niedziela, 30 marca 2014

Gwiazda (T.O.P - BigBang)

Wracałaś z odwiedzin w swoim rodzinnym domu w Polsce. Razem z Twoim narzeczonym ustaliliście, że będzie lepiej, jeżeli przygotujesz swoją rodzinę na wieści o ślubie z kompletnie nieznajomym im mężczyzną. Wizyta poszła bardzo dobrze, a nawet lepiej niżbyś się spodziewała. Twoi rodzice, jak i brat zaakceptowali Twój związek, jednak nie wiedzieli, że jesteś już zaręczona. Bałaś się trochę ich o tym powiadomić, ponieważ Twój partner nie pracował. Dla Twoich rodziców ważne było stanowisko, które zajmuje człowiek, ponieważ uważali, że to świadczy o nim. Ile pracy włożył w swoją przyszłość.

Miłosza poznałaś lecąc do Korei. Ty leciałaś po nowe doświadczenia zawodowe w związku z awansem w pracy, a on chciał rozpocząć nowe, lepsze życie w nowym kraju. Początkowo miałaś mieszkanie z pracy, więc zapewniono ci start. Chłopak go nie miał, więc zaproponowałaś, że przez jakiś czas może zamieszkać u Ciebie. Z każdym dniem wspólnego mieszkania zbliżaliście się do siebie, aż w końcu zostaliście parą, a potem Miłosz ci się oświadczył. Przyjęłaś go bez żadnego zastanowienia, ponieważ go kochałaś. Miłosz przez długi czas nie mógł znaleźć pracy, więc to ty utrzymywałaś waszą dwójkę, ale z Twoimi wysokimi zarobkami mogłaś sobie na to pozwolić. Ufałaś mu, ale jednak założyłaś dla swoich oszczędności oddzielne konto. W razie wypadku nie chciałaś zostać na lodzie. Przezorny zawsze ubezpieczony jak mawia Twoja mama.

Byliście ze sobą już dwa lata i mogłaś powiedzieć, że byłaś szczęśliwa. Zdarzały się Wam czasami ciche dni, ale byliście dość zgodną para i szybko dochodziliście do porozumienia. Jeszcze w Polsce dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży jednak nie powiedziałaś nic rodzicom. Mogłaś przypuszczać, że gdyby się tylko dowiedzieli o dziecku zmusiliby Cię do natychmiastowego ślubu, a tego nie chciałaś.

Odebrałaś swoje bagaże i rozczarowana tym, że Miłosz nie czekał na Ciebie na lotnisku tak jak obiecywał w dniu Twojego odlotu trochę Cię zasmuciła. Ogólnie martwiłaś się o niego, bo nie kontaktował się z Tobą podczas Twojego pobytu w rodzinnym kraju. Ty zostawiłaś mu masę wiadomości i jeszcze więcej połączeń, ale on na żadne nie odpowiedział. Idąc i rozmyślając wpadłaś na kogoś.

-Przepraszam bardzo! - ukłoniłaś się przestraszona.
-Nic się nie stało – przed Tobą stał przystojny Koreańczyk około trzydziestki.
-Na pewno? Powinnam uważać – ukucnęłaś, żeby pomóc mężczyźnie zebrać dokumenty, które przez zderzenie z Tobą rozsypał.
-Proszę się nie martwić – uśmiechnął się – Jestem dużym i dobrze zbudowanym chłopcem – odparł, no co roześmiałaś się – Porozmawiałbym dłużej, ale spieszę się na samolot. Do zobaczenia mam nadzieję – posłał ci uśmiech, po czym oddalił się szybkim krokiem.

Patrzyłaś jeszcze przez chwilę na jego oddalającą się sylwetkę. Przed oczami miałaś jeszcze jego cudowny uśmiech i czarne oczy. Otrząsnęłaś się, po czym w duchu lekko się upomniałaś.

* * *

Wysiadłaś z taksówki przed Waszym blokiem w międzyczasie przeprowadziłaś się na swoje z mieszkania firmowego. Od razu skierowałaś się do klatki schodowej.

Zanim zaczęłaś otwierać drzwi miałaś wrażenie, że coś jest nie tak. I miałaś rację. Drzwi po kilkukrotnej próbie otwarcie nie ustępowały, a gdy dzwoniłaś dzwonkiem tez nikt nie otwierał. Wykonałaś również kilkadziesiąt telefonów do narzeczonego, ale jego telefon nadal milczał. Zmartwiona, jak i poddenerwowana wyszłaś z bloku, po czym skierowałaś się do mieszkania przyjaciółki, która mieszkała dwie ulice dalej.

-Mogę wejść? - zapytałaś, gdy otworzyła Ci drzwi.
-Pewnie, że tak – ucieszyła się na Twój widok – Jak było u rodziców? Przyjeżdżasz najpierw do mnie? Miłosz nie odebrał Cię z lotniska? - zadawała masę pytań.

Lee Soo Won była bardzo rozgadaną dziewczyną. Pracowałyście w jednej firmie. Była on pierwszą osobą, z którą zaprzyjaźniłaś się w Korei. Była ona na tyle miła, że pokazała Ci miasto i pomagała, kiedy nie do końca radziłaś sobie z językiem, a z czasem zaprzyjaźniłyście się.

Opowiedziałaś jej o zaistniałej sytuacji, a ona mocno zdziwiła się wieścią, że Miłosz nie odbierał telefonów.

-Widziałam go dwa dni temu w sklepie. Mówił, że rozmawiał z Tobą i że masz się dobrze – oznajmiła Ci.

Nie dawało Ci to spokoju. Nie wiedziałaś co o tym wszystkim myśleć, przecież Twój narzeczony okłamał Soo Won.

-Myślę, że powinnaś wziąć prysznic i się przebrać – powiedziała dziewczyna – musimy przemyśleć to na spokojnie. W międzyczasie zadzwonię do Seung Hyuna i powiem, że nocujesz u nas. Przy okazji może coś doradzi – powiedziała, z czym się zgodziłaś. Byłaś bardzo zmęczona. Musiałaś teraz o siebie dbać, bo nawet jeśli wyobrażałaś sobie najgorsze scenariusze to musiałaś dbać o siebie dla tego maleństwa, które rozwija się w Tobie.

* * *

-I co powiedziała Twoja wielka miłość – w lepszym humorze opuściłaś łazienkę, na co Twoja przyjaciółka się uśmiechnęła.
-Nie drwij proszę cię – odparła z uśmiechem.

Tak naprawdę nigdy nie miałam okazji poznać osobiście jej chłopaka. Kiedyś gdzieś widziałaś jego zdjęcie, ale widząc go na ulicy na pewno byś go nie rozpoznała.

-Czym on właściwie się zajmuje?
-Nie jestem pewna czy mogę Ci powiedzieć. Tak w sumie nasz związek jest trochę w tajemnicy, bo Seung Hyun, a właściwie Seungri jest piosenkarzem – oznajmiła Twoja przyjaciółka, czekając na Twoja reakcję.
-Yah! Dlaczego mi o tym mówisz dopiero teraz?
-Nie pytałaś wcześniej – pokazała Ci język.
-Fakt mój błąd. No dobra, ale co ci powiedział ten Romeo?
-Teraz są z zespołem w Japonii, ale wracają pojutrze, więc do tego czasu możesz tu zostać, potem coś wymyślimy i przede wszystkim pójdzie z nami do Twojego mieszkania zobaczyć, o co chodzi. Stwierdził, że lepiej byłoby, gdybyśmy same tam nie szły – powiedziała.
-Skoro tak ma być lepiej – odparłaś – Dobrze, że mam jeszcze urlop – westchnęłaś – Mogę iść się położyć?
-Pewnie, że tak, chodź za mną – dziewczyna zaprowadziła Cię do sypialni – Niestety to jednopokojowe mieszkanie, a ja nie mogę pozwolić, żebyś spała na kanapie, dlatego śpisz tutaj.
-Jesteś kochana, ale łóżko jest duże. Twój Romeo nie obrazi się, jeśli raz będziesz spała ze mną?
-No ja nie wiem – powiedziała poważnym tonem, aby po chwili się roześmiać.
-Mogę Ci zadać pytanie?
-O co chodzi?
-Daj posłuchać jak śpiewa zespół Twojego Romeo?

* * *

Dwa dni minęły strasznie szybko. Chłopak Twojej przyjaciółki miał przyjechać do mieszkania za godzinę, a ona postanowiła pokazać ci w końcu zdjęcia członków zespołu BigBang. Spośród pięciu z nich zwróciłaś uwagę na jednego. Bruneto ciemnych oczach z diabelsko przystojnym uśmiechem, ten, na którego wpadłaś na lotnisku. Otworzyłaś szeroko oczy ze zdumienia.

-Co jest?

Opowiedziałaś jej o swoich krótkim spotkaniu z piosenkarzem i o wrażeniu, które na Tobie zrobił. Soo Won uśmiechnęła się pod nosem.

-Co tak się uśmiechasz?
-Jak skończysz sprawę z tym pacanem, który nadal się do Ciebie nie odezwał weź się za Seung Hyuna.
-On ma takie same imiona jak Twój Romeo?
-Zbieg okoliczności – zaśmiała się – Nazwiska mają inne. Mówią na niego T.O.P – poinformowała Cię.

Siedziałyście jeszcze chwilę w salonie, kiedy usłyszałyście jak ktoś otwiera drzwi. Twoja przyjaciółka automatycznie wyruszyła, żeby przywitać ukochanego, a ty postanowiłaś im nie przeszkadzać. Zostałaś więc w salonie.

-Wszyscy przyszliście? Jak miło – usłyszałaś głos przyjaciółki, a potem kilka śmiechów. Seungri z pewnością nie przyszedł sam. Popatrzyłaś na swoje ubranie. Po obejrzeniu go stwierdziłaś, że możesz pokazać się w nim ludziom. Właściwie miała cichą nadzieję, że dane będzie ci porozmawiać z mężczyzną, który Cię tak zaintrygował – No chodźcie poznacie moją przyjaciółkę.

Do salonu weszło pięciu mężczyzn.

-Wiedziałem, że się jeszcze zobaczymy – oznajmił T.O.P.
-To wy się znacie?
-Krótko i nieprawda – machnęłaś ręką – To który to Twój Romeo?
-Jestem Seungri – chłopak wyciągnął rękę w Twoim kierunku, odwzajemniłaś uścisk.
-A ja ___ Miło mi Cię poznać. I dziękuję za możliwość pomieszkania tutaj.
-Właśnie musimy dowiedzieć się, o co chodzi kolesiowi – powiedział odważnie Maknae.
-Może daj się najpierw zapoznać? - powiedział z wyrzutem Ji Yong, którego poznałaś ze zdjęć, które pokazała ci dziś przyjaciółka.

Pozostali przedstawili Ci się, a ty byłaś ciekawa, dlaczego oni wszyscy przyjechali tu dzisiaj.

-Jesteście głodni? - zapytała Soo Won.
-Tęskniłem za Twoją kuchnią – odezwał się Taeyang.
-Tak w sumie ja przyjechałem tu tylko po to – odezwał się Ji Yong.

Twoja przyjaciółka jęknęła i poszła do kuchni. Nie chciałaś zostać z nimi sam na sam, więc postanowiłaś pomóc przyjaciółce. Niestety niedane ci było dokończyć, ponieważ wszystkie zapachy z kuchni tak pobudziły Twój żołądek, że zebrało Cię na mdłości. Szybko pobiegłaś więc do łazienki. Przypuszczałaś, że to właśnie jedne z pierwszych objawów ciąży.

-Wszystko w porządku? - usłyszałaś, gdy tylko wyszłaś z toalety – Soo Won się zmartwiła, ale nie mogła dopuścić do spalenia ich obiadu – popatrzyłaś na rozmówcę, którym okazał się Seungri.
-To po prostu … - biłaś się z myślami czy mu powiedzieć – Źle się poczułam – powiedziałaś.
-Tak nagle? - przed Tobą zjawiła się przyjaciółka i razem ze swoim chłopakiem patrzyła na Ciebie wyczekująco. Rozejrzałaś się czy żaden z chłopaków przypadkiem nie podsłuchuje. Nie chciałaś by o tym wiedzieli.
-Spokojnie, dopóki nie zjedzą wszystkiego nie ruszą się z salonu – poinformowała i wciągnęła Cię do sypialni.
-No, bo ja jestem w ciąży – powiedziałaś i spuściłaś głowę, a pierwsze łzy zaczęły wypływać z Twoich oczu. Poczułaś jak ktoś Cię przytula.
-Poradzimy sobie jakoś – powiedziała Soo Won – Najpierw musimy pójść zobaczyć co się dzieje z Miłoszem. Spakujemy Twoje rzeczy i znajdziemy ci inne mieszkanie. Nie wrócisz do niego nie ważne co by się działo.
-On wie o tym, że będzie ojcem? - odezwał się Seungri.

Pokręciłaś przecząco głową.

-Pojedźmy tam i tak czekałyśmy wystarczająco długo – odezwała się Twoja przyjaciółka.
-Ja też chciałabym mieć to za sobą – odezwałaś się.

Gdy chłopaki zjedli tak jak mówili pojechali do siebie. Został Seungri i T.O.P.

-A ty czemu zostałeś? - zapytała starszego Twoja przyjaciółka.

Nie odpowiedział. Po prostu położył się na kanapie.

-Yah! Hyung co ty robisz? Musimy zaraz wyjść, a przecież nie zostawimy Cię samego tutaj.
-To pójdę z Wami – mężczyzna powoli wstał – Nie chce mi się siedzieć samemu w domu.

Para spojrzała na Ciebie z lekką obawą, na co wzruszyłaś ramionami.

* * *

Przed wyjściem z samochodu chłopaki założyli na twarze maseczki, a na głowę kaptury. Rozumiałaś, że wszystko było po to, żeby fanki ich nie zaczepiały. Przyjaciółka mówiła ci, że są z piosenkarzem już dość długo, ale nie chcą się ujawnić ze względu na jego fanki, które czasami zachowują się strasznie.

Dałaś klucze Seungriemu, a sama próbowałaś dodzwonić się do Miłosza, ale ten cały czas nie odbierał.

-Zamki są zmienione – powiedział piosenkarz.
-Pójdę do nadzorcy bloku i zapytam, o co chodzi – westchnęłaś.
-Hyung idź z nią – polecił starszemu Seungri – przydaj się na coś.
-O co tak właściwie chodzi – zapytał, gdy już oddaliliście się trochę – Nie chcę być wścibski - dodał szybko.
-Sama chciałabym wiedzieć, o co chodzi – westchnęłaś – Dzień dobry panu! - ukłoniłaś się nadzorcy bloku – Wie pan, zgubiłam klucze od mieszkania podczas pobytu u rodziców, a mojego narzeczonego nie ma w domu. Mogłabym się jakoś dostać do mieszkania?
-O dzień dobry panience – mężczyzna uśmiechnął się – Tutaj są klucze, ale to dziwne, że nikt nie otwiera. Pański narzeczony jakąś godzinę temu wrócił do domu z jakąś młodą dziewczyną.
-Dziękuję – uśmiechnęłaś się, wzięłaś klucze i ruszyłaś przed siebie.

Czyżby miało stać się prawdą to, że chłopak Cię zdradza. Nie chciałaś w to wierzyć. Ufałaś mu, powierzyłaś mu swoje uczucia, nosiłaś jego dziecko w swoim ciele. Nie zauważyłaś kiedy pierwsza łza wyleciała z Twoich oczu, a wtedy wylądowałaś w czyichś ramionach. Poczułaś rękę, która gładziła Cię po włosach i ciche szeptanie. Uspokoiło Cię to trochę.

-Muszę doprowadzić to do końca – oderwałaś się od mężczyzny trochę zarumieniona i ruszyłaś w stronę mieszkania.

Tym razem z otworzeniem drzwi nie było problemu. Wchodząc do mieszkania ujrzałaś mnóstwo porozrzucanych ubrań, a z sypialnie usłyszeliście dochodzące ciche jęki. Twoje oczy ponownie się zaszkliły, a wtedy poczułaś przyjemny, ciepły uścisk dłoni. Podniosłaś wzrok i zobaczyłaś T.O.P, który posyłał Ci pokrzepiający uśmiech.

-Zrobię to sama – oznajmiłaś przyjaciołom i podeszłaś do drzwi sypialni, w której spałaś jeszcze ponad tydzień temu razem z narzeczonym. Otworzyłaś drzwi i zacisnęłaś ręce w pięści. Miłosz tulił jakąś Koreankę do swojego boku i powtarzał jak bardzo ją kocha.

-Widzę, że moje pieniądze daleko Cię doprowadziły – odezwałaś się – Dlatego mam nadzieję, jeśli nie obrazisz się, jeśli w akcie własności mieszkania będzie widniało Twoje nazwisko. Jestem ciekawa czy ta dziewczyna też będzie taka naiwna.

Miłosz zaczął patrzeć na Ciebie niepewnym wzrokiem.

-Ale kochanie... - odezwał się po polsku – To nie tak jak myślisz!
-A jak? Co mam myśleć, że widzę Cię z tą dziewczyną w naszym łóżku nagich, a ty powtarzasz jeszcze jak ją kochasz dałbyś spokój. Zapamiętaj, że z dniem dzisiejszym jesteś dla mnie i mojego dziecka skończony. Dla nas nie istniejesz! Sama poradzę sobie w wychowaniu go. Bez Twojej pomocy!

Ruszyłaś do szafy, z której wyjęłaś pozostałe w niej walki i zaczęłaś szybko pakować swoje rzeczy. Kochankowie ubrali się, a dziewczyna wyszła z mieszkania nic nie mówiąc. W sypialni pojawili się Twoi przyjaciele.

-Kochanie proszę Cię nie rób mi tego, nie zostawiaj mnie – jęczał Miłosz – To wszystko nie tak jak myślisz ona mnie szantażowała.
-Mamy w to uwierzyć? – odezwała się Twoja przyjaciółka – Dziwi mnie, dlaczego ty w ogóle tu jeszcze jesteś.
-Kocham ___ i radziłbym Ci się nie mieszać w nasz związek – odezwał się do Soo Won i już chciał ją spoliczkować, gdyby nie ręka jej chłopaka, którą powstrzymał Twojego byłego już narzeczonego.
-Nie kochałeś mnie, kochałeś tylko moje pieniądze – oznajmiłaś, zamykając walizkę – I nigdy więcej nie podnoś ręki na moich przyjaciół – sama go spoliczkowałaś, po czym wyszłaś z sypialni, a następnie z mieszkania.
-Daj poniosę to – odezwał się T.O.P i bez czekania na jakąkolwiek zgodę zabrał od Ciebie walizkę.

* * *

-Dzisiaj mam jeszcze całonocne nagranie w wytwórni – odezwał się Seungri – jutro poszukamy czegoś dla Ciebie.
-W sumie to ja mam wolne dwa pokoje – odezwał się starszy – I tak stoją puste, więc mogłabyś tam zamieszkać.
-Nie chcę robić problemu – odezwałaś się.
-Ale to jest bardzo dobry pomysł. W Twoim stanie lepiej będzie jeśli nie będziesz mieszkała sama – odezwała się Twoja przyjaciółka – A jak chłopaki będą wyjeżdżać to ja będę do Ciebie wpadała.

Postanowili za Ciebie, a ty nie miałaś prawa głosu. Jeszcze tego dnia zawieźliście Twoje wszystkie rzeczy do mieszkania chłopaka. Byłaś zmęczona, dlatego nawet nie przebierając się zasnęłaś.

* * *

Czas mijał bardzo szybko. Nim się obejrzałaś byłaś już w siódmym miesiącu ciąży. Miałaś urodzić chłopca, który rozwijał się prawidłowo i zdążył już trochę dać ci popalić.

Od piątego miesiąca ciąży pracowałaś w domu. Szef był bardzo wyrozumiały i stwierdził, że nie może stracić tak dobrego pracownika, dlatego wszystkim zarządzałaś z mieszkania.

Z Choi Seung Hyunem mieszkało ci się bardzo dobrze, miałaś odłożone pieniądze, więc bez problemów znalazłabyś coś dla siebie, ale kiedy tylko poruszałaś ten temat chłopak dzwonił do Twojej przyjaciółki, która wybijał ci z głowy ten pomysł, śmiałaś się z niej, że powinna zostać terrorystką. Nigdy Ci niczego nie brakowało. Zawsze Cię rozpieszczał. Nie, nie byliście razem, ale chciałabyś, że on pokochał Cię tak jak ty jego. Jednak nie mogłaś sobie na to pozwolić z powodu jego kariery. Gdybyś nie była w ciąży może by to wyszło, ale to nawet nie jest jego dziecko. Mężczyzna poświęcał Ci mnóstwo czasu. Wychodziliście na spacery po parku, który był po przeciwnej stronie ulicy, spędzał z Tobą każdą możliwą chwilą. Nie padły między Wami żadne obietnice, ale kiedy po prostu Cię przytulał czułaś się szczęśliwa i bezpieczna. Dość długo zajęło mu przełamanie muru, który wybudowałaś po zdradzie Miłosza. Jednak teraz byłaś silniejsza i bogatsza w nowe doświadczenia.

Tamto mieszkanie sprzedałaś, nie miałaś pojęcia co teraz robił Miłosz. Nie chciałaś go znać, a Twoje dziecko nie potrzebuje takiego ojca.

Jedyne, o co się martwiłaś to reakcja rodziców. Ostatnio dzwonili do Ciebie coraz częściej jakby coś wyczuwali. Cały czas tłumaczyłaś się pracą. Nie wiedziałaś co im powiedzieć. Jak to wytłumaczyć, że znalazłaś się w takiej sytuacji. Bałaś się ich reakcji.

-Wszystkiego najlepszego – przed sobą ujrzałaś swojego współlokatora z bukietem kwiatów.
-Och to dzisiaj – delikatnie podniosłaś się z kanapy.
-Ostrożnie – moment później znalazł się przy Tobie.
-Nie musiałeś – wskazałaś na kwiaty – Ale dziękuję – przytuliłaś się do niego.
-Wiesz, że po prostu chciałem. Seungri dzwonił i powiedział, że przyjdą wieczorem z Soo Won.

Uśmiechnęłaś się na tę informację, dawno nie widziałaś przyjaciółki, a co za tym idzie chciałaś jej się poradzić w swoich sprawach sercowych.

Usiedliście na kanapie.

-Mam coś jeszcze dla Ciebie – odezwał się i wyjął pudełeczko z kieszeni. Otworzyłaś je niepewnie. W środku znajdował się łańcuszek z zawieszką w kształcie gwiazdy.
-Bo chciałbym, żebym był jedyną gwiazdą, na którą patrzysz – odezwał się cicho, po czym delikatnie wplótł palce w Twoje włosy i przysunął się do Ciebie, a po chwili czułaś jego wargi na swoich. Nie odepchnęłaś go, choć wiedziałaś, że powinnaś. Nie chciałaś niszczyć mu życia, a tak się zapewne stanie, jeżeli fanki dowiedzą się, że jesteście razem, a w dodatku ty jesteś w ciąży, a to nie jego dziecko.

-Kocham Cię – szepnął, gdy się od Ciebie oderwał – Zakochałem się już wtedy na lotnisku w Twoim uśmiechu i nie mogłem o nim zapomnieć. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy wtedy w mieszkaniu Soo Won zobaczyłem Ciebie.
-Ja. Ja też Cię kocham, ale Seung Hyun ty jesteś gwiazdą, a ja w ciąży i to nie jest Twoje dziecko.
-Myślę, że teraz największym problemem będą Twoi rodzice – odezwał się niepewnie.
-Co ty wykombinowałeś?
-Rozmawiałem z Twoim bratem. Kupiłem im bilety i zaprosiłem tutaj. Soo Won i Seungri odbiera ich z lotniska.
-To mój ostatni dzień życia – jęknęłaś.
-Jestem przy Tobie, więc nic ci się nie stanie – przytulił Cię.
-Ale co z Twoją karierą? - dalej się martwiłaś.
-Jestem w tej branży kilka dobrych lat. Myślę, że to najwyższy czas bym się ustatkował i założył rodzinę – oznajmił – A ty jesteś jak najbardziej odpowiednią do tego osobą – uśmiechnął się.

* * *

-Boję się – powiedziałaś, kiedy T.O.P odłożył telefon, na który dzwonił Seungri informując, że będą za kwadrans.
-Wszystko będzie dobrze piękna. Jestem obok – pocałował Cię w czoło.

Chwilę później w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Seung Hyun wstał i poszedł otworzyć, a ty ze zdenerwowania wbijałaś paznokcie w dłonie. Słyszałaś jak się witają. Twój brat robił za tłumacza, bo mama nie znała angielskiego.

Chwilę później weszli do salonu. Twoja mama jak Cię zobaczyła prawie zemdlała. Brat nie był zaskoczony. Ojciec natomiast kiwał twierdząco głową.

-Wracasz do Polski – odezwała się kobieta, a ty patrzyłaś na nią z niedowierzaniem. Młody szybko przetłumaczył Twoim przyjaciołom słowa Twojej rodzicielki.
-Kochanie usiądźmy i wysłuchajmy co mają do powiedzenia – oznajmił Twój ojciec. Dziękowałaś w duchu, że był on osoba zawsze spokojną, co w stosunku do porywczego charakteru mamy było zabójcze.

-O czym mamy rozmawiać? Nasza córka będzie miała nieślubne dziecko z jakimś Koreańczykiem, a ty mówisz, żebyśmy ich słuchali?
-Mamo – jęknęłaś – Proszę.

Wszyscy zajęli miejsca. Kiedy Twój chłopak zajął miejsce obok Ciebie i splótł wasze dłonie poczułaś się trochę pewniej.

-To może ja opowiem – odezwała się Twoja przyjaciółka - ___ opowiedziała mi całą historię, więc nie powiem nic co będzie kłamstwem- zapewniła.

Zaczęła mówić o Twoim związku z Miłoszem, jego zdradzie, ciąży i Seung Hyunie, kiedy Twój brat skończył tłumaczyć, Twój ojciec wstał i podszedł do Waszej dwójki.

-Dziękuję Ci chłopcze za zajęcie się naszą córką – podał mu rękę, którą Koreańczyk uścisnął.

Widziałaś kątem oka jak Twoja przyjaciółka z chłopakiem dyskretnie wycofują się w stronę kuchni. Najwyraźniej nie chcieli przeszkadzać, kiedy to Twoja matka lekko płacząc podeszła do Ciebie i Cię przytuliła.

-Przepraszam Cię dziecko. Nie powinnam tak pochopnie oceniać sytuacji.
-Mamo nic się nie stało. Przecież wiesz, że nie zrobiłbym nic głupiego.
-Yay! Siostra a myślałem, że to ze mnie niezłe ziółko – odezwał się Twój brat – I niezła jazda wyszła. Będę wujkiem.
-Te młody nie pozwalaj sobie – upomniałaś go, na co on się zaśmiał.
-Tak swoją droga to moje błogosławieństwo macie. Niezły ten koleś – wskazał głową na Twojego chłopaka, który nie wiedział, o co chodzi, więc przetłumaczyłaś mu słowa brata, no co się zaśmiał.

Nagle światła zgasły a do salonu zaczęła wchodzić Twoja przyjaciółka, która w rękach niosła tort. Wzruszyłaś się miałaś wszystkich, których kochałaś obok siebie. T.O.P otarł Twoją pojedynczą łzę, która pojawiła się na Twoim policzku.

-Nie płacz piękna – ucałował Cię w kącik ust.
-To po prostu najpiękniejsze urodziny w moim życiu – szepnęłaś.
-W przyszłości będzie jeszcze lepiej – powiedział.
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki – zarządziła Twoja przyjaciółka.

Zdmuchnęłaś świeczki jednak życzenia nie pomyślałaś. Ktoś mógłby stwierdzić, że jesteś zbyt zachłanna, ponieważ wszystko, czego chciałaś miałaś przy sobie.


Oddaję kolejny scenariusz na wasze ręce. Jednocześnie w imieniu wszystkich autorek zachęcam do komentowania. Przyjmujemy krytykę jak i pochwały :) Nawet nie wiecie jak przyjemnie jest widzieć, że mamy dla kogo pisać. Pozdrawiam!
Troublemaker

czwartek, 27 marca 2014

Niedzielny kierowca (Eunkwang - BTOB)


- Chłopaki.. – zaczęłaś niepewnie, gdy tylko weszłaś do sali ćwiczeń. Zamiast BTOB zmęczonego treningiem do choreografii, ujrzałaś BTOB, które aktualnie ścigało się w swoich małych autkach. Nie był to też pierwszy raz, kiedy świetnie bawili się zabawkami dla dzieci do lat ośmiu.
- Och! Cześć ____! – Hyunsik wyszczerzył się, jednak jego zadowolenie momentalnie się ulotniło, gdy Changsub wjechał w jego autko, śmiejąc się przy tym psychopatycznie.
- Robicie coś ważnego? – spytałaś obserwując Peniela, który wyszarpywał z samochodziku Sungjae.
- A masz jakieś ciekawe propozycje? – Ilhoon podjechał do ciebie. Spojrzałaś na niego uważnie z góry.
- Pomyślałam, że może pójdziemy razem na obiad. – odparłaś.
- Chłopaki! Jedzenie! – wydarł się momentalnie Minhyuk.
- Naprawdę? – maknae spojrzał na ciebie, a Peniel korzystając w faktu, że młodszy nie zwraca na niego uwagę, wypchnął go ostatecznie z samochodziku. Z rozbawieniem patrzyłaś na ich kłótnię, jednak przez to nie zauważyłaś nadjeżdżającego Eunkwanga. On niestety nie zauważył twojej stopy, po której przejechał. Machinalnie wtedy jęknęłaś z bólu i złapałaś się za nogę.
- ____! Przepraszam! – lider momentalnie podbiegł do ciebie. Za chwilę zresztą już każdy z nich stał przy tobie.
- Bardzo boli? – spytał Changsub.
- Trochę. – wydusiłaś.
- Może powinniśmy pójść do szpitala? – zaproponował Eunkwang.
- Nie, jest w porządku. Zaraz przejdzie. – zaprzeczyłaś z lekkim uśmiechem.
- Chodź, usiądziesz na chwilę. – lider niespodziewanie podniósł cię. Z zaskoczenia złapałaś się jego koszulki.
- Sama dałabym radę. – zaśmiałaś się niezręcznie. Chłopak tylko pokiwał głową w odpowiedzi i za chwilę posadził cię na parapecie. Również reszta BTOB podeszła do waszej dwójki.
- To co robimy? – zapytał cicho Hyunsik.
- Nic. Zaraz przejdzie, spokojnie. – machnęłaś ręką.
- Hyunsik, idź po lód. – zlecił szybko Eunkwang. Lim przytaknął i zaraz wybiegł z sali ćwiczeń.
- Changsub, powinniśmy mieć jakieś kule w domu. Pójdziesz poszukać? – spytał najstarszy.
- Pójdę z nim. Wiem, gdzie są. – zgłosił się Minhyuk i razem wyszli.
- No to my może pójdziemy po te jedzenie? – spytał Ilhoon.
- Na co masz ochotę ___? – zwrócił się do ciebie ciepło Peniel.
- Kupcie co chcecie. – odparłaś szybko. Cała trójka wyszła, zostawiając ciebie i Eunkwanga samych.
- Naprawdę nic mi nie jest. – zaczęłaś cicho widząc minę chłopaka. Wyglądał niesamowicie poważnie.
- To moja wina. Powinienem był uważać. – powiedział nagle.
- Eunkwang, nie przejmuj się~! – położyłaś mu niepewnie dłoń na ramieniu. Ostatnio coraz trudniej przychodziły ci takie rzeczy w stosunku do niego. Zważałaś przy nim na swoje słowa i gesty, a gdy tylko go widziałaś, denerwowałaś się. Dlatego modliłaś się teraz w duchu, by któryś z chłopaków szybko wrócił.
Jak na zawołanie do sali wpadł Hyunsik. Podbiegł do Eunkwanga i podał mu woreczek z lodem, a trzymaną w drugiej ręce miskę, położył na ziemi.
- Podwiń trochę nogawkę, żeby się nie zmoczyła. – poprosił spokojnie Seo. Szybko wykonałaś jego polecenie i patrzyłaś, jak przykłada lód do twojej stopy.
- I jak? Boli? – zapytał Lim
- Powtarzam, że nie. Nie jestem z jakiejś porcelany czy coś. – zaśmiałaś się. Naprawdę, to bolało tylko przez chwilę a oni zrobili z tego nie wiadomo jaką aferę. Gdy reszta przyszła stanowczo odmówiłaś chodzenia o kulach ale chętnie zjadłaś z nimi obiad. Chłopcy później odprowadzili cię bezpiecznie do domu. Nie chcieli słyszeć słowa sprzeciwu, więc tym razem się poddałaś.
***
Właśnie od tamtego incydentu Eunkwang zaczął cię unikać. Martwiło cię to. Doskonale widziałaś jak żartuje przy reszcie, ale gdy tylko ty pojawiałaś się w jego polu widzenia, stawał się niesamowicie poważny. To było do niego zupełnie niepodobne, dlatego po kilku dniach jego obojętności i unikania postanowiłaś poważnie z nim porozmawiać.
Jednak sama nie mogłaś go zagadać. Potrzebowałaś małego podstępu. W realizacji planu pomógł ci Minhyuk, który przyprowadził lidera do sali ćwiczeń, gdzie ty oczywiście już na nich czekałaś.
Za drzwi słyszałaś ich wesołą rozmowę, ale gdy tylko weszli i ujrzeli cię, Seo zamilkł.
- No to ja idę~. – uśmiechnął się Minhyuk i zostawiając zaskoczonego kolegę, wyszedł. Zostaliście sami z otaczającą was ciszą.
- Zrobiłam coś nie tak? – spytałaś w końcu.
- Dlaczego tak myślisz? – odparł niepewnie.
- Przecież widzę. – mruknęłaś.
- Co?
- Unikasz mnie, a gdy ci się nie uda i już stoję niedaleko, to zachowujesz się jak nie ty. – powiedziałaś patrząc mu prosto w oczy.
- Bo przez moje zwyczajne zachowanie zraniłem cię. – wydusił nagle.
- Co? Ty ciągle rozpamiętujesz ten incydent z autkiem? – byłaś zdziwiona, ale i jednocześnie ulżyło ci, ponieważ myślałaś, że unika cię z jakiegoś poważnego powodu.
- To była moja wina! – wybuchnął zrozpaczony.
- Ale nic mi nie jest! Patrz, stoję, chodzę, wszystko jest ok. Bolało tylko przez chwilę. – jęknęłaś. – Bardziej bolało to, że mnie unikałeś.. – dodałaś cicho.
- Huh? – Eunkwang spojrzał na ciebie zaskoczony.
- Bardzo cię lubię i nie chcę, byś znowu to robił. – mruknęłaś zawstydzona.
- Naprawdę? – chłopak otworzył szeroko oczy. – Ale, że lubisz tak lubisz? – na te słowa momentalnie odwróciłaś od niego wzrok. – Yah. ____, odpowiedz mi.
- Nie jesteś głodny? Może zabierzemy gdzieś chłopaków? – szybko zmieniłaś temat i chciałaś odejść, jednak on zasłonił ci drogę swoim ciałem.
- ____. Nie zmieniaj tematu i popatrz na mnie. – chłopak nie dawał za wygraną, więc w końcu podniosłaś na niego wzrok. Uśmiechał się ciepło, na co tobie serce szybciej zabiło. – Też cię bardzo lubię i mogę domyślić się co czułaś, gdy cię ignorowałem. Przepraszam. – Eunkwang pochylił się lekko i pocałował cię w czoło. Uśmiechnęłaś się szeroko, bo wyglądało na to, że oboje czujecie to samo.
- To co? Dalej chcesz iść ze wszystkimi coś zjeść? – zapytał, po czym złapał cię za rękę i ruszyliście w stronę drzwi.
- A co? Zły pomysł? – spytałaś.
- Ja to bym wolał pójść na naszą pierwszą randkę bez nich. – zaśmiał się nagle.
- Przyznam, że twój pomysł jest lepszy. – przytaknęłaś mu wesoło.
- A wiesz co by było jeszcze lepsze? – zatrzymał się nagle. Czułaś w kościach, że to nie będzie nic normalnego. Jak to na Eunkwanga przystało.
- Co? – spytałaś niepewnie.
- Chodźmy do sklepu zabawkowego i kupmy sobie takie dwuosobowe autko! – spojrzał na ciebie zachwycony swoim własnym pomysłem.
- Pewnie, ale chcę fioletowe. – zachichotałaś. I w taki oto sposób powrócił zwyczajny Eunkwang o duszy ośmiolatka i musisz przyznać, że bardzo ci to odpowiadało. Szczególnie, że od teraz, to twój Eunkwang.



Kolejny scenariusze tym razem z kochanym liderem BTOB. Jak na ten zespół wyszło dość normalnie XD. Mam nadzieję, że się podobało i dziękuję za komentarze.~
Koszka

wtorek, 18 marca 2014

Powód ( E. Den - LC9)



Szłaś pustym szkolnym korytarzem, gdy usłyszałaś dzwoniący telefon na jednym z parapetów. Rozejrzałaś się, ale nikogo nie było w pobliżu. Postanowiłaś, więc odebrać telefon, żeby nie mieć później zmartwienia, co mogłoby się stać z urządzeniem.

- Yoboseyo? - odebrałaś z lekką niepewnością – Przepraszam, że odbieram ten telefon, ale znalazłam go na parapecie w szkole i nie wiem do kogo należy.
- Nic się nie stało dziecko – po drugiej stronie usłyszałaś ciepły, kobiecy głos – Ten dzieciak mnie wykończy. I tak rzadko chodzi do tej szkoły – mówiła do siebie – Czy mogłabyś mi odnieść ten telefon? - zapytała.
- Nie ma problemu. Za godzinę kończę lekcje.

Kobieta podała Ci adres, a ty pobiegłaś na lekcje, gdyż i tak byłaś już spóźniona.

- Przepraszam za spóźnienie – ukłoniłaś się nauczycielowi wchodząc na lekcję.

Mężczyzna machnął tylko na Ciebie ręką, po czym przeniósł wzrok na koniec klasy, gdzie siedzieli Jaedyn Park i Joong Jong Hyo, czy jak kto woli – E. Den i J-Hyo. Dla tych, którzy nie znają ich nawet z ksywek są najpopularniejszymi chłopakami w szkole, na których widok niemal każda dziewczyna mdleje, a chłopaki chcą kumplować się tylko z nimi. Przez to, że byłaś z nimi w jednej klasie nie mogłaś ich tak po prostu ignorować, tym bardziej że byłaś przewodniczącą, co wiązało się, z tym że niekiedy musiałaś przymusowo podejść do nich i o coś prosić.

Wasza ogólna relacja była dość burzliwa. Nie zdarzyło się byście doszli do porozumienia. Aczkolwiek ci dwaj tylko z nielicznymi ze szkoły byli blisko. Zazwyczaj się po prostu wywyższali, a niektóre dziewczyny zniżały się do takiego poziomu traktowania ze względu na ich wygląd i sławę, gdyż należeli oni do jednego z koreańskich zespołów – LC9.

Musiałaś się przyznać, że mimo dość niemiło zachowania chłopaka względem Ciebie ty też należałaś do dziewczyn, które wzdychały do Jaedyn'a jednak robiłaś to po cichu. Miałaś jeszcze trochę rozumu w głowie i swoją dumą, która nie pozwalała Ci być traktowaną jak śmieć, a tak zazwyczaj chłopak traktował dziewczyny.

Usiadłaś w swojej ławce obok przyjaciółki. Z -_-_- przyjaźnisz się od małego, a wszystko przez waszych rodziców, którzy razem studiowali. Była ona Twoją przyjaciółką i siostrą jednocześnie. I tylko ona znała Twoje wszystkie sekrety.

- Co się stało? - zapytałaś cicho.

Nie odpowiedziała Ci, bo rozległ się głos nauczyciela.

- Panowie jak tak dalej pójdzie to albo ponownie będziemy widzieć się w ostatniej klasie, ewentualnie w tej szkole się już nie zobaczymy.

Nie wspomniałaś o tym, że chłopaki nie zdali już dwukrotnie dlatego byli w Twojej klasie. Obejrzałaś się do tyłu i spojrzałaś na kolegów z klasy z lekką pogardą w oczach. Mimo swoich uczuć do jednego z nich potrafiłaś patrzeć realnie na świat i wiedziałaś, że on nigdy ich nie odwzajemni, dlatego zazwyczaj bardzo Cię nie bolało, gdy sprawiał Ci swoimi słowami ból.

- A może mamy być tak przykładni, jak nasza pani przewodnicząca? – spokojny przepełniony ironią głos E. Den'a rozległ się po klasie.

Zacisnęłaś ręce w pięści. Nie lubiłaś, gdy ktoś mówił o Twojej postawie względem szkoły. Taka po prostu jesteś. To -_-_- jest tą towarzyską, a ty spokojniejszą, dlatego wasza przyjaźń jest tak udana.

- Myślę, że nawet nie powinieneś porównywać się do ____ - odezwała się Twoja przyjaciółka – Nawet nie sięgasz jej do pięt – byłaś jej wdzięczna, że stanęła w Twojej obronie. Ty mogłaś powiedzieć o kilka słów za dużo, a potem żałowałabyś tego.

Widziałaś, że J-Hyo chce coś dodać, ale nie pozwolił u na to nauczyciel.

- Nie oczekuję od Was idealności, ale moglibyście choć trochę się postarać zważywszy na to, że i tak często się w szkole nie pojawicie – stwierdził – Za to jeszcze dziś zostajecie godzinę po lekcjach. Reszta może już iść.

Wstałaś z miejsca i po wyjściu z sali podziękowałaś przyjaciółce, która machnęła tylko ręką i pobiegła tłumacząc się dodatkowymi zajęciami. Ty udałaś się do swojej szafki, gdzie schowałaś niepotrzebne książki i wyszłaś ze szkoły.

* * *

Zadzwoniłaś dzwonkiem do mieszkania kobiety, z która umówiłaś się w sprawie oddania telefonu. Gdy drzwi się otworzyły ujrzałaś przed sobą kobietę średnio po czterdziestce. Ukłoniłaś się lekko na jej widok i przedstawiłaś, na co zaprosiła Cię do mieszkania. Zareagowałaś protestami, gdyż nie chciałaś sprawiać kłopotu, co jednak nie robiło problemu Ahjummie.

Mieszkanie było przestronne i ładnie urządzone. Kobieta zaprowadziła Cię jak przypuszczałaś do salonu, po czym zniknęła. Usiadłaś, z chwilę później wróciła ona z ciastem i herbatą.

- Nie trzeba było – uśmiechnęłaś się niepewnie.
- Jak to nie trzeba było? Znalazłaś telefon tego rozrabiaki. Ja to się z nim mam.
- Ano właśnie telefon – otworzyłaś torbę i wyjęłaś z niego zgubę.

Kobieta podziękowała Ci bardzo, po czym zaczęłyście rozmawiać. Więcej mówiła Ahjumma opowiadając o swoim synu, między wierszami narzekając. Dziwiłaś się, jak dobrze o nim mówiła, mimo że zachowywał się on czasami dosyć buntowniczo. Chodź kobieta powtarzała, że to dobre dziecko, które trochę zgubiło drogę.

- Jestem mamo – usłyszałaś znajomy głos – Mam nadzieję, że nie dzwoniłaś, bo zgubiłem gdzieś telefon.
- Jestem w salonie – odparła kobieta – nie wiem czy się znacie z moim synem, ale jeśli nie to poznacie – uśmiechnęła się.

Chłopak wszedł do salonu, a ty popatrzyłaś na niego z lekkim strachem. Tak to był obiekt Twoich westchnień i wróg zarazem – E. Den.

- Yah! Co ty tu robisz? - wydarł się – Przyszłaś naopowiadać mojej matce jak to ja się w szkole zachowuję? Nauczyciel Ci kazał, czy sama z siebie postanowiłaś zagrać przykładną uczennicę, która miesza się w sprawy kolegi z klasy? Wyjdź stąd natychmiast – zaczął wypraszać Cię z domu, no co lekko przestraszona wybuchem złości chłopaka wstałaś chwyciłaś torbę i wyszłaś z mieszkania nie żegnając się z kobietą.

Idąc chodnikiem potarłaś delikatnie ramiona. Dopiero teraz zaczął doskwierać ci chłód, co przypomniało ci o Twoim swetrze, który zostawiłaś w domu chłopaka, na co cicho zaklęłaś. Po kwadransie wchodziłaś do swojego domu lekko przemarznięta. Wzięłaś jakieś tabletki i poszłaś się położyć, bo nie czułaś się najlepiej.

Kolejnego dnia obudziłaś się z gorączką i katarem.

- Bądź tu dobry dla ludzi – warknęłaś pod nosem robiąc sobie herbatę.

Stwierdziłaś, że nic się nie stanie, jeżeli nie pójdziesz do szkoły. Rodzice wyszli już do pracy, więc powiesz im wieczorem, że nie było Cię w szkole. Wolałaś odpuścić sobie jeden dzień, kiedy choroba jeszcze się nie rozwinęła niż leżeć potem w łóżku przez tydzień.

* * *

Idąc po dniu nieobecności do szkoły zastanawiałaś się jak to możliwe, że E. Den jest takim człowiekiem mając tak przemiłą mamę. Teraz wcale już nie rozumiałaś zachowania chłopaka, nie wiedziałaś nawet jak je wytłumaczyć.

Pewnym krokiem weszłaś do szkoły i skierowałaś się w stronę swojej szafki, z której wyjęłaś książki, po czym udałaś się do sali. Przywitałaś się z klasą, po czym rozpoczęłaś rozmowę z kilkoma koleżankami. Stałaś tyłem do drzwi, więc nie zauważyłaś, gdy do klasy wszedł Jaedyn, który zauważając Cię przy jednej z ławek podszedł do Ciebie i chwycił z nadgarstek wyprowadzając z sali. Szarpałaś się jednak sprawiało Ci to ból, więc przestałaś.

Zaprowadził Cię na szkolną salę gimnastyczną. Po czym puścił Twoją rękę.

- Zaraz wracam – powiedział i zniknął.
- No chyba to jakieś żarty – prychnęłaś pod nosem i już chciałaś wychodzić, kiedy przed Tobą pojawił się chłopak z kwiatami. Zaniemówiłaś. Nie wiedziałaś jak się zachować, co zrobić.
- Chciałbym Cię przeprosić, że wtedy tak się zachowałem. Niepotrzebnie się uniosłem. Naprawdę jestem ci wdzięczny, że to ty znalazłaś ten telefon. I jeszcze zaniosłaś go do mojego domu – widziałaś w jego oczach szczerość, gdy to mówił – Naprawdę niepotrzebnie się uniosłem i zrozumiem, jeśli zignorujesz teraz moje słowa. Jednak mam nadzieję, że ...
- Przestań tyle gadać – przerwałaś mu uśmiechając się. Nigdy nie gniewałaś się długo na ludzi, zwyczajnie nie potrafiłaś, dlatego teraz gdy stał on przed Tobą z kwiatami tym bardziej nie mogłaś powiedzieć nic złego.
- Czyli nie gniewasz się? - zapytał patrząc na Ciebie.
- Jestem bardzo przekupna na kwiaty – uśmiechnęłaś się patrząc na niego.
- A mógłbym mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę? - zaczął tym razem bardzo niepewnie.
- To zależy, o co chcesz mnie prosić – odparłaś zastanawiając się, o co może mu chodzić.
- Chciałbym w końcu skończyć tę szkołę, bo nie będzie już powodu, żebym w niej zostawał – powiedział spokojnie patrząc na Ciebie – I w związku z tym czy mogłabyś mi pomóc nadrobić materiał. Oczywiście, jeśli będziesz miała czas.
- Pewnie, że Ci pomogę. W końcu jestem przykładna przewodniczącą – powiedziałaś patrząc na niego.
- Za to tez Cię przepraszam – jęknął – Więc kiedy masz czas?
- Zacznijmy korepetycje jutro po lekcjach w bibliotece, a potem będziemy dogadywać się na bieżąco odpowiada Ci?
- Oczywiście pani profesor – zasalutował – A teraz chodźmy, bo chyba nie chcesz się spóźnić na lekcje?

Ruszyłaś za nim trzymając w rękach kwiaty, które zwracały uwagę każdego napotkanego ucznia. Kiedy zobaczyła je Twoja przyjaciółka odparłaś tylko, że opowiesz jej wszystko później, gdyż do sali weszła nauczycielka.

* * *

Minęło pół roku, a ty jak co drugi dzień pomagałaś Jeadyn'owi w lekcjach. Zaległości już prawie nie miał, a i w szkole zaczął zachowywać się odpowiedniej – nie spóźniał się, a nawet przestał się wywyższać. Cieszyłaś się, że chłopak zmienia się na lepsze. Wszystko to sprawiało też, że Twoje serce, kiedy był obok biło niebezpiecznie szybko, dlatego z czasem starałaś się spotykać z nim w bardziej publicznych miejscach, bo nie chciałaś doprowadzać do niezręcznych sytuacji, które czasami miały miejsce, kiedy uczyliście się u któregoś z Was w domu.

Siedziałaś czekając na ostatnia lekcję w ławce, kiedy podszedł do Ciebie E. Den.

- Co robisz dzisiaj? - zapytał po prostu.
- Miałam zamiar obejrzeć zaległe odcinki dram, bo nie muszę douczać jakiegoś typka – zaśmiałaś się widząc jego minę.
- Ej to nie było zabawne – jęknął – Sama widzisz, że idzie mi lepiej. Nie sądzisz, że mogę dostać jakąś nagrodę?
- A co byś chciał?
- Mam takie dwie zachcianki – powiedział uśmiechnięty, na co spojrzałaś na niego pytająco – Chodźmy dzisiaj do kina – zaproponował – Drugą zachciankę powiem Ci kiedy indziej.
- I dobrze, co za dużo to niezdrowo – wystawiłaś mu język.
- Czyli się zgadzasz na to kino?
- Tylko, jeżeli pójdziemy na komedię – odparłaś – A teraz znikaj mi z oczu.
- Będę o 17 i już znikam – zasalutował i oddalił się do ławki, w której siedział z przyjacielem.

Tak swoja drogą J-Hyo też postanowił się zmienić. Nawet przychodził do Ciebie z prośba o pomoc, ale stwierdziłaś, że gdybyś pomagała też mu nie miałabyś czasu dla siebie, dlatego poprosiłaś swoją przyjaciółkę, by mu pomogła. Dziewczyna zgodziła się z wielkimi oporami, ponieważ nie była wielką fanka chłopaka, a wręcz przeciwnie. Nienawidziła go. O ile ty nie trzymałaś nigdy urazy długo, to -_-_- była strasznie pamiętliwa i uparta. Do tej pory pamiętasz ich pierwsze wspólne spotkania w bibliotece, kiedy to siedzieli przy sąsiednim stoliku i kłócili się o wszystko. Ostatnio zauważyłaś, że zaczynają się porozumiewać. E. Den zdradził Ci, że to wszystko dzięki temu, że jego przyjaciel pomaga -_-_- w tańcu, czym Twoim zdaniem niewątpliwie zapunktował, ponieważ dziewczyna od zawsze chciała nauczyć się jakkolwiek tańczyć.

* * *

Gdy do drzwi zadzwonił dzwonek zeszłaś na dół ubrana w ulubione czarne rurki i biały sweter, by otworzyć drzwi.

- Cześć. To dla Ciebie – chłopak uśmiechnął się podając ci różowego tulipana.
- Nie trzeba była – mogłaś się założyć, że się zarumieniłaś – Wejdź. Ja tylko zaniosę go na górę i możemy wychodzić – powiedziałaś biorąc od niego kwiat.

Wlewając do małego flakoniku wodę zastanawiałaś się, po co zgadzałaś się na to spotkanie. Zaczęłaś martwić się, że w jakiś sposób wydasz co do niego czujesz, a tego nie chciałaś. Nie chciałaś stracić przyjaźni chłopaka. Wzięłaś kilka głębokich wdechów, po czym zeszłaś na dół.

- Możemy iść – uśmiechnęłaś się i zaczęłaś nakładać buty, a potem płaszcz.
- Gotowa? - zapytał patrząc na Ciebie uśmiechnięty, no co tylko skinęłaś twierdząco głową.

* * *

Wyszliście z sali śmiejąc się. Byłaś zadowolona, że podczas filmu nie doszło do żadnej niezręcznej sytuacji. Cieszyłaś się w duchu, że powiedziałaś, żeby pójść na komedię. Horrorów się bałaś, a romansidła oglądałaś tylko w domu, bo strasznie się podczas nich rozklejałaś.

- Masz jeszcze czas? - zapytał niepewnie chłopak.
- Zależy na co?
- Na spacer? Chodźmy do parku – wpadł na pomysł.
- Chodźmy – roześmiałaś się. Nie chciałaś kończyć jeszcze tego spotkania.

Szliście rozmawiając o wszystkim. Bardzo dobrze czułaś się w jego towarzystwie. Rozejrzałaś się po parku, w którym byliście i zobaczyłaś znajome postaci.

- A tak się zarzekała, że go nienawidzi – zaśmiałaś się pod nosem.
- Ale, o co chodzi? - zapytał chłopak.

Wskazałaś mu ręką na całującą się parę no co chłopak zaśmiał się po chwili.

- A tak narzekał na nią, że jest strasznie uparta.
- Trafił swój na swego – stwierdziłaś – Nie idźmy tamtędy. Tylko się zawstydzą.
- Masz rację. Nie jest ci zimno? - spojrzał na Ciebie uważnie – Może chodźmy gdzieś wypić coś ciepłego?
- Nie miałabym nic przeciwko – odparłaś.
- Chodźmy. Niedaleko stąd jest najlepsze, jakie znam miejsce, gdzie robią najlepszą na świecie gorącą czekoladę – uśmiechnął się.

Szliście jakiś kwadrans, żeby zatrzymać się przed jego blokiem. Spojrzałaś na niego pytająco, no co on się zaśmiał.

- Moja mama robi najlepszą gorącą czekoladę na świecie. Chodź – pociągnął Cię za rękę – Dawno Cię nie widziała. Na pewno się ucieszy.

Z lekkimi oporami poszłaś za nim. Tak jak mówił chłopak jego mama bardzo się ucieszyła, że Cię widzi. Posiedzieliście chwilę z nią, po czym chłopak zaprowadził Cię do swojego pokoju, w którym mimo kilkukrotnego pobytu u niego w mieszkaniu jeszcze nie byłaś. Zawsze uczyliście się w salonie.

- Ładnie tu masz – stwierdziłaś.
- Dziękuję – uśmiechnął się – Co powiesz na jeszcze jeden film? - zaproponował.
- W porządku – odparłaś – Wybierzesz coś? Ja muszę iść skorzystać z toalety.

Chłopak skinął głową, a ty opuściłaś jego pokój. Patrząc na swoje odbicie zastanawiałaś się, dlaczego jeszcze tu jesteś. Nie chciałaś żadnych niezręcznych sytuacji, a tu zanosiło się na taką. Chyba jednak miałaś nadzieję, że chłopak lubi Cię bardziej niż przyjaciółkę.

- Co oglądamy? - zapytałaś, gdy weszłaś ponownie do jego pokoju.
- Znalazłem jakąś komedię romantyczną. Podobno bardzo dobra.
- Oglądasz romansidła? - zapytałaś zdziwiona.
- Zdarza mi się. No chodź – pociągnął Cię za rękę, żebyś usiadła obok niego, na co lekko się zrumieniłaś.

* * *

Film okazał się być bardziej komedią niż jakimkolwiek łzawym romansem, z czego się cieszyłaś. Po kolejnej scenie, kiedy to główny bohater tym razem oberwał od swojej dziewczyny rybą w twarz zaśmiałaś się lekko.

- Lubię, gdy się uśmiechasz – usłyszałaś szept przy uchu.

Odwróciłaś się lekko w stronę chłopaka, który siedział bardzo blisko Ciebie, na co Twoje serce zaczęło bić bardzo szybko.

- Nie wiem ile jeszcze będę w stanie utrzymywać w sekrecie, że Cię lubię, że bardzo Cię lubię – spuścił głowę w dół – Chyba już nie ma żadnego sekretu.

Nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Patrzyłaś na niego zdumionym wzrokiem.

- Kiedy po raz pierwszy zaczynałem ostatnią klasę ty pojawiłaś się w szkole – podniósł lekko głowę – Jednak miałem już wyrobiona opinię o sobie i wiedziałem, że taka osoba jak ty nie spojrzy na mnie, dlatego zacząłem ci trochę dogadywać. Jednak starałem się mieć jakieś granice.

- Nie powiem, że nie byłam zaskoczona, gdy zacząłeś z niewiadomego powodu mnie zaczepiać. Potem się dowiedziałam, że masz tak w zwyczaju, więc zignorowałam Twoją osobę.

- Zauważyłem to, dlatego po prostu nie zdałem. Pierwszy rok, potem drugi. Później zrobiłem wszystko, żeby wylądować z Tobą w jednej klasie – patrzyłaś na niego zaskoczona – Nie patrz tak mnie – jęknął – Powiedz coś.

Nie wiedziałaś co masz odpowiedzieć, dlatego odwróciłaś się całym ciałem w jego stronę, zbliżyłaś do niego lekko i musnęłaś delikatnie jego wargi. Patrzył na Ciebie zdziwiony, gdy odsunęłaś się od niego, po czym delikatnie Cię przytulił i ucałował Twoje czoło.

- Więc to ja jestem ty powodem, dla którego chcesz w końcu skończyć szkołę?
- Ne. Nie miałbym powodu, by w ogóle przychodzić do tej szkoły. Ty ją skończysz, więc co mi pozostaje? Też muszę, żebym nie wyszedł na frajera – zaśmiał się.
- Nie jesteś frajerem, Oppa – odparłaś patrząc na niego – I ja też Cię lubię, nawet bardzo.

Nigdy nie sądziłaś, że chłopak lubi Cię dłużej niż ty jego. Nigdy nawet w najmniejszym stopniu tego nie okazał. Domyślałaś się, że się wstydził, ale nie chciałaś go o to pytać. Po prostu wtuliłaś się w niego.

- ____?
- Ne? - oderwałaś się od niego przypatrując mu się uważnie.
- Spełnisz więc moją drugą zachciankę?
- Yah! To ja poświęcałam Ci swój czas, więc może ty byś spełnił jakąś moją?
- Ile będziesz chciała.
- Więc co mam tym razem zrobić?
- Zostań moją dziewczyną – powiedział patrząc na Ciebie z powagą.
- Arraso – powiedziałaś z uśmiechem.
- Chincha? - zapytał z niedowierzaniem, po czym mocno Cię przytulił – Mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie – powiedział z uśmiechem.
- Jaedyn? - popatrzyłaś na chłopaka jak na idiotę.
- Ne?
- Zamknij się i pocałuj swoją dziewczynę.

Nie musiałaś długo czekać, bo moment później czułaś jak Wasze usta łączą się w czułym pocałunku.


Dziękuję za miłe słowa pod poprzednim scenariuszem. Moja kolejna praca zostaje oddana w Wasze ręce. Mam nadzieję, że się spodoba. I przepraszam za wszystkie błędy.
Pozdrawiam serdecznie,
Troublemaker

niedziela, 16 marca 2014

Zamknij się! ( U-KISS - Rozdział 8 )





- Przepraszam. – powiedziałaś cicho i wyszłaś z salony. Bardzo lubiłaś Elia, ale nic więcej do niego nie czułaś. Nie chciałaś też patrzyć na jego smutną twarz, dlatego tak szybko opuściłaś salon. Zamknęłaś się w pokoju, założyłaś słuchawki i włączyłaś muzykę. Miałaś tylko chwilę, a to był jedyny sposób na odstresowanie w tym momencie. Zaraz jednak rozległo się głośne pukanie do drzwi. Niechętnie zdjęłaś słuchawki i wstałaś. Otworzyłaś drzwi i zdziwiona widokiem osoby, która stała przed tobą, odsunęłaś się trochę.
- Oppa proszę…
- Zamknij się. – chłopak wepchnął cię dalej do środka i zamknął drzwi.
- Głupie przepraszam nie zmieni moich uczuć.
- Oppa … Ja wiem…
- Powiedziałem, zamknij się!
Chłopak popchnął cię na ścianę i momentalnie znalazł się bardzo blisko ciebie tak, że wasze ciała stykały się ze sobą. Pochylił się i złączył wasze usta w pocałunku. Próbowałaś się wyrwać, ale złapał cię za rękę i nie pozwolił nawet o odrobinę się ruszyć. Całował cię coraz bardziej zachłannie, a ty nie mogłaś nic zrobić. Usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi i zerknęłaś w jej stronę. Do pokoju wszedł Kevin i widząc was znieruchomiał. Eli przerwał pocałunek i spojrzał na niego.
- Eh… Ja… Znaczy… Nie przeszkadzajcie sobie… Pójdę już…
Zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, jego już nie było. Eli w końcu się od ciebie odsunął.
- Jak mogłeś? Powiedziałam nie…
Patrzył na ciebie w ciszy przez chwilę, aż w końcu westchnął.
- Przykro mi, że nie jestem tym kogo oczekujesz.
Wyszedł z pokoju, a ty stałaś jak wmurowana. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz usłyszałaś krzyki z salonu.
- Ruszyć tyłki! Za 5 minut wychodzimy! – krzyknął lider.
Pozbierałaś się do kupy, spakowałaś kilka rzeczy do torebki i wyszłaś z pokoju. Przy drzwiach natknęłaś się na Kevina.
- Kevin… To co widziałeś… - chciałaś mu wytłumaczyć sytuację, ale nawet nie pozwolił ci skończyć.
- W porządku. To mnie przecież nie dotyczy i to co robiliście… - wzruszył ramionami i poszedł, a ty westchnęłaś i ruszyłaś za nim.
W samochodzie przez całą podróż trwała niezręczna cisza. Miałaś ochotę cos powiedzieć, cokolwiek, ale nie wiedziałaś co. Patrzyłaś więc przez okno i starałaś się nie zwracać uwagi na to, że Eli cały czas się na ciebie patrzy, chociaż widziałaś jego odbicie w szybie. Kevin za to, podobnie jak ty, patrzył przez okno i nie zwracał w ogóle uwagi na otoczenie. W końcu dotarliście do studia, kolejny wywiad, a ty jak zawsze przyglądałaś się im uważnie. Musiałaś przyznać, ze atmosfera w studio była o niebo lepsza  niż kilka minut temu, co tylko podtrzymywało cię w przekonaniu, że są dobrymi aktorami, chociaż wolałabyś, żeby ich uśmiechy na twarzach nie były udawane. Przez chwilę twoje oczy i Kevina się spotkały. Momentalnie jego mina zrzedła i spuścił wzrok. Pod koniec wywiadu po prostu wstałaś i wyszłaś z budynku. Tam czekałaś na zespół, a potem wracaliście do domu w identycznej ciszy jak poprzednio. Gdy weszliście do domu zatrzymał was Hoon.
- Możecie mi powiedzieć o co tu chodzi?
Otworzyłaś już usta, aby odpowiedzieć, ale w tej chwili usłyszałaś jak coś ciężkiego spada na podłogę. Odwróciłaś się w stroną z której usłyszałaś dźwięk i zbladłaś.
- Dongho! – podbiegłaś do chłopaka jak i reszta – Zemdlał… Dzwońcie na pogotowie…
xxx
- Nic mu nie będzie. – stwierdził lekarz – To z przemęczenia. Musi odpoczywać.
- Doktorze… To nie pierwszy raz… W ciągu kilku miesięcy zemdlał 3 razy… - powiedziałaś cicho, żeby reszta cię nie słyszała.
Lekarz pokiwał głową.
- Zlecę wykonanie dodatkowych badań. Możliwe, że ma anemię.
xxx
- Noona… - do twojego pokoju wszedł Dongho.
Chłopak wyszedł ze szpitala, po kilku dniach pobytu w nim
- Tak?
- Chciałem porozmawiać. Mogę?
- Oczywiście. – poklepałaś miejsce obok siebie na łóżku.
Usiadł i przez chwilę nic nie mówił.
- Wiesz, że ostatnio często to się zdarza. Nie wiem czy długo tak wytrzymam. – skinęłaś głową, a on kontynuował – Noona… Chcę odejść z U-KISS…
Patrzyłaś na niego smutno, chociaż w głębi serca spodziewałaś się tego.
- Jak to?
- Kocham ten zespół, Hyungów, Ciebie, fanów, muzykę i taniec… Kocham to wszystko… To było moim marzeniem od zawsze, ale obawiam się, że nie dam już rady… Nie chcę marnować mojego zdrowia, życia przez moją samolubność.
Chciało ci się płakać, nie wiedziałaś co powiedzieć, więc tylko kiwałaś głową.
- Jutro powiem o tym dyrektorowi i jeżeli się zgodzi bez problemów to powiem też reszcie…
Przytuliłaś go do siebie.
- Wiesz, że zawsze możesz tu przychodzić, zawsze będziesz naszą rodziną.
Skinął głową. Było widać, że też jest bliski płaczu. Potargałaś jego włosy z uśmiechem.
- Twoi rodzice pewnie będą szczęśliwi, że będą cię mieli przy sobie.
Również się uśmiechnął.
- Dziękuję Noona… I proszę… Nie mów na razie o tym nikomu.


Znowu króciutkie, ale mam nadzieję, ze mi wybaczycie ;; Wolę wstawiać krótkie niż dwa razy takie przez co musielibyście więcej czekać... Mam nadzieję, ze się podoba ^^

~ Angel


poniedziałek, 10 marca 2014

Nocne spotkanie ( Niel - TEEN TOP )

Wracałaś właśnie z nocnej zmiany. I bardzo ci się to nie podobało. Nienawidziłaś zostawać do późna w biurze. Powody były oczywiste. Okolica, którą musiałaś pokonać w drodze od miejsca pracy do domu nie była za ciekawa, a poza tym nie mogłaś obejrzeć odcinka swojej ulubionej dramy! A jak masz dobrze zakończyć dzień bez dramy? Niestety. Twój szef tego nie rozumiał.
 Dlatego właśnie około północy przechodziłaś koło nocnego klubu. Z jednej strony cieszyłaś się, bo oznaczało to, że do mieszkania zostało ci kilka minut drogi. Jednak jakby nie patrzeć, kręciło się tu dużo podejrzanych typów.
Nagle przed tobą, jakby znikąd pojawił się jednej z nich. Chociaż nie wyglądał na groźnego, widać było, że nieźle sobie dzisiaj popił. Czułaś od niego nieprzyjemną woń alkoholu, a i on podpierał się ściany.
- Przepraszam. – zaczepił cię. Niepewnie przystanęłaś w bezpiecznej odległości.
- Tak? – patrzyłaś uważnie czy nie wykonuje jakichś podejrzanych ruchów
- Musi pani zadzwonić na policję. – stwierdził podnosząc głowę. Dopiero wtedy mogłaś mu się dokładniej przyjrzeć. Wyglądał na uroczego i zadbanego chłopaka. Jego brązowa grzywka opadała na okrągłe i czarne oczy. Jednak i tak uwagę przyciągały duże usta, które wykrzywiał teraz w uśmiechu.
- Stało się coś? – rozejrzałaś się powoli
- Tak. Piję alkohol w miejscu publicznym. – przytaknął
- Co? – zatkało cię. Czy ty się przypadkiem nie przesłyszałaś?
- Piję alkohol w miejscu publicznym! A tak przecież nie można~. – jęknął wskazując niedbale ręką w jakimś kierunku
- No nie można ale.. – zaczęłaś, jednak on szybko ci przerwał
- Nie ma ale. Jestem porządnym obywatelem. I skoro piję w miejscu publicznym, to muszę iść do więzienia. – powiedział stanowczo – Musi pani zadzwonić.
- Nie mam komórki. – skłamałaś. Oczywiście, że ją miałaś. Ale może dzięki temu odczepi się od ciebie.
- Niech pani weźmie moją. – bez krępacji podał ci swój telefon. Spojrzałaś na niego jak na kosmitę.
- To dlaczego sam pan nie zadzwoni? – dokładnie obejrzałaś trzymany przedmiot.
- Mam sam na siebie złożyć donos? Oszalałaś? – zdziwił się – Ty musisz to zrobić.
- Dlaczego ja? Wiesz ile ja będę miała z tym kłopotów! To zeznania spisywać, to jeździć i podpisywać jakieś papierki. A ja nie mam czasu na jakieś pierdoły! – oburzyłaś się i tak jak on skończyłaś z formą grzecznościową – Czemu ja w ogóle tutaj stoję i z tobą gadam? – spytałaś samą siebie i ruszyłaś do przodu.
- Nie obchodzi cię, że po ulicach grasują pedofile?! – chłopak perfidnie szedł za tobą. Szło mu to opornie przez alkohol we krwi, ale dalej przystawał przy swoim.
- Jacy pedofile? Odczep się pan! – przyśpieszyłaś kroku, a gdy tylko zobaczyłaś swój dom, zaczęłaś biec. Miałaś już dość. Choćby nie wiadomo jak szef ci groził, już nigdy nie zostaniesz dłużej w biurze. Nigdy. Tak to się właśnie kończy!
Gdy tylko wpadłaś do korytarza, zamknęłaś za sobą drzwi i  oparłaś się o komodę. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że w dłoni wciąż trzymasz telefon tego chłopaka. Przeklęłaś cicho słysząc pukanie do drzwi wejściowych.
- Otwórz mi~. – lamentował nieznajomy
- Odsuń się od drzwi, to oddam ci komórkę! – krzyknęłaś żeby cię usłyszał. Ile byś teraz dała za judasza w drzwiach...
Po chwili ciszy otworzyłaś drzwi i wyszłaś na ganek. Tak jak myślałaś, chłopak nie odsunął się ani odrobinę. Zirytowana złapałaś go za rękę i wcisnęłaś mu telefon.
- Jak nie chcesz dzwonić na policję, to chociaż zadzwoń do mojego przyjaciela~! – jęknął, gdy tylko chciałaś wrócić do domu.
- Sam zadzwoń. – mruknęłaś
- Ale ja nie widzę co tu jest napisane. – poskarżył się podświetlając ci ekran. Ujrzałaś tylko blokadę na kod pin.
- Jakie masz hasło? – westchnęłaś i zabrałaś mu z powrotem komórkę
- Myślisz, że pamiętam? – zaśmiał się wesoło.
- Jak możesz nie pamiętać?! – wybuchłaś – O mój Boże, skąd tyś się w ogóle urwał. – jęknęłaś i z desperowaniem przykucnęłaś. – Dlaczego ja? Dlaczego to zawsze mnie przydarzają się takie rzeczy?
- Och, nie martw się~. – Koreańczyk przykucnął obok i poklepał cię po plecach. – Chodźmy do domu i zjedzmy sobie melona. – zachichotał
- Nie mam melona. – mruknęłaś nawet na niego nie patrząc
- Ja to mam dużo w domu. Mam takiego zielonego i dwa bardziej żółte. Ale wszystkie są szczęśliwe. Bo wiesz, ja naprawdę jestem porządnym gościem~. Opiekuję się nimi i przyprowadzam im przyjaciół. I wtedy one wszystkie są takie zadowolone, że aż mówią mi: Niel! Aby ci się odpłacić za te wszystkie miłe gesty, pozwalamy ci nas zjeść! – opowiadał, a ty z każdym słowem powoli się uspokajałaś. On był po prostu tak kompletnie pijany, że to aż zabawne. – I wiesz jakie dobre są takie szczęśliwe melony?!
- Pewnie bardzo. – stwierdziłaś wstając na równe nogi
- Nawet nie wiesz jak~. Poczęstuje cię kiedyś takim melonem. – chłopak również się podniósł
- Masz na imię Niel? – spytałaś otwierając drzwi
- Dokładnie to Daniel. – sprostował – A ty? – ponownie zarechotał
- ____. – weszłaś do domu i spojrzałaś wyczekująco na rozbawionego chłopaka. – Wchodź do domu. Prześpisz się na kanapie, a rano zadzwonimy po kogoś. – nie wierzyłaś, że to powiedziałaś. Jednak pomimo, iż był to obcy i pijany człowiek, złość szybko ci przeszła i wiedziałaś, że nic ci nie grozi z jego strony. To prawda, szybko podniósł ci ciśnienie, ale równie prędko poprawił ci humor. Dlatego za zapewnienie rozrywki porównywalnej do nowego odcinka dramy, postanowiłaś się odwdzięczyć.
- Na policję oczywiście. Musimy zgłosić, że piłem. – przeszedł przez próg i od razu skierował się w stronę kanapy.
- Tak. Osobiście tego dopilnuję. – przytaknęłaś i po zamknięciu drzwi, ruszyłaś za nim. – Będziesz spał tutaj. – wskazałaś na mebel i z jednej z komód wyjęłaś koc. Chłopak grzecznie się ułożył, więc przykryłaś go kocem. – Idź spać. – nie musiałaś nawet powtarzać, bo ten momentalnie usnął.
***
Nie spałaś aż do ósmej. To, że wpuściłaś obcego człowieka pod dach, nie znaczy, iż jesteś na tyle głupia, by zasnąć. Co prawda, Niel nie wydawał się być nikim podejrzanym, ale przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie? Obejrzałaś kilka dennych filmów, a potem zabrałaś się za odblokowywanie kodu w komórce chłopaka. I albo ty byłaś niesamowicie inteligentna, albo twój nowy znajomy nie należał do tych bardziej bystrych, gdyż jego kod – 1234 – szybko udało ci się złamać. Zadzwoniłaś więc na ostatni wybierany numer. Gdy odebrał jakiś chłopak, szybko wyjaśniłaś sytuację, a on podziękowawszy ci za przetrzymanie jego przyjaciela, powiedział, że przyjedzie jak najszybciej.
Dlatego więc poszłaś do kuchni by zrobić jakieś kanapki dla śpiącego jeszcze Niela. Gdy skończyłaś, udałaś się do salonu. Sprawnie obudziłaś chłopaka, który gdy tylko cię zobaczył, wyglądał jakby zobaczył ducha.
- Więc to mi się nie śniło..? – wydusił z siebie
- Uwierz mi, że dla mnie wczorajszy wieczór też wyglądał jak idiotyczny sen, ale nie. – zaśmiałaś się
- Wybacz. To nie jest dobra wymówka, ale byłem pijany. – uśmiechnął się niepewnie
- Nie ma sprawy. Przynajmniej się nie nudziłam. Ale przyznam, że na początku byłam przerażona. – Daniel wybuchnął śmiechem, a ty mu zawtórowałaś. Faktycznie, jak mogłaś obawiać się kogoś takiego.
Położyłaś talerz z jedzeniem na stoliku, przed nim a chłopak podziękowawszy, złapał za jedną z kanapek. Zaczęliście rozmawiać jak gdyby nigdy nic. Sama nie wiedziałaś, jak to się stało, że chłopak, którego na początku miałaś za podejrzanego typa, spał u ciebie w domu a teraz jecie sobie razem śniadanie. Ale cóż. Życie potrafi zaskakiwać.
Błahą dyskusję przerwał wam dzwonek do drzwi. Trochę było ci szkoda, że już musicie się rozstać, bo czułaś, jakbyście oboje znali się od dawna i dobrze wam się rozmawiało. Niel, gdy tylko usłyszał dzwonek, wstał razem z tobą i poszliście otworzyć drzwi.
- Przepraszam jeszcze raz. – uśmiechnął się, gdy staliście już we trójkę w korytarzu.
- Naprawdę nie masz za co. – klepnęłaś go radośnie w ramię
- Czekaj na rekompensatę w postaci szczęśliwego melona! – zachichotał
- Ok. Będę czekać. – pomachałaś mu, patrząc jak idzie w kierunku ciemnego auta, który czekał przy twoim domu.
- Czekaj! – powtórzył, po czym odmachał ci jeszcze przed zamknięciem drzwi do samochodu. Za chwilę także ruszyli, odjeżdżając w sobie tylko znanym kierunku.
Nie pozostało ci nic innego, jak uwierzyć w słowa Niela i czekać, aż znowu się spotkacie i spróbujecie tych jego szczęśliwych melonów.




Yay, drugi scenariusze za mną. Wyszedł dłuższy niż pierwszy ale mam nadzieję, że się spodoba~. Dziękuję też wszystkim za pozytywne komentarze pod poprzednim ^^
Koszka

sobota, 8 marca 2014

Nowe życie (Taeyang - BigBang)



Uważałaś się za pechowca, a za jedyny w życiu sukces Twojego 4 letniego syna Kamila. Reszta to pasmo niepowodzeń i nieszczęść. Wiedziałeś, że wina leży częściowo po Twojej stronie przez Twoje decyzje, ale dzięki nim na świat przyszedł Twój największy skarb. Zaszłaś w ciążę przed swoją osiemnastką, co spowodowało, że Twój świat wywrócił się do góry nogami. W sumie nie tylko Twój, ale ojca Twojego synka również. Przez około półtora roku nie przypominaliście rodziny. Ty mieszkałaś w domu rodziców znosząc ciągłe wypominania, a Twój chłopak w domu dziadków, którzy go wychowywali. Kiedy nastał dzień ślubu myślałaś, że będzie lepiej, jednak dopiero wtedy poznałaś prawdziwą twarz chłopaka. Codzienne awantury, przepychanki. Zdarzało się, że chłopak Cie uderzył. Kochałaś go i wszystkie takie incydenty tłumaczyłaś stresem w pracy. Do czasu. Pewnego dnia Twój mąż podniósł rękę na małego Kamila. Wtedy wiedziałaś, że miarka się przebrała. Spakowałaś rzeczy i wróciłaś do domu rodziców.

Kolejne miesiące były dla Ciebie serią kolejnych upokorzeń. Nie dość, że młodo zaszłaś w ciążę, to w wieku 21 lat rozwodziłaś się. W miejscu, gdzie mieszkałaś było to nie do pomyślenia. Jednak mimo wielu nieprzychylnych opinii wokół Ciebie miałaś wsparcie w osobie, której nie znałaś w prawdziwym życiu. Był nim Twój przyjaciel internetowy, z którym prowadziłaś już jakiś czas konwersację.

Wiedział on o Twojej trudnej sytuacji. Chciał Ci pomóc, więc nawet zaoferował, byś przyjechała do jego kraju wraz z synkiem. Ty zawsze odmawiałaś, choć czasami chciałaś rzucić wszystko i wyjechać. Nie miałaś jednak pieniędzy na kupno biletów, co było jednym z powodów, dla których cały czas pozostawałaś w kraju. Prawdą było też, że obawiałaś się, że osoba po drugiej stronie nie jest tym za kogo się podaje. Mimo to zaufałaś temu człowiekowi i opowiedziałaś o całym swoim życiu.

Ostatnimi czasy coraz poważniej myślałaś o wyjeździe, ponieważ kłótnie z Twoimi rodzicami zaczęły Cię przerastać. Podczas kolejnej spowodowanej oczywiście ich docinkami doszło do tego, że dali Ci 500 złotych i kazali się wynosić. Była zima, a ty z torbami i synkiem wylądowałaś na ulicy. Wtedy już wiedziałaś, że nie masz wyjścia i musisz zaryzykować. Skierowałaś się do najbliższej kawiarenki, gdzie był dostęp do internetu. Chciałaś jak najszybciej skontaktować się z przyjacielem. Miałaś szczęście, gdyż był akurat dostępny. Opowiedziałaś wszystko chłopakowi, no co okropnie się zdenerwował i wręcz rozkazał wsiąść do pierwszego samolotu prowadzącego do Korei, skąd pochodził. Obiecał jak najszybciej załatwić bilety i za moment ją powiadomić.

Wszystko odbyło się bez większych przeszkód. Już kilka godzin później razem z Kamilem przechodziliście przez odprawę, by zacząć nowe, lepsze życie. Wiedziałaś to, bo nic gorszego nie mogło Cię już spotkać.

* * *

Wysiadłaś z samolotu z synem na rękach. Niepewnie rozglądałaś się po poczekalni pełnej ludzi. Zdałaś sobie sprawę, że nie masz pojęcia jak wygląda Twój przyjaciel. Twoją uwagę przykuło dwóch Koreańczyków, którzy patrzyli na Ciebie i zawzięcie o czymś rozmawiali powoli zbliżając się w Twoim kierunku.

- Mówię Ci to na pewno ona – odezwał się po angielsku wyższy brunet.
- Nie jestem pewny – zawahał się wyższy.
- Dlaczego nie dałeś jej swojego zdjęcia, albo czemu ty nie masz jej zdjęcia. Co ja z Tobą mam – pokręcił oburzony głową, po czym podszedł do Was – Ty jesteś ____ ? - zwrócił się do Ciebie.
- Tak – odparłaś patrząc na niego.
- Widzisz, mówiłem Ci – zwrócił się do swojego towarzysza – Jestem Seungri, a jego to już znasz - powiedział beztrosko.
- _____ - przedstawiłaś się - to mój syn Kamil.
- Miło mi Cię poznać. Ciebie również – zwrócił się do chłopczyka, który od razu chwycił go za rękę – No to chodź pogadamy sobie - powiedział wesoło Koreańczyk.
Stałaś i patrzyłaś na nowego znajomego i swojego syna.
- Jak się czujesz? - usłyszałaś dość blisko siebie głos. Odwróciłaś się i przestraszyłaś, bo strasznie blisko Ciebie znajdował się mężczyzna.
- Ach.. A.. - jąkałaś się, no co on się zaśmiał.
- Takie robię wrażenie na ludziach? Jestem Taeyang. Do tej chyba nie wspomniałem jak mam na imię.
- _____ - przedstawiłaś się – Jakoś ogólnie mało o sobie mówiłeś – stwierdziłaś.
- Jakoś tak wyszło – odparł z uśmiechem – Może się zbierajmy powoli – zaproponował – Przez kilka dni pomieszkacie u mnie a potem coś pomyślimy – poinformował, na co skinęłaś głową.
Odnaleźliście Wasze bagaże, które zabrał Seungri, natomiast drugi z Koreańczyków wziął na ręce Twojego syna, który miał bardzo dobry humor. Skierowaliście się wyjścia z lotniska przed którym czekał samochód.


Po krótkiej podróży auto zatrzymało się. Razem z synkiem wysiedliście a zaraz za Wami obaj Koreańczycy. Wnieśli do mieszkania torby, po czym wyższy pożegnał się tłumacząc, że jeszcze musi coś załatwić.

Mieszkanie było dość przestronne i elegancko urządzone. Kuchnia, dwa pokoje, łazienka i salon połączony z jadalnią.

- Czujcie się jak u siebie – powiedział, po czym zaniósł torby do Twojego tymczasowego pokoju, który będziesz dzieliła razem z synem.
- To ja może coś ugotuję – zaproponowałaś, gdy weszłaś do salonu, w którym bawili się Taeyang z Twoim dzieckiem. Nawet nie zwrócili na Ciebie uwagi, tak byli pochłonięci próba dogadania się. Ruszyłaś więc do kuchni, gdzie wzięłaś się za zrobienie czegoś do zjedzenia.

* * *

Po późnym obiedzie Twój synek zasnął, a ty usiadłaś na kanapie. Po chwili dosiadł się do Ciebie Twój przyjaciel.

- Dziękuję Ci – zaczęłaś rozmowę.
- Naprawdę nie dziękuj. Nie mógłbym żyć z myślą, że coś Wam mogłoby się stać. Tym bardziej wyklinałbym siebie, że ci nie pomogłem znając tą okropną historię. Poza tym nie darowałbym sobie, gdybym nie poznał Cię osobiście – uśmiechnął się.
- Ale jak ci się mogę odwdzięczyć? - zapytałaś. Nie lubiłaś mieć długów u ludzi, więc od razu starałaś się myśleć nad sposobem odwdzięczenia się.
- Na razie o tym nie myśl – odparł tym samym kończąc ten temat.

Resztę wieczoru przegadaliście. Poznawaliście się i mimo że po raz pierwszy widzieliście się na żywo to czułaś się przy nim swobodnie. Jak nigdy dotąd. Do tego strasznie dużo mu zawdzięczałaś.

* * *

Czas mijał bardzo szybko. Nim się obejrzałaś mieszkałaś już w Korei pół roku, ale nadal nie wyprowadziłaś się z mieszkania Taeyanga. Stwierdził, że lepiej będzie, jeśli zostaniesz dłużej do lepszego poznania języka i uzbierania większej ilości pieniędzy. Znalazłaś pracę w kwiaciarni. Może koksów nie zarabiałaś, ale miałaś jakieś pieniądze dla siebie i Kamila. Taeyang uparł się i nie chciał od Ciebie pieniędzy za to, że mieszkałaś u niego, dlatego mogłaś odkładać każdego miesiąca jakąś sumę pieniędzy.

Kiedy ty byłaś w pracy Twoim synkiem zajmowała się mama Twojego przyjaciela, która podczas jednej ze swoich niezapowiedzianych wizyt po Twoim przyjeździe poznała Cię i Kamila. Bardzo Was polubiła co Cię ucieszyło. Sama nawet zaproponowała opiekę na Twoim synkiem, dzięki czemu mogłaś znaleźć pracę bez potrzeby zatrudniania opiekunki.

- Wróciłam – krzyknęłaś wchodząc do domu.

Tak, nazywałaś to miejsce domem i im bardziej myślałaś o wyprowadzce Twoje serce cierpiało. Nie chciałaś sama przed sobą przyznać, że zależy Ci na przyjacielu.

- Mamo – przybiegł do Ciebie Twój syn z uśmiechem a twarzy.

Musiałaś tez przyznać, że i on przez pobyt tutaj strasznie się rozwinął. Podłapał koreańskie słówka i mimo że nie znał znaczenia wszystkich staraliście się z Taeyangiem, by je poznał. Miał w sobie dużo energii i jeszcze więcej uśmiechu na twarzy. Jeszcze, gdy byliście w Polsce był strasznie cichy i strachliwy, natomiast po przyjeździe tutaj zamienił się w małego diabełka.

Udaliście się do salonu, gdzie siedziała mama Taeyanga z uśmiechem na twarzy. Rozwój Twojego syna to przede wszystkim zasługa tej kobiety, która poświęciła mu mnóstwo swojego czasu i babcinego ciepła, którego nigdy nie dostał. Ukłoniłaś się jej.

- Mamo! Babcia chciałaby mnie zabrać na noc do siebie – klasnął w dłonie uradowany.
- Ale nie chcemy robić Ahjummie kłopotów – powiedziałaś spokojnie.
- Daj spokój ____. To moja propozycja. Już dawno mu to obiecałam. Po za tym przywiozę go jutro przed dziewiątą – wtrąciła kobieta.
- Tak bardzo chcesz jechać? - zapytałaś.
- Ne! - wykrzyknął.

Przez to, że był Twoim oczkiem w głowie nie potrafiłaś mu odmówić, dlatego też po chwili chłopiec udał się do swojego pokoju po najpotrzebniejsze zabawki, a ty za nim, by spakować najpotrzebniejsze rzeczy.

Gdy Kamil próbował sam nakładać buty mama Twojego przyjaciela podeszła do Ciebie.

- Wiesz, że w pełni akceptuję Cię i Twojego syna. Naprawdę chciałabym, aby mój syn był szczęśliwy. A bez Ciebie to niemożliwe. Odważ się, naprawdę warto. To wszystko widać w Twoich... Waszych oczach – uśmiechnęła się i zwróciła do chłopca – Jesteś gotowy?
- Ne – podbiegł do Ciebie, by przytulić na pożegnanie. Ty jeszcze poprawiłaś mu kurtkę, po czym wyszli zostawiając Cię z natłokiem myśli.

* * *

Siedziałaś na kanapie w salonie oglądając film, a raczej próbując, bo cały czas zastanawiałaś się nad słowami Ahjummy, przez co nie zauważyłaś, że Taeyang wrócił do domu.

- Wszystko w porządku – ukucnął przed Tobą i pomachał ręką przed oczami.
- Ach.. Ne, ne – uśmiechnęłaś się.
– Jesteś głodny? Na pewno zaraz coś przygotuję.

Wstałaś szybko z kanapy i udałaś się do kuchni. Zdecydowałaś się na spaghetti, które wykonywało się bardzo szybko.

- Gotowe – zawołałaś, kiedy już wszystko przygotowałaś, po czym odwróciłaś się by ruszyć z powrotem do salonu. Jednak nie zrobiłaś ani kroku, ponieważ w drzwiach stał Twój przyjaciel z bukietem czerwonych róż. Patrzyliście na siebie w ciszy.
- Nie umiem mówić o swoich uczuciach, ale wiedz, że nie chcę byś była dla mnie tylko przyjaciółką. Zależy mi na Tobie i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i Kamila – powiedział to bardzo szybko, a ty patrzyłaś na niego zdumiona, kiedy wyjmował pudełeczko z pierścionkiem. Prześlicznym pierścionkiem. Patrzył na Ciebie niepewnie, a w kącikach Twoich oczu pojawiły się łzy.
- Pabo, wstań – powiedziałaś z uśmiechem.
- Nie płacz – momentalnie pojawił się przy Tobie, by otrzeć z Twoich policzków łzy. Znajdował się tak blisko Ciebie, że zrobiło Ci się gorąco.
- Daj te kwiaty – przerwałaś ciszę, by wybrnąć z tej bliskości. Znalazłaś wazon, w który wstawiłaś rośliny, po czym postawiłaś go w salonie.
- Nie uciekaj ode mnie. Zrobiłem coś źle? - podszedł do Ciebie.
- Aniyo – powiedziałaś cicho. Mimo że też coś do niego czułaś to musiałaś przyznać, że obezwładnił Cię strach.
- Kocham Cię – powiedział be wahania, po czym delikatnie Cię pocałował. Nie wiedziałaś co się dzieje, bo wokół Ciebie wszystko wirowało. Jednak odwzajemniłaś pocałunek.

Gdy oderwaliście się od siebie chłopak popatrzył na Ciebie niepewnie.

- Zostaniesz ze mną? - zapytał po raz drugi.
- Uwielbiam Twój uśmiech – szepnął Ci do ucha, gdy postawił na podłogę.

Zarumieniłaś się na te słowa. Taeyang usiadł na kanapie, po czym pociągnął Cię za sobą. Wtuliłaś się w niego.

- Kocham Cię – szepnął do ucha – I będę to powtarzał każdego dnia – zamilkł na chwilę – Nawet nie wiesz jak ucieszyłem się, że do mnie przyjedziecie. Wtedy chciałem Cię poznać, bo zaimponowałaś mi. Podziwiłem Cię, że w tak młodym wieku ty już miałaś dziecko i byłaś po rozwodzie. Kiedy tu zamieszkałaś traktowałem Cię jak przyjaciółkę, ale z czasem zacząłem coś do Ciebie czuć. Potrzebowałem Twojej osoby obok, kiedy Cię długo nie widziałem, tęskniłem. Za Tobą, Twoim uśmiechem. Nawet Twój syn ukradł moje serce. Nawet nie wiem kiedy zacząłem myśleć o nim jak o swoim dziecku. Kocham Waszą dwójkę i nie zniosę dnia bez Waszego towarzystwa.

Patrzyłaś w jego oczy, które pokazywały tyle uczuć.

- Kocham Cię – powiedziałaś.

Chłopak uśmiechnął się nakładając Ci pierścionek na palec, po czym pocałował.

* * *

Obudziłaś się w nie swoim pokoju. Przypomniałaś sobie wczorajsze wydarzenia i rozejrzałaś. Był to pokój Twojego narzeczonego.

- To był sen, czy jawa? - zapytałaś samą siebie.
-Jawa – usłyszałaś głos przy uchu, po czym poczułaś lekkie muśnięcie ust na policzku.

Zarumieniłaś się lekko. Wczoraj wieczorem chłopak nie chciał Cię nigdzie puścić, więc po krótkim prysznicu i ubraniu się w pidżamę weszłaś do jego sypialni. Czułaś się trochę niezręcznie, ale chłopak szybko zagonił Cię pod kołdrę, po czym mocno przytulił kładąc się obok. Poczułaś się wtedy po prostu bezpieczna jak nigdy dotąd. Mogłaś spać spokojnie, gdy on był obok.

Odwróciłaś głowę w jego stronę przypatrując się jego oczom, gdy drzwi do pokoju otworzyły się i wpadł do niego Twój syn.

- Wróciłem – wykrzyknął i wpadł do łóżka pomiędzy Was.

- Jak było? - zapytał Taeyang.
- Babcia jest świetna – odparł z ekscytacją – Mamo! To ja będę miał swój pokój – zapytał rozbrajająco, na co zmierzwiłaś mu włosy.
-Pewnie, że tak – odparł Twój narzeczony.
-Odlot! - zawołał – A teraz wstawiajcie idziemy na spacer!

Była niedziela i jak co tydzień Kamil namawiał któreś z Was na spacer, który zawsze kończył się na kilkugodzinnym pobycie na placu zabaw.

-Tylko się przebiorę – odparłaś.
-Tylko szybko mamo. Będę czekał w salonie – poinformował i wyszedł z pokoju, by po chwili jeszcze zajrzeć – Kiedy będę miał braciszka? - ulotnił się nie czekając na odpowiedź.

Zrobiłaś się cała czerwona, no co Taeyang uśmiechnął się.

-Ja to bym nie miał nic przeciwko, żeby i tą jego zachciankę spełnić – powiedział zawadiacko, na co uderzyłaś go lekko w ramię – Spokojnie przekonam Cię, że to dobry pomysł.
-Ja tu czekam i nie mówiłem, że macie się starać od razu – oznajmił z powagą Twój syn, po czym roześmialiście się

Wszystko było na swoim miejscu. Miałaś obok siebie cały swój świat, nie potrzebowałaś niczego więcej.




Mój pierwszy opublikowany scenariusz. Mam nadzieję, że się choć trochę spodobało. Liczę na jakieś komentarze :)

Troublemaker

poniedziałek, 3 marca 2014

Przegrany ( Kai - EXO )


Wybrałam wstępnie 3 osoby do współpracy. Dziś jeden ze scenariuszy, autorstwa Kingi.
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekajcie na dalsze ^^
~ Angel



             


 - Zagrajmy jeszcze raz! - słyszałaś za sobą głos Jongina
- Znowu? - jęknęłaś odwracając się w jego stronę. - Muszę iść do domu.
- Chodźmy razem. Tam też możemy w coś zagrać. - stwierdził stanowczo
- Ok, ok. Chodźmy. - niepewnie ruszyłaś ponownie w stronę swojego domu. Jongin łaził za tobą już cały dzień. Zaczęło się od niewinnej gry w króla rzutów na w-f’ie. Wygrałaś z nim, więc chciał on grać w kolejne i kolejne bezsensowne rozgrywki, które także przegrywał. Widocznie musiałaś urazić jego męską dumę.
Sama z Kaiem nie znałaś się do końca dobrze. Byliście po prostu znajomymi z tej samej klasy. Nic więcej, dlatego było to dla ciebie trochę krępujące, że chłopak nie opuszczał cię dzisiaj na krok.
- Dawaj. Spróbuj zagrać w to. - twoje rozmyślania przerwał jego głos. Podał ci do ręki telefon z włączoną jakąś grą. - Mój rekord to 40 027. - uśmiechnął się dumny z siebie. Znałaś tą grę, trzeba było przechylać ekran tak, żeby stworek mógł wskoczyć na kolejny schodek. Zasady były idiotycznie proste. Kliknęłaś play i nawet nie zwalniając kroku skupiłaś się na grze. Od zawsze miałaś podzielną uwagę, więc granie i bezpieczne dotarcie do domu nie graniczyło u ciebie z cudem.
- 53 377. - przeczytałaś, gdy tylko skusiłaś. Oddałaś chłopakowi komórkę.
- Ej. Oszukiwałaś, prawda? - spojrzał na ciebie poważnym wzrokiem
- Chyba sam widziałeś. - wzruszyłaś ramionami
- To niemożliwe.. - słyszałaś jego szept, na co zaśmiałaś się cicho.
***
- Przecież to chore! Przegraj chociaż raz! - jęknął Jongin siadając nagle na kanapie. Właśnie zdobyłaś więcej punktów w karaoke niż on. Zdążyliście również zagrać w warcaby, go, chińczyka i jengę. - To. Nie. Ma. Sensu.
- Co ja mam ci poradzić. Jesteś beznadziejny w gry. - stwierdziłaś i napiłaś się soku.
- Masz pianki? - zapytał nagle
- To idiotyczne wyzwanie. - westchnęłaś, domyśliwszy się o czym myśli
- Masz? - był niezrażony twoją uwagę
- Zaraz przyniosę. - powoli ruszyłaś do kuchni i zgarnęłaś z szafki dwa opakowania kolorowych słodyczy. Gdy wróciłaś, rzuciłaś jedną Kaiowi a swoją otworzyłaś. - Gotowy?
- Jak nigdy. - szybko otworzył plastikowe opakowanie. Oboje złapaliście za pierwszą piankę i włożyliście ją bez problemów do ust. Tak też było z drugą, trzecią i czwartą. Przy kolejnych pojawiały się większe problemy. Przynajmniej dla Jongina. Wymiękł przy szóstej. Ty natomiast po wepchnięciu ósmej także się poddałaś.
Widziałaś w jego oczach determinację. Kolejne porażki nie zniechęcały go, wręcz przeciwnie. Chciał kolejnych wyzwać. Dlatego wiedziałaś, że na piankach się nie skończy. Przeżułaś więc powoli każdą z nich i po połknięciu spojrzałaś na niego uważnie.
- Co teraz? - spytałaś
- Dart. Zagrajmy w darta. - odparł szybko
- Pewnie. - wstałaś z fotela i podeszłaś do jednej z komód. Wyjęłaś z niej lotki i podałaś kilka chłopakowi. On wstał i razem podeszliście do tarczy, która wisiała na ścianie.
- Zaczynaj. - wskazał brodą na tarczę. Ty ujęłaś jedną z lotek i rzuciłaś nią przed siebie. Trafiło w sam środek. Powoli odeszłaś by ją odczepić i zrobiłaś miejsce dla Jongina. Nie zdziwiłaś się gdy trafił w miejsce za trzy punkty. Co zrobić? Był wyjątkowo nieudanym graczem.
Całą rozgrywkę wygrałaś jakimiś czterdziestoma punktami. Trochę ucieszyłaś się, że na twarzy Kaia ujrzałaś skupienie. Już powoli kończyły mu się pomysły, w co możecie zagrać. Z jednej strony cieszyłaś się, gdyż te ciągłe granie było odrobinę męczące ale jednak bardzo miło spędzało się z nim czas.
- Kto wyda dłuższy dźwięk? - zaproponował patrząc na ciebie zaciekle
- Twoje pomysły są już coraz gorsze. - zaśmiałaś się
- Nie moja wina~. Daj mi wygrać chociaż raz! - jęknął
- Naprawdę chcesz, żebym dawała ci fory? - uniosłaś delikatnie brwi
- Nie. To będzie jeszcze gorsze. - westchnął - Po prostu musi być coś, w czym jestem dobry. Tylko co.. - mruknął. Widać było, że poważnie nad tym myśli.
- Może zagramy w wyścigi? Mam jedną taką grę na konsoli. - gdy tylko zauważyłaś jego nagły uśmieszek, zdziwiłaś się lekko. Przed chwilą jeszcze nie wyglądał na tak pewnego siebie. Ale cóż, może naprawdę jest dobry w wyścigówki?
- Zagrajmy. - przytaknął energicznie. Wstałaś więc i po włożeniu płytki do urządzenia, wróciłaś na kanapę z dwoma padami. Jednego podałaś mu a drugiego złapałaś wygodnie w ręce. - Chcę ten niebieski. - stwierdził nagle, gdy waszym oczom ujrzały się auta możliwe do wyboru
- To ja wezmę zielony~. - mruknęłaś nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Za chwilę również wyścig się zaczął. Tak jak myślałaś, prowadziłaś a Kai był daleko w tyle.
- Hej, _____. - usłyszałaś blisko siebie głos chłopaka, więc odruchowo odwróciłaś głowę dalej przyciskając kciuki do klawisza, który napędzał pojazd. Gdy tylko wasze oczy się spotkały, poczułaś na swoich ustach coś miękkiego. Jongin. Pocałował cię. Tak po prostu. Było to zwyczajne cmoknięcie ale na tobie wywarło tak duży wpływ, że momentalnie upuściłaś trzymany w rękach kontroler.
Patrzyłaś na niego zszokowana a ten, jak gdyby nigdy nic, odwrócił się w stronę telewizora i kontynuował wyścig. Zaraz również na jego twarzy pojawił się uśmiech zwycięstwa.
- Wygrałem. - powiedział, i oparł się o zagłówek kanapy. - Co ty na to? Hehe~
- Oszukiwałeś! - oburzyłaś się - Co to miało być? T-To było.. Ty wziąłeś i tak po prostu.. - ze zdenerwowania wypowiadałaś słowa w zawrotnej prędkości
- Przyznam, to było lekkie wykorzystanie twojej osoby, ale cóż. Życie. - wystawił ci język i zaśmiał się głośno. Siedziałaś zszokowana. Tak jak przed chwilą miałaś pełno do powiedzenia, tak teraz nie mogłaś nic z siebie wydusić. - Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć. Spodobało mi się granie z tobą w gry.
- Weź chłopie. Idź już. Późno. Tam są drzwi. - wyjąkałaś lekko zarumieniona. Jongin posłusznie wstał i ruszył do wyjścia z salonu.
- Faktycznie późno. Już po dziewiętnastej. - westchnął sprawdziwszy coś w swojej komórce - W takim razie, zadzwonię do ciebie~ - pomachał ci rozbawiony
- Że niby skąd masz mój numer? - szybko odwróciłaś głowę w jego stronę
- Patrz. Nagle znalazło się dużo rzeczy, które idą mi świetnie. Nie uważasz? - poruszał wesoło brwiami i zniknął ci z pola widzenia. - Do usłyszenia~!
- Yah! Kim Jongin! Wracaj tu i powiedz skąd masz mój numer! - wstałaś z kanapy i szybko poleciałaś za chłopakiem.
xxx