wtorek, 30 kwietnia 2013

Eksperyment ( JR - NU'EST )




- Raz, dwa, trzy!
- Ha! Wygrałam! - krzyknęłaś pokazując pięść - Dziś zostajesz w klasie, a ja jutro - powiedziałaś do koleżanki.
- Zgoda - burknęła brunetka.
- To do zobaczenia jutro! - powiedziałaś i pomachałaś jej ręką.
Poszłaś do szafki i zmieniłaś obuwie. Cieszyłaś się, że tego dnia nie musisz zostać dłużej w szkole. Wyszłaś z budynku i popatrzyłaś na bezchmurne niebo. Pierwszy raz od dłuższego czasu mogłaś cieszyć się tak piękną pogodą. Spojrzałaś na drzewa wiśni, które rosły przy szkole. Płatki kwiatu spadały ci ta twarz.
- Omo! Jak ślicznie! - zachwycałaś się.
Nie ważne, że działo się to co roku. Ale kiedy kwiat wiśni pozbywał się płatków, które spadały na ulice, miasto wydawało się piękniejsze. Zrobiłaś krok do przodu, chciałaś już iść do domu, kiedy nagle zobaczyłaś pod swoimi nogami papierowy samolocik. Rozejrzałaś się zaskoczony dookoła, jednak nikogo nie widziałaś. Podniosłaś ostrożnie papier i rozwinęłaś samolot.
- Przecież to sprawdzian! - powiedziałaś do siebie - Zero punktów?! Do kogo to należy? - zastanawiałaś się.
W prawym górnym rogu zobaczyłaś nazwisko "Kim Jong Hyun". 
Spojrzałaś w prawo, później w lewo, jednak nie było wokół ciebie ani jednej żywej duszy. Wszyscy uczniowie poszli już dawno do szkoły.
- Kim Jong Hyun? On chyba jest z 3b? - spojrzałaś w niebo i zobaczyłaś kolejny samolocik - O! Chyba wylatują z sali matematycznej.
Bez zastanowienia pobiegłaś do sali, by sprawdzić kim jest chłopak, który wyrzuca swoje sprawdziany. Wbiegłaś zdyszana do pokoju i rozejrzałaś się nerwowo. W sali nikogo nie było.
- Ach... To na pewno było tutaj - powiedziałaś zawiedziona.
Coś ci podpowiedziało, żeby zajrzeć jeszcze do kanciapy. Weszłaś powoli i zobaczyłaś siedzącego chłopaka przy oknie. Był bardzo zamyślony i nie zauważył, że weszłaś. Wyglądał olśniewająco, jego włosy delikatnie falowały na wietrze. Poczułaś jak serce zaczyna ci walić szybciej.
- Ano... To chyba należy do ciebie - powiedziałaś nieśmiało.
Chłopak nie oderwał wzroku od podwórka i nic nie odpowiedział.
- Przepraszam - powiedziałaś po chwili.
- A... Możesz to sobie zabrać - odpowiedział mało zainteresowany.
- Ty jesteś Kim Jong Hyun? Dlaczego oddałeś pusta kartkę?
- A dlaczego nie? Przecież to normalne, każdy ma do tego prawo - odpowiedział.
- Ale ty?! - powiedziałaś zaskoczona - Przecież jesteś najlepszy w całej szkole - co raz bardziej tego nie rozumiałaś.
Chłopak wreszcie odwrócił się w twoją stronę, teraz wyglądał jeszcze przystojniej. Poczułaś jak nogi robią ci się jak z waty.
- Ty jesteś ___, z 2a - rzekł po chwili.
- Tak? Skąd wiesz? - powiedziałaś zszokowana.
- Jak już wiesz jestem Kim Jong Hyun, ale mów mi JR - dodał i stanął na równe nogi.
Byłaś kompletnie zaskoczona, kiedy chłopak powoli zaczął zbliżać się w twoją stronę.
- Chcesz poeksperymentować? - zaproponował nagle.
- Poeksperymentować?
- Poeksperymentować - powtórzył JR i pocałował cię.
Stałaś z bezruchu, byłaś zaskoczona. Serce waliło ci jak szalone, a w żołądku czułaś miliony motyli. JR odsunął się od ciebie i pogładził po głowie.
- Zakończony pomyślnie - uśmiechnął się - Do zobaczenia jutro ___ - dodał i wybiegł z sali.
- Zakończony pomyślnie? O co mu chodziło? - zastanawiałaś się.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wild Maknae ( I wanna love - rozdział 18 )





*Nagrania*
- Ta~ Teraz spróbuj o ton niżej. – powiedział Zico, zapisując coś w notesie, po czym puścił muzykę, a Rina zaczęła śpiewać.
- Dobrze. Wystarczy. Na dziś koniec.
Dziewczyna uśmiechnęła się i niemal natychmiast wybiegła do Krisa, który czekał na nią, siedząc na kanapie. Zatrzymała się na chwilę i spojrzała na Zico.
- Tylko nie mów o tym nikomu, nawet ANGEL! – przypomniała mu, a on uśmiechnął się i pokiwał głową.
Dzisiaj kiedy wszedł do studio przyłapał Rine i Krisa, jak się całują, a ona poprosiła go, aby dochował tajemnicy i nikomu o tym nie mówił. Niezbyt go to interesowało, dlatego nie miał powodów do powiedzenia o tym komuś. Po prostu bez zbędnych gadek wyłączył sprzęt i wyszedł zostawiając „gołąbeczków” samych.
Po chwili jednak i oni wyszli, trzymając się za ręce.
*W domu Pandory *
Angel spała, a Ari i Carmen w tym czasie zaczęły grać w papier kamień i nożyce, kłócąc się która dziś zrobi kolację. Zazwyczaj robiła ją Mika lub Angel, a że obie dziewczyny były zajęte, musiały poradzić sobie same.
***
Do domu weszła Mika i patrzyła z rozbawieniem na dziewczyny, męczące się w kuchni.
- A gdzie Angel i Rina?
- Angel śpi. Wróciła jakaś zdołowana i zamknęła się w pokoju. Co do Riny to chyba jeszcze nagrywa. – odpowiedziała Ari.
- Nagrywa? – prychnęła Carmen. – Na pewno gdzieś się szlaja.
- A wy co tworzycie? – ruda spojrzała w gary.
- Chyba co PRÓBUJEMY tworzyć, bo ten makaron za nic nie chce się dobrze ugotować. – skomentowała Carmen, a Mika się zaśmiała.
- Daj ja to zrobię, a ty zajmij się sosem.
Najmłodsza bez sprzeciwów wzięła saszetkę, rozerwała i wsypała do miski, po czym dodała wody i inne składniki, robiąc sos. Ari w tym czasie smażyła mięso na patelni, a Mika próbowała „uratować” makaron. Po chwili sos był gotowy.
- Obudzę Angel. – powiedziała Carmen, nie chcąc, żeby zaciągnęli ją do innej pracy.
Zapukała do drzwi, ale nie usłyszała odpowiedzi, więc po prostu pociągnęła za klamkę. O dziwo drzwi były otwarte. Dziewczyna weszła do środka i zobaczyła Angel siedzącą na łóżku ze zwieszoną głową.
- Angel? – powiedziała cicho, zamykając za sobą drzwi.
Blondynka uniosła głowę, ale wzrok miała nieprzytomny.
- Powiesz w końcu co się stało?
- Wiesz może czy Zico skończył nagrania? – wyszeptała, zmieniając temat.
- Nie wiem. Rina jeszcze nie wróciła. Ale coś się stało? Pokłóciłaś się z nim?
Angel potrząsnęła lekko głową.
- Nie. Po prostu źle się czuję, nie przejmuj się.
- W porządku nie będę cię zmuszać do mówienia. Zaraz będzie gotowe jedzenie, więc chodź.
Niebieskooka skinęła głową i razem wyszły z pokoju.
***
Rina i Kris wyszli ze studia i pojechali do parku rozrywki. Byli niemal na każdej atrakcji: kolejkach górskich, w domu krzywych zwierciadeł itd.
- A teraz dom strachów! – krzyknęła wesoło Rina, ciągnąc chłopaka za sobą.
- Tak!~ - odkrzyknął równie radośnie.
Trzymając się za ręce weszli do domu. Zza ścian, rogów, z sufitu pojawiały się różne duchy, pułapki, a oni niewzruszeni szli dalej. Wręcz śmiali się głośno i świetnie bawili. Czasami nawet klaskali dla ludzi, którzy odgrywali role potworów. Gdy wyszli z domu strachów poszli na największą w tym parku rozrywki, kolejkę górską, a następnie na diabelski młyn. Bawili się świetnie i pod koniec, zmęczeni, poszli do kawiarni.
Zajęli ustronne miejsce, gdzie z 3 stron otaczały ich ściany i ledwo co było ich widać. Kris niemal natychmiast pozbył się czapki i okularów. Po chwili objął dziewczynę, kładąc brodę na jej ramieniu.
- Rina… - szepnął jej do ucha.
- Hymm?
- Kocham cię.
Białowłosa zaśmiała się cicho.
- Wiem.
Kris oderwał się od niej, aby po chwili znowu się zbliżyć i pocałować ją w usta. Dziewczyna poczuła jak ciepły dreszcz przeszywa jej ciało. To był ich pierwszy, prawdziwy pocałunek. Nie liczyła jego dziwnego wybryku na sali. Teraz czuła przyjemny dotyk jego warg, a nie jak wtedy, kiedy zrobił to tak nagle i brutalnie. Dziewczyna czuła się, jakby po jej ciele przechodziło milion mrówek.
Kris nie mógł powstrzymać swojego pożądania. Przyciągnął ją mocniej do siebie, zachłannie wpijając się w jej usta. Nie chciał przerywać tej chwili, jakby bał się, że błękitnooka w każdej chwili może mu uciec. Oderwał się od niej dopiero, kiedy poczuł, że braknie mu powietrza. Wziął głęboki oddech i chciał znowu złączyć ich usta w gorącym pocałunku, ale dziewczyna go powstrzymała. Popatrzył, a raczej próbował patrzeć na nią oczami sarenki.
- Mnie nie pocałujesz? – spytał zawiedziony.
- Jak przyniesiesz naszą kawę. Właśnie wołali, że jest gotowa. – zaśmiała się.
Chłopak zmrużył oczy, po czym szybko wstał. Założył czapkę oraz okulary i pobiegł po kawę, wykonując pozę supermena. Po chwili wrócił z tacką, z dwoma szklankami latte macchiato, którą położył na stoliku. Szybko pozbył się czapki i okularów, usiadł na kanapie i od razu wtulił się w Rine, próbując ją pocałować. Ona jednak odepchnęła go.
- Musze wypić kawę, bo wystygnie.
- Ty tak na serio? – spojrzał na nią zaskoczony.
- Tak. – powiedziała i przyciągnęła tackę bliżej.
- Tylko raz. Raz, raz, raz! – prosił, pokazując palec wskazujący.
- Kris nie jesteś małym dzieckiem. Wytrzymasz dziesięć minut bez pocałunku. – powiedziała i sięgnęła po szklankę.
Chłopak zrobił naburmuszoną minę i oparł się o ścianę, krzyżując ręce na piersi.
***
Carmen siedziała na kanapie i wydzwaniała do Riny. Było już po 23, a jej nadal nie było w domu. Dziewczyny zaczęły się martwić, szczególnie kiedy dowiedziały się, że nagrania skończyły się około 18 i od dobrej godziny próbowały się do niej dodzwonić.
Nagle drzwi się otworzyły i do domu weszła uradowana Rina. Dziewczyny chciały do niej podbiec i spytać czy wszystko ok, ale widząc ją całą w skowronkach, miny im zrzedły. Mika tylko zmierzyła ją wzrokiem i wkurzona weszła do pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Ari już dawno spała, a Angel jakby nie ogarniała rzeczywistości. Po otrząśnięciu się po prostu wstała i przywitała się z koleżanką, po czym poszła do pokoju, który dzieliła z Miką.
Carmen mierzyła ją wzrokiem.
- Dobrze się bawiłaś? – zapytała z sarkazmem.
- No ba! – odpowiedziała radośnie, nie łapiąc jeszcze, że wszyscy są na nią obrażeni.
- Serio niczego nie zauważyłaś?! Nam nie jest do śmiechu! – uśmiech zszedł z twarzy białowłosej. – Dzwonimy do ciebie od prawie dwóch godzin! Nawet do Zico, który twierdził, że już dawno po nagraniach! Myślisz, że kim jesteś?! Wiesz, że się martwiłyśmy?! A ty nawet nie raczyłaś odebrać! Ale widzę, że dobrze się bawiłaś. Aż brak słów na twoją głupotę.
Wstała i podeszła do drzwi, w tym czasie Rina wyjęła komórkę i zobaczyła 139 nieodebranych połączeń.
- Nie chcę na ciebie patrzeć. Śpisz dziś w salonie. – dodała Carmen, po czym weszła do pokoju i trzasnęła za sobą drzwiami.
Rina stała z otwartymi ustami, a po otrząśnięciu się podbiegła do drzwi, łapiąc za klamkę. Były zamknięte.
- Ej Carmen! Nie wygłupiaj się!
- Wygłupiać?! – prychnęła brunetka zza drzwi. – Nie bądź śmieszna!
- Otwórz te cholerne drzwi! – warknęła błękitnooka.
- W twoich snach! Śpisz w salonie!
- Ty mała… - wysyczała, po czym odeszła od drzwi i usiadła na kanapie z rezygnacją. – Mam spać w ciuchach, czy może nago?! – dodała jeszcze.
Cisza… Jakieś szmery, po czym dźwięk otwieranych drzwi. Rina ruszyła w ich stronę, ale dostała piżamą w twarz i kiedy była metr od nich, te zamknęły się przed jej nosem. Wkurzona tupnęła nogą, jak mała dziewczynka i z krzywą miną poszła do łazienki się umyć. 

~Angel

czwartek, 25 kwietnia 2013

Bądź przy mnie... ( B.A.P - rozdział 9 )




Kolejne dni w szkole mijały ci w miłej atmosferze. Hana już ciebie nie zaczepiała, a Ricky był dla ciebie bardzo pomocny. Nadszedł weekend, pomimo tego, że to dzień wolny chciałaś go spędzić z kolegą ze szkoły. Od samego rana krzątałaś się po kuchni.
- Cześć - powiedział Yongguk otwierając lodówkę - A co ty robisz tak rano?
- Przygotowuję obiad - powiedziałaś wycierając ręce - Spróbuj, dobre?
- Mmm... Pyszne! To dla nas? - zapytał.
- Nie - odparłaś - Chyba brakuje trochę soli - powiedziałaś do siebie.
- A dla kogo? - spojrzał na ciebie spode łba.
- Dziś przychodzi do nas Ricky - oznajmiłaś uradowana.
Chłopak nic nie powiedział tylko wyszedł z kuchni trzaskając drzwiami.
- Oppa! Oppa? - zawołałaś zdziwiona.
Nigdy gotowanie nie sprawiało ci tyle radości co teraz, chciałaś żeby Ricky był zachwycony twoimi zdolnościami kulinarnymi. Po 2 godzinach skończyłaś gotowanie i zabrałaś się sprzątanie. Chwyciłaś za szmatkę i zaczęłaś wycierać ubrudzoną kuchenkę.
- Noona! Pomóc ci? - w progu pojawił się uśmiechnięty Zelo.
- Nie trzeba. Już kończę - powiedziałaś.
- Arraso - opowiedział smutnym głosem.
- Ale jak chcesz możesz nakryć do stołu. Tylko daj jedno dodatkowe naczynie - powiedziałaś wręczając chłopakowi talerze.
- Dodatkowe? Spodziewamy się gościa? - zdziwił się.
Faktycznie, po za managerem nikt inny nie odwiedzał was w domu. Więc to było coś nowego.
- Tak, przyjdzie Ricky - zawsze kiedy tylko wypowiadałaś jego imię twój uśmiech robił się większy.
- Noona? Czy ty go... No wiesz... Lubisz? - zapytał lekko speszony.
- Tak - odpowiedziałaś szybko - Znaczy lubię jako kolegę ze szkoły. Nic więcej - sprostowałaś.
- Arraso.
- No, gotowe - rzekłaś kładąc wazon na środku stołu.
Nagle usłyszałaś dzwonek do domu. Szybko pobiegłaś do drzwi, stanęłaś przed nimi i wzięłaś głęboki wdech. Sięgnęłaś w stronę klamki i już chciałaś otworzyć drzwi kiedy w twoją stronę rzucił się Jongup.
- Otworzę! - wrzasnął i odepchnął cię, a ty wpadłaś w objęcia brata - Banga.
- Komawo - powiedziałaś lekko zszokowana.
- Dobrze, że tu byłem - odpowiedział i uśmiechnął się.
Drzwi się otworzyły, a w progu pojawił się twój szkolny kolega.
- Ooo... Kim jesteś? - zapytał Jongup.
- Jestem Ricky. ___ mnie zaprosiła na obiad - opowiedział grzecznym głosem
- Tak, proszę wejdź - podeszłaś do nich.
Weszliście razem do salony i zajęliście miejsca.
- Chłopcy! Obiad! - krzyknęłaś po resztę.
Bracia zjawili się w mgnieniu oka i stanęli jak wryci, byli bardzo zdziwieni widokiem Rickiego przy stole.
- Jestem Ricky. Miło mi was poznać - chłopak wstał i ukłonił się.
- Ach... tak... Chłopak, o którym gada bez przerwy ___ - powiedział żartobliwie Daehyun.
- Oppa! - skarciłaś go.
Ricky uśmiechnął się lekko i spojrzał na ciebie. Speszyłaś się i odwróciłaś wzrok w drugą stronę.
- ___ sama to wszystko przygotowałaś? - zapytał Ricky.
- Umm... - odpowiedziałaś cicho.
- Smacznego - powiedział niezadowolonym głosem Bang.
- Smacznego - odpowiedziała reszta.
- Mmmm! ___ To jest pyszne! - rzekł po chwili kolega.
- Noona to nasza najlepsza kucharka - powiedział Zelo, zajadając się krewetką - Noona! Jesteś najlepsza - zwrócił się do ciebie.
Wszystkim obiad bardzo smakował, ukradkiem patrzyłaś na przyjaciela, na jego piękne ciemne oczy i ten niewinny uśmiech. Coś cię pokusiło i spojrzałaś w stronę Yongguka. Ten nie wyglądał na zadowolonego, nie spuszczał wzroku z twojego szkolnego kolegi.
- Dziękujemy bardzo - powiedzieli bracia i odeszli od stołu.
- Proszę - odpowiedziałaś cicho.
Zaczęłaś zbierać naczynia, sięgnęłaś po talerz Rickiego, ten nie spodziewanie chwycił go w tym samym momencie i wasze dłonie dotknęły się. Serce zaczęło bić ci jak szalone.
- ___, pomogę ci - zaproponował.
Zawstydzona uśmiechnęłaś się i zgodziłaś na jego pomoc. Nie oczekiwanie wstał Bang, który siedział cicho przy stole.
- Gość nie powinien sprzątać, ___ ja się tym zajmę - powiedział ponury głosem.
Po skończonym sprzątaniu poszłaś do kolegi, który siedział na kanapie i czekał na ciebie.
- To może teraz dasz się gdzieś zaprosić w drodze rewanżu za obiad? - zapytał Ricky.
- Chętnie - uśmiechnęłaś się.
Już chcieliście wychodzić kiedy przy drzwiach zatrzymał cię Yongguk.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał.
- Wychodzę z Rickym - powiedziałaś i otworzyłaś drzwi.
- Nigdzie nie idziesz! - krzyknął.
- Spokojnie. Do kolacji wróci - wtrącił Ricky.
- Nie rozmawiam z tobą! - warknął Bang.
To chyba był pierwszy raz kiedy widziałaś swojego brata tak złego. Nie wiedziałaś dlaczego tak się zachowuje.
- Oppa. Dlaczego? Przecież...
- Nie ma żadnej dyskusji! - przerwał ci Bang.
- Oppa! - powiedziałaś ze łzami w oczach.
- Pożegnaj się z kolegą i do pokoju! - odpowiedział stanowczym głosem.
Wiedziałaś, że z nim nie wygrasz. Zrobiłaś to co kazał i z płaczem pobiegłaś do swojego pokoju.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłaś zamykając drzwi.
Położyłaś się na łóżku i zaczęłaś płakać jeszcze głośnie. Miałaś za złe bratu, że nie pozwolił ci spędził popołudnia z przyjacielem. Kompletnie nie rozumiałaś jego zachowania.
- ___. Mogę wejść? - usłyszałaś głos Banga.
- NIE! Wynoś się! Nie chcę cię widzieć! - krzyknęłaś rozżalona.
- ___, pozwól mi to wyjaśnić - powiedział i wszedł do środka - Bo widzisz... Ja nie mogłem inaczej - dodał siadając na brzegu łóżka.
- Co? - zapytałaś zaskoczona.
- Bo widzisz. Widząc ciebie szczęśliwą z nim moje... Moje serce krwawiło - powiedział cicho.
Spojrzałaś na niego zaskoczona " Jak to krwawiło? Nie chce bym była szczęśliwa? Przecież to mój brat" - mówiłaś w duchu. Nie rozumiałaś tego co ci powiedział.
- ___. Nie umiem tego wytłumaczyć. Czuła ból, jakby ktoś wbijał mi w serce odłamki szkła. Powoli, robiąc małe, ale śmiertelne rany - ciągnął dalej.m potwornym
Spojrzałaś na brata, w jego oczach dostrzegłaś łzy. Byłaś zaskoczona, nie wiedziałaś co powiedzieć i jak się zachować. Nigdy nie słyszałaś od nikogo takich słów. Nagle Yongguk przybliżył się do ciebie i mocno przytulił.
- Potrzebuję cię ___. Błagam nie zostawiaj mnie, bądź zawsze przy mnie - rzekł po chwili.
Jego słowa sprawiły, że po twoich policzkach spłynęły łzy. Nadal nie rozumiałaś jak masz interpretować jego wyznanie, ale nie chciałaś, żeby wypuszczał cię z objąć.

~Dżasta

wtorek, 23 kwietnia 2013

Tajemniczy pocałunek ( U-KISS - rozdział 3 )





Wracając ze sklepu do domu chłopcy pokazywali ci okolicę.
- Często jesteśmy zajęci, więc jakbyś się nudziła, możesz zajść na bubble tea. – powiedział Soohyun.
- Ale hyung, czy _____ nie będzie jeździć z nami? –zapytał Kevin.

- Prezes nie podał żadnych szczegółów. Wszystkiego mamy się dowiedzieć jutro, jak do nas przyjdzie.

- Przyjdzie?! – krzyknął Dongho i spojrzał na AJ’a – Musimy posprzątać.

- Przecież nie będzie wchodził do naszego pokoju.- odpowiedział lekceważąco.

- Nigdy nie wiadomo. Macie tam taki burdel, że i tak wcześniej czy później musielibyście posprzątać. Dziś chcę widzieć u was błysk. – powiedział Soohyun, włączając swój „tryb lidera”.
Kiedy dotarliście do domu Kevin, Dongho i Eli poszli do kuchni. Nie wiedziałaś zbytnio co robić, więc zmyłaś się do pokoju i wyjęłaś laptopa. Chciałaś napisać krótkiego maila do rodziców i przyjaciół. Zapomniałaś jednak, że nie znasz hasła do wi-fi. Już miałaś wychodzić, ale do twojego pokoju, bez pukania, wszedł Kiseop.
- Kevin kazał się zapytać, czy chcesz lody waniliowe.
Skinęłaś głową, a chłopak się odwrócił.
- Ah Oppa czekaj! – krzyknęłaś, a on spojrzał na ciebie zaskoczony.
- Oppa? – uniósł brwi. - Nie tak miałam do was mówić?
Wzruszył ramionami.

- Nieważne. Powiesz mi jakie macie hasło na wi-fi?

- ukissme07

- Oryginalnie. – skomentowałaś.

- Nasz zespół nazywa się U-KISS, a nasi fani KissMe. – wytłumaczył.

- Ah rozumiem. – przytaknęłaś. – To skrót od czegoś? – zapytałaś ciekawa.

- Ta… Ale jak chcesz wiedzieć, to zapytaj Kevina. Teraz lecę. – powiedział i wyszedł.

- Dzięki! – krzyknęłaś za nim.
Szybko napisałaś maila i wysłałaś do kilku osób, po czym pobiegłaś do salonu.  Po drodze wpadłaś na Eli’a, który niósł ci lody. Zachwiałaś się, wtedy złapał cię za ramie i przytrzymał.
- Nic ci nie jest? – spytał.- Nie. Nic mi nie jest. – uśmiechnęłaś się.
- Idziesz do salonu? Kiseop mówił, że jesteś zajęta laptopem. Dlatego chciałem ci to zanieść. – pokazał miskę. Wzięłaś ją od niego.

- Nie. Ja tylko chciałam napisać do znajomych, że już dotarłam.

- Ah rozumiem. Więc chodźmy do wszystkich. – pociągnął cię za sobą.
Chwilę usiedliście przy stole. Tym razem siedziałaś obok Elia i Hoona. Zdziwiłaś się, bo Dongho i AJ’a nie było – jak się później okazało sprzątali pokój. Znowu miałaś dziwne wrażenie, że Kiseop, siedzący naprzeciwko ciebie, dziwnie się tobie przygląda, ale odsunęłaś od siebie tą myśl i zapytałaś Kevina o co oznacza skrót od U-KISS.
- Ubiquitous Korean International Idol Super Star – odpowiedział, na co Soohyun wykrzywił usta w dziwnym grymasie.
Eli wytłumaczył ci, że tylko on, Kevin i AJ znają płynnie angielski, a lider nie lubi kiedy używają tego języka. Po zjedzeniu różowowłosy i Hoon poszli pozmywać i niemal natychmiast Kevin przesiadł się na miejsce obok ciebie. Pytał się o różne rzeczy związana z Polską, ponieważ bardzo interesuje się twoim rodzinnym państwem.
- Bardzo się cieszę, że twój dziadek jest prezesem. Chciałbym poznać nasze polskie Kissme i pojechać na koncert do Polski.
- Macie dużo fanów za granicą?
- Chyba tak. Wydajemy też japońskie piosenki. Dodatkowo występowaliśmy w Ameryce i Europie. Oczywiście w samej Azji występujemy najwięcej: Korea, Japonia, Chiny, Tajlandia itd.
- Serio? Będę musiała przyjrzeć się waszej twórczości.
- Chcesz teraz? Mogę ci pokazać kilka rzeczy. – skinęłaś głową. – Super!
Kevin złapał cię za rękę i zaprowadził do swojego pokoju, który dzielił z Eliem.
- Usiądź na moim łóżku. – polecił ci.
- A które to?
- Z czerwoną pościelą.
Usiadłaś jak ci kazał. Blondyn wyjął laptopa, usiadł obok ciebie i włączył go.
- Chcesz zobaczyć wszystkie czy tylko kilka? Uprzedzam trochę tego jest.
- Więc pokaż mi na razie trzy, a potem pomyślę. – zaśmiałaś się.
- Jak sobie życzysz. – wystukał coś na klawiaturze i włączył pierwszą piosenkę. - To jest nasze najnowsze MV.
Spojrzałaś na tytuł – „Standing Still”. Bardzo spodobała ci się piosenka i teledysk. Chłopcy wyglądali nieziemsko, bardzo dobrze tańczyli, śpiewali i rapowali.
- Wow niesamowite. – powiedziałaś zafascynowana.
- Chincha?
- Jasne! Bardzo mi się podoba! Pokazuj następny!
Kevin uśmiechnął się szeroko i włączył następny, tym razem „Alone”.
- To japońska.
- Znacie japoński?
Kevin skinął głową.
- Super! Zawsze chciałam się nauczyć mówić w tym języku!
- Jeżeli chcesz mogę cię trochę nauczyć.
- Jasne! – zaśmiałaś się i wróciłaś do oglądania.
Minęło dobre pół godziny. Bardzo spodobały ci się ich piosenki, dlatego chciałaś obejrzeć jak najwięcej. Dowiedziałaś się też, że wcześniej zamiast Hoona i AJ’a było dwóch innych członków. Twoje zmęczenie jednak wzięło przewagę nad ciekawością i zasnęłaś. Twoja głowa opadła na ramię Kevina. Chłopak spojrzał w twoją stronę i niemal niesłyszalnie się zaśmiał.

*Eli pov*
 

Wszedłem do pokoju i zauważyłem jak _____ opiera głowę na ramieniu Kevina.  Poczułem dziwne ukłucie w sercu kiedy pomyślałem, że im przeszkadzam. Postanowiłem wyjść, ale chłopak mnie zawołał.
- Eli! – szepnął. – Chodź mi pomóż, ona zasnęła.
Poczułem lekką ulgę i pode szlem do nich. Zobaczyłem jak _____ śpi, wyglądała naprawdę słodko.
- Mam zanieść ją do pokoju? – spytałem. - No chyba nie będzie tu spać, a nie będę jej budzić. Wyglądała na zmęczoną, a mimo to obejrzała około 10 teledysków.
Pokiwałem głową i zgrabnie podniosłem dziewczynę. Chwilę później wyszedłem z pokoju, trzymając ja na rękach i poszedłem zanieść ją do łóżka.


***

Spałaś smacznie w łóżku, kiedy nagle poczułaś, że ktoś muska twój policzek, a następnie nachyla się w twoją stronę i całuje w usta. Poczułaś przyjemne uczucie w brzuchu i przez chwilę myślałaś, że to sen, ale otworzyłaś oczy i zobaczyłaś postać przy drzwiach. Niestety było zbyt ciemno i nie mogłaś zobaczyć jego twarzy, ani żadnych charakterystycznych szczegółów. Po chwili postać zniknęła, zamykając za sobą drzwi.


