotarli do domu Pandory. L.Joe odprowadził ją pod same drzwi i kiedy dziewczyna mu podziękowała, po czym odwróciła chcąc wejść do budynku, różowo-włosy nagle złapał ją za rękę. Zaskoczona spojrzała na niego, ale on sam nie był pewien co robi. Mika czekała w ciszy na jakąś reakcję, ze strony chłopaka. Ten puścił jej rękę i poprawił grzywkę, próbując ukryć zażenowanie.
- Ja… Nie wiem czemu to zrobiłem. – przyznał.
Brązowooka uniosła brwi, ale nic nie powiedziała.
- To ja… Już będę się zbierał. – pomachał jej nieśmiało i pobiegł w stronę przystanku.
Brunetka patrzyła w ciszy jak ucieka, po czym wzruszyła ramionami i weszła do mieszkania.
*15:00  - przed szkołą *
- Więc jednak przyszłaś. – powiedział z sarkazmem.
 - A miałam inny wybór? – zmierzyła go wzrokiem.
- Zawsze ma się inny wybór. – uśmiechnął się chytrze.
- Przejdziesz do sedna i powiesz mi o co ci chodzi? – spytała bez zbędnych gadek.
- A co chciałabyś wiedzieć?
- Dlaczego się tak zachowujesz, to chyba logiczne. – powiedziała poirytowana.
- Dlaczego tak bardzo cię to interesuje? – przedrzeźniał ją.
- To chyba normalne, że chcę wiedzieć dlaczego ktoś mnie nie lubi. Szczególnie kiedy traktuje mnie tak jak ty! – popatrzyła na swoje kolano, a on podążył za jej wzrokiem.
- To… - zaczął, a jego uśmiech zszedł z twarzy. – Sorry. Nie było zamierzone. – powiedział po chwili.
- Nie było zamierzone?!  Żartujesz sobie?! Przecież specjalnie się zatrzymałeś! I na dodatek nie raczyłeś mi pomóc, tylko się śmiałeś! Nawet nie przeprosiłeś! – krzyczała na niego z wyrzutem.
- Przepraszam dobra? To nie miało się tak skończyć. Nie chciałem, żeby coś ci się stało. To był tylko głupi zakład.
- Zakład?! Co ty pieprzysz?! Założyłeś się, że połamiesz mi nogi czy co?!
- Oczywiście, że nie! – krzyknął nagle, jakby się obudził, dopiero zdając sobie sprawę, że dziewczyna posądza go o coś takiego. – Założyłem się, że będę cię olewać, będę wredny itd. Wtedy na zawodach powiedzieli, że musimy przegrać, dlatego się zatrzymałem i nie mogłem ci pomóc, bo wszyscy patrzyli. Przepraszam. – powiedział ze skruchą.
- Jesteś głupi czy co?!
Spojrzał na nią zaskoczony.
- No co się tak gapisz?! Robisz sobie żarty z takich rzeczy?! To nie jest śmieszne!
- Przecież przeprosiłem. – wydukał.
- Przeprosiłeś..? Zapomnij… Nie chce mi się z tobą gadać. Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej. – zrezygnowana, odwróciła się w drugą stronę i zaczęła powoli odchodzić.
Czuła jak krew się w niej buzuje i jak zaraz nie odejdzie, to wybuchnie, a to mogło się źle skończyć. Jak na złość Kai złapał ją za rękę, nie pozwalając odejść.
- Przepraszam! Słyszysz?! Przecież przeprosiłem co więcej mogę zrobić?! – spytał błagalnym tonem.
- Puść mnie. – wysyczała i próbowała się uwolnić z jego uścisku.
- Nie puszczę! Musisz mi wybaczyć! – był śmiertelnie poważny. Nie miał zamiaru jej puszczać, chciał zamknąć ten rozdział i bez żadnych wyrzutów zacząć z nią rozmawiać, jak normalni kumple.  Ale ona najwyraźniej tego nie chciała, bo siłowała się z nim z zaciętą miną, aż chłopak pożałował, że zgodził się na tak głupi zakład. Ze zrezygnowaniem puścił jej rękę, a dziewczyna, która się z nim szarpała, upadła na ziemię. Chłopak wyszczerzył oczy i szybko pomógł jej wstać.
- Przepraszam! Znowu to zrobiłem!
Schował twarz w ręce, widząc na sobie surowy wzrok niebieskookiej i usiadł, podpierając się o drzewo. Blondynka spojrzała na niego i mimo tego, że nadal nie mogła mu wybaczyć tego co zrobił, to poczuła, że powinna z nim zostać, chociaż na chwilę. Ukucnęła obok niego, a ten wtedy podniósł głowę i popatrzył jej prosto w oczy. Nie wyglądał na smutnego, raczej wkurzonego i trochę zawiedzionego.
- Naprawdę mi nie wybaczysz? – spytał nie odwracając od niej wzroku. Dziewczyna, pod siłą jego spojrzenia, tylko wzruszyła ramionami. – Wybaczysz mi. Tylko potrzebujesz czasu prawda? – spytał z nadzieją.
Angel nie wiedziała co odpowiedzieć, po prostu skinęła głową. Nie miała ani ochoty, ani siły do kłótni. Chciała po prostu wrócić do domu i położyć się w ciepłym, wygodnym łóżku i zasnąć. Chłopak pierwszy raz w jej obecności szczerze się uśmiechnął. Blondynka chciała odwzajemnić jego uśmiech, próbując tym samym podnieść i jego, i siebie na duchu, jednak ten wymuszony uśmiech zmienił się po chwili w grymas cierpienia, z powodu wielkiego bólu głowy, spowodowanego tak nagłym przypływem rożnych emocji. Nie miała już ochoty na nic. Po prosu wstała i powolnym krokiem ruszyła w stronę domu. Kai znowu ją zatrzymał.
- Zawiozę cię. Mam samochód.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową i bez sprzeciwów poszła za brunetem. Kiedy dotarli pod jej dom, bez słowa wyszła z auta.  Chłopak szybko wybiegł za nią i złapał przed wejściem do budynku. Szybkim ruchem przygarnął ją do siebie i przytulił. Angel nie wiedziała co robić, więc tylko stała w bezruchu.
- Chciałem tylko powiedzieć, że jest mi naprawdę przykro. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Delikatnie odsunął ją od siebie, słabo się uśmiechnął i rzucając tylko „Do zobaczenia jutro” pobiegł do auta, a dziewczyna bez zastanowienia weszła do mieszkania.

~Angel

4 komentarze: