sobota, 25 maja 2013

Nowy dom ( B.AP - rozdział 15 ~ostatni~)



Siedziałaś cicho w szkolnej ławce, właśnie odbywała się lekcja angielskiego. Najnudniejsze zajęcia jakie kiedykolwiek miałaś. Z niecierpliwością zerkałaś na zegarek i odliczałaś minuty do przerwy. Spojrzałaś kątem oka na nauczycielkę, która coś do was mówiłaś, a ty udawałaś, że słuchasz jej.
- Jeszcze minuta - powiedziałaś do siebie.
Wreszcie zabrzmiał upragniony dzwonek, a ty jako pierwsza wybiegłaś z sali na korytarz. Usiadłaś na parapecie i spojrzałaś w okno. Na dworze było już chłodno i padał lekki deszcz. Nic dziwnego, była to jesień. Liście wirowały na wietrze niczym dumne panny tańczące na scenie. W milczeniu wsłuchiwałaś się jak  krople deszczu odbijają się o okno. Myślami byłaś z B.A.P i zastanawiałaś się co oni teraz robią, czy tak samo bardzo tęsknią za tobą jak ty za nimi. Mimo, że minął już miesiąc ty nie potrafiłaś o nich zapomnieć. Nie potrafiłaś... A może nie chciałaś. Odkąd wyjechałaś oni nie kontaktowali się z tobą, to sprawiało, że samotność była jeszcze bardziej bolesna niż wcześniej.
- A ty znowu o nich myślisz? - usłyszałaś zza plecami głos Yuki - Kiedy ty wreszcie zrozumiesz, że byłaś dla nich tylko zabawka, która się im znudziła.
Odwróciłaś się do niej ze wzrokiem mordercy, do tej pory starała się nie reagować, ale kiedy tylko ona była w pobliżu ciebie miałaś ochotę zrobić jej krzywdę.
- Przestań! - krzyknęłaś - Mam ciebie dosyć! Daj mi wreszcie spokój!
- Uuuu... Czyżbym uderzyła tam gdzie najbardziej boli? - zaśmiała się.
- Wcale nie - powiedziałaś cicho i spuściłaś głowę.
- Ha! A jednak - opowiedziała triumfalnie - Głupia zabawka!
Nie wytrzymałaś, podeszłaś do niej i spojrzałaś jej prosto w oczy. Zacisnęłaś pięść i z całej siły uderzyłaś ją w twarz. Yuki zachwiałaś się i upadła na podłogę, zaraz koło niej zjawiła się jej przyjaciółka, była przerażona tym co zobaczyła. Ty stałaś i oddychałaś ciężko, patrzyłaś na nią ze złością. Zrobiłaś krok do przodu, a one odsunęły się od ciebie.
- Powiedz jeszcze raz coś o mnie i moich braciach, a nie będę się powstrzymywać - powiedziałaś do niej wkurzona i poszłaś w stronę łazienki.
Kiedy zniknęłaś za zakrętem oparłaś się o ścianę i westchnęłaś. Popatrzyłaś na swoją dłoń, która ciągle była ściśnięta i nie wierzyłaś w to co przed chwilą zrobiłaś. Po chwili rozległ się dzwonek na lekcje, kolejne zajęcia, na których nie miałaś ochoty być ale musiałaś. Na chemii byłaś jakaś nieobecna, siedziałaś i ciągle myślałaś nad tym co się stało przed chwilą. Pomimo tego, że czułaś wyrzuty sumienia to czułaś, że cała twoja złość trochę opadła. Spojrzałaś się za siebie, z tyłu siedziała Yuki. Dziewczyna jak tylko zobaczyła, że patrzysz na nią szybko odwróciła wzrok w drugą stronę. Nie wiesz dlaczego, ale poczułaś się usatysfakcjonowana faktem, że to teraz ona się ciebie boi, a nie ty jej. Na przerwie dręczyły cię co raz większe wyrzuty sumienia, wiedziałaś, że ona pójdzie i komuś o tym powie, albo już to zrobiła. To była kwestia czasu kiedy nauczyciel, albo opiekun podejdzie do ciebie i będzie domagał się wyjaśnień. Dlatego postanowiłaś pójść do dyrektora i przyznać się do tego co zrobiłaś. Poszłaś powoli do sekretariatu, ciągle się wahałaś nad tym czy dobrze robisz. Wreszcie weszłaś do jego gabinetu.
- Witaj ____. Co cię do mnie sprowadza? - przywitał cię uśmiechnięty dyrektor.
Usiadłaś bez słowa na fotelu i spuściłaś głowę.
- Pobiłam Yuki - powiedziałaś szeptem.
- Co się stało?
- Nie wytrzymałam i pobiłam Yuki - odpowiedziałaś głośniej.
- Co takiego? Ty?! - zdziwił się mężczyzna.
- Tak, przepraszam. Przyszłam się przyznać - powiedziałaś pełna skruchy.
- Dobrze. Jako, że przyznałaś się do tego, nie będzie ciężkiej kary. Dziś zostaniesz po lekcjach i pomożesz innym w nadrabianiu zaległości - powiedział dyrektor.
- Dyrcio to jest równy chłop - uśmiechnęłaś się i wybiegłaś z pokoju.
Poczułaś się lepiej, nawet nie chciałaś myśleć o tym, jakie mogły być konsekwencje, gdyby to Yuki pierwsza powiedziała co się stało. Nadeszła lekcja historii, chyba jedyna lekcja, na której chciałaś być. Prowadziła ją pani Wiola, bardzo ją lubiłaś. Jako jedyny nauczyciel potrafiła ciekawie prowadzić zajęcia. Nagle niespodziewanie do sali ktoś zapukał, po chwili wszedł mężczyzna ubrany w garnitur, co ciebie zdziwiło miał na oczach okulary przeciwsłoneczne.
- Dzień dobry - przywitał się - Czy jest tu ___?
- Tak - opowiedziała nauczycielka, chyba mężczyzna wpadł jej w oko, bo zaczęła się rumienić.
- Ja przyszedłem po nią. Dyrektor o tym wspomniał?
- Owszem. ___ spakuj się i idź - zwróciła się do ciebie pani Wiola.
Nie rozumiejąc całej tej sytuacji zrobiłaś to co ci kazali i wyszłaś z panem, z sali.
- Przepraszam, kim pan jest? - zapytałaś nieśmiało.
- Jestem Jong. Tak Jong - odpowiedział.
- Panie Jong, dokąd pan mnie zabiera?
- Jak to gdzie? Do domu - powiedział i uśmiechnął się do ciebie szeroko.
- Domu?  Ale tu jest teraz mój dom - szepnęłaś.
Wychodząc ze szkoły zobaczyłaś duży czarny samochód i swoją walizkę przed nim.
- Pozwoliłem sobie ciebie spakować - powiedział po chwili.
Szybko podbiegłaś do bagażu i zaczęłaś szukać swojego skarbu.
- Album i rzeczy, które trzymałaś pod łóżkiem są z plecaku - odezwał się Jong.
Pospiesznie otworzyłaś plecak, by sprawdzić czy mówi on prawdę. Kiedy zajrzałaś do środka, odetchnęłaś z ulgą. Wszystkie najważniejsze dla ciebie rzeczy znajdowały się w torbie. Wsiadłaś o auta i pojechaliście na lotnisko.
- Kim jest moja nowa rodzina? - zapytałaś w drodze.
- To bardzo miły i sympatyczny mężczyzna.
- Nie ma ona żony? - zdziwiłaś się.
- Nie, jest bardzo zapracowanym człowiekiem, ale bardzo chciał mieć potomka - wyjaśnił.
Nie zadawałaś więcej pytań, po godzinie byliście już na lotnisku. Nie wiedziałaś dokąd lecisz i gdzie będziesz mieszkać.
- Chodź, nasz samolot zaraz odleci - powiedział Jong i chwycił cię za rękę.
Nie poszliście do żadnej z bramek tylko weszliście na pokład wejściem, którym nikt inny nie wchodził. W samolocie znajdowało się 9 foteli i stoły.
- Co to za samolot? - zapytałaś kiedy zajęłaś miejsce.
- Mój prywatny - odparł dumnie mężczyzna.
- Pana?!
- Tak.
Byłaś pod wrażeniem, pierwszy raz leciałaś samolotem, który nie był publiczny. Był taki luksusowy, bałaś się czegokolwiek dotykać. W końcu samolot wystartował, a ty zebrałaś się w sobie, by wybadać sytuację.
- Przepraszam? A dokąd lecimy?
- Nie mogę ci powiedzieć - odpowiedział tajemniczo.
Nie wiesz dlaczego, ale poczułaś, że z nim nie wygrasz i nie zadawałaś już więcej tego pytania. Czułaś się bezpiecznie przy nim. Nagle zamyśliłaś się, zaczęłaś myśleć o Bangu. Tak bardzo ci go brakowało.
- Zakochana? - usłyszałaś głos pana Jong.
- Hę?
- Myślisz teraz o nim.
- Nie, nie prawda - zaprzeczałaś sama sobie.
- Jaki jest?
- Bang?
- To on zakrząta ci głowę?
- Ta - odpowiedziałaś zawstydzona - Widzi pan, kiedyś to był mój brat.
- Kiedyś? Teraz nie jest? - zapytał.
- Po pewnym czasie okazało się, że nie jesteśmy spokrewnieni. W dniu mojego wyjazdu powiedział mi, że mnie kocha, ale nie jak siostrę tylko jak kobietę. Chciałam mu powiedzieć, że też go kocham, ale miałam samolot. Tera nie mamy kontaktu i on nigdy już nie dowie się co do niego czuję - w twoim głosie słychać było smutek.
- Może nie długo uda ci się to zrobić - pocieszał cię mężczyzna.
- Mam nadzieję - odpowiedziałaś.
Po kilkunastu godzinach podróży, wreszcie wylądowaliście. Przed lotniskiem stał samochód.
- Jesteś pewnie zmęczona. Możesz pójść spać, przed nami jeszcze kilka godzin jazdy.
Wsiadłaś do auta i od razu zasnęłaś. Śniło ci się, że jesteś w domu, że wokół ciebie są bracia. Wszyscy się do ciebie uśmiechają, nagle przed szereg wychodzi Bang. Podchodzi do ciebie, obejmuje w talii i patrzy prosto w oczy. Powoli nachyla się i całuje. Serce zaczęło ci szybciej bić. Czułaś się jakby on był naprawdę przy tobie. Jakby przytulał cię do swojego ciała. Otworzyłaś nagle uczy i zobaczyłaś, że jesteś w mieszkaniu. Przed tobą stoi pan Jong i uśmiecha się do ciebie.
- Pora poznać Ojca. Panie Kim, proszę wejść.
W progu pojawił się menager Kim, uśmiechnięty od ucha do ucha. Szybko stanęłaś na równe nogi i oniemiałaś.
- Menager Kim?!
- Od dziś mów mi Appa - uśmiechnął się.
- Ale jak to? Co tu jest grane? Nic nie rozumiem - byłaś w takim szoku, że usiadłaś na kanapę i starałaś się pozbierać myśli.
- Chodź, jest ktoś to umierał z tęsknoty za tobą - powiedział menager i podał ci rękę.
Spojrzałaś na niego zszokowana.
- Tata... Tata? Muszę się przyzwyczaić - powiedziałaś do siebie i podałaś mu dłoń.
W pokoju obok siedział chłopak, przyjrzałaś się mu uważnie, był to Bang. Kiedy ciebie tylko zobaczył zerwał się podbiegł do ciebie. Rzuciła się w objęcia i mocno przytulił. Tak bardzo pragnęłaś tego, odwzajemniłaś jego uścisku. Po chwili Yongguk spojrzał na ciebie, w oczach miał łzy.
- Tak bardzo...
Przerwał kiedy wasze usta złączyły się w gorącym pocałunku. Nie mogłaś dłużej tego ukrywać. Kiedy tak staliście, miałaś wrażenie, że czas się dla was zatrzymał. Bang odwzajemnił twój pocałunek.
- Kocham cię - wyszeptałaś - Umierałam z tęsknoty.
- Ta też - wyznał i znów cię pocałował.
Po twoich policzkach spłynęły łzy. O tym marzyłaś, nic więcej nie chciałaś od życia.
- Chodź... Reszta na ciebie czeka - szepnął zdyszany Bang.
- Dobrze. Za nimi też tęskniłam.
Chłopak chwycił cię za rękę, razem tworzyliście obraz zakochanych ludzi i wyszliście do braci. Od tej pory wiodłaś idealny życie z tata, miłością swojego życia i braćmi, który chodź nie są z tobą spokrewnieni to kochasz ich najmocniej.

THE END!

~Dżasta

wtorek, 21 maja 2013

Wyśpiewać marzenia? ( Dongwoo - INFINITE )




Tego dnia koleżanka wyciągnęła cię na zakupy do jednej z galerii handlowych. Zbliżał się ślub jej siostry i biedna nie mogła znaleźć dla siebie odpowiedniej kreacji. Chodziłyście od sklepu do sklepu, a sukienki ani widu, ani słychu. Przymierzyła już chyba z 50 różnych fasonów i żaden jej nie odpowiadał.
- Właśnie dlatego nie chętnie chodzę do galerii - powiedziałaś pod nosem kiedy twoja przyjaciółka wyszła z przymierzalni.
- Coś mówiłaś? - zapytała.
- Nie, nic. W tej sukience wyglądasz naprawdę super - powiedziałaś wymuszając uśmiech.
- Tak myślisz? Czy mówisz tak, żebym wreszcie coś kupiła? - odpowiedziała sarkastycznie.
- Nie, Unnie! Mówię poważnie, jest świetna, a ty lśnisz w niej lepiej, iż sama Panna Młoda - trochę blefowałaś, ale naprawdę była to najlepsza ze wszystkich sukienek.
- Dokładnie to chciałam usłyszeć - uśmiechnęła się - Przepraszam? Wezmą tę - powiedziała do ekspedientki.
Po chwili wyszłyście obie zadowolone ze sklepu. Ty dlatego, że wreszcie dobiegły one do końca, a twoja przyjaciółka dlatego, że wreszcie kupiła odpowiedni strój na ślub.
- Teraz możemy pójść tam gdzie ty chcesz ___ - powiedziała nagle twoja kumpela.
- Chodźmy odpocząć - odpowiedziałaś resztkami sił.
- Arraso, arraso. Tam jest miła kawiarnia - pokazała na miejsce, które znajdowało się na przeciw was.
Po drodze minęłyście jeszcze kilka sklepów, twoja koleżanka za każdym razem zachwycała się wystawą i nalegała, żeby tam zajrzeć choćby na kilka minut. Musiałaś przyznać, że była uzależniona od zakupów. Nagle usłyszałaś znajomą melodię, zaczęłaś się rozglądać w poszukiwaniu miejsca skąd dobiegają dźwięki.
- Zoba....
- Ciii... - uciszyłaś ją - Wiem! Tam! - krzyknęłaś i pobiegłaś.
Po chwili znalazłaś się przy sklepie, który właśnie testował nową wersję karaoke i każdy kto chciał mógł zaśpiewać. Stałaś i przyglądałaś się uważnie każdemu uczestnikowi. Bardzo chciałaś zaśpiewać, jednak również bardzo się bałaś. Po 2 minutach dobiegła do ciebie twoja przyjaciółka.
- Mam cię! - powiedziała zdyszana - ___, może spróbujesz? - zaproponowała.
- Ja?! Zwariowałaś do reszty?! Chyba przez te zakupy resztki mózgu ci wyparowały - spojrzałaś na nią wzrokiem mordercy.
- ___ to może jest własnie ten dzień, ten czas... Twój czas - powiedziała i wypchnęła cię na przód tłumu.
- Świetnie! Mamy kolejną chętną osobę - usłyszałaś głos prowadzącego.
Rozejrzałaś się dookoła, byłaś jedyna osobą, która stała przed szeregiem. Teraz nie było wyjście, nie chciałaś, żeby wzięli cie za totalnego tchórza. Wzięłaś od mężczyzny mikrofon i spojrzałaś na ekran.
- To twój czas ___, twój czas - powtarzałaś sobie w duchu.
Usłyszałaś pierwsze dźwięki i już wiedziałaś dobrze co to za piosenka. Znałaś ją dobrze, nie musiałaś patrzeć na monitor, zamknęłaś oczy i zaczęłaś śpiewać. W końcu się zatraciłaś w tym i zaczęłaś powoli kołysać się w rytm muzyki. Otworzyłaś oczy przerażona wtedy, kiedy zbliżał się moment rapu, nie umiałaś dobrze rapować i nie wiedziałaś czy masz tam stać czy kołysać się. Z przerażeniem spojrzałaś w stronę swojej koleżanki, która pokazała ci, że trzyma za ciebie kciuki. Zamknęłaś znowu oczy i już chciałaś zacząć nową partię, kiedy usłyszałaś znajomy męski głos. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że obok ciebie stoi sam Dongwoo. Chłopak uśmiechnął się do ciebie i z powrotem spojrzał na ekran. Fanki, które stały obok zaczęły robić zdjęcia i nagrywać wideo. Popatrzyłaś na niego zawstydzona, czułaś jak twarz ci się czerwieni. Najchętniej to byś wybiegła stamtąd nie odwracając się na siebie. Jednak z drugiej strony bardzo go lubiłaś, nie tylko jako idola,  ale jako człowieka. W przeciągu kilku sekund zauważyłaś, że chłopak stoi bliżej ciebie. Byłaś zachwycona, ale też skrępowana jego bliskością. Po skończonym występie wszyscy bili wam brawa. Ukłoniłaś się lekko, oddałaś mikrofon i szybko pobiegłaś do przyjaciółki, która stała zszokowana.
- W-Widziałaś? Widziałaś kto z tobą śpiewał? - powiedziała, kiedy doszłaś do niej.
- Tak, cicho! Chodź szybko - chwyciłaś ją za rękę i zaczęłaś szybko iść w stronę wyjścia.
- A kawiarnia? - zapytała.
- Zapomnij! - odpowiedziałaś pospiesznie.
Przy wyjściu zatrzymałaś się i obejrzałaś za siebie.
- Ufff.... - odetchnęłaś.
-Uciekałaś przede mną? - usłyszałaś głos.
Kiedy się odwróciłaś myślałaś, że zejdziesz na zawał, bo twoje serce zaczęło bardzo szybko i mocno bić. Przed tobą znów stał Dongwoo.
- J-Ja? Ja nie uciekam - wymamrotałaś.
Chłopak uśmiechnął się i klepnął po ramieniu. Kiedy dotknął twojego ciała poczułaś na całym ciebie ciarki.
- Masz piękny głos. Chętnie zaśpiewam z tobą jeszcze raz - powiedział i wręczył ci wizytówkę - Przyjdź pod ten adres.
- Dobrze - odpowiedziałaś oszołomiona.
- Świetnie. Więc się widzimy nie długo. Do zobaczenia - powiedziawszy to chłopak poszedł do samochodu.
- ___... T-Ty... - jąkała się twoja koleżanka.
- Zamilcz! Nic nie widziałaś - machnęłaś ręką przed jej oczami.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

sobota, 18 maja 2013

Powrót do normalności ( B.A.P - rozdział 14 )




- Drodzy pasażerowie, za chwilę będziemy lądować. Dziękujemy za wybranie naszych linii. Zapraszamy ponownie - zbudził cię głos kapitana samolotu.
Powoli otworzyłaś oczy i spojrzałaś przez okno, smutno westchnęłaś. Teraz musiałaś zacząć od nowa, zobaczyłaś, że na kolanach ciągle masz prezent od chłopaków. W oczach pojawiły ci się łzy, z bólem sera zamknęłaś podarunek i schowałaś go do plecaka. Czyniąc to czułaś, jakbyś zamykała ważny dla ciebie rozdział życia. Samolot wylądował, powoli ruszyłaś w stronę wyjścia, nadal nie chciałaś wierzyć, że już nigdy nie zobaczysz swoich braci. Pomimo tego, że nimi nie byli to i tak nadal tak ich nazywałaś. Ciągle miałaś nadzieję, że jak wysiądziesz to ich zobaczysz i powiedzą ci, że to tylko ich głupi wybryk. Poszłaś na hol lotniska, tam czekała na ciebie opiekunka z Domu Dziecka, w którym znajdowałaś się przed wyjazdem.
- Tak mi przykro ___ - powiedziała kobieta i wzięła od ciebie twoje bagaże.
Ty nic nie odpowiedziałaś był to dla ciebie bardzo wrażliwy temat, a nie chciałaś płakać. Musiałaś jej pokazać, że jesteś silna. Spuściłaś głowę i poszłaś pierwsza. Przed wyjściem czekał na was samochód, był czarny.
- Taki samochodem jeździłam z braćmi - szepnęłaś pod nosem.
- Słucham? Coś mówiłaś __ - zapytała nagle kobieta.
- Nie, nic - odpowiedziałaś obojętnie i wsiadłaś do auta.
W drodze do bidula, wychowawczyni nie raz próbowała nawiązać z tobą kontakt, jednak bezskutecznie. Ty byłaś myślami gdzie indziej, swoją duszą byłaś z nimi, z rodziną, którą pokochałaś. Zamknęłaś oczy i wyobraziłaś sobie jak właśnie teraz jesteś w drodze na koncert chłopaków, jak podczas drogi wygłupiacie się w samochodzie. Obraz był tak wyraźny, że miałaś wrażenie, że naprawdę oni są obok ciebie. Na twojej twarzy pojawił się mały zarys uśmiechu.
- ___, jesteśmy! - usłyszałaś nagle kobietę, która wyrwała cię z twojego świata.
Powoli wygramoliłaś się z pojazdu i bez słowa weszłaś do budynku.
- ___, będziesz mieszkać tam gdzie przedtem. Za 30 minut jest kolacja - powiedziała opiekunka.
Nie odwracając się wzięłaś bagaże i poszłaś schodami do swojego pokoju. W środku panowała ciemność, rzuciłaś walizkę w kąt i położyłaś się na łóżko.
- Nie przyszli... Zostałam znowu sama - wymamrotałaś i zaczęłaś płakać.
Nie mogłaś się powstrzymać, łzy same ci leciały. Wszystko co do tej pory tłumiłaś w sobie zaczęło wychodzić. Wtuliłaś się w poduszkę i płakałaś.
Nagle usłyszałaś, że ktoś puka. Usiadłaś na łóżku, wytarłaś łzy i zaprosiłaś osobę do siebie. W progu pojawiłaś się drobna kobieta z długimi blond włosami, nie pamiętałaś jej.
- Witaj ___, nazywam się Anna, jestem nowym psychologiem. Może chcesz porozmawiać? - powiedziała przyjaznym głosem.
- A o czym chce pani ze mną rozmawiać? - odpowiedziałaś mało zainteresowana.
- Wiem, że to trudne i ciebie rozumiem...
- Ty nic nie rozumiesz! - krzyknęłaś - Miałam dom, rodzinę! Kochającą rodzinę! I co? Zabraliście mnie od nich! Co ja wam takiego zrobiłam! - wrzasnęłaś i rozpłakana wybiegłaś z pokoju.
Nie patrzyłaś dokąd biegniesz, chciałaś być jak najdalej stąd. Chciałaś żyć normalnie, żeby myślenie o nich tak nie bolało. W końcu zatrzymałaś się zdyszana na placu zabaw przy Domem Dziecka. Usiadłaś na huśtawce i zaczęłaś grzebać nogą w piasku.
- To tu wszystko się zaczęło... Zaczęło i skończyło... - szepnęłaś - Będziecie o mnie walczyć? Kiedy? - wymamrotałaś przez łzy - Kiedy?! - krzyknęłaś.
Spojrzałaś w niebo, które było zachmurzone. Miałaś wrażenie, jakby świat cierpiał razem z tobą, jakby doskonale wiedział co się stało i płakał razem z tobą, bo nic innego nie mógł zrobić. Wróciłaś do pokoju, pani Anny już nie było. Położyłaś się na łóżku i zasnęłaś. Nie wiesz jak długo spałaś, nie słyszałaś, żeby ktoś ciebie wołał na kolację. Nie interesowało cię to, nie miałaś ochoty z nikim rozmawiać i  odpowiadać na ich durne pytania. Obudziły ciebie promienie słońce, które delikatnie pieściły twoja twarz. Nie chętnie wstałaś z łóżka i przygotowałaś się na śniadanie. W końcu zeszłaś do jadalni i przywitałaś się z całą kadrą.
- ___, miło ciebie widzieć. Jak się... - przywitał cię dyrektor, ale nagle urwał widząc twoją niezadowoloną minę. Podczas śniadanie nic nie zjadłaś, byłaś nieobecna. Na stołówce panowała cisza, było zupełnie inaczej niż w Korei. Tam każdy miał coś do powiedzenia, wszyscy żartowali i śmiali się, a tu cisza.
Po posiłku udałaś znowu do swojego pokoju, do rozpoczęcia zajęć lekcyjnych miałaś jeszcze 30 minut. Wyjęłaś spod łóżka pudełko w albumem i zaczęłaś je oglądać. Dzięki temu czułaś się nieco bliżej braci. Przeglądałaś uważnie każde zdjęcie i płakałaś. To było dla ciebie takie trudne, nie chciałaś być tu w Polsce, chciałaś być teraz z ludźmi, których kochasz. Nagle zobaczyłaś, że twoje drzwi powoli się otwierają, spojrzałaś w ich stronę zaskoczona i zauważyłaś dwie dziewczyny.
- Co jest ___ ? - odezwała się blondynka.
- Yuki? Co ty tu? - odpowiedziałaś.
Dziewczyny usiadły koło ciebie i spojrzały na ciebie pogardliwym wzrokiem.
- No co? Mieli ciebie tam dość? Znudziłaś się im? - powiedziała Yuki.
- Nie! - rzekłaś stanowczym tonem - Oni... Oni po mnie wrócą...
- Wrócą? Hahaha - zaśmiała się - Zawsze tak gadają.
- Ale oni obiecali! Wierzę mi - w oczach pojawiły ci się łzy.
- Wiesz co ___. Głupiutka jesteś! - powiedziała dziewczyna.
- Głupia i naiwna idiotka - dodała druga.
Dziewczyny zaczęły się głośno śmiać i wyszyły z pokoju. Spojrzałaś na wasze wspólne zdjęcie i wytarłaś łzy.
- Przyjedziecie po mnie. Mówiliście prawdę - powiedziałaś do siebie i poszłaś na zajęcia - Nie jestem naiwna. Wierzę w was chłopaki - dodałaś wychodząc z pokoju.

~Dżasta

wtorek, 14 maja 2013

Budzenie (U-KISS - rozdział 4)





Następnego dnia obudziły cię krzyki z salonu.
- Ah chincha!!!! Zaraz ci pokażę ty cwelu! - usłyszałaś Hoona, a chwile później jakieś wrzaski.
- Yah! Dlaczego uderzyłeś mnie tak znienacka!? - odkrzyknął AJ.
- Sam zacząłeś!
Szybko wstałaś z łóżka i wybiegłaś do salonu.
- Co wy robicie!? Bijecie się...?- przerwałaś bo zobaczyłaś, że chłopcy siedzą przed telewizorem i grają w Tekkena.
- Oh wstałaś. - uśmiechnął się Kevin, wyglądając z kuchni. 
- Boshe! Co ty na głowie masz?! - pobiegł do ciebie Dongho i chciał dotknąć twoich wlosów.
- Odczep się od moich włosów! Sam wyglądasz nie lepiej! 
Pobiegłaś do pokoju, wtedy zobaczyłaś busz na głowie. Przerażona zaczęłam rozczesywać włosy. Szybko wzięłaś ubranie i pobiegłaś do łazienki. Niestety była zajęta. Zapukałaś.
- Długo jeszcze będziesz? 
- Nie, wychodzę już. - usłyszałaś głos Kiseopa.
Postanowiłaś więc poczekać przed drzwiami. Chwilę później usłyszałaś jak ktoś przekręca zamek, spojrzałaś i zobaczyłaś jak z łazienki wychodzi Kiseop. Był w samym ręczniku, który miał przepasany na biodrach. Jego włosy były nadal wilgotne, a kropelki wody spadały na jego umięśniony brzuch.
- Łazienka wolna. - uśmiechnął się lekko.  
Ale ty tylko stałaś i patrzyłaś na abs chłopaka. Na szczęście przed tobą zjawił się Kevin, objął cię ramieniem i zaprowadził do łazienki.
- Dobrze ze zdążyłem. Miałem ci pokazać gdzie co jest. - uśmiechnął się - Tu masz swoją szafkę, a tu potrzebne rzeczy. To twoje ręczniki. Jakbyś czegoś jeszcze potrzebowała to daj znać, a teraz zostawiam cię.
- Oppa! – krzyknęłaś jeszcze za nim. Odwrócił się lekko zaskoczony. – Dziękuję. – uśmiechnęłaś się.
- Nie ma za co. Po kąpieli przyjdź do kuchni na śniadanie, będzie na ciebie czekać. – odpowiedział i wyszedł.
Wzięłaś szybką kąpiel, a kiedy byłaś już cała uszykowana poszłaś do kuchni jak polecił ci Kevin. Śniadanie leżało na stole, ale najpierw podeszłaś do blondyna, ponieważ chciałaś się dowiedzieć czegoś o wczorajszej nocy.
- Oppa… - zaczęłaś niepewnie.
- Coś się stało? Nie pasuje ci śniadanie? Wybacz zrobiłem coś na szybko, bo niedługo przychodzi twój dziadek.
- Nie, nie! – zaprzeczyłaś. – Chodzi mi o wczoraj… Przepraszam zasnęłam i…
- Nie przejmuj się. Byłaś bardzo zmęczona po podróży. Na szczęście Eli cię zaniósł do pokoju. – uśmiechnął się.
Natychmiast przypomniałaś sobie zdarzenia z poprzedniej nocy i to, że ktoś cię pocałował.
Eli? Czyżby to on mnie pocałował?
Zarumieniłaś się na tą myśl.
- Ah dzięki Oppa… Zjem ze smakiem. – powiedziałaś i usiadłaś do stołu. Zjadłaś śniadanie, nie było to nic wielkiego, bo dwa zwykłe tosy, ale smakowały dobrze, więc nie miałaś powodów do narzekania. Po śniadaniu postanowiłaś umyć za siebie naczynia, ale podbiegł do ciebie Eli i wyrwał je z twoich rąk.
- Gościom nie wypada. – powiedział.
- Przecież nie jestem gościem i  umiem po sobie posprzątać.
Powiedziałaś z kwaśną miną, w końcu nie jesteś jakaś ułomna, żeby wszystko robili za ciebie.
- Wiem, ale… Po prostu daj mi się tym zająć, przynajmniej dziś. – uśmiechnął się do ciebie ciepło, a ty nie miałaś serca mu odmówić.
- Ale tylko dziś. – pogroziłaś mu palcem, zaśmialiście się i chwilę później odeszłaś do salonu.
Usiadłaś na kanapę, a przed tobą na podłodze siedzieli Hoon i AJ, którzy nadal grali w Tekkena. Chwilę patrzyłaś na nich, ale znowu zaczęli się kłócić.

- Yah AJ! Chcesz oberwać z łopaty! Zabiję cię następnym razem! Dogrywka już!
- Boże Hyung ogarnij się w końcu i przyznaj, że jestem w tym lepszy!
Jak dzieci.
- Mogę zagrać? – spytałaś przerywając ich kłótnię.

Oboje spojrzeli na ciebie zdziwieni, ale lekko zafascynowani.
- Grasz w to?! O super! Chcę z tobą zagrać! – krzyknął radośnie AJ.
- Ej ja miałem to powiedzieć! – trzepnął go w łeb starszy. – Z kim chcesz grać?
- Z każdym! – uśmiechnęłaś się szeroko i wyrwałaś AJ’owi joystick – Starsi mają pierwszeństwo. Więc najpierw Hoon Oppa, a potem ty. – pokazałaś mu język
Odsunął się robiąc ci miejsce, z miną naburmuszonego dziecka. Włączyliście nowy pojedynek, wybraliście postacie i zaczęliście grać. Bez problemu wygrałaś obie rundy i zaczęłaś skakać po pokoju, a Hoon patrzył na ekran z otwartymi ustami.
- Ze mną nie pójdzie ci tak łatwo! – ostrzegł się AJ i zaczęłaś nową walkę.
Miał rację. Tym razem poszło ci gorzej. Przeceniłaś swoje możliwości i przegrałaś pierwszą rundę, ale z drugą i trzecią poszło ci o wiele lepiej, dzięki czemu mogłaś się cieszyć drugą wygraną.
- Dogrywka! – krzyknęli obaj równocześnie.
- Żadna dogrywka! Macie się ogarnąć! Zaraz będzie prezes. – powiedział Soohyun i zajął miejsce na kanapie. – Posprzątajcie to.
Oboje niechętnie wstali z ziemi i zaczęli zbierać grę, w czym im pomogłaś. Chwilę później usłyszeliście dzwonek do drzwi.  Dongho był najbliżej więc je otworzył i zaprosił gościa do środka.
Po przywitaniu się wszyscy usiedliście na kanapie. Twój dziadek nie mając zbyt wiele czasu od razu zaczął dyskusję.
- Od jutra _____ będzie pracować jako pomocnik menadżera. Będzie zajmowała się drobnymi rzeczami, ale dzięki temu zapozna się z funkcjonowaniem firmy. Początkowo zaczniesz od budzenia chłopców rano, pilnowaniem, aby się nigdzie nie spóźnili, będziesz jeździć z nimi na występy i spotkania z fanami. To tak na początek. Kiedy zaaklimatyzujesz się podam ci dalsze instrukcje. Jutro jest wywiad w radio, więc pojedziesz razem z nimi. Pamiętaj macie się nie spóźnić. Powiedziałem menadżerowi, że od jutra ty ich budzisz. – uśmiechnął się. – Gdybyś czegoś potrzebowała wystarczy powiedzieć.
- Czyli _____ Noona będzie teraz naszym menadżerem? – spytał lekko podniecony Dongho.
Prezes skinął głową.
- Chciałem was też uprzedzić. – zwrócił się do chłopców. – Jeżeli któryś tknie moją wnuczkę, zabiję. – zaśmiał się, a reszta razem z nim.
Rozmawialiście jeszcze chwilę, już o drobnych pierdołach nie związanych z twoją nową „pracą”. Kiedy twój dziadek wychodził, powiedział do ciebie po polsku.
- _____ uważaj na siebie. Gdyby coś złego się działo daj mi znać.  Tu masz jeszcze prezent z okazji twojego przyjazdu mam nadzieję, że będzie ci dobrze służyć. – podał ci pudełko, a chwilę później wyszedł.
Otworzyłaś je, aby sprawdzić zawartość. W środku był telefon, akcesoria i karta. Ucieszyłaś się w końcu miałaś tylko polską komórkę i kartę. Niemal od razu włączyłaś ją i wymieniłaś się z chłopcami numerami. Reszta dnia minęła spokojnie. Grałaś sobie w gry i obejrzałaś jeszcze kilka teledysków. Kevin i Soohyun opowiedzieli ci trochę o historii U-KISS, aby łatwiej ci było jutro.  Położyliście się spać wcześniej, ponieważ wywiad był na 8, a zanim wszyscy się przygotują, to trzeba wstać 5:30. Nastawiłaś sobie budzik i  próbowałaś zasnąć, jednak długo ci to zajęło, ponieważ cały czas rozmyślałaś o wczorajszym pocałunku. Byłaś prawie pewna, że zrobił to Eli, ale zachowywał się normalnie, zresztą  jak cała reszta. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Zaczęłaś się zastanawiać, czy przypadkiem nie przyśniło ci się to, a teraz snujesz jakieś fantazje senne.
Zadzwonił budzik. Nastawiłaś go specjalnie 20 minut wcześniej, aby móc się przyszykować. Po porannej toalecie poszłaś budzić resztę. Najpierw weszłaś do pokoju Kiseopa, ponieważ był najbliżej, ale ten już wstał.
- Oh wstałeś. – powiedziałaś tylko i ziewnęłaś.
- Tak usłyszałem jak się kąpiesz. – powiedział wyjmując z szafy spodnie. – Idź budź resztę. – uśmiechnął się, a ty wyszłaś z pokoju i weszłaś do następnego tym razem Kevina i Elia. Podeszłaś do młodszego. Wyglądał naprawdę słodko jak spał, aż miałaś ochotę uszczypnąć go w policzek.
- Kevin Oppa! Wstawiaj. – dotknęłaś lekko jego ramienia, a ten zaczął się wiercić. Otworzył oczy i uśmiechnął się.
- Jak dobrze zobaczyć kogoś innego niż menadżer kiedy się budzisz.
Zaśmiałaś się.
- Wstawaj. Musicie się przyszykować.
- Ym. – wstał i podszedł do szafy. – Pomóc ci w czymś?
- Obudzisz Elia, a ja bym poszła do AJ’a i Dongho?
- Nie. – powiedział jakby przestraszony. – Ja obudzę ich, a ty Elia.
Nie wiedziałaś o co chodzi, ale pokiwałaś głową. Kevin szybko wybiegł ze swoimi rzeczami, a ty zaczął budzić starszego.
- Eli Oppa! Obudź się! – nie reagował więc zaczęłaś nim szturchać. – Oppa! Mówię masz się obudzić! Ah chincha Eli!
Był odwrócony do ciebie tyłem, więc nachyliłaś się w jego stronę i próbowałaś przekręcić. Udało ci się. Leżał teraz na plecach, a ty znowu zaczęłaś nich szturchać. Eli nagle złapał cię za nadgarstek, nie otwierając oczu. Chwilę później przekręcił się na bok, a ty przez jego uścisk poleciałaś na łóżko. Leżałaś teraz tyłem do niego, a on przytulił cię. Nie wiedziałaś co zrobić, ale w tym momencie zrozumiałaś dlaczego Kevin wolał obudzić pozostałą dwójkę.
- Kevin zabiję cię!!! – krzyknęłaś z całej siły, próbując się wyrwać z objęć Elia.

~Angel

poniedziałek, 13 maja 2013

Pożegnanie ( B.A.P - rozdział 13 )




- Noona, Noona - usłyszałaś głos Zelo - Wstawaj. Zaraz jedziemy - spojrzałaś zaspana na chłopaka.
Nic nie odpowiedziałaś tylko wstałaś i cicho poszłaś do łazienki. Stanęłaś przed lustrem i spojrzałaś na siebie. Widziałaś tam osobę jakby podobną do siebie, ale to nie byłaś ty. Smutna dziewczyna, która straciła ochotę do życia. Zaczęłaś płakać, nie miałaś siły... Nie miałaś siły żyć, siły by wyjść do braci i nie rozpłakać się na ich widok.
- Muszę być silna... Muszę... - mówiłaś do siebie.
Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi.
- ___, masz 10 minut. My będziemy na ciebie czekać na dole przy samochodzie - powiedział Himchan.
Usłyszałaś jak drzwi się zamykają, wyszłaś z łazienki i po raz ostatni poszłaś przejść się po domu. Chodziłąś powoli i wszystko dokładnie oglądałaś. Zaczęły przypominać ci się wspaniałe chwile spędzone tutaj i zaczęłaś płakać Teraz mogłaś się nie ukrywać, płakałaś głośno. Upadłaś na podłogę i zaczęłaś walić pięścią w podłogę.
- To się nie dzieje naprawdę! - krzyknęłaś - To tylko sen tak? Zaraz się obudzę i wszystko będzie jak dawniej, prawda? - mówiłaś sama do siebie.
Naprawdę chciałaś w to wierzyć, jednak to nie był sen, to działo się i nie mogłaś tego powstrzymać. Wstałaś powoli z podłogi i poszłaś w stronę wyjścia, przed zamknięciem spojrzałaś jeszcze raz na miejsce, które było twoim domem. Na szafce przy drzwiach zostawiłaś wasze wspólne zdjęcie z napisem "Kocham was, ___" i wyszłaś. Na dole czekali na ciebie bracia, byli uśmiechnięcie, ale wiedziałaś że to tylko pozory, żebyś ty nie czuła się źle. Wsiadałaś do samochodu i ruszyliście w stronę lotniska. Przez całą drogę panowała grobowa cisza, nikt nic nie mówił, od czasu do czasu słyszałaś tylko jak chłopacy głośno wzdychają. Po 30 minutach byliście już na lotnisku. Weszliście do środka i spojrzałaś na tablicę rozkładów lotu.
- Więc to naprawdę koniec - powiedziałaś pod nosem.
- ___, zapowiadają twoją odprawę - rzekł nagle Daehyun - Tędy!
Wszyscy razem ruszyliście za chłopakiem, który prowadził was do wyjścia numer 4. Nagle bracia się zatrzymali.
- Hę? - spojrzałaś na nich zdziwiona.
- Dalej nie możemy iść - powiedział smutno Zelo.
Podeszłaś powoli do nich, nie chciałaś się z nimi rozstawać. W oczach pojawiły się się łzy, nie umiałaś ich powstrzymać.
- Pora się pożegnać - szepnął Yongguk.
- Tak - wymamrotałaś.
Po chwili podszedł do ciebie Zelo i mocno przytulił.
- Będę tęsknić Noona - powiedział i zaczął płakać.
- Ja za tobą też Oppa.
Później podeszłaś do każdego z osobna i mocno uściskałaś, ostatni był Bang. Brat nagle rzucił się na ciebie i przytulił najmocniej ze wszystkich, trzymał cie tak mocno jakby nie chciał wypuścić cię z objęć.
- Kocham cię ___ i zawsze będę kochać -szepnął.
Kiedy to wyznał poczułaś jak serce wali ci szybciej, a nogi stają się jak z waty. Nie wiedziałaś co odpowiedzieć.
- To dla ciebie szok, ale teraz kiedy naprawdę wyjeżdżasz doszło do mnie co do ciebie czuję. Doszło do mnie co czuję do ciebie. To nie jest miłość jak brata do siostry tylko jak mężczyzny do kobiety. Powiem szczerze, że ulżyło mi jak się dowiedziałem ,że nie jesteśmy rodziną. - wyjaśnił.
- Noona, musisz już iść - powiedział Zelo i pociągnął cię za rękę.
Chciałaś coś jeszcze powiedzieć, ale nie było już na to czasu. Patrzyłaś jak chłopcy stoją w rządku i machają ci na pożegnanie. Widziałaś, że starają się być silnie, ale widziałaś tez jak ukradkiem wycierają łzy.
- ___! Jak samolot wystartuje to zobacz co masz w plecaku! - krzyknął Youngjae.
Zapłakana pomachałaś ostatni raz braciom i zniknęłaś i tunelu prowadzącym do samolotu. Wytarłaś łzy i zajęłaś swoje miejsc, koszmar zaczął się spełniać... Wracałaś do Polski, a jedyne co ci zostało to wspomnienia. Samolot wystartował i nagle przypomniały ci się słowa brata. Szybko sięgnęłaś po plecak i go otworzyłaś. Zobaczyłaś pięknie zapakowany podarunek, wyjęłaś go ostrożnie i powoli otworzyłaś. W środku zobaczyłaś album, były to wasze wspólne zdjęcia. Zaczęłaś oglądać je uważnie i co chwile wycierałaś łzy. Kiedy zobaczyłaś zdjęcie chłopaków, kiedy szykują obiad nie mogłaś się powstrzymać od śmiechu, wszyscy  byli ubrudzeniu. Jednak po chwili znowu posmutniałaś, zobaczyłaś zdjęcie swoje i Zelo jak oboje się uczyć do egzaminu.
- To były wspaniałe miesiące - powiedziałaś wycierając łzy.
Na końcu albumu zobaczyłaś napis "Będziemy o ciebie walczyć!". Zamknęłaś księgę i spojrzałaś w okno.
- Teraz wracałabym ze szkoły - mruknęłaś.
Nie miałaś już siły by zobaczyć co jeszcze chłopcy dla ciebie przygotowali. Jednak chyba ciekawość była silniejsza od ciebie, zerknęłaś do pudełka i zobaczyłaś małe czerwone pudełeczko. Wzięłaś je do ręki i powoli otworzyłaś, serce biło ci szybciej, a ręce ci się strasznie trzęsły. Wzięłaś głęboki wdech i jednym stanowczym ruchem otworzyłaś je. Wtedy zamarłaś z zachwytu, w środku znajdowała się srebrna bransoletka z napisem " Na zawsze razem ! Yongguk, Himchan, Daehyun, Youngjae, Jongup, Zelo". Nie chciałaś więcej płakać, jednak to było silniejsze od ciebie, wyjęłaś cudo i założyłaś na rękę. Dzięki niej poczułaś, że jesteś bliżej braci.
- To naprawdę koniec, już nigdy nie będzie tak jak dawniej... Yongguk, Himchan, Daehyun, Youngjae, Jongup, Zelo będę za wami tęsknić - szepnęłaś i zamknęłaś oczy.

~Dżasta
P.S Czy los naprawdę ich rozdzieli? Czy może co innego jest im pisane? Czekajcie, a się dowiecie ^^

niedziela, 12 maja 2013

Operacja Three Days - Co się dzieje?! ( B.A.P - rozdział 12 )





Otworzyłaś powoli oczy i z przerażeniem rozejrzałaś się po pokoju. Wstrzymałaś oddech, żeby lepiej usłyszeć czy bracia są w domu, jednak po krótkiej chwili nie usłyszałaś nic po za ciszą. Wstałaś powoli, usiadłaś na brzegu łóżka i zaczęłaś się zastanawiać jakim cudem znalazłaś się u siebie w pokoju. Głowiłaś się i głowiłaś jednak nic nie pamiętałaś, w końcu wstałaś i chwiejnym krokiem poszłaś do łazienki. Dochodziła godzina 9, a ty z niepokojem rozglądałaś się po całym domku w poszukiwaniu chłopców. To nie było w ich stylu spać do tak późna, dlatego zaczęłaś się martwić. Wyszłaś z łazienki i poszłaś do kuchni, żeby coś zjeść. Otworzyłaś lodówkę i wyciągnęłaś potrzebne produkty. Zrobiłaś sobie kilka kanapek, po chwili podeszłaś do czajnika, żeby zaparzyć sobie herbatę. Wstawiłaś wodę i podeszłaś do szafki gdzie znajdowały się szklanki. Ciągle byłaś półprzytomna i kiedy wyciągałaś jedna z nich, zrobiło ci się ciemno przed oczami, kubek wypadł ci z rąk i upadł na podłogę, rozbijając się na milion drobnych kawałków. Dźwięk potłuczonego szkła, był bardzo głośny i miałaś nadzieję, że ktoś wreszcie zjawi się obok ciebie, jednak jak się nie stało. Nie wiedziałaś dlaczego nikt do ciebie nie przyszedł. Kucnęłaś i zaczęłaś zbierać resztki szklanki, poczułaś się bardzo źle, bardzo chciałaś, żeby któryś z braci był teraz przy tobie. Skończyłaś sprzątać i poszłaś z talerzem do salonu i włączyłaś laptopa. Była godzina 9:50, a chłopcy jeszcze nie wstali. Postanowiłaś pójść do nich i ich obudzić, nie chciałaś marnować czasu zwłaszcza, że zostały ci 2 dni. Poszłaś do pokoju gdzie spali Zelo, Himchan i Jongup, skradłaś się cichutko i powoli otworzyłaś drzwi. W pomieszczeniu panował mrok i nic nie widziałaś, weszłaś dalej i kiedy twoje oczy przyzwyczaiły się do ciemności zobaczyłaś, że łóżka braci są puste. Przestraszona wybiegłaś z pokoju i pobiegłaś do drugiego. Teraz nie byłaś już taka cicha, chwyciłaś za klamkę i otworzyłaś drzwi. Serce zaczęło walić ci szybciej, w oczach miałaś łzy, zaczęło się spełniać to czego najbardziej się bałaś. Wchodząc do środka zapaliłaś światło i zobaczyłaś, że i tu nie ma braci. Upadłaś na podłogę i zaczęłaś głośno płakać. Nie mogłaś uwierzyć, że ich nie ma.
- Oppa! Oppa! Gdzie jesteście! - krzyczałaś.
Położyłaś się na podłodze i podkuliłaś nogi, czułaś się bardzo samotna, jak nigdy.
- Noona! Wróciliśmy! - usłyszałaś wołanie Zelo.
- Cicho! - powiedział Jongup - Obudzisz ją!
- Arasso - opowiedział Zelo.
Wybiegłaś z pokoju do braci, kiedy ich zobaczyłaś wpadłaś w objęcie Daehyun'a i mocno przytuliłaś.
- Jesteście! Nie zostawiliście mnie samej - powiedziałaś zapłakana.
- Spokojnie, nigdy cię nie zostawimy - odpowiedział łagodnie i pogładził cię po głowie.
Wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej, trzymałaś go bardzo mocno, bałaś się, że może zniknąć. Kiedy się uspokoiłaś, otworzyłaś oczy i spojrzałaś na niego. Chłopak uśmiechnął się i poklepał lekko po plecach.
- Gotowa na dzisiejszy dzień? - powiedział nagle Youngjae.
- Tak! - opowiedziałaś.
Poczułaś nagły przypływ energii i znów byłaś szczęśliwa. Spojrzałaś kątem oka na na milczącego Yongguk'a. Chłopak stał oparty o ścianę z założonymi rękami na piersi.
- Oppa? Wszystko w porządku? - zapytałaś zmartwiona.
- Tak, jak najbardziej - opowiedział lekko zły.
Domyślałaś się o co chodzi, ale nie chciałaś poruszać tego tematu, nie teraz. W tym momencie najważniejsze dla ciebie było to by spędzić z nimi jak najwięcej czasu.
- Dziś mamy w planach - zaczął Himchan, jednak zaraz dostał po głowie od Banga.
Bracia spojrzeli na siebie i wtedy zobaczyłaś jak Yongguk lekko się uśmiecha.
- Dobra, idziemy - powiedział po chwili Daehyun.
Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca w vanie, samochód ruszył. Z podejrzeniem patrzyłaś na braci i zastanawiałaś się co też oni mogli wymyślić. Po 30 minutach drogi dotarliście na miejsce. Wysiedliście, a chłopcy wzięli z bagażnika plecaki.
- A teraz trochę spacerku - powiedział Yongguk rozciągając się.
Ukradkiem zobaczyłaś jego umięśniony brzuch i cicho jęknęłaś z zachwytu. Wiedziałaś, że jest silny i wysportowany, ale że pod ubranie chowa coś takiego, to wydawało się nie możliwe. Spojrzałaś na brata, a ten na ciebie, wasze spojrzenia spotkały się. Chłopak wcale nie poczuł się zawstydzony, a ty wręcz przeciwnie. Szybko odwróciłaś głowę, żeby zakryć swoje rumieńce. Czułaś jakby twarz ci płonęła. Wzięłaś kilka wdechów i znowu podniosłaś głowę do góry.
- Idziemy! - krzyknął do was Daehyun.
Rozejrzałaś się i szybko podbiegłaś do brata. Nie wiesz czemu ale nie chciałaś teraz iść obok Banga. Czułaś się przy nim bardzo niezręcznie. Podniosłaś wzrok w górę, niebo było bezchmurne, słońce delikatnie pieściło twoją twarz. Wymarzona pogoda, jakby na zamówienie. Nagle poczułaś, że jest ci duszno, podniosłaś lekko koszulę. Myślałaś, że to dlatego, że idziecie w słońcu i najzwyczajniej w świecie jest ci gorąco. Jednak po chwili poczułaś jak z każdym krokiem brakuje ci siły. Zwolniłaś tępa i z ledwością stawiałaś kroki. Twoje mięśnie zaczęły odmawiać ci współpracy z tobą. Przestraszyłaś się, nie wiedziałaś co się z tobą dzieje, potrząsnęłaś głową i starałaś się znaleźć w sobie resztki siły.
- ___, wszystko dobrze? źle wyglądasz - poczułaś jak Bang chwyta cię na rękę.
Nie miałaś siły mu odpowiedzieć, spojrzałaś na niego przestraszonym wzrokiem, a po twoich policzkach spłynęły łzy. Ostatnie co pamiętasz to, to że brat coś krzyknął.  Nie wiesz co się dalej działo, nie wiesz czy dotarliście na miejsce. Ocknęłaś się w łóżku, podłączona do jakiejś maszyny, która wydawała z siebie dźwięki, które cię drażniły. Przestraszona zaczęłaś rozglądać się po sali, wokół ciebie było pusto.
- To był sen? - powiedziałaś do siebie.
- Witaj z powrotem - usłyszałaś czyjś głos.
Spojrzałaś w prawo i zobaczyłaś lekarza, który zaczął cię badać.
- Gdzie moi bracia? - zapytałaś przestraszona.
- Bracia? - zdziwił się
- Siedmiu chłopców, byłam z nimi - opowiedziałaś.
- Nic mi nie wiadomo - rzekł obojętnie lekarz i wyszedł.
- Co? Jak to? Przecież z nimi byłam. Byłam, to moja rodzina, moja! - krzyczałaś - Yongguk Oppa! Daehyun Oppa! Słyszycie mnie?! - wołałaś zapłakana, jednak nikt nie przyszedł - To nie możliwe - zaczęłaś głośno szlochać.
Zamknęłaś oczy i po chwili usłyszałaś jak otwierają się drzwi. Do sali weszła pielęgniarka, żeby zmienić ci opatrunek.
- Przepraszam - zapytałaś - Od kiedy ja tu leżę?
- Od wczoraj - opowiedziała szatynka.
- To dzisiaj jest ostatni dzień.
- Ostatnie dzień czego? - kobieta spojrzała na ciebie zaskoczona.
- Jutro wyjeżdżam - odpowiedziałaś i znów zaczęłaś płakać.
Kobieta spojrzała na ciebie troskliwym wzrokiem i pogłaskała po głowie.
- Czy ktoś na mnie czeka? - zapytałaś z nadzieja w głosie.
-Przykro mi, ale nie - odpowiedziała cichym, smutnym głosem i wyszła.
Nie wiedziałaś co się dzieje, w szpitalu leżałaś od wczoraj czyli to nie mógł być sen. Twoi bracia istnieli, wierzyłaś w to, chciałaś w to wierzyć. A jeśli to był sen to chciałaś do niego wrócić. Chciałaś znów poczuć się kochana i potrzebna. Położyłaś się na boku i zaczęłaś płakać, nie chciałaś wierzyć, że jesteś sama.
- Przepraszam, musimy zabrać cię na badania - usłyszałaś znajomy głos.
Odwróciłaś się z nadzieją, że to jeden z twoich braci. Jednak to był lekarz, inny niż był kilka minut temu, ale nie przyglądałaś się mu. Wytarłaś łzy i powoli wstałaś w łóżku, byłaś jeszcze osłabiona dlatego mężczyzna pomógł ci usiąść w wózku. Lekarz wydawał ci się niezmiernie podobny do Himchan'a, nie tylko z głosu ale także z postury. Wsiedliście do windy i pojechaliście na sam dół. Kiedy wyszliście zobaczyłaś, że znajdujecie się na parkingu. Spojrzałaś zaskoczona na lekarza, mężczyzna bez żadnego słowa prowadził cie dalej. Nagle zobaczyłaś znajomy czarny van, z którego wyskoczyli twoi bracia. Nie wiedziałaś co się dzieje, ale byłaś taka szczęśliwa, że znów zaczęłaś płakać. Spojrzałaś zza siebie i zobaczyłaś, że owym lekarzem okazał się Himchan. Chłopacy szybko "zapakowali" się do samochodu i ruszyliście do domu. Podczas drogi uważnie przypatrywałaś się braciom i dotykałaś każdego z nich, upewniając się czy oni naprawdę istnieją.
- ___, wszystko w porządku? - zapytał Jongup, kiedy go szturchnęłaś.
- Tak Oppa, teraz tak - opowiedziałaś i uśmiechnęłaś się lekko.
W końcu dotarliście do wielkiego wieżowca. Wysiedliście i weszliście do środka. Chłopcy podeszli do ciebie, ustawili się w kółku, ty stałaś centralnie do środku.
- Co się dzieję? - zapytałaś zaskoczona.
- To nasz ostatni wieczór - szepnął Youngjae.
Po chwili usłyszałaś cichy płacz Zelo, spojrzałaś w jego stronę, ten jednak szybko się odwrócił, żebyś nie widziała jego łez.
- Widzisz nas dokładnie? - usłyszałaś głos Himchan'a.
Kiwnęłaś lekko głową, nadal nie rozumiałaś całej tej sytuacji.
- Chcemy żebyś nas takich zapamiętała - powiedział Bang.
W tej chwili łzy spłynęły ci po policzku. Wreszcie dotarło do ciebie, że to już koniec, że to ostatnia noc. Chłopcy zaprowadzili cię do dużej sali kinowej, kiedy zajęliście miejsca zaczął się film. Na wielkim ekranie zobaczyłaś napisz " Najpiękniejsze dni naszego życia". Spojrzałaś na braci, ci jednak nie odrywali wzroku od ekranu. Wtem usłyszałaś głos Banga. Spojrzałaś na ekran i zobaczyłaś brata, który krząta się po domu, w rogu widniała data poprzedzająca dzień twojego przyjazdu.
- Ruszcie się! Ma tu błyszczeć! Jutro będzie tu moja kochana siostrzyczka!
- Yes Sir! - odpowiedzieli chórem bracia.
Nie wiedziałaś, że tak się dla ciebie starali. Nagle zmiana scenerii, w rogu była data twoja przyjazdu. Zobaczyłaś przestraszoną siebie wchodzącą do nich do domu i zaskoczonych B.A.P'ów, którzy nie wiedzieli czego się spodziewać. Kolejne sceny pokazywały wasze szczęśliwe dni, dni których nigdy nie zapomnisz. Zasłoniłaś twarz rękoma, zaczęłaś strasznie płakać, nie mogłaś powstrzymać łez. Znowu poczułaś w sobie pustkę, którą nie wiedziałaś jak wypełnić. Na koniec seansu przyszedł czas na wypowiedzi braci. Pierwszy był Himchan.
" ____, byłaś, jesteś i będziesz moją małą siostrzyczką. Nigdy o tobie nie zapomną, mam nadzieję, że ty o mnie też nie"
- Nigdy Oppa - wymamrotałaś pod nosem.
Drugi był Jongup.
" ____, dużo ze sobą nie rozmawialiśmy, ale zawsze mogłaś na mnie liczyć. Kiedy czułem się źle ty przychodziłaś do mnie uśmiechnięta i od razu czułem się lepiej. Komawo"
Następny był Youngjae.
" Pamiętasz? Na początku nie było między nami za dobrze. Starałem się ciebie polubić, ale ilekroć zbliżałem się do ciebie bałem się, że mogę poczuć do ciebie coś więcej niz tylko braterska miłość. Teraz wiem, że to było głupie przez to straciłem tyle czasu z tobą. Gdybym mógł to cofnął był ten czas i zbliżył się do ciebie od razu"
Po chwili zobaczyłaś Deahyuna.
"____! Nie wiem co powiedzieć, bo ciągle nie mogę uwierzyć w to, że jak się jutro obudzę to ciebie już z nami nie będzie. Wniosłaś do naszego domu tyle pozytywnej energii, tyle miłości. Dzięki tobie staliśmy się prawdziwą rodzina. Pamiętaj na mnie możesz liczyć. Przylecę nawet do Polski, żeby rozprawić się z tymi, którzy źle ci życzą. ____ Saranghae! "
- Ja ciebie też Oppa - powiedziałaś cicho i wytarłaś łzy, które nieustannie wylewały ci się.
"Noona! Widzę to! Nie płacz! Bo ja widzę twoje łzy to moje serce też płacze. Kocham cię uśmiechniętą i taką ciebie zapamiętam. Byłem twoim zwierzchnikiem, mi powierzyłaś swoje sekrety. Cieszę się, że mi zaufałaś. Noona! Saranghae!" 
- Ah... Zelo, mój mały kochany braciszek - szepnęłaś.
Wreszcie przyszła pora na Yongguk'a.
"____. Wiesz... Ciężko mi jest to powiedzieć... Jesteś moją kochaną siostrzyczką. Mieliśmy wzloty i upadki, ale zawsze stawialiśmy im czoła. Razem możemy więcej i nie pozwolę na to, żeby ktoś nas rozdzielił. Jesteśmy rodziną, a rodziny się nie rozdziela. Będę walczył o ciebie, obiecuję." 
- Trzymam cię za słowo Oppa- powiedziałaś i spojrzałaś na braci.
Ku twojemu zdziwieniu ich przy tobie nie było. Spojrzałaś zaskoczona na scenę pod ekranem i zobaczyłaś chłopców i wielkim tortem.
- Noona! Chodź do nas - zawołał cię Zelo.
Zaskoczona zeszłaś do nich i powoli weszłaś na scenę.
- ___ Dziękujemy ci za wszystko - powiedział Himchan i mocno cie przytulił.
- To ja wam dziękuję - wymamrotałaś i znowu zaczęłaś płakać.
Wtedy bracia podeszli do ciebie i mocno ścisnęli.
- Za dużo wrażeń. Wracajmy do domu - powiedział nagle Bang.

~Dżasta

sobota, 11 maja 2013

List w butelce ( Taecyeon - 2PM )




To był wspaniały dzień, bezchmurne niebo lekki ciepły wiatr. Wymarzona pogoda na spacer po plaży, a ponieważ nie było jeszcze sezonu to brzeg morza był pusty. Wyszłaś z domu, podczas drogi podskakiwałaś i gwizdałaś swoją ulubioną piosenkę. W przeciągu 15 minut znalazłaś się na miejscu. Tak jak myślałaś, wo okół ciebie ani jednaj żywej duszy. Zdjęłaś buty i powoli ruszyłaś w stronę morza. Woda była jeszcze zimna, ale nie tak zimna, żeby przeszkodzić ci w chodzeniu na brzegu. Fale delikatnie obijały się o twoje stopy, a ty czułaś się fantastycznie. Powoli szłaś w stronę urwiska. Bardzo lubiłaś to miejsce. Kiedy tam się znalazłaś usiadłaś na piasku, wzięłaś patyk i zaczęłaś coś pisać na nim. Po chwili jednak zobaczyłaś, że coś obija się o kamienie przy brzegu. Wstałaś, by sprawdzić co to, ku twojemu zdziwieniu była to szklana butelka. Wyjęłaś ją z wody i zauważyłaś, że w środku jest kawałek papieru.
- List?! - powiedziałaś zdziwiona.
Widziałaś takie rzeczy, ale tylko na starych filmach romantycznych i zawsze marzyłaś, żeby ktoś ci coś takiego wysłał. Wiedziałaś, że nigdy się coś takiego nie stanie, ale marzenie miałaś piękne. Powoli i ostrożnie otworzyłaś butelkę i wyjęłaś list. Ręce ci się trzęsły,a w głowie miałaś mętlik. Nie wiedziałaś czy powinnaś to czytać, przecież to nie do ciebie. Jednak ciekawość byłaś silniejsza od ciebie.
" Droga Nieznajomo!
Skoro to czytasz to znaczy, że musisz być mi pisana. Może to dziwne, ale wierzę, że tylko osoba o czystym sercu i wyjątkowa mogła znaleźć mój list. Jeśli chcesz się ze mną spotkać to codziennie czekam na ciebie na moście Północno-Zachodnim o godzinie 18. Stoję tam zawsze godzinę, później mnie nie będzie.
Taecyeon."
Treści listu sprawiła, że poczułaś dziwne uczucie w sercu, a oddech miałaś przyspieszony. Spojrzałaś na datę nadania "05.05.2012".
- On nadal czeka? Już upłynął rok. Może zrezygnował? - pomyślałaś.
Spojrzałaś na zegarek, dochodziła godzina 17:30. Nie wiesz dlaczego, ale coś ci podpowiedziało, żeby tam pobiec. Biegłaś tak szybko jak potrafiłaś. Kiedy się tam znalazłaś była godzina 17:50, odetchnęłaś z ulgą i oparłaś się o poręcze. Teraz pozostało czekać na chłopaka, który nadał list. W pewnej chwili poczułaś, że to głupi pomysł i już chciałaś iść kiedy zobaczyłaś swojego przyjaciela. Najwyraźniej na kogoś czekał, bo ciągle zerkał na zegarek.
- Oppa! - zawołałaś go, chłopak odwrócił się i podszedł do ciebie.
- ____, co ty tu robisz? - zapytał.
- Czekam na kogoś, chociaż nie wiem czy ta osoba w ogóle się zjawi - odpowiedziałaś.
- Arraso - powiedział i zaczął się nerwowo rozglądać.
- A ty? Też czekasz na kogoś?
- Tak, ale też nie wiem czy ta osoba się kiedyś zjawi - powiedział smutno.
Wtedy zaczęłaś kojarzyć fakty, chłopak, który wysłał list to twój przyjaciel.
- Chyba wiem na kogo czekasz - rzekłaś po chwili.
- Ta? Ty wiesz, a ja nie - uśmiechnął się nerwowo.
Podrapałaś się po głowie i wyciągnęłaś zza siebie butelkę z listem.
- Czekasz na mnie - szepnęłaś.
- Hę? - zdziwił się, jednak po chwili dostrzegł butelkę, którą trzymasz w ręku - Niemożliwe - wymamrotał.
- A jednak - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niego.
- Nawet nie wiesz jak się modliłem, żebyś to była ty. Bo wiesz... Ja... Ciebie kocham - wyznał nagle.
- Ja ciebie też Oppa - odpowiedziałaś szybko.
Chłopak zbliżył się do ciebie i obdarzył gorącym pocałunkiem. Kiedy się odsunął, chwycił cię za rękę i razem poszliście w stronę zachodzącego słońca.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

poniedziałek, 6 maja 2013

KONKURS!!!








Chciałam ogłosić KONKURS!!! 


Wyślij opowiadanie swojego autorstwa na azjatyckiecudo@wp.pl 
(może to być opowiadanie, scenariusz, yaoi, fanfick, możecie być w nim wy - cokolwiek wam się podoba jedyne, że muszą być Azjaci) 




Zasady:
1. Czas macie od dziś do końca maja.
2. W tytule wpiszcie "KONKURS", a w wiadomości podajcie Imię i Nazwisko(najlepiej dane z fb lub jakiś nr gg - żebym mogła się skontaktować) , wiek oraz oczywiście wasze opowiadanie( może być w okienku wiadomości, bądź w załączniku)
3. Co do nagrody na razie mam do zaoferowania mangi :
* Neo Arcadia (Tęcza w ciemności) - Akira Norikazu, Tachibana Kaoru
* Beautiful Days - Madarame Hiro
* Carciphona - Shilin Huang
Później osoba, która wygra napisze do mnie którą chce.
Możliwe, że w międzyczasie pojawią się tez inne nagrody ^^
(i tu mam na myśli raczej coś z k-popu) 
4. Dodatkowo opowiadanie, które wygra, pojawi się na naszym blogu :D


Zachęcam do udziału w zabawie ^^

~Angel

P.S. Co do blogowiczki, która kradnie nasze wpisy, to nadal czekamy na jej reakcję. Na razie zero kontaktu z nią. 

czwartek, 2 maja 2013

UWAGA!





Wiemy, że to nie wasza wina, ale do czasu rozgromienia się z Blogowiczką, która kopiuje nas ZAWIESZAMY BLOGA.





Liczymy na wasze wsparcie i cierpliwe czekanie. Mamy nadzieję, że szybko rozprawimy się z tą złodziejką.
http://oppasaranghaee.blogspot.com/ - a to jest link do bloga naszej oszustki.




Dziękujemy za waszą pomoc.
Trzymajcie kciuki! 


FIGHTING!

~Angel & Dżasta

Operacja "Three Days" ( B.A.P - rozdział 11 )




Otarłaś łzy i spojrzałaś na braci.
- Damy z siebie wszystko - powiedział Jongup.
Bez żadnych słów wstałaś i poszłaś do pokoju. Ta wiadomość była dla ciebie wielkim szokiem, siedziałaś w pokoju i cicho szlochałaś w poduszkę. W ręku trzymałaś wasze wspólne zdjęcie, które zrobiliście sobie 2 dni po twoim przyjeździe.
- I że to niby koniec? - powiedziałaś do siebie.
Resztę wieczoru spędziłaś w samotności, nie chciałaś się widzieć z chłopakami, gdyż bałaś się, że na ich widok znów się rozkleisz i nie będziesz mogła opanować swoich łez. Leżałaś na łóżku, nie poszłaś nawet na kolacje. Było ci bardzo ciężko. Nie wiedziałaś jak będą wyglądać twoje ostatnie dni pobytu, nie chciałaś się z nimi rozstawać. Byłaś tak zmęczona płaczem, że nie zauważyłaś kiedy zasnęłaś. Nastał nowy dzień, wcale się nie cieszyłaś, ponieważ oznaczało to dzień krócej z rodziną.
- Noona! Wstawaj! Zaraz wychodzimy! - do pokoju wpadł ucieszony Zelo, dokładnie taki jaki był zawsze.
Poczułaś się nieco lepiej widząc, że pomimo tego wszystkiego chłopacy starają się być naturalni.
- Dobrze, dobrze. Dajcie mi parę minut - odpowiedziałaś i powoli poszłaś do łazienki.
Kiedy wyszłaś z łazienki zobaczyłaś zebranych chłopców w salonie. Wzięłaś głęboki wdech "nalepiłaś" uśmiech na twarz i poszłaś do nich.
- ___, gotowa? - zapytał Bang.
- Yes sir! - powiedziałaś, a reszta uśmiechnęła się do ciebie szczerze.
Wszyscy wyszliście z domu, na dole czekał na was czarny van, a w środku menager. Ruszyliście w podróż, nie wiedziałaś co zaplanowali twoi bracia. Wiedziałaś jedno, nie chciałaś, żeby ten dzień się kończył.
- Oppa? Gdzie jedziemy? - zapytałaś Zelo.
- C-Czy ty powiedziałaś do mnie Oppa?! - zdziwił się chłopak.
- Tak, a co źle? Jesteś moim bratem. Co prawda młodszym, ale bratem - uśmiechnęłaś się do niego.
- Noona! Marzyłem o tym od dnia kiedy z nami zamieszkałaś! - krzyknął uradowany i mocno cię przytulił.
- To gdzie jedziemy? - powtórzyłaś pytanie.
- Niespodzianka! - odpowiedział tajemniczo Youngjae.
- Aish! A wy znowu swoje - powiedziałaś poirytowana.
Twoje zachowanie rozbawiło chłopców. Nagle w radio usłyszałaś piosenkę z rodzinnego projektu.
- Menagerze Kim! Można głośniej? - powiedziałaś od razu.
Mężczyzna zrobił to o co go prosiłaś, wszyscy zaczęli śpiewać swoje partię. Kiedy nadeszła twoja kolei, zamknęłaś oczy i zaczęłaś śpiewać. W twoim głosie było słychać smutek, i rozpacz. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś na braci, którzy ukradkiem wycierali łzy.
- No, jesteśmy na miejscu - powiedział po chwili menager.
Drzwi się otworzyły i już chciałaś wychodzić, kiedy zatrzymał cię Youngjae.
- Poczekaj - powiedział - Muszę ci to założyć na oczy - oddał i zawiązał opaskę na twoich oczach.
- Hę? Po co to? - zapytałaś zdziwiona.
- A co to byłaby za niespodzianka gdybyś ją widziała? - usłyszałaś głos Daehyun'a, który złapał cię za rękę, żeby pomóc ci wysiąść z samochodu.
Trzymając się ciągle ręki brata, szłaś przed siebie. Nie wiedziałaś gdzie jesteś i co oni knują. Jednak cieszyłaś się, że będziecie wszyscy razem
- Oppa, już? - zapytałaś po dość długim marszu.
- Jeszcze chwila Noona - odpowiedział ci Zelo.
Po chwili stanęliście w miejscu i poczułaś, że ktoś stoi za twoimi plecami.
- Jesteś gotowa? - powiedział czułym szeptem Bang.
Poczułaś gęsią skórkę na całym ciele. Jednak nie dlatego, że byłaś ciekawa tego co za chwilę zobaczysz, tylko dlatego, że Yongguk był tak blisko ciebie. Chłopak powoli rozwiązał opaskę i delikatnie zdjął ją z twojej twarzy. Otworzyłaś powoli oczy i zobaczyłaś piękny, drewniany domek.
- Operacja "Three Days" pora zacząć - powiedział uradowany Zelo i wbiegł na werandę.
- Co? Co to ma być? - zapytałaś zaskoczona.
- Tu spędzimy razem 3 dni. Tylko my i nikt więcej. Będziemy się świetnie bawić - powiedział Himchan i zaraz dołączył do Zelo.
Nie pewnym krokiem weszłaś do domku i spojrzałaś w prawo. Twoją uwagę przykuł mały fioletowy pokoik. Szybko tam pobiegłaś i położyłaś się na łóżko.
- Aaa! - krzyknęłaś.
Zaraz w twoim pokoju zjawili się bracia. Wyglądali na lekko przestraszonych.
- Co się stało?! - zapytał Bang.
- Ano. A gdzie są moje rzeczy? No wiecie... Bielizna, piżama, kosmetyki - powiedziałaś zawstydzona.
- Tutaj - podszedł do ciebie Daehyun - Spakowałem cię razem z Youngjae jak byłaś w łazience - dodał.
- Co?! Spakowaliście mnie?! - rzekłaś zaskoczona.
- Nie musisz nam dziękować siostrzyczko - powiedział Yongjae i uśmiechnął się szyderczo.
- Aaaa! Zaraz zwariuję! Dotykaliście mojej bielizny! Aaa! Nie!!!! Wy ją widzieliście! - krzyczałaś na nich.
- Nic nie widzieliśmy słowo - tłumaczył się Daehyun.
Wstałaś i zaczęłaś iść w stronę brata. Chłopak wyczuł co się święci i szybko uciekł na zewnątrz, a ty za nim.
- Nie żyjesz! - krzyczałaś do niego.
Reszta twoich braci stała na werandzie i śmiała się w niebo głosy.
- A wy z czego się śmiejecie? Hej ty! - pokazałaś na Youngjae - Ty też tam byłeś! Nie daruję ci tego.
Blondyn widząc ciebie wybuchł śmiechem i zaczął uciekać. W końcu zmęczona padłaś na zieloną trawę.
- Jestem wykończona - powiedziałaś zdyszana.
- Ja też! - dodał Daehyun kładąc się obok ciebie.
- Ale i tak was dopadnę! Nie znacie dnia ani godziny! Zobaczycie - odpowiedziałaś.
Przez chwilę panowała cicha, w końcu dołączyła do was reszta rodziny i wszyscy leżeliście na ziemi.
- Komawo - rzekłaś po chwili.
- Jeszcze nie ma za co. Poczekaj do jutra - opowiedział zdyszany Youngjae.
- Jutro? - powiedziałaś zdziwiona.
Nie zauważyłaś kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Twój czarny scenariusz zaczął się spełniać, ten dzień dobiegał końca. Co oznaczało, że dzień wyjazdu był coraz bliżej.
- Ej! Wstawajcie! Już wszystko gotowe - zawołał was Bang.
Poszliście wszyscy razem za dom i  zobaczyłaś wielki płomień. Bracia przygotowali dla ciebie ognisko, zadbali o wszystko, o ciepłe i zimne napoje, kiełbaski. Przez całą noc wygłupialiście się przy świetle księżyca. Śmiałaś się jak dawniej, przez moment zapomniałaś o tym co cię czeka.
- Zelo! Zelo! Teraz ty i twój rap! - krzyknął nagle Himchan.
Chłopak wyszedł na środek i zaczął rapować dla ciebie. W jego słowa mówiły o tym jak się spotkaliście i co wtedy czuł.
" Byłem niezmiernie szczęśliwy kiedy cię spotkałem. Miałem starszą siostrę, teraz wszyscy byliśmy rodziną. Cieszyłem się jak dziecko, kiedy mi zaufałaś i powiedziałaś co cię gryzie. Serce mi krwawiło kiedy źle cię potraktowały nasze fanki. Starałem się być dla ciebie bratem i chodź było czasami pod górkę ty mnie wspierałaś. A dziś moje szczęście osiągnęło maksimum kiedy powiedziałaś do mnie Oppa. Jestem ci bardzo wdzięczny Noona! Komowo! Saranghae!" 
Kiedy powiedział ostatnie słowo, że cię kocha, pokazał serduszko i uśmiechnął się czule. Po twoich policzkach spłynęły łzy, znów to samo uczucie. Jednak tym razem płakałaś również ze szczęścia.
- A teraz Youngjae! - powiedział Bang.
Blondyn wyszedł na środek i zaczął śpiewać. Jego piosenka również opowiadała o tym jak się czuł, kiedy dowiedział się, że zamieszka z nimi dziewczyna. To co cię najbardziej zaskoczyło to to, że wyjaśnił dlaczego tak się zachowywał.
" Mianhe, że dla ciebie taki byłem. Nie umiałem inaczej, pod skorupą słodkiego chłopca siedzi prawdziwy mężczyzna, który nie potrafił sobie poradzić z tym co go spotkało. Starałem się bardzo i udało się wreszcie pokochałem się jako siostrę. Teraz jesteśmy rodziną i rodziną pozostaniemy. Nie ważne co się stanie. Razem odwrócimy zły los i słońce znów zaświeci dla nas".
Nie wiedziałaś o jego uczuciach. Teraz to płakałaś jeszcze bardziej, po kryjomu wycierałaś łzy, które nie przestawały spływać po twoim policzku. Pokazy dobiegały końca, byłaś bardzo zmęczona jednak nie chciałaś zasnąć, bo nie chciałaś się z nimi rozstawać. Bałaś się, że kiedy się obudzisz ich już nie będzie. Jednak przegrałaś ze zmęczeniem i zasnęłaś na barku Daehyun'a. Chłopak podniósł cię ostrożnie i powoli zaniósł do łóżka. To co zrobił nie podobał się Yongguk'owi, chłopak szybko was dogonił i odprowadził do samego pokoju.
- Dobranoc siostrzyczko - szepnął Daehyun i pocałował cię w czoło. Na twojej twarzy pojawił się mały grymas, chłopak przestraszył się, że zaraz się obudzisz i szybko wybiegł. W pokoju zostałaś ty i Bang. Szatyn nachylił się w twoją stronę i pocałował w usta. Poczułaś jak twoje ciało przechodzi przyjemny, ciepły dreszczyk. Jednak nie byłaś świadoma tego co się dzieje.
- Na zawsze razem. Już ja się o to postaram. Postaramy! - powiedział i wyszedł w pokoju.

~Dżasta

środa, 1 maja 2013

To jakaś pomyłka! ( B.A.P - rozdział 10 )




Leżałaś na łóżku i ciągle myślałaś nad tym co powiedział ci wczorajszego popołudnia Yongguk. Miałaś kompletną pustkę w głowie. Bardzo chciałaś z kimś o tym pogadać, potrzebowałaś czyjejś porady. W Polsce w takich sytuacjach zawsze pod ręką była pani Marta, która podnosiła cię na duchu i radziła dobrym słowem. Wyszłaś z pokoju i w korytarzu natknęłaś się na brata, o którym przed chwilą myślałaś, spojrzałaś na niego i szybko pobiegłaś do kuchni. Nie wiesz dlaczego, ale twoje serce zaczęło bić szybciej.
- Cześć - powiedział Youngjae otwierając lodówkę.
- Cześć - opowiedziałaś pospiesznie.
- Coś się stało? Jakoś dziwnie wyglądasz.
- Nie, wszystko w porządku.
- Możesz chcesz o tym pogadać? - zaproponował.
- Z tobą?! - zadziwiłaś się, jeszcze nigdy nie proponował ci czegoś takiego.
- Nie to nie - opowiedział zmieszany i szybko pobiegł do pokoju.
- Co go tak nagle naszło na rozmowy ze mną? - powiedziałaś pod nosem i poszłaś do pokoju po swój plecak.Wychodząc w domu miałaś cichą nadzieję, że w szkole uda ci się z kimś o tym porozmawiać i ktoś udzieli ci jakiejś odpowiedzi. Zaraz przy wejściu do szkoły spotkałaś Rickiego, chyba puścił w niepamięć ostatni incydent, ponieważ przywitał się naturalnie, tak jak do tej pory. W klasie siedziałaś jakaś nieobecna, nawet tutaj nie mogłaś zapomnieć o tym co powiedział ci Bang. Strasznie denerwowałaś się, kiedy nie mogłaś się skupić na lekcjach, ponieważ niebawem miałaś mieć pierwszy egzamin.
- Coś się stało? Jakoś blado wyglądasz - zapytał Ricky kiedy zadzwonił dzwonek kończący zajęcia.
- Nie , wszystko dobrze - opowiedziałaś szybko i wybiegłaś ze szkoły na podwórko.
Musiałaś zaczerpnął świeżego powietrza, bo miałaś wrażenie, że od natłoku tego wszystkiego zaraz się udusisz.
- ___! Stój! - krzyknął za tobą kolega.
Zatrzymałaś się na środku boiska szkolnego i upadłaś na murawę. Leżałaś tak i wzdychałaś, patrząc na błękitne niebo.
- ___! Co się stało?! - zawoła przestraszony Ricky.
- Już nic. Tylko musiałam się przewietrzyć - opowiedziałaś uśmiechnięta.
- Chincha. Co za dziewczyna! - mruknął chłopak i wrócił do klasy.
Tak jak myślałaś, zajęcia się skończyły, a ty w całej szkole nie mogłaś znaleźć odpowiedniej osoby, której mogłabyś się zwierzyć. Wsiadłaś do samochodu i pojechałaś do domu. W czasie drogi powrotnej manager był jakiś dziwny, nie zadawał pytań "Jak było w szkole?", " Czy masz już jakiegoś chłopaka?" tylko patrzył przed siebie. Poczułaś dziwny niepokój, twoja intuicja nigdy się nie myliła. Tylko nie wiedziałaś na jaką skale, twoje przeczucie się sprawdzi. Wchodząc do domu zobaczyłaś wszystkich chłopców siedzących na kanapie z poważnymi minami. Zdjęłaś buty i powoli poszłaś w ich stronę.
- Coś się stało? - zapytałaś lekko przestraszonym głosem.
Zespół nic nie odpowiedział, patrzyli na ciebie uważnie. Nagle Bang pokazał, że masz zająć miejsce naprzeciwko nich. Nie spuszczając wzroku z braci usiadłaś w wyznaczone miejsce.
- Powiecie mi o co chodzi? To już przestaje być zabawne! - krzyknęłaś wkurzona.
Wszystkie spojrzenia zostały skierowane w stronę lidera. Chłopak popatrzył przez chwilę na resztę po czym wstał i zaczął mówić.
- Dzwonili z Polski.
- Hę? Po co? - zdziwiłaś się.
- B-Bo... - chłopak przerwał.
Spojrzałaś na braci, wszyscy siedzieli ze spuszczonymi głowami. Nagle wstał Zelo i zapłakany wybiegł z salonu. Spojrzałaś na nich zszokowana. Ta sytuacja był co raz dziwniejsza.
- Bo co?! - krzyknęłaś.
Widziałaś, że chłopakowi trudno jest o tym mówić.
- Bo... Zaszła pomyłka. Nie jesteśmy rodziną - powiedział nagle Bang i wytarł łzy.
- Co?! To nie możliwe! - krzyknęłaś i pobiegłaś do pokoju.
- ___! Otwórz drzwi! Słyszysz?! Otwieraj! Mówię ci! - walił pięściami Bang.
- To nie może być prawda! Przecież my jesteśmy rodziną! Nie mogą mnie teraz zabrać! - krzyczałaś zapłakana.
- Wiem ____, ale w tej sytuacji jestem bezsilny! Starałem się ciebie zatrzymać ale nic nie mogę zrobić - słyszałaś zapłakany głos brata.
Podeszłaś powoli do drzwi. Czułaś pustkę w sercu, jakby ktoś wyrwał ci coś co było dla ciebie najcenniejsze - rodzinę. Właśnie teraz kiedy wszystko zaczęło się układać, kiedy znalazłaś rodzinę, kiedy zaczęłaś być akceptowana w szkole, to właśnie teraz wszystko runęło na ziemię jak wieża z klocków. Kucnęłaś przed drzwiami, nie miałaś na nic siły. Chciałaś płakać, płakać tak głośno, żeby pozbyć się tej pustki. Jednak potoki na twojej twarzy nie przestawały płynąć, bezsilność, żal do wszystkich, nienawiść do
władz, złość do Boga, to właśnie czułaś słysząc słowa, że to pomyłka. Jakby nie mogli ciebie już zostawić w spokoju, jakby nie mogli ci pozwolić żyć szczęśliwie w kochającej rodzinie.Otworzyłaś powoli drzwi i wpadłaś w ramiona Banga. Stałaś przytulona do brata i oboje głośno płakaliście.  W tej chwili przypomniałaś sobie jak to było około miesiąc temu kiedy dowiedziałaś się, że masz brata i jedziesz z nim mieszkać. Przypomniałaś sobie jak się czułaś widząc go pierwszy raz i resztę braci. Pamiętałaś jak fanka wręczyła ci piękny naszyjnik i jak śpiewałaś z braćmi. Te wszystkie piękne chwile działy się w przeciągu jednego miesiąca. Nagle podeszła do was reszta braci i wszyscy przytulili się do was. Kiedy to zrobili zaczęłaś płakać jeszcze bardziej. Na samą myśl, że mogą to być wasze ostatnie wspólne chwile, czułaś jak cała energia uchodzi z ciebie jak powietrze. Czułaś jakbyś nie miałaś już po co i dla kogo żyć.
- To nie może być prawda - powiedziałaś resztkami sił.
- Też w to nie wierzę - usłyszałaś głos Youngjae.
Kiedy uścisk się poluźnił spojrzałaś na nich wszystkich.
- Ile mi zostało? - powiedziałaś to w taki sposób jakbyś usłyszała od lekarza, że niedługo umrzesz.
- 3 dni. Za 3 dni masz samolot do Polski - powiedział cicho Zelo.
Znowu zaczęłaś płakać, wtedy podszedł do ciebie Daehyun i powiedział.
- Te 3 dni, będą najpiękniejsze pod słońcem - szepnął brat.
- Już my się o to postaramy - dodał Himchan.
Znowu wszyscy mocno cię przytulili i starali pocieszyć. Jednak nic nie było w stanie załatać dziury, która powstała słysząc to, że musisz wracać do Polski, do Bidula.

~Dżasta