~Angel

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Randka z gwiazdą? ( Baro - B1A4 )




Wracałaś z zakupów, kiedy pod domem zaczepił cie listonosz i wręczył ci kolorową kopertę. Zdziwiłaś się , bo nie czekałaś na nic, a przynajmniej tak ci się zdawało. Weszłaś do domu, położyłaś torby i usiadłaś na kanapie. Przypatrywałaś się uważnie kopercie. W końcu wzięłaś ją do rąk i otworzyłaś. Wyjęłaś różową kartkę.
" ___ Gratulacje! 
Wygrałaś randkę z gwiazdą. Spotkanie odbędzie się 23.04.2013 r w restauracji "Te Amo" o godzinie 20:00" 
Otworzyłaś szeroko oczy, nie wierzyłaś, że to dzieje się naprawdę. Przeczytałaś jeszcze raz treść listu i zaczęłaś głośno krzyczeć. Biegłaś cały czas po domu i darłaś się. Twoją euforię przerwał telefon, zdezorientowana zaczęłaś szukać go w torebce.
- Yoboseyo? - zapytałaś.
- Czy rozmawiam z ___? - odezwał się głos mężczyzny.
- Tak? - odpowiedziałaś.
- Dzwonię do pani z pytaniem. Czy przybędzie pani na spotkanie z gwiazdą?
Słysząc to twój uśmiech zrobił się większy i z ledwością powstrzymywałaś się, by nie wrzasnąć do słuchawki.
- Tak, będę - powiedziałaś cicho.
- Dziękuję bardzo i gratuluję wygranej - odpowiedział mężczyzna i rozłączył się.
Przez chwilę patrzyłaś w milczeniu na telefon i nie wierzyłaś w to co właśnie usłyszałaś.
- Omo! Omo! Ja naprawdę wygrałam! - krzyknęłaś i znów zaczęłaś biegać po domu. W końcu położyłaś się na łóżko i głośno westchnęłaś.
- Nie wiarygodne! - powiedziałaś do siebie.
Cztery następny dnie upłynęły ci bardzo szybko i nareszcie nastał dzień spotkania z tajemniczą gwiazdą. Przez cały ten czas zastanawiałaś się kto to może być, to nie dawało ci spokoju. Od samego rana chodziłaś po kosmetyczkach, fryzjerach, wszystko dla tej osoby. Chciałaś wypaść jak najlepiej. Ustałaś przed lustrem i zobaczyłaś piękną kobietę, w zjawiskowej suknie i olśniewającym makijażu. Była to osoba podobna do ciebie jednak to nie byłaś ty. W końcu zdałaś sobie sprawę, że to nie ma sensu i przebrałaś się. Postanowiłaś być sobą. Zrobiłaś delikatny makijaż i nałożyłaś krótką, kremową sukienkę przewiązaną pod biustem grubą, brązową wstążką. Wybiła godzina 19:30, wsiadłaś w taksówkę i pojechałaś do restauracji. Byłaś tam punktualnie. Weszłaś do środka i zaczęłaś się rozglądać w poszukiwaniu znajomej gwiazdy. Nagle podeszła do ciebie kobieta.
- Ty pewnie jesteś ___. Proszę za mną, stolik już czeka - powiedziała i poszłaś za nią w głąb lokalu.
Zajęłaś swoje miejsce i zniecierpliwiona czekałaś na idola. Nie wiedziałaś kogo się spodziewać. Czułaś motyle w żołądku i suchość w gardle.
- Witaj ___ - usłyszałaś znajomy głos.
Podniosłaś powoli wzrok, czułaś strach przed tym kto stoi przed tobą, a z drugiej strony ciekawość. Ku twojemu zdziwieniu był to twój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa - Baro.
- Oppa?! - powiedziałaś zaskoczona.
- Podobno jakaś dziewczyna wygrała randkę ze mną - oznajmił.
- Oppa! Przyszedłeś na spotkanie ze mną - odpowiedziałaś i wybuchliście razem śmiechem.
- Kkkk~Co za zbieg okoliczności. Świetnie przynajmniej będziemy mogli spokojnie porozmawiać - blondyn zdjął czapkę i usiadł na przeciwko ciebie.
- Nic się nie zmieniłeś Oppa - spojrzałaś na niego i uśmiechnęłaś się.
Chłopak spojrzał na ciebie pytająco.
- Wiecznie nosisz czapki, nawet na randkę z nią przylazłeś - wyjaśniłaś.
- Przecież wiesz, że bez nich ani rusz - uśmiechnął się i poprawił grzywkę.
Długo rozmawialiście i wspominaliście lata dzieciństwa. Przez chwilę zapomniałaś o tym, że twój przyjaciel jest idolem. Nagle zobaczyłaś znajomą bransoletkę na jego ręku.
- O! Nadal ją masz? - wskazałaś na nią.
- Um. To najcenniejsze co posiadam - spojrzał ci prosto w oczy.
Poczułaś jak serce bije ci szybciej, znaliście się z Baro od dawne, bransoletkę dałaś mu 5 lat temu na jego urodziny jako dowód waszej przyjaźni. Wzruszyłaś się tym, że nadal ją nosi.
- Robi się późno. Muszę już iść - powiedziałaś po chwili i wstałaś.
- Czekaj! Odprowadzę cię - oznajmił Baro chwytając cię za rękę.
Spojrzałaś na niego zaskoczona, jednak nie wyrwałaś się tylko razem wyszliście z restauracji.
- To był wspaniały wieczór - powiedziałaś kiedy znaleźliście się pod twoim domem.
- Tak - przyznał - Trzeba będzie to powtórzyć - uśmiechnął się.
- Oczywiście. To ja będę już iść - odwróciłaś się i otworzyłaś drzwi.
- ___, czekaj! - zawołał i podbiegł do ciebie.
- Tak? - zapytałaś.
Chłopak nieoczekiwanie nachylił się i pocałował cię w usta. Poczułaś jak serce bije ci szybciej i szum w głowie.
- Komawo ___ - szepnął - Do zobaczenia - dodał i zniknął w jednej z ciemnych uliczek.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

niedziela, 21 kwietnia 2013

Nie zapomnę... cz.3 (Zico - Block B)





Droga _____

Obiecałem sobie, że w listach będę cię informować jak przebiega moje życie. Mimo iż wiem, że obserwujesz mnie, tam z góry, chcę ci wszystko opowiedzieć własnymi słowami.
Pisząc do mnie opisałaś swoją chorobę, którą ja pominąłem w poprzednim liście. Wtedy nie byłem jeszcze na to gotowy. Chciałem pamiętać tylko te dobre chwile i na razie nie wspominać tych ostatnich, tragicznych. Dziś minęły już dwa lata i spokojnie mogę stwierdzić, że w końcu dorosłem, żeby porozmawiać o tym z tobą.
Dużo się zmieniło od tamtego czasu… Jednak chciałbym ci powiedzieć, jak ja widziałem przebieg twojej choroby.
To było nagłe… Byliśmy wtedy na placu zabaw i świetnie się bawiliśmy. Opowiadałaś o swoim dzieciństwie, a ja o swoim. Wyglądałaś jak zawsze – pełna energii, uśmiechnięta, żadnych oznak jakiejkolwiek choroby. Ale nagle upadłaś na podłogę… Nie wiedziałem wtedy co się dzieje. Przestraszyłem się okropnie. Wołałem cię, ale nie odpowiadałaś. Natychmiast zadzwoniłem po karetkę. Po kilkunastu minutach byliśmy już w szpitalu i wtedy okazało się, że pierwsze symptomy choroby się pojawiły. Musiałaś zostać w szpitalu i miałaś całkowity zakaz opuszczania jego terenu.
Zaczął się najgorszy koszmar w naszym życiu…
Z dnia na dzień było coraz gorzej. Widziałem powoli jak tracisz siły. Początkowo próbowałaś wszystko robić sama i prosić mnie tylko, o naprawdę ważne rzeczy, ale z czasem nawet najłatwiejsze czynności były dla ciebie trudnością. Nie chciałem zostawiać cię na pastwę pielęgniarek. Były wakacje, miałem dużo wolnego, dlatego nic nie przeszkadzało mi w tym, abym zamieszkał z tobą, w jednym ze szpitalnych pokoi. Chciałem ci pomagać, być przy tobie. Wiem, że czasem miałaś gorsze dni. Całkowicie to rozumiałem i nie winiłem cię za to. Kiedy płakałaś, próbowałem cię pocieszyć.
Twój każdy uśmiech był na wagę złota, ponieważ z tak pogodnej dziewczyny, stałaś się bardzo zamkniętą w sobie, cierpiałaś po chichu.
Z listu wywnioskowałem, że myślałaś iż jest to dla mnie trudne. Wręcz przeciwnie, cieszyłem się, że mogę się tobą opiekować, a ty mnie nie odpychasz.
Nie mogłem jednak patrzyć jak cierpisz. Myślałem, że wiem kogo wtedy potrzebowałaś. Mimo iż nie chciałem cię zostawiać sądziłem, że tak będzie lepiej.
Zmobilizowałem się, chociaż było to cholernie trudne i zadzwoniłem do Hongkiego. Opowiedziałem mu o wszystkim. O tym, że nie byliśmy parą, że jesteś chora i właśnie w tym momencie go potrzebujesz. Tak myślałem… Byłem pewien, że to on doda ci sił. Miałem nadzieję tylko, że będę mógł cię czasem widywać.
Jeszcze tego samego dnia Hongki przyjechał do szpitala. Zmierzyłaś mnie wzrokiem, omal nie zabijając i przez chwilę pomyślałem że wróciła stara ____. Niemal natychmiast podszedł do ciebie i przytulił, odwzajemniłaś jego uścisk. Uśmiechnąłem się, widząc jak ty to robisz. To nie był fałszywy uśmiech i mimo, że był smutny to naprawdę się cieszyłem… Ponieważ ty byłaś szczęśliwa.
Resztę dnia czekałem, włócząc się na korytarzu.  Minęły dobre dwie godziny, zanim Hongki wyszedł. Zaczepił mnie i wyjaśnił, że nie chcesz jego pomocy. Szybko pobiegłem do pokoju, ponieważ byłem pewien, że przyjmiesz jego pomoc. Nie chciałaś odpowiadać na moje pytania, powiedziałaś tylko, że chcesz żebym ja się tobą opiekował. Radość mieszała się z wtedy niepewnością. Nie rozumiałem, dlaczego to robisz. Dowiedziałem się, dopiero kiedy przeczytałem twój list.
Najgorszy był dzień, kiedy wybłagaliśmy wyjście na spacer na zewnątrz, ale nadal na terenie szpitala. Prowadziłem cię na wózku, wszystko było w porządku. W końcu, tak jak kiedyś, uśmiechałaś się. Byłaś szczęśliwa, słysząc śpiewanie ptaków, odgłos wiatru. Promienie słoneczne lekko oświetlały twarz i znowu wyglądałaś tak jak dawniej. Ten jeden, ostatni dzień widziałem cię szczęśliwą. Kiedy wróciliśmy do Sali, twój nastrój nagle się pogorszył. Przestałaś się uśmiechać i zaczęłaś majaczyć o śmierci. Próbowałem cię uspokoić. Przytulałem, głaskałem po głowie jak małe dziecko. Powoli się ustabilizowało. Zasnęłaś….
W tym dniu coś we mnie pękło. Nie mogłem patrzyć jak cierpisz i to z każdym dniem coraz bardziej. To mnie przerażało. Myśl, że mogę cię stracić, była przerażająca. To było dla mnie gorsze niż koniec świata, gorsze niż każde złe wiadomości które słyszę.
Bałem się….
Bałem się zostawić cię chociażby na sekundę.
Ale tej nocy wyszedłem na korytarz i potajemnie płakałem. Chciałem ten raz wyrzucić z siebie wszystko, aby na następny dzień móc znowu się do ciebie uśmiechać. Nie chciałem żebyś na to patrzyła. Jak się później okazało, jednak mnie widziałaś.
Następne tygodnie szły jak zazwyczaj. Czasami ktoś cię odwiedzał, ale ty nie chciałaś nikogo widzieć. Chyba czułaś, że zbliża się twój koniec…
Dzień przed śmiercią zachowywałaś się bardzo dziwnie. Nagle zaprosiłaś do siebie wszystkich i chodź udawałaś, że czujesz się świetnie, ja wiedziałem, że tak nie jest.
To było twoje pożegnanie z nimi...  Widziałem jak potajemnie wycierałaś łzę, kiedy wychodzili, a potem patrzyłaś, stęsknionymi oczami,  na nich przez okno.
Co mnie najbardziej zdziwiło tego dnia było to, że poprosiłaś mnie, bym tej nocy spał z tobą. Zgodziłem się bez żadnych sprzeciwów. Całą noc się do mnie przytulałaś, a przed zaśnięciem pocałowałaś mnie w usta.
To było coś niesamowitego.
 Pierwszy raz mnie pocałowałaś…
Pomyślałem sobie, że to musiało mi się przyśnić, ale może to dlatego, że ostatnio bardzo dziwnie się zachowujesz. Jak później jednak się okazało, ty kochałaś mnie cały czas, a ja głupi myślałem, że nadal kochasz Hongkiego.
Tej nocy obudziłem się około trzeciej, słysząc twoją aparaturę…
Wyskoczyłem z łóżka jak oparzony i niemal natychmiast zacząłem wołać o pomoc. W tym czasie nachyliłem się w twoja stronę, i sprawdziłem puls.  Wyczułem go… Ale nie oddychałaś.
Lekarze zjawili się niemal natychmiast. Próbowali ci pomóc. A ja stałem pod ścianą jak wryty. Nawet nie wiem kiedy, zaczęło robić mi się słabo. Ledwo co słyszałem pojedyncze słowa lekarzy „Puls słabnie” , „Tracimy ją”. Świat zaczął wirować i zanim zemdlałem, usłyszałem tylko ciągły dzwięk, który oznaczał tylko jedno…
Umarłaś…
Nie było cię…
Ból…
Ten niesamowity ból, który przenikał moje serce kiedy cię straciłem…
Nie możesz sobie jego wyobrazić…
To była najokropniejsza rzecz jaką przeżyłem…
To tak jakby ktoś powoli wbijał, w każdą cząstkę ciała, kawałki szkła – wolno, wiercąc nimi, tak aby bolało cię jeszcze bardziej.
Nie pamiętam dokładnie twojej śmierci… Tylko ten ból… A potem już nic, ponieważ zemdlałem.
Dziś siedzę pisząc ten list i nadal czuję ten ból. Nie, wcale nie płaczę ze smutku, to zły szczęścia, ponieważ wiem, że tak gdzie jesteś, ja też kiedyś tam będę.
Szczerze chciałem napisać ten list, aby pochwalić się tobie nową nowiną, którą dziś usłyszałem.
Moja dziewczyna – Hani – jest w ciąży. Pomyśleć, że taki mały Zico będzie chodzić po ziemi, to coś niezwykłego, nie? Keke.
Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa tam na górze i że będziesz bronić mojego maleństwa od teraz.
Na zawsze kochający cię…

