piątek, 22 sierpnia 2014

Prawda czy wyzwanie? (U-KISS - Rozdział 9)




Wszystko potoczyło się tak szybko. Nawet nie wiesz kiedy Dongho powiedział wszystkim o odejściu. To miała być jego ostatnia trasa w Japonii, ostatni występ za niecały miesiąc.  W głębi nadal nie mogłaś w to uwierzyć. Chciałaś żeby było tak samo jak kiedy do nich dołączyłaś. Lubiłaś widzieć ich uśmiechy, ale ostatnio coraz rzadziej się to zdarzało. Ciągłe napięcia, nawet ty czasami nie mogłaś się uśmiechać, to było trudne, nie wiedziałaś jak przy fanach nadal udaje im się pokazać te radosne twarze. Szkoda, że nie są to szczere uśmiechy.  Po miesiącu wróciliście do Korei, Dongho odszedł. Te całe zamieszanie, widziałaś jak bardzo ich to dotknęło, ale nie mogłaś nic zrobić… Nic… Byłaś smutna, ale nic nie przebiło twojej złości, szczególnie w chwili kiedy twój dziadek wezwał ciebie, menadżera i U-KISS do siebie.
- Od jutra zaczniecie nagrania. Trzeba przyszykować następny comeback… - przestałaś go słuchać, spojrzałaś na zespół. Byli wyczerpani. Widziałaś jak trudno pracowali przez całą trasę, Dongho i Eli byli w szpitalu, reszta też była równie wykończona. Dongho dobrze zrobił. Zacisnęłaś zęby, spojrzałaś na dziadka.
- Przestań….
- Słucham? – przerwał i spojrzał na ciebie, jak i cała reszta.
- Powiedziałam żebyś przestał. Nie wystarczy ci? Wiesz jak ciężko pracowali przez ten cały czas? Wiesz ile musieli przejść? Czy ty zdajesz sobie sprawę, że oni są ludźmi, a nie robotami?! –ostatnie zdanie wykrzyczałaś.
-____.... – Kevin cicho powiedział twoje imię. Wiedziałaś, że chce żebyś to skończyła.
- Zamknij się! Jesteś okropny! Wstydzę się, że jesteś moją rodziną! Nie wiem jak możesz tak wykorzystywać ludzi, oni nie są maszynami. Mają prawo na odpoczynek i dasz im go, a jeżeli tego nie zrobisz pożałujesz. Przysięgam ci, zrobię wszystko żebyś pożałował… - przygryzłaś wargę, łzy same zaczęły ci lecieć. Wyszłaś bez słowa, a reszta nie wiesz dlaczego zrobiła to samo. Zatrzymałaś się trochę dalej.
- Przepraszam… Jeżeli was wyrzuci przeze mnie… Jestem taka głupia, nie pomyślałam o konsekwencjach… - nie mogłaś na nich spojrzeć, było ci strasznie głupio i przykro.  Zaraz jednak usłyszałaś śmiech.
- Tak jesteś głupia, ale nie z tego powodu. Każdy z nas chciał to zrobić, ale się bał, więc dzięki. – Soohyun poklepał cię po plecach.
- Twój dziadek nas nie wyrzuci, straciłby wtedy wszystko. No ale… Nawet jeżeli to myślę, że wtedy będziesz musiała założyć własną wytwórnię. – Hoon zaśmiał się i potargał ci włosy.
-Tak zrobię. – zaśmiałaś się.
- Dobra chodźmy na pizzę bo jestem głodny!
- Jaeseop! – krzyknęliście wszyscy, a potem się zaśmialiście.
Postanowiliście pójść na obiad. Bawiliście się świetnie. Byłaś szczęśliwa, bo od dawna nie widziałaś ich szczerych uśmiechów. Po obiedzie wróciliście do domu. Menadżer czekał tam na was by obwieścić, że comeback przesunie się o pół roku! Nie mogłaś w to uwierzyć! Postanowiliście świętować. Eli, Soohyun i Hoon poszli po alkohol, a ty z resztą zaczęliście przyrządzać jakieś przekąski. Jedzenie rozstawiliście na stoliku i usiedliście na podłodze czekając na resztę. Gdy wszyscy już byli zaczęliście świętowanie, w tym kilka toastów. Procenty zaczęły działać, więc też towarzystwo było bardziej rozkręcone. Zaczęliście grać w prawda czy wyzwanie. Soohyun zakręcił butelką, wpadło na Kiseopa.
-Wyzwanie.
Soohyun uśmiechnął się diabelsko i potarł dłonie o siebie.
-No to wpadłeś! – zaśmiał się. – Musisz pocałować ____!
- Co? – powiedziałaś równocześnie z Kiseopem i Kyoungjae (Eli).
- No jedziesz!
- Myślałem, że wystarczyło wam po akcji z Dongho. –  Kiseop spojrzał na niego gniewnie.
- No daj spokój~! To tylko zabawa~!
Westchnął cicho. Przysunął się bliżej ciebie, nachylił się i pocałował cię w policzek.
- Ej! W usta!
- Nie powiedziałeś gdzie, więc stwierdziłem, że mogę wybrać miejsce. Zadanie wykonane. – zakręcił butelką.  Lider tylko prychnął i skrzyżował ręce na piersi. Tym razem wypadło na Jaeseopa (AJ).
- Wyzwanie! Biorę wszystko na klatę! – wypiął klatkę piersiową do przodu.
Kiseop uśmiechnął się.
- Pocałuj Soohyuna. W usta~. – zaśmiał się. – Zemsta jest słodka.
- Stary, ale czemu się na mnie mścisz? –udawał, że płacze, ale po chwili rzucił się na lidera i pocałował go. Wszyscy zaczęli się śmiać. Soohyun szybko go odepchnął i zaczął pluć i wycierać usta dłońmi.
- Jesteście straszni! – krzyknął.
- Sam zacząłeś. – Kiseop wzruszył ramionami.
Jaeseop zakręcił butelką, wpadło na Kyoungjae.
- Prawda.
- Pfff…. Boi się, że będę mu kazał pocałować Hoona. – zaśmiał się. – Jesteś zakochany?
Eli podniósł głowę do góry. Siedziałaś naprzeciwko niego, więc spojrzał prosto na ciebie.
- Tak. Jestem. – przez chwilę na ciebie patrzył, ale reszta chyba nie zorientowała się o co chodzi. Spojrzał na Jaeseopa.
- W kim? W kim, kim, kim? – ten zaczął nim trząsać.
- Chyba teraz moja kolej.  – zakręcił butelką. Wypadło na ciebie. Co za pech. Mogłaś się tego domyślić. I to i to w tym przypadku było złe.
- Prawda. – powiedziałaś niepewnie.
- W kim jesteś zakochana?
Wszyscy zwrócili swoje spojrzenia na ciebie, byli zaciekawieni.
- C-co to za pytanie? – byłaś w punkcie bez wyjścia.
- Normalne. Odpowiedz. Wiesz to tylko zabawa.
Sposób w jaki się w ciebie wpatrywał trochę cię przerażał.
- W n-nikim…. – wyjąkałaś. To nie była prawda. A on o tym wiedział.
- Kłamiesz. Wiem, że jesteś. Mówiłaś mi.
- O co ci chodzi co? –wstałaś. – Skoro mówię, że w nikim to w nikim! Idę spać. Dobranoc. – poszłaś szybko do pokoju, jednak on nie dał za wygraną. Poszedł za tobą. – Dasz mi w końcu spokój?
- Nie, nie dam. Powiedz mi. To łatwe pytanie. Skoro nie chcesz przy wszystkich to powiedz mi.
- Żebyś co? Poszedł do niego, pobił i powiedział żeby trzymał się ode mnie z daleka?
- Żebym wiedział kto jest moim rywale. Serio masz mnie za taką osobę? Myślisz, że mógłbym pobić przyjaciela dlatego, że dziewczyna którą kocham się w nim buja?
- Nie wiem. –powiedziałaś cicho.
- Nie. Nie mógłbym.
Nic nie powiedziałaś. Nie osądzałaś go o takie rzeczy. Próbowałaś po prostu ukryć swoje uczucia, nic więcej.
- To Kiseop, prawda? – spojrzałaś na niego zaskoczona. – Gdy Soo dał wam te wyzwanie… Zrobiłaś się czerwona, a potem… Czy nie żałowałaś tego, że nie pocałował cię w usta? Chciałaś tego… Prawda? –nic nie odpowiedziałaś. - ____... Proszę… Skoro tego nie zrobił to powinnaś wiedzieć, że nic do ciebie nie czuje.
- Skąd to możesz wiedzieć? Może sądzi, że ja nic do niego nie czuję i nie chce się naprzykrzać?
- Więc przyznajesz, że to on.
- Nic takiego nie powiedziałam.
- Ale tak jest.
- Nie.
- Nie?
- Nie. No daj mi spokój… Nie. Nie kocham Kiseopa.
- Kevin?
- Nie.
- Nie?
- No nie. – przewróciłaś oczami.
- Soohyun?
- Czy teraz będziesz wymieniać każdego po kolei?
- Nie odpowiedziałaś.
- Nie… Daruj sobie, naprawdę. Skąd masz pewność, że to w ogóle ktoś z zespołu?
- Wiem to, tak po prostu… Hoon?
- Nie.
- Jaeseop?
- Nie….. Kyoungjae, proszę cię!
- Więc Dongho…
- Nie. Nie Dongho.
- Dlaczego kłamiesz? Wiem, że to któryś z nich!
- Dlaczego sądzisz, że to oni? Nie tylko oni są w tym zespole!
- Słucham? Powiedziałaś, że… Powiedziałem wszystkich!
- Nie wszystkich!
Przyglądał ci się uważnie.
- Powiedziałaś, że to nie ja…
- Tak…
- Więc nikt nie zostaje…
- Wtedy tak myślałam…
- Słucham?
- Wtedy myślałam, że czuję coś do Kiseopa… Był taki spokojny i miły i zawsze mi pomagał…
- A teraz?
- Teraz tak nie myślę… Sądzę… Nie, wiem, że kocham ciebie.
- Żartujesz?
- Dlaczego miałabym żartować? Wiesz co? Zapomn…
Nie zdążyłaś dokończyć bo chłopak przerwał ci łącząc wasze usta w pocałunku. 

~ Angel

czwartek, 21 sierpnia 2014

Początek historii (EXO)


WITAJCIE! 

Tutaj Dżasta! Niektórzy kojarzą mnie jako autorkę opowiadania z B.A.P otóż mam dla was dobrą wiadomość. Wróciłam i podjęłam się nowego projektu. Po długiej przerwie postanowiłam wziąć na tapetę zespół EXO. Może i nie będzie to w formie scenariusza jak ostatnio, ale mam nadzieję, że również przypadnie wam do gustu. Przyjmijcie mnie ciepło i chętnie czytajcie moje opowiadanie, a odzew będzie taki sam jak przy ostatnim. Liczę na wasze komentarze jak i polubienia. 


     


     Anna była studentką na koreańskiej uczelni, tam poznała swojego przyszłego męża Kim Yunga. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Dobrze wiedzieli, że to nie będzie tylko krótkotrwałe zauroczenie. Po roku mężczyzna oświadczył się jej, a  po paru miesiącach wzięli ślub. To był początek wspaniałej historii. Anna od tamtego czasu nie wróciła do Polski, została przy swoim mężu. 
20 lipca 1994 godzina 21:41. Najszczęśliwszy dzień dla Anny i Yunga. Na świat przyszła ich pierwsza córeczka. Zdrowa dziewczyna od samego początku była oczkiem w głowie rodziców. Mierzyła około 55 centymetrów i ważyła 3300 g. Oczy miała duże i ciemne, po ojcu tak samo jak i czarne włoski. Uśmiechem potrafiła zmiękczyć nie jedno zimne serce. Miała niesamowity dar. Nazwali ją Minhee. Dziewczynka dorastała w Seulu, rodzinnym mieście ojca. Ten wychowywał ją w tamtejszej kulturze jednak matka nie zapominała wpajać swojej córeczce również polskiej kultury jak i języka.
     Mała Minhee wyrosła na piękną i inteligentną kobietę. Tak można było o jej powiedzieć kiedy zaczęła edukację w renomowanej seulskiej szkole. Rodzice nigdy szczędzili na edukację, swojej jedynej córki. Od jej poczęcia wybrali za nią drogę jej kariery. Anna i Yung byli zgodni co do tego, że Minhee powinna zostać lekarzem. Od kiedy poszła do przedszkola uczęszczała na wszelkie możliwe dodatkowe zajęcia, które miały na celu poszerzenie jej horyzontów właśnie w tym kierunku. Dla dorastającej dziewczyny stało się jasne, że właśnie tak ma być. Rodzina była dla niej najważniejsza i jej zdanie również. Nie znała innego życia. Zawsze po szkole wracała do domu, a tam miał kolejne zajęcia z korepetytorami, gdyż Yung uważał, że poziom edukacji jest zbyt niski. Stało się tak, że szesnastoletnia Minhee ze swoim zasobem wiedzy mogła spokojnie zacząć studia. Jej matka była jednak przeciwna, nie chciała zabierać jej młodzieńczych lat i za jej namową posłali córkę do liceum.
     W deszczowy dzień rodzina państwa Kim udała się na rozpoczęcie roku szkolnego w nowej szkole. Było to wielkie wydarzenie dla rodziców jak i dla samej ich córki. Dziewczyna wchodząc do szkoły wydawała się jakaś zamyślona. Obawiała się, że mimo swoich talentów  nie podoła tutaj. Szkoła miała naprawdę wysoki poziom i uczyły się w niej przyszli idole. Czuła, że to nie jest odpowiednie miejsce dla niej. Minheey czuła się zagubiona stojąc na środku szkolnego holu. Poprawiła swój żółty mundurek i wzięła kilka głębokich oddechów. Spojrzała przez prawe ramię i zobaczyła stojących przy drzwiach rodziców. Uśmiechnęła się do nich lekko i pomachała ręką.
- No to do dzieła. - powiedziała do siebie jakby chciała w ten sposób dodać sobie otuchy i weszła w głąb innych uczniów. 
Była przerażona, a zarazem podekscytowana. Nowi ludzie, nauczyciele, a przede wszystkim szkoła. Stanęła pośród tłumu nerwowo bawiąc się swoimi palcami. Zaczęła się oficjalna część rozpoczęcia. Uczniowie odśpiewali pieśń, a później przyszła pora na przemówienia dyrekcji i uczniów samorządu szkolnego. Stres powoli opadał, młoda dziewczyna czuła się coraz pewniej. Zaczęła rozglądać się po sali w poszukiwaniu znajomych osób z jej poprzedniej szkoły jednak nikogo nie mogła dostrzec. Westchnęła smutno i znowu spuściła głowę wbijając wzrok z ziemię. 
- Pst... Pssst. Cześć.. - usłyszała czyjś głos za swoimi plecami. Nie była pewna czy to jest do niej więc nie zareagowała i dalej patrzyła w ziemie. Po chwili jednak poczuła lekkie szturchnięcie. Odwróciła się lekko i zobaczyła przed sobą chłopaka w blond włosach. Wyglądał na miłego. Uśmiechnęła się do niego lekko wyciągając dłoń w jego stronę. Chciała się z nim przywitać, może to będzie początek nowej znajomości. 
- Cześć - powiedziała szeptem -  Coś nie tak? - spojrzała niepewnie na chłopaka.
- Wszystko okej. Ale... musisz patrzeć przed siebie. Pamiętaj. - chłopak wskazał palcem na scenę, na której siedziało grono pedagogiczne. Faktycznie. Była jedyną osobą, która w tym momencie nie patrzyła przed siebie, tylko siedziała ze spuszczoną głową. 
- P-przepraszam -  wymamrotała i skinęła lekko głową dziękując chłopakowi za te radę.
- Jestem Sehun -  powiedział cichym głosem chłopak kiedy Minhee odwróciła się. Czarnowłosa uśmiechnęła się do niego, lekko skręcając głowę w jego stronę,
- Minhee - odparła równie cicho i znowu spojrzała przed siebie.
Więcej chłopak się nie odezwał. Po zakończeniu spotkania, wszyscy uczniowie mogli udać się wraz z rodzinami do domów. Nie spotkała ona jednak Sehuna, a chciała bliżej go poznać. Szła z rodzicami w milczeniu przez szkolne podwórko. Widziała, że wszyscy już się tutaj znają. Mijali grupki znajomych, którzy opowiadali sobie jak spędzili te wakacje, wręczali sobie podarunki, śmiali się. Tego brakowała Minhee bardzo. Chciała być jak oni. Państwo Kim nie wiedzieli co się dzieje z ich córką, ale jej zachowanie martwiło ich. Nigdy nie była tak milcząca po rozpoczęciu roku jak dziś.
- Do zobaczenia jutro, Minhee! - rozległ się głośny krzyk chłopaka. Wszyscy spojrzeli na niego tak samo jak dziewczyna. Był to Sehun. Stał razem z kolegami przy drzewie. Pomachał do niej ręką uśmiechając szeroko.
Dziewczyna nie odpowiedziała jednak nic, tylko pomachała do niego ręką. Wtedy jej rodzice chyba rozumieli co się dzieje. Od chwili pożegnania, była promienna jak zawsze.

~Dżasta

piątek, 8 sierpnia 2014

Stare rany (Doojoon - BEAST)


- Moja mama wyszła za mąż – oznajmiła Twoja przyjaciółka, kiedy to weszła niespodziewanie do Twojego mieszkania, tradycyjnie bez pukania.
- No i mnie nie zaprosiła? - zaśmiałaś się.
- Ona mnie nie zaprosiła! Była tylko ona, jej facet i świadkowie! - powiedziała oburzona – Wrócili kilka dni temu i pierwsze co zrobili to przenieśli wszystkie jej rzeczy do jego mieszkania. Dopiero jak wróciłam do domu i byłam przekonana, że nas okradli zadzwoniła do mnie z tą informacją oraz z zaproszeniem na obiad kolejnego dnia.
- I ty mi dopiero to mówisz? Dlaczego wcześniej do mnie nie przyszłaś?
- No bo przez ostatnie dni poznawałam znajomych mojego Oppy.
- Oppy? – powiedziałaś zdziwiona.
- No bo mam brata przyrodniego – uśmiechnęła się – Mamuśka pojechała po bandzie – wykrzyknęła – Ale... Jest sprawa.
- Przecież to jasne, że bezinteresownie byś tu nie przyszła – wytknęłaś jej.
- I tak jesteś moją najlepsiejszą psiapsiółą. Jest impreza – oświadczyła.
- Nie ma takiej opcji – oznajmiłaś.
- Dlatego zaprosiłam znajomych mojego Oppy tutaj – oświadczyła zadowolona.
- Yah! Ale co z jedzeniem? Alkohol? Oni mi mieszkanie rozniosą ! - zaczęłaś panikować.
- Wszystko zamówione, przestań to dosyć kulturalni ludzie.
- Jasne na pewno jacyś studenci szukający okazji, żeby się upić.
- I tu się mylisz, pewnie będziesz większość z nich znała z telewizji - klasnęła w dłonie.
- Nie sądzę – odparłam beznamiętnie – Nie mam ochoty spędzać czasu z jakimiś rozkapryszonymi gwiazdkami.
- Ja rozumiem, że cierpisz, ale nie możesz się izolować – zaczęła drażliwy dla ciebie temat.
- Nic nie rozumiesz. Myślisz, że pomoże mi spędzenie czasu z kimś, kogo nie znam, bo straciłam najważniejszą dla mnie osobę? Do tego mówisz, że powinnam ich znać z telewizji, czyli pewnie są jakimiś zadufanymi gwiazdeczkami, co nie mają pojęcia o prawdziwym ludzkim życiu. Wiesz nie potrzebuję litości. Mam dopiero 23 lata, powinnam cieszyć się z życia, a mój mąż zginął w wypadku. Może i jestem w tym momencie zapatrzona tylko w siebie, ale myślałam, że choć raz w życiu mogę. Nie jestem pewna czy to czas na żadną imprezę.
- To wszystko dla Ciebie – zasmuciła się – Myślałam, że to ci pomoże. Poza tym chcę też pomóc Oppie. Ostatnio rzuciła go dziewczyna i nie może się z tym pogodzić i chcę, żeby trochę zapomniał, ale nie w klubie, bo tam pozna i przeleci nowo poznaną dziewczynę – przerwała na chwilę – Naprawdę chcę ci pomóc. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ten cholerny wypadek był ponad dwa miesiące temu.
- To dlaczego nadal mam ten idiotyczny gips? - zapytałaś rozgoryczona.
- Ej, spokojnie. Bo ci znów do końca się noga nie zrośnie. Przecież wiesz, że to było ciężkie złamanie – podeszła do Ciebie i przytuliła mocno – Kochana wiesz przecież, że się o ciebie martwię. Znam Cię jak mało kto i uważam, że naprawdę musisz skończyć z izolowaniem się. Poznasz nowych ludzi. Zobaczysz, ta impreza zmieni twoje życie – klasnęła w dłonie.
Widziałaś szczęście swojej przyjaciółki. Naprawdę się starała. Choć nadal czułaś, że nie do końca chcesz spotykać się z ludźmi, to nie chciałaś odbierać jej tej przyjemności.
- Na którą mam być gotowa? - zapytałaś.
- Chincha? Jesteś najlepsza! A gips zdejmują ci pojutrze! Daebak! Zaprosiłam wszystkich na 19. Pojawię się około 18 z przekąskami, alkoholem i całym dobytkiem. Do zobaczenia – wybiegła z mieszkania.

* * * *
- No proszę, nawet z gipsem jesteś śliczna – powiedziała Twoja przyjaciółka, gdy już wyszłaś, a raczej wytoczyłaś się o kulach, gotowa ze swojego pokoju – Nasi goście powinni się niedługo schodzić – uśmiechnęła się.
- Proszę Cię powiesz w końcu kto tu przyjdzie? - zapytałaś. W głębi duszy cały czas się zastanawiałaś, jakich znanych z telewizji gości poznasz.
- Bo w sumie dowiesz się jak przyjdą! Surprise – zaśmiała się.
- Aish! Nagle taka tajemnicza się stała. Jak ktoś się zjawi otwórz. Ja zasiadam na kanapie i się nie ruszam – powiedziałaś – to Twoi goście.
- Poradzę sobie jestem duża – zaśmiała się, po czym rozległ się dzwonek do drzwi.
Słyszałaś okrzyki, powitania i wzajemne zachwycania się swoim wyglądem. Z ulgą stwierdziłaś, że Twoja przyjaciółka nie zaprosiła tylko kolegów swojego brata, ale także jego znajome. Od długiego czasu nie czułaś się dość swobodnie w towarzystwie większości mężczyzn. Odkąd zginął Twój mąż, stworzyłaś pomiędzy sobą a nimi niewidzialny mur.
- Ale tu ładnie! - Twoje rozmyślania przerwały ci damskie głosy – To naprawdę ładne mieszkanie.
Odwróciłaś głowę ku wejściu do salonu, w którym pojawiło się pięć dziewczyn mniej więcej w Twoim wieku.
- To ty musisz być ____. Tyle o Tobie słyszałyśmy, miło Cię w końcu poznać. Jestem Nam Jihyun – patrzyłaś na wszystkie dziewczyny uważnie starając sobie przypomnieć czy gdzieś już je widziałaś jednak nic ci nie przychodziło do głowy.
- Ona Was nie kojarzy – pacnęła się w głowę Twoja przyjaciółka – To są dziewczyny z zespołu 4minute – wyjaśniła.
- Mianhe – jęknęłaś.
- Nie przejmuj się – powiedziała dziewczyna z krótkimi włosami – Jestem Jeon Jiyoon – po czym zaczęła się śmiać jak szalona.
Musiałaś przyznać, że rozluźniła tym atmosferę, przy czym już bez skrępowania poznałaś pozostałe dziewczyny.
- Panowie jak zwykle się spóźniają – zaśmiała się Sohyun.
- Pewnie to znowu wina Yoseoba – zaśmiała się Twoja przyjaciółka, po czym dziewczyny opowiedziały ci, że szykując się na jakieś poprzednie spotkanie z nimi chłopak kilkanaście razy się przebierał, przy czym w każdym stroju robił zdjęcie i wstawiał je na Instagrama, pytając fanów, w czym mógłby pójść. Efektem było godzinne spóźnienie chłopaków.
Całkowicie rozluźniłaś się rozmawiając z dziewczynami. Do tego stopnia, że poznając cały czas nowych ludzi po prostu się uśmiechałaś i przedstawiałaś, starając się niektórych zapamiętać, choć było to bardzo trudne.
Rozmawiałaś właśnie ze swoją przyjaciółką, mówiąc, że ta impreza w sumie to nie był taki zły pomysł, gdy Hyuna przyprowadziła pięciu chłopaków.
- W końcu jesteście! - wykrzyknęła Twoja przyjaciółka witając się z każdym z chłopaków.
- To są właśnie ci słynni już dla Ciebie BEAST, choć w niepełnym składzie – powiedziała Gayoon, pojawiając się obok Ciebie.
- Gdzie jest mój braciszek?
- Spóźni się – odparł blondyn o bladej twarzy.
- Yah! Co on sobie myśli. Co ja się z nim mam – Twoja przyjaciółka przeklinała swojego brata, a wszyscy się z niej śmiali.
- To jest właśnie ____. Najlepsza przyjaciółka siostry Doo Joona – przedstawiła Cię Hyuna.
- Yah! Jak to możliwe, że do tej pory się nie znaliśmy? Jestem Dongwoon – przedstawił się szatyn.
- A ty znowu swoje podrywy, trochę szacunku do starszych – powiedziała Twoja przyjaciółka, ciągnąc go lekko za ucho.
- Aish! - Chłopak podrapał się po głowie – Neona, mianhe.
- Nic się nie stało – odpowiedziałaś grzecznie – Jestem ____ - podałaś mu rękę, po czym poznałaś resztę zespołu, prócz tajemniczego brata Twojej przyjaciółki.

* * * *

Impreza rozkręciła się na dobre. Mimo że imion większości ludzi nie pamiętałaś, a do tego przez większość czasu urzędowałaś na kanapie, to zawsze znalazł się ktoś, kto by z Tobą pogadał. Zmęczona z powodu głośnej muzyki postanowiłaś się przewietrzyć, dlatego skierowałaś się na balkon. Chciałaś przez parę minut odetchnąć świeżym powietrzem. Jednak wychodząc z mieszkania zauważyłaś, że ktoś już się tam znajduje i właśnie próbuje wyrzucić telefon.
- Wiesz, że jest to 11 piętro i wątpię, że gdy już wytrzeźwiejesz coś z niego zostanie – powiedziałaś, po czym przedostałaś się na mini sofę, która stała w rogu. Wciągnęłaś kilka razy powietrze i popatrzyłaś na osobę, która okazała się wysokim brunetem.
- Jeśli tego nie wyrzucę to do niej zadzwonię i się zbłaźnię, bo jestem pijany – odparł patrząc na Ciebie.
- Daj ten telefon – powiedziałaś, no co on niepewnie podał ci urządzenie. Wyjęłaś kartę, po czym oddałaś mu telefon – Jaki będzie problem jak wyrzucisz tylko kartę? Rozpoczniesz nowe życie, z nowym numerem telefonu.
- Dlaczego pomagasz pijanemu?
- Bo przynajmniej mogę pomóc komuś – odparłaś i zamyśliłaś się. Może jest przesadą, że sobie nie możesz pomóc, najzwyczajniej nie czujesz się gotowa na to, by coś zmieniać. Nadal za nim tęsknisz, nadal nie wyrzuciłaś jego rzeczy. Wszystko zostało tak jak pozostawił w tym piekielnym dniu.
Twoje rozmyślania przerwał siadający obok mężczyzna.
- Może i jestem pijany, ale wszystko rozumiem. A ty?
- Co ja?
- Chciałabyś coś wyrzucić? Zacząć od nowa?
- Myślę, że nie jestem jeszcze na to gotowa – odparłaś.
- Więc jeśli już będzie zrobimy to razem. Zaczniemy od nowa w tym samym momencie – powiedział, po czym zabrał od Ciebie kartę do telefonu i schował ją w kieszeni kurtki.
- Przecież potem i tak się nie spotkamy – powiedziałaś patrząc w gwiazdy, jednak odpowiedziała ci cisza. Popatrzyłaś na chłopaka, który walczył sam ze sobą, jednak w końcu zasnął, kładąc głowę na Twoim ramieniu, a ręką obejmując w pasie. W tym samym momencie, w którym to zrobił, ogarnęło Cię ciepło w sercu. Jak gdyby narodziła się w Tobie nadzieja na lepsze jutro. Ogarnęło Cię podobne uczucie jak wtedy gdy jeszcze żył On i Cię przytulał.
Odgarnęłaś od siebie te myśli, po czym próbowałaś wstać, jednak chłopak wtedy przytulił Cię mocniej.
- Proszę nie idź – powiedział cicho.
Nie wiedziałaś co możesz zrobić, nie znałaś go, ale chciałaś mu pomóc. Czułaś, że możesz to zrobić. Sięgnęłaś po koc, który leżał na oparciu sofy i przykryłaś Was oboje, o czym oparłaś się o mebel. Patrząc na gwiazdy nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś.

* * * *

- Zimno – jęknęłaś otwierając jedno oko, po czym ogarnęłaś, że spałaś na balkonie, a nie w swoim pokoju. I wtedy przypomniałaś sobie o tym, dlaczego tu spałaś. Rozejrzałaś się wokół, ale chłopaka nigdzie nie było. Pomyślałaś, że obudził się i po prostu wyszedł jak pewnie większość gości z imprezy.
Wstałaś i skierowałaś się do wejścia mieszkania, w którym nie było aż tak brudno, jak się spodziewałaś. Zajrzałaś do salonu, gdzie na kanapie leżeli Sohyun, Gayoon, Jihyun, Yoseob i Dongwoon. W fotelu spał Junhyung. Skierowałaś się do kuchni i zajęłaś się śniadaniem.
- Annyeong – usłyszałaś i popatrzyłaś w wejście stali tam Hyuna i Hyunseung,
- Pomóc Ci? - zapytała dziewczyna.
- Jeśli chcecie – odparłaś z uśmiechem – Widzę impreza się udała – zaśmiałaś na wspomnienie śpiących w salonie.
- No wiesz Yoseob chciał spać w wannie, ale jakoś udało nam się go przekonać, że to nie jest koniecznie – powiedział blondyn.
- Widzę, że wy też na trzeźwo – popatrzyłaś na nich.
- Ona tak, a ja mam po prostu mocną głowę – zaśmiał się chłopak.
- A co z super organizatorką imprezy? - zapytałaś ze śmiechem, myśląc, w jakim stanie jest Twoja przyjaciółka.
- Chodziła zdenerwowana, dopóki nie pojawił się jej brat, a potem stwierdziła, że musi się upić, bo ma coś komuś ważnego do powiedzenia – zaśmiał się Hyunseung.
- Po prostu stwierdziła, że bez tego nie powie Kikwangowi co do niego czuje – stwierdziła Hyuna.
- Chincha? - powiedzieliście w tym samym momencie z tancerzem.
- Ne. Podobał jej się no w sumie odkąd bardziej się zakolegowaliśmy – zaśmiała się dziewczyna.
- No a jak sobie przypomnę to odkąd ją poznaliśmy to Kikwang dość dużo o niej mówił.
- No to niepotrzebnie się upijała – stwierdziłaś – Tylko gdzie oni są teraz?
- Możliwe, że zabrał ją do domu swoich rodziców, którzy niedaleko mieszkają – odparł chłopak.
- Zejdź ze mnie – usłyszeliście głosy z salonu – To boli. Yah!
Ze śmiechem wstaliście od stołu, po czym poszliście do salonu. Ty oczywiście w swoim żółwim tempie przez ten gips.

* * *

Kiedy wszyscy się ogarnęli drzwi do Twojego pokoju otworzyły się i wyszła zza nich Jiyoon.
- Jesteś mężatką? - zapytała.
Patrzyłaś na wszystkich przerażona. Nie znałaś ich, a mimo to od początku polubiłaś i otworzyłaś się, by choćby zamienić z każdym z tych szaleńców słowo.
- Nie musisz nam się tłumaczyć – powiedziała ciepło Jihyun i przytuliła Cię.
- Powiem Wam, ale jeszcze nie teraz – uśmiechnęłaś się.
- Już wiem – wykrzyknął Dongwoon – Noona musisz koniecznie przyjść na nasz występ. Poznasz w końcu Doo Joona Hyunga, bo pewnie wczoraj nie miałaś okazji. No i zobaczyć jak cudownie śpiewamy. Noona, przyjdziesz?
Zaśmiałaś się.
- Kiedy to będzie? - zapytałaś.
- Za trzy dni – odparł Maknae.
- Nie mam żadnych planów, a jutro zdejmują mi gips, więc bez przeszkód będę mogła przyjść – odparłaś. Tak to pora na zmiany. Miałaś postanowienie i chciałaś się go trzymać.
- Yay!

* * * *

- Ruszaj się! Bo się spóźnimy – krzyczała na Ciebie Twoja przyjaciółka, która przyjechała po Ciebie przed koncertem.
- Już idę – odparłaś z uśmiechem.
Odkąd razem z tancerzem wyznali sobie co czują, w Twoją koleżankę jakby coś wstąpiło. Miała w sobie jeszcze więcej energii i przestała się spóźniać.
Na miejsce dojechałyście na pół godziny przed czasem. Dzięki specjalnym wejściówkom nie musiałyście czekać w długiej kolejce. Gdy dotarłyście na swoje miejsca przywitałyście się z dziewczynami z 4minute.
- W końcu poznasz mojego Oppę, nie wiem jak to możliwe, że dopiero teraz – zaczęła ponownie Twoja przyjaciółka.
- Yah! Powtarzasz mi to od tych trzech dni! Na wszystko przyjdzie czas – odparłaś spokojnie.
- Zaczyna się – powiedziała podekscytowana Sohyun.
Patrzyłaś jak na scenę wbiegają ci znane twarze, prócz jednej. Ale kiedy przyjrzałaś się temu słynnemu Doo Joon'owi rozpoznałaś w nim chłopaka z balkonu, na co Twoje serce zaczęło mocniej bić. Przypatrywałaś mu się jak zaczarowana, po czym uświadomiłaś sobie, że pewnie Cię nie pamięta skoro był pijany. Jednak nie przeszkadzało ci wpatrywać się w niego niemal cały koncert zespołu.
- Chodź za kulisy, no chodź! - Twoja przyjaciółka, gdy tylko chłopaki zeszli ze sceny nie dawała ci spokoju.
- No idę, spokojnie – zaśmiałaś się – Kikwang poczeka.
- Wredna jesteś – stwierdziła.
- No to biegnij ja przyjdę z dziewczynami – nie zdążyłaś skończyć a Twojej przyjaciółki już nie było.
Cały czas się śmiejąc weszłyście w szóstkę za kulisy.
- Noona! - Dongwoon od razu do Ciebie przybiegł – Dlaczego tak wolno? A zresztą nie ważne. Chodź, no chodź. Musisz poznać Hyunga! Wiesz ile mu o Tobie opowiadałem?
- Całe trzy dni – westchnął wiążąc buta Doo Joon.
- Hyung weź się podnieś! - Maknae podbiegł szybko do lidera – No Hyung!
- Już moment – zaśmiał się najstarszy – Jestem … - zatrzymał się w pół zdania patrząc na Ciebie.
- Wpadniecie dziś do naszego dormu, nasz menadżer się zgodził, a z tego, co wiem, wy macie jeszcze dziś czas wolny - nagle pojawił się Yoseob, który przerwał milczenie.
- Pewnie, że tak – odparła Jihyun.
- A ty Noona? - zwrócił się do Ciebie.
- Przyjdzie z nami – odezwała się Hyuna, ty tylko kiwnęłaś lekko głową.

* * * *

Będąc w drodze do dormu chłopaków dziewczyny nie były wścibskie, ale dobrze wiedziałaś, że chciały Cię wypytać o to, co miało miejsce za kulisami. Co prawda po przyjściu Yoseoba, chłopaki poszli się przebrać i zmyć makijaż i nic więcej się nie zdarzyło, to każda z nich wiedziała swoje. Na szczęście nie naciskały, z czego byłaś zadowolona, bo sama nie wiedziałaś jak to wszystko zinterpretować.
- Jesteśmy – powiedział kierowca, po czym wysiadłyście z samochodu i skierowałyście się do wejścia. Gayoon zadzwoniła dzwonkiem, po czym poczekałyście chwilę i drzwi otworzył wam Junhyung.
- Noona! - zza rapera wyskoczył Maknae – Chodź. Zdążyłaś zdjąć buty, po czym zostałaś pociągnięta na górę.
- Gdzie idziemy?
- Wymogłem na Hyungu, żeby Cię przeprosił – uśmiechnął się i zapukał do jednych z drzwi, po czym wepchnął Cię do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
- Dongwoon powiedziałem, że przeproszę, zawołaj mnie po prostu jak przyjdą powiedział lider znad zeszytu, w którym coś pisał, a ci zrobiło się gorąco.
- Tym razem to ja wepchnięta przez Dongwoona – powiedziałaś nieśmiało.
Doo Joon zamyślił się przez chwilę, po czym podniósł wzrok i zaczął patrzeć na Ciebie, na co Twoje serce znów zaczęło szybciej bić.
- Usiądź – wskazał na kanapę.
Skorzystałaś z zaproszenia, po czym milczeliście przez dłuższą chwilę.
- Dlaczego powiedziałaś, że przynajmniej możesz pomóc komuś? - zapytał cicho patrząc na Ciebie uważnie.
Nie wiedziałaś co zrobić, a z Twoich oczu niekontrolowanie popłynęła łza. Chłopak wstał i niepewnie usiadł obok Ciebie. Popatrzyłaś na swoje dłonie z serdecznego palca prawej zdjęłaś obrączkę.
- Jesteś mężatką? - powiedział cicho – Jesteś taka młoda – Patrzył na Ciebie uważnie.
- Mój mąż zginął w wypadku. Jechaliśmy na lotnisko, zaplanowaliśmy wakacje idealne, ale jakiś pijany idiota musiał pokrzyżować nam plany. On zginął na miejscu, ja miałam więcej szczęścia i teraz żyję. Tylko co to za życie skoro osoba, którą kochałam najbardziej na świecie nie żyje – nie kontrolowałaś już łez – Byliśmy dopiero trzy miesiące po ślubie.
Wokalista nic nie mówił, tylko Cię przytulił, a ty wtedy znów poczułaś to ciepło, które czułaś, kiedy On żył.
- Do tej pory nie schowałam jego rzeczy, nie mam na to siły – westchnęłaś cicho.
- Pamiętasz naszą rozmowę na balkonie – zapytał nagle.
- Ne.
- Myślę, że już jesteś już na to gotowa, by zacząć od nowa. On zawsze będzie w Twoim sercu i nic tego nie zmieni – uśmiechnął się lekko, po czym wyjął z Twoich rąk obrączkę i z powrotem nasunął na palec – Nie będzie łatwo, ale dzięki wytrwałości można osiągnąć wszystko.
- Do tej pory nie myślałam, że to możliwe, ale wtedy kiedy zasnąłeś na tym balkonie na moim ramieniu i nie pozwoliłeś odejść pierwszy raz od jakiegoś czasu nie śnił mi się wypadek – powiedziałaś cicho – wtedy od jego śmierci pierwszy raz poczułam się bezpiecznie – odważyłaś się popatrzeć na niego – Nie oczekuję niczego od Ciebie … - nie dokończyłaś, bo chłopak delikatnie pocałował Cię w czoło, po czym mocno przytulił.
- Zostanę z Tobą, na zawsze. Obiecuję.





Po dość długiej przerwie. Ale matura, papiery na studia, sprawy rodzinne trochę się tego nazbierało. Oddaję do waszych rąk i liczę, że nikt o mnie nie zapomniał. Pozdrawiam !
Troublemaker