Zico

~Angel

sobota, 20 kwietnia 2013

Wiem o tym... (Changsub - BTOB )

P.S "pov" oznacza z perspektywy danej osoby.


- ___? Pójdziemy do kina? - zawołał twój przyjaciel wychodząc z kuchni.
- Teraz? - spojrzałaś na niego zaskoczona.
- Tak. Mamy wolne i chciałbym pójść do kina - powiedziawszy to zrobił aegyo.
Zawsze tak robił dobrze wiedział, że nie potrafisz mu wtedy odmówić.
- No dobrze - zgodziłaś się przewracając oczami.
Changseob bardzo się ucieszył i szybko pobiegł do pokoju, by się przebrać.
- Oppa? Gotowy jesteś? - zawołałaś stojąc przy drzwiach.
- Już! - krzyknął i wybiegł z pokoju - Jeszcze czapka - dodał i chwycił jedną ze swojej ogromnej kolekcji..
Po 20 minutach spaceru dotarliście do kina. Stanęliście przed kasą.
- To co idziemy oglądać? - zapytałaś.
- Jako, że zgodziłaś się pójść ze mną wybór należy do ciebie - powiedział i pogładził cię po głowie.
- To może...Może... To! - pokazałaś na ulotkę.
- Zgoda. Idź kupić popcorn, a ja kupię bilety - uśmiechnął się.
Kiwnęłaś głową i poszłaś do stoiska z przekąskami.
- Poproszę...
- Ja już! - przerwał ci Changseob przytulając się nie spodziewanie od tyłu.
Po chwili z popcornem w ręku i colą poszliście do sali. Chłopak wybrał miejsca w ostatnim rzędzie. Film się zaczął, ku twojemu zdziwieniu nie było nikogo po za wami. Po 30 minutach filmu poczułaś jak oczy same ci się zamykają, zmęczenie wzięło górę i powoli położyłaś głowę na ramieniu kolegi.
*Changseob pov*
Położyłaś głowę na moim ramieniu. Spojrzałem na ciebie ukradkiem, wyglądałaś ślicznie. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech miałem przyspieszony.  Nie ruszałem się, bałem się nawet oddychać, nie chciałem cię obudzić. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Spojrzałem jeszcze raz na twoją śpiącą twarz, twoje jasne usta. Przełknąłem ślinę i nachyliłem się w twoja stronę. Marzyłem o tym by poczuć smak twych ust. Serce biło mi jak szalone, myślałem, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Nie wytrzymałem i pocałowałem cię. To było piękne, czułem się jak we śnie. Odsunąłem się delikatnie i popatrzyłem na ciebie. Bałem się, że się
obudzisz, jednak ty nadal smacznie spałaś.
***
Seans się skończył, a ty się obudziłaś. Spojrzałaś na przyjaciela i uśmiechnęłaś się. Podczas powrotnej drogi do domu panowała cisza, chłopak wyraźnie był czymś zdenerwowany. Kiedy weszliście do dormu, brunet poszedł do kuchni i nalał sobie wody.
- Oppa? Coś się stało? - zapytałaś zmartwiona.
- Co? Nie! Dlaczego? - odpowiedział zmieszany.
- Dziwnie się zachowujesz - podeszłaś do niego.
-  Mówię, że nic się nie stało - powiedział - Tylko...
- Tylko co?
- Tylko, że w kinie ...
- Co w kinie? - zapytałaś zniecierpliwiona.
Chłopak spojrzał na ciebie, wiedziałaś, że trudno mu jest to powiedzieć.
- Oppa! Wiem co się stało - przyznałaś się po chwili.
- Wiesz?! - otworzył szeroko oczy.
Kwinęłaś głową i podeszłaś do niego. Ujęłaś dłońmi jego twarz i obdarzyłaś czułym pocałunkiem.
- Wiem, że mnie pocałowałeś - powiedziałaś szeptem.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

piątek, 19 kwietnia 2013

Nie zapomnę... cz.2 ( Zico - Block B )


Chciałam wam tylko powiedzieć, że mimo iż to 2 cz. to tak naprawdę, ten list był napisany pierwszy. Zico tak jakby odpowiada na ten list. Jego napisałam wcześniej, ale początkowo zdecydowałam się dodać tylko tamten, ale że wielu z was podobało się to myślę, że powinniście znać też stosunek "swój" do Zico w tym scenariuszu.
To tyle z mojej strony. Czekam na wasze opinie ^^



Drogi Zico

Chciałam napisać tych kilka słów, których nie mogłam powiedzieć ci prosto w twarz.
Przede wszystkim chciałam ci podziękować za uczucia, którymi mnie darzyłeś. W tych ciężkich chwilach przyniosły mi wiele otuchy i mimo, że nie czułam wtedy tego samego, byłeś dla mnie naprawdę ważny. Każdy dzień spędzony z tobą był czymś niezwykłym. Z czasem stało się to naszą rutyną i pragnęłam, żeby było tak na zawsze.
Niestety mimo, że chciałeś, żebym swoje ostatnie tygodnie spędziła szczęśliwie, chciałeś spełnić moje wszystkie marzenia, to niestety sielanka nie mogła trwać wiecznie.
Nadszedł czas kiedy mój stan pogarszał się z dnia na dzień i trafiłam do szpitala. Wiedziałam co mnie czeka. Niemal zachowywałam zimną krew, ale czasami zdarzało się, że naprawdę chciałam, żeby to był tylko koszmar. Miałam rodzinę, przyjaciół, miałam ciebie, więc dlaczego? Dlaczego musiałam odchodzić?
Było coraz gorzej, a ty mimo wszystko zawsze byłeś obok mnie. Nieraz wyładowywałam na tobie swoją złość, nieraz płakałam ci w ramię, nieraz musiałeś widzieć jak cierpię, jak zwijam się z bólu. Wtedy mnie to nie obchodziło. Interesował mnie własny ból, a o wszystko zaczęłam obwiniać ciebie, chociaż nie byłeś niczemu winien.
Z czasem zaczęłam czuć się wręcz jak roślinka. Moje koniczyny nie słuchały mnie tak jak kiedyś. Nie mogłam już nic sama robić, a osobą która wtedy była przy mnie, byłeś ty.

To naprawdę bolało.
Zdecydowanie bardziej niż ból cielesny.
Moje serce bolało, kiedy widziałam jak próbujesz powstrzymać swoje łzy, jak próbujesz być silny, żeby nie pokazać mi swoich słabości i tym samym, żeby mnie nie załamać.
Bardzo bolało kiedy w samotności płakałeś nad moim łóżkiem kiedy spałam, kiedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem od ciebie zależna. Wtedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że jesteś moim całym światem.

Czasami zastanawiałam się czy to może nie była kara? Za to, że wcześniej nie zauważyłam twoich uczuć. Z każdym dniem coraz bardziej się obwiniałam i nawet zaczęłam odpychać.

Najgorszy okres przeżywałam, kiedy powiedziałeś o wszystkim Hongkiemu.
Byłam naprawdę wściekła.
Chciałam ochronić go od tego cierpienia, wolałam żeby pamiętał te dobre chwile.
Przyszedł do mnie niemal od razu. Widziałam twoją minę, kiedy mnie czule przytulił. Widziałam jak próbowałeś się opanować i jak z cieniem smutnego uśmiechu opuściłeś pokój.
Hongki chciał mi pomóc, ale ja tego nie chciałam.

Nie chciałam żebyś mnie zostawił. Chciałam być przy tobie do końca swoich dni. Nie rozumiałam wtedy jeszcze, że moje uczucia względem ciebie tak bardzo się zmieniły.

Szczerze… Ja po prostu odrzucałam od siebie tę myśl, że mogę cię kochać.
Tak bardzo żałuję, że nie zrozumiałam tego wcześniej, że nie miałam okazji powiedzieć ci tego wprost.

Zanim skończę mój list, chciałam ci coś powiedzieć. Kiedy go przeczytasz, mnie już zapewne nie będzie na tym świecie i dlatego mam do ciebie prośbę….
Wiem, jak bardzo mnie kochasz…
Twoją miłość czułam w każdym twoim geście względem mnie, w każdej pomocnej dłoni jaką mi dawałeś, w każdym ciepłym słowie pocieszenia….
Proszę cię, nie zapominaj o mnie….
 Wiem moja prośba jej bardzo samolubna. Mimo wszystko chcę, żebyś o mnie pamiętał, o dziewczynie sprzed choroby, o dziewczynie która zachorowała i umarła, ale także o swojej pierwszej miłości.

Mimo mojej prośby nie chcę, żebyś zadręczał się moją śmiercią. Chcę żebyś żył tak jak zawsze.
Znajdź nową miłość, zacznij kochać na nowo, załóż rodzinę. Nie porzucaj życia, ponieważ musisz pamiętać jedno…

Ja zawszę będę z tobą, nie ważne gdzie jestem, ponieważ ja… zawsze będę w twoim sercu.
Saranghae! <3

Twoja _____


~Angel

środa, 17 kwietnia 2013

Pierwszy dzień w szkole ( B.A.P - rozdział 8 )


 

Wielkimi krokami zbliżał się dzień pójścia do szkoły.
- Noona, to już jutro! Cieszysz się? - zapytał Zelo zajadając się swoją ulubioną czekoladą.
- Ta, bardzo - powiedziałaś bez entuzjazmu.
- Może czekoladkę na poprawę humorku? - wyciągnął tabliczkę w twoją stronę.
- Nie dziękuję.
Poszłaś do pokoju i usiadłaś na łóżku. Przed tobą wisiał idealnie wyprasowany mundurek.
- Tak, Jongup się postarał - powiedziałaś pod nosem.
Położyłaś się i zaczęłaś walić pięściami w poduszkę.
- Ja nie chcę! Niee~! - krzyczałaś.
- Czego nie chcesz? - usłyszałaś niski głos Yong Guk'a, który stał w progu.
- Nie nauczyli cię pukać! - warknęłaś na niego.
Chłopak nic nie powiedział tylko podszedł do ciebie.
- Mianhe - powiedziałaś smutnym głosem - Nie chciałam na ciebie krzyczeć.
- Denerwujesz się? - zapytał.
- Nie, wcale. Codziennie idę do nowej szkoły - powiedziałaś sarkastycznie.
- Nie przejmuj się. Każdy z nas to przechodził.
- Tak? - zdziwiłaś się.
- Oczywiście, nawet ja. Pamiętam jak dziś, kiedy wszedłem do nowej klasy. Bardzo się bałem, jednak przyjęli mnie bardzo ciepło - wspominał.
- Ale przecież ja jestem inna - powiedziałaś smutna.
- Wygląd się nie liczy. Liczy się  wnętrze - spojrzał na ciebie i przytulił cię mocno.
- Oppa?! Pójdziecie ze mną, prawda? - zapytałaś pełna nadziei.
Bang rozejrzał się i powiedział cicho.
- Mamy nagranie, ale..
- Oppa. Nie trzeba dam radę - przerwałaś mu.
- Dobrze - chłopak uśmiechnął się - Idź spać. Wcześnie wstajesz - dodał i pocałował cię czule w czoło - Dobranoc.
- Dobranoc Oppa.
Noc była dla ciebie ciężka, ciągle kręciłaś się na łóżku, nie mogłaś zasnąć. Po chwili wstałaś i poszłaś chwiejnym krokiem do kuchni. Nalałaś sobie wody i wróciłaś do pokoju. Nie zauważyłaś, kiedy nastała godzina pobudki. Usłyszałaś przerażający dźwięk swojego budzika. Otworzyłaś oczy i wpatrywałaś się w sufit. Wszystko było lepsze od pójścia do szkoły. W kończy wstałaś, wzięłaś mundurek i poszłaś do łazienki. Wychodząc z niej udałaś się do kuchni.
- Noona! Śniadanie gotowe - zobaczyłaś uśmiechniętego Zelo.
- Komawo - powiedziałaś nadal zaspana.
- O rany! - krzyknął kiedy odwrócił się w twoją stronę - Noona, Co ty masz na głowie?!
- Włosy? - spojrzałaś na niego jak na kretyna.
- Daehyun Hyung! - zawołał.
Drugi brat zjawił się w mgnieniu oka.
- O co chodzi? - zapytał lekko zdyszany.
- Spójrz na jej włosy! - pokazał na ciebie.
- o mój Boże! ___, szybko do salonu! - chłopak chwycił cię za rękę.
Posadził cię na krześle i pobiegł po szczotki i spinki.
- No, teraz się nie ruszaj - powiedział Daehyun i zaczął rozczesywać twoje włosy.
Nagle w pokoju zjawiła się reszta braci.
- Co tu się wyrabia? - zapytał Bang.
- Hyung robi "Operacja stylówa" - zażartował Zelo.
- Tada! Teraz wyglądasz lepiej - powiedział Daehyun po 20 minutach bawienia się w stylistę.
- Omo! Yeoppo! - zachwycił się Himchan.
- Dobra, dobra. Do szkoły! Już! - przerwał Youngjae.
Chwyciłaś torbę i wyszłaś z domu, nawet nie zdążyłaś zobaczyć co brat wyrobił na twojej głowie. Na dole czekał na ciebie menager Kim, stał przy białym samochodzie osobowym. Wsiadłaś i pojechaliście do szkoły. Bardzo się stresowałaś, nie wiedziałaś czego masz się spodziewać. Patrzyłaś przed siebie i rozmyślałaś. Po 30 minutach zatrzymaliście się przed wielkim budynkiem. Wyglądał na bardzo stary, zbudowany był z czerwonej cegły, a cała wschodnia część obrośnięta była bluszczem. Na samą myśl, że to twpja nowa szkoła dostawałaś gęsiej skórki.
- Przyjadę po ciebie jak skończysz lekcje - powiedział menager i podał ci twoją torbę.
Przełknęłaś głośno ślinę i spojrzałaś w stronę mężczyzny. Ten wykonał gest "Hwaiting" i odjechał. Czułaś jak strach przed nowym cię paraliżuje. Mimo to znalazłaś w sobie siłę i powolnym krokiem weszłaś do budynku. Przy wejściu czekała na ciebie kobieta.
- Witaj ___ w naszej szkole - powiedziała przyjaznym głosem.
- Dzień dobry - odpowiedziałaś rozglądając się.
Byłaś bardzo zaskoczona tym, że szkoła z zewnątrz wygląda przerażająco, a w środku to istny pałac. Na korytarzach znajdowały się fotele i stoliki, na których stały porcelanowe filiżanki.
- Chodź - powiedziała nagle - Zaprowadzę cię do twojej klasy - dodała i ruszyła w głąb budynku, a ty za nią.
Po chwili dotarłyście przed wielkie, pięknie zdobione drzwi. Azjatka chwyciła za klamki i otworzyła je. W sali panowała niepokojąca cisza. Podeszłaś za kobietą do jej biurka.
- To jest ___, będzie się z wami od dziś uczyć - zwróciła się do klasy - ___, usiądź tu przy oknie - powiedziała do ciebie.
Nieśmiało usiadłaś w wyznaczone miejsce i przygotowałaś się do lekcji.
Zajęcia z matematyki skończyły się i nadszedł czas na przerwę obiadową. Stałaś na korytarzu i nie wiedziałaś co robić, dokąd iść. Nagle podeszła do ciebie dziewczyna. Miała długie czarne włosy, bladą cerę i delikatne rumieńce.
- Cześć. Jestem Hana. Może oprowadzić cię po szkole? - powiedziała słodkim głosem.
- Tak, byłoby miło.
Dziewczyna ruszyła, a ty za nią. Chodziłaś po wszystkich piętrach i nie mogłaś wyjść z zachwytu. Po chwili skręciłyście w ciemny, wąski korytarz.
- A teraz słuchaj mnie ___ - odezwała się Hana i spojrzała na ciebie spod łba - Nie pasujesz tutaj! Wynoś się biedaku! - krzyknęła.
To juz nie była ta sama dziewczyna, która zaproponowała ci zwiedzanie szkoły. Teraz jej spojrzenie było zimne, stała na przeciwko ciebie i patrzyła z pogardą. Zacisnęłaś pięści, musiałaś to przeczekać. Chociaż bardzo chciało ci się płatać, powstrzymywałaś łzy. Musiałaś byś silna. Dziewczyna niespodziewanie wzięła zamach ręką, była wściekła i chciała cię uderzyć. Przerażona zamknęłaś oczy, chciałaś mieć to już za sobą, dlatego postanowiłaś się nie bronić. Nagle usłyszałaś jak Hana upada na podłogę.
- I żeby mi to było ostatni raz! - powiedział jakiś chłopak.
Otworzyłaś powoli oczy i zobaczyłaś przed sobą przystojnego szatyna. Włosy ułożone miał w artystycznym nieładzie, luźny krawat pod szyją dodawał mu uroku.
- Jestem Ricky - powiedział i wyciągnął dłoń.
- A ja ___ - podałaś swoją.
- Ach... Ta... Ty jesteś ta nowa?
- "Nowa" Przerażające stwierdzenie - oznajmiłaś i spojrzałaś w jego stronę.
- Chodź odprowadzę cię, zaraz zacznie się lekcja.
- Ricky! - krzyknęłaś.
- Tak? - zapytał lekko zaskoczony.
- Komawo - powiedziałaś pod nosem
- Co? Nie dosłyszałem - nachylił się w twoją stronę.
- Komawo - powtórzyłaś zawstydzona.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się i pogładził cię po głowie. W milczeniu szliście do sali.
- Tu mam lekcje - oznajmiłaś zatrzymując się pod salą 12A .
- Świetnie! Ja mam obok - oznajmił uradowany.
- To do zobaczenia na następnych przerwach - dodał szybko i pobiegł do swojej klasy.
- Aww! Pierwszy dzień w szkole, a ty wyrywasz najlepszy towar - krzyknęła do ciebie Krystal.
- Ta~ - mruknęłaś pod nosem.
Tak jak powiedział Ricky, każdą przerwę spędzaliście razem. Hana stała i obserwował was z boku. Przy nim czułaś się bezpiecznie, jednak bardziej chciałaś, żeby był przy tobie Yong Guk. Zajęcia dobiegły końca, wyszłaś ze szkoły i szukałaś wzrokiem białego samochodu, którym przyjechałaś. Jednak przed samą bramą czekała na ciebie niespodzianka. Z dużego czarnego vana wysiedli twoi bracia.
- Noona! - krzyknął Zelo i mocno cię przytulił.
- Jak było w szkole? - zapytał Daehyun.
- Fantastycznie - starałaś się powiedzieć to przekonująco, nie chciałaś wspominać o tym incydencie z Haną.
- O... To twoje koleżanki? Witajcie! - pomachał do tłumu Himchan.
Dziewczyny, które były na placu zaczęły piszczeć i machać do chłopaków.
- Omo! Co oni tu robią? - pytały jedna drugą.
- Jak wam się pracowało z naszą siostrą? - zapytał Youngjae i podszedł do ciebie.
- Więc to jest ich siostra - usłyszałaś głos Hany.
Kiedy twoi bracia pożegnali się z fankami, wsiedli do samochodu i wróciliście razem do domu. W drodze powrotnej bracia zadawali ci mnóstwo pytań, a każda twoja odpowiedź kończyła się na Rickim.

~Dżasta

wtorek, 16 kwietnia 2013

Zakupy (U-KISS - rozdział 2)




Każdy z chłopców przedstawił ci się i przyszła kolej na ciebie. W międzyczasie Tomasz wyszedł z mieszkania, zostawiając cię pod ich opieką.
- Annyeonghaseyo, jestem _____! – powiedziałaś nieśmiało.
- Ah jest taka słodka. – powiedział Soohyun i uszczypnął Hoona stojącego obok. Lekko się zarumieniłaś z powodu komplementu.
- Ile masz lat? – spytał najmłodszy.
- 19.
- Jesteś w moim wieku? – ucieszył się. – A który miesiąc?
- Maj.
- Ah! Więc jesteś moją Nooną! Mogę tak do ciebie mówić?
- Jasne. – powiedziałaś bez zastanowienia.
- Do nas możesz mówić Oppa. Jeżeli chcesz oczywiście. – uśmiechnął się Eli.
- Do mnie też możesz! – krzyknął Dongho i założył kilka kosmyków włosów za ucho.
- Aaaaa! – krzyknął nagle Kevin. – Obiad!
Razem z maknae pobiegli do kuchni i zajęli się „garami”. Reszta chłopców zaprosiła cię do stołu. Usiadłaś obok Kiseopa, który nie spuszczał z ciebie wzroku, aż zaczęłaś się zastanawiać, czy nie masz czegoś na twarzy. Po chwili z tych myśli wyrwali cię domowi „kucharze”, stawiając na stole masę naczyń z jedzeniem. Wyglądało tak smakowicie, że aż otworzyłaś usta z zachwytu. Uśmiechnęłaś się kiedy Kevin usiadł obok ciebie i nałożył ryżu do twojej miski.
- Częstuj się. – powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Wszyscy patrzyli na ciebie z wyczekiwaniem. Wzięłaś pałeczki i chwyciłaś nimi kawałek mięsa, a następnie trochę ryżu.
- Ymm pyszne. – uśmiechnęłaś się, a wszyscy odetchnęli z ulgą i przyłączyli się do jedzenia.
Najbardziej cieszył się Kevin, który tłumaczył co za dania przygotowali. Namawiał cię do zjedzenia kimchi i tak też zrobiłaś. Bardzo ci zasmakowało. Po posiłku zaprowadził cię do pokoju wraz z Dongho. Twoja nowa sypialnia była większa niż ta w Polsce. Ściany były koloru brzoskwiniowego, miałaś duże łóżko z baldachimem, obok małą szafkę nocną, dalej biurko, szafę i komodę.
- Tu serio mieszkał menadżer? – zapytałaś zdziwiona.
- Tak, ale wszystkie jego rzeczy, w tym meble, zostały wyniesione i zastąpione nowymi. – powiedział Kevin.
- Podoba ci się prawda Noona?! – spytał Dongho.
- Jest śliczny.
- Spadajcie stąd. – powiedział Eli, wchodząc do pokoju i ciągnąc za sobą Kevina i Dongho wyszedł. Po chwili jednak wrócił.
- Odpocznij teraz. Na pewno jesteś zmęczona.
- Nie trzeba. Jest dopiero po 12, nie chcę przespać całego dnia.
- To przynajmniej z dwie godzinki. Obudzę cię ok? – uśmiechnął się, a ty skinęłaś głową.
Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi, a ty położyłaś się do łóżka i niemal od razu zasnęłaś.
Nagle poczułaś jak ktoś lekko szturcha twoje ramie.
- _____ pobudka. _____.
Otworzyłaś lekko lewe oko i zobaczyłaś uśmiechniętego różowowłosego, który nachylał się w twoją stronę. Zarumieniłaś się, ponieważ był naprawdę blisko.
- Oh już wstałaś. – odsunął się trochę, ale nadal był dość blisko ciebie.
Speszona przesunęłaś się na łóżku, a on widząc twoją reakcję wyprostował się. Po chwili wystawił rękę, a ty ochoczo przyjęłaś jego pomoc i wstałaś z łóżka. Puściliście swoje ręce i chwilę staliście w ciszy. Eli uśmiechnął się, kiedy ziewnęłaś i poprawił twój nieład na głowie.
- No teraz możesz iść.
Weszliście do salonu, gdzie chłopcy ubierali się.
- _____ idziemy do sklepu. Chcesz iść z nami? – spytał AJ.
Skinęłaś głową i razem z Eliem zaczęliście się ubierać. Chwilę później dotarliście do pobliskiego marketu. W środku rozdzieliliście się na dwie grupy. Dongho, Kevin, Hoon i Soohyun poszli na dział mięsny, a ty wraz z Eliem, Kiseopem i AJ’em na dział warzywno – owocowy. Kevin podał ci listę zakupów.
- Nie ufaj im, szczególnie Jaeseopowi, nie gódź się na nic spoza listy chyba, że ty masz na to ochotę. – uśmiechnął się i wtedy rozdzieliliście się, idąc każdy ze swoją grupą.
Przez cały czas AJ gadał jak najęty, powtarzając w kółko, że chłopcy robią dobra jedzenie, ale wolałby jechać do domu i coś zjeść. Eli czasami wskazywał ci gdzie co jest, w razie czego jakbyś chciała sama tu przyjść. Kiseop natomiast szedł w ciszy, patrząc gdzieś w przestrzeń. Od czasu do czasu zmierzył AJ’a wzrokiem słysząc jego komentarze na temat gotowania.
Kiedy dotarliście do odpowiedniego działu Jaeseop niemal natychmiast rzucił się w stronę truskawek. Spojrzałaś na listę zakupów i zaczęłaś szukać pierwszej wymienionej rzeczy. Eli poszedł na tobą i pomógł wybierać ci pomidory. Kiseop podszedł do AJa i trzepnął go w głowę, po czym ciągnąc go za rękę, podeszli do was.
- Co jeszcze trzeba kupić? – zapytał Kiseop nie puszczając ręki rapera. Zerknęłaś na kartkę.
- Pięć pomarańczy, sałatę… - chciałaś wymieniać dalej, ale ci przerwał.
- Zajmiemy się tym, a wy resztą. – powiedział i poszedł ciągnąc za sobą kolegę. Zmarszczyłaś brwi.
- Nie przejmuj się nim. On tak ma na początku. Do wieczora mu przejdzie. – pocieszył cię różowowłosy.
Pokiwałaś głową i wróciłaś do wybierania pomidorów, po chwili włożyłaś je do koszyka i wyciągnęłaś karteczkę, żeby zobaczyć co jeszcze musicie kupić. Nagle Eli wychylił się przez twoje ramię, aby zobaczyć co jest na liście. Poczułaś jego ciepły oddech na policzku, aż przeszedł cię dreszcz i zarumieniłaś się. Na szczęście chłopak się odsunął i łapiąc cię za rękę zaciągnął do jabłek.
- Nigdy nie wiem które wybrać. Więc zdaję się na ciebie. – uśmiechnął się.
Nadal nie puścił twojej ręki, więc popatrzyłaś na niego i nieśmiało wyrwałaś ją z uścisku, po czym przyjrzałaś się owocom. Wybrałaś kilka czerwonych jabłek i włożyłaś do koszyka. Po znalezieniu wszystkich rzeczy z listy poszliście na dział z nabiałem i tam spotkaliście resztę zespołu.

~Angel 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Szczęście w nieszczęściu ( Dongho - U-KISS )




Wróciłaś padnięta do domu to był najgorszy z możliwych dni. W szkole nic ci nie wychodziło, nauczyciele dawali ci popalić. A na domiar złego dziś zerwał z tobą chłopak. Byłaś w totalnej rozsypce. Usiadłaś na łóżku, włączyłaś muzykę i głośno płakałaś w poduszkę. Wtuliłaś się w nią bardziej, by stłumić płacz. Przysiadłaś na podłodze i wyjęłaś wasze wspólne zdjęcie i zapalniczkę. Spojrzałaś na nie, wytarłaś łzy i podłożyłaś ogień. Patrzyłaś w milczeniu jak wasze twarze pochłaniają płomienie. Myślałaś, że poczujesz się lepiej, jednak było jeszcze gorzej. Wybiegłaś z domu, wsiadłaś na rower i ruszyłaś przed siebie. Łzy płynęły ci po policzku. Jedyne co teraz chciałaś to przytulić się do kogoś, żeby powiedział, że wszystko będzie dobrze. Skręciłaś w jedną z ciemnych uliczek. Nagle zobaczyłaś przed sobą chłopaka, nie zdążyłaś zahamować i wpadłaś na niego. Brunet upadł na drogę, a ty obok. Wstałaś i szybko podbiegłaś do chłopaka.
- Hallo? Hallo? Słyszysz mnie? - potrząsnęłaś go lekko, ten jednak nie zareagował - Ottoke? Ottoke? To jakieś fatum! - krzyknęłaś i zaczęłaś płakać.
Nagle chłopak otworzył oczy i spojrzał na ciebie. Kiedy to zobaczyłaś, wytarłaś łzy i przytuliłaś go mocno.
- Dzięki Bogu! Żyjesz! - powiedziałaś z ulgą.
Chłopak nic nie powiedział tylko spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Co się stało? - zapytał kiedy stanął na nogi - Dlaczego boli mnie głowa?
- Mianhe - powiedziałaś smutnym głosem i pociągnęłaś nosem.
- A... Pamiętam. Wpadłaś na mnie - uśmiechnął się.
- Tak - znów zaczęłaś płakać.
- Nie płacz - podszedł do ciebie i przytulił cię, wtedy zaczęłaś szlochać głośniej - Cicho, cicho - szeptał i gładził cię po głowie.
- Mianhe - szepnęłaś i wtuliłaś się w niego.
Chłopak nic więcej nie mówił. Staliście przytuleni do siebie, potrzebowałaś tego. Z każdą łzą czułaś się lepiej. W końcu przestałaś płakać i spojrzałaś na niego.
- Już lepiej? - zapytała czułym głosem.
- Komawo - opowiedziałaś.
Odeszłaś od niego, podniosłaś rower i bez słowa ruszyłaś powoli przed siebie. Daleko nie odeszłaś, ponieważ chłopak zatrzymał cię, chwytając za bagażnik. Spojrzałaś na niego zaskoczona.
- Jestem Dongho - chłopak uśmiechnął się słodko.
- Um... ___  - powiedziałaś i pomachałaś do niego na pożegnanie.
- Dokąd ty idziesz? - zapytał nagle.
- Nie wiem, przed siebie - rzekłaś obojętnym głosem.
- W takim stanie? - usłyszałaś przejęty głos Dongho.
Nic nie powiedziałaś tylko odwróciłaś się i zaczęłaś iść. Nie odwróciłaś się do niego, szłaś dalej ze spuszczoną głową. Po chwili chłopak dobiegł do ciebie i zabrał ci rower.
- O nie kochana. Zabieram cię na lody - powiedział uśmiechnięty.
- O tej porze? - brunet przytulił cię do siebie.
- Yhm.
Nie zaprzeczyłaś chyba wiedział czego potrzebujesz. Przytuleni poszliście w głąb uliczki.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

niedziela, 14 kwietnia 2013

Gra w butelkę ( Minhyun - Nu'est )




To był wspaniały dzień, słońce świeciło, ptaki śpiewały. Czekałaś właśnie na to. Kiedy pierwsze promienie dosięgnęły twoją twarz wiedziałaś, że będzie fantastycznie. Poszłaś do kuchni i zabrałaś się za robienie śniadania, kiedy nagle usłyszałaś dzwonek swojego telefonu. Szybko pobiegłaś do sypialni i odebrałaś połączenie.
- Yoboseyo? - powiedziałaś lekko zdyszana.
- ____, nie rób na dziś wieczór planów. Będę u ciebie o 18 - usłyszałaś głos swojej przyjaciółki, chciałaś się dowiedzieć o co chodzi jednak ona się rozłączyła.
- Yoboseyo? Yoboseyo?! - krzyczałaś.
Rzuciłaś telefon na łóżko i poszłaś znowu do kuchni. Po chwili usłyszałaś, że dostałaś wiadomość na komórkę, nie spiesząc się poszłaś do pokoju.
- " Ubierz się ładnie. Szykuje się impreza" - przeczytałaś na głos treść - A... Chincha?! Ta dziewczyna - powiedziałaś lekko poirytowana.
Zawsze lubiła organizować ci twój czas, a ty nie potrafiłaś jej odmówić. Wróciłaś do przerwanego posiłku. Siedziałaś przed telewizorem i oglądałaś program muzyczny. Nie wiedziałaś kiedy wybiła godzina 17:30, nie przejęłaś się tym. Dalej siedziałaś w piżamie i opychałaś się lodami. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłaś.
Wiedziałaś dobrze kto się dobija do drzwi, więc nie chciało ci się wstawać.
- ___? Gdzie ty do licha jesteś? - powiedziała koleżanka wchodząc do domu.
- W salonie - opowiedziałaś nie odrywając wzroku od ekranu.
- Ty jeszcze nie gotowa?! Nie dostałaś wiadomości? - zdziwiłaś się. Wyglądała na wkurzoną.
- Dostałam, ale nigdzie nie idę.
- Ja ci da nigdzie nie idę. Rusz to dupsko i chodź - krzyknęła i chwyciła cię za rękę - Do łazienki! Jazda!
- Ale muszę?! - powiedziałaś błagalnym głosem.
- Musisz. Chyba nie zostawisz przyjaciółki?
- No nie, dobra. Daj mi 20 minut - powiedziałaś cicho i poszłaś się przygotować.
Wyszłaś gotowa i spojrzałaś na koleżankę.
- Woooow! Wyglądasz super - zachwyciła się - Dobra, idziemy - złapała cię za rękę i wyszliście razem.
Po 30 minutach dotarliście na miejsce. Impreza odbywała się w domu jej znajomego. Weszłyście i przywitałyście się ze wszystkimi. Zabawa zaczęła się rozkręcać, a ty poczułaś, że to nie był głupi pomysł, że tu przyjechałaś.
- To może zagramy w butelkę? - zaproponował nagle właściciel domu.
Wszyscy, poza tobą zgodzili się. Usiedliście w kółko i zaczęliście grać. Modliłaś się w duchy, żeby nie wypadło na ciebie. Przyszła kolej na jednego z chłopaków. Na imię mu było Minhyun, tylko jego zapamiętałaś. Nie ma się co dziwić, był to przystojny Azjata. Chwycił on za butelkę i wprawił ją w ruch. Z przerażeniem patrzyłaś jak ona zwalnia i nakrętka kieruje się w twoją stronę. Zamknęłaś oczy, nie chciałaś tego widzieć. Nagle usłyszałaś krzyk i z przerażeniem otworzyłaś jedno oko. Twój czarny scenariusz się spełnił, butelka wymierzona była w ciebie. Spojrzałaś na wszystkich przerażona. Wybrali dla was zadanie, mieliście się pocałować. Spojrzałaś na chłopaka, a on na ciebie. Czułaś jakby serce miało ci zaraz wyskoczyć, cała drżałaś. Po chwili chłopak podszedł do ciebie i ujął delikatnie twoją twarz.
- Gotowa? - szepnął.
Byłaś tak przestraszona, że nic nie powiedziałaś tylko kiwnęłaś głową. Zamknęłaś oczy, a po chwili poczułaś słodki smak jego ust. Chciałaś, żeby ta chwila trwała wiecznie, czułaś przyjemne dreszcze. Nagle chłopak przytulił cię do ciebie mocno, nie wiedziałaś co się dzieje, jednak nie broniłaś się.
- Dobra gołąbeczki, to my zostawiamy was samych - usłyszałaś głos przyjaciółki i za chwile zostaliście sami.
Minhyun wypuścił cię z opięć i spojrzał ci prosto w oczy.
- Czekałem na ciebie - powiedział lekko zdyszany, uśmiechnął się do ciebie i przytulił cię lekko -  Wiesz, ja się w tobie zakochałem - wyznał.
- To mamy kłopot - powiedziałaś, a chłopak spojrzał na ciebie zdziwiony - Ja też się w tobie zakochałam - uśmiechnęłaś się i przytuliłaś go mocno.
Ukradkiem zobaczyłaś jak twoja przyjaciółka wychodzi z domu i przybija wszystkim piątkę.
"Czyżby ona to wszystko zaplanowała?" - pomyślałaś.

Scenariusz na życzenie.
~Dżasta

Przeprowadzka ( U-KISS - rozdział 1 )





To był twój pierwszy dzień w Korei. Nie wiedziałaś zbytnio co robić. Stałaś na lotnisku i czekałaś na dziadka, który zaprosił ciebie do siebie. Nie za bardzo chciałaś przeprowadzać się do Korei. W Polsce miałaś przyjaciół, rodziców i swojego ukochanego pieska, ale w końcu postanowiłaś zaakceptować propozycję staruszka. Wiedziałaś też, że dziadek ma jakieś plany względem ciebie, chociaż nie wiedziałaś o co dokładnie chodzi, dlatego chciałaś się tego dowiedzieć jak najszybciej.
Zamiast jego jednak przyjechał wysoki blondyn, jak się domyślałaś Polak, ponieważ bezbłędnie władał językiem polskim, co poprawiło ci trochę humor. Przedstawił się jako sekretarz dziadka i powiedział, że dyrektor ma teraz ważne sprawy na głowie, dlatego zawiezie cię do niego.
- Cześć kochanie! – krzyknął uradowany dziadek i od razu cię uściskał.
Usiedliście na kanapie. Chwilę rozmawialiście o codziennych sprawach. Staruszek pytał o rodziców i twoich przyjaciół. Po chwili przeszedł do ważniejszych rzeczy i zaczął opowiadać czym się zajmuje.
- Wiem, że nigdy o tym nie mówiłem, ale oficjalnie zostałem dyrektorem NH Media, jednej z wytwórni muzycznych. Jestem nim od niecałego roku, dlatego nie miałem czasu przyjechać do Polski.  Nie chciałem rozmawiać o tym przez telefon, ale mam dla ciebie propozycję. Może na początku będzie to wydawać się absurdalne, ale zrozum dziadka. Chcę jak najlepiej dla ciebie.
- Możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi? – przerwałaś mu, bo ciekawość cię zżerała.
- Już przechodzę do sedna. – uśmiechnął się. – Chciałbym, żebyś zaczęła pracować u mnie w firmie, a kiedy umrę zostaniesz dyrektorem.
Otworzyłaś szeroko usta i nie wiedziałaś co powiedzieć.
- Oczywiście jeszcze kilka dobrych lat przede mną. – zaśmiał się. – Ale chciałbym, żebyś zaczęła się przygotowywać do przejęcia mojego stanowiska. Na razie pójdziesz na studia i zamieszkasz z jednym z zespołów, będziesz dodatkowo tak jakby ich opiekunem.
- W sensie menadżerem? – przerwałaś mu.
- Nie wnusiu. – zaśmiał się. – Będziesz raczej kimś w stylu starszej siostry, która pomaga im troszkę, wspiera, ale nie musisz się przejmować, moją menadżera.
Kiwałaś głową z powagą, chociaż nie rozumiałaś dlaczego miałabyś być niańką jakiegoś zespołu.
- Zamieszkasz w dormie chłopców ze znanego zespołu U-KISS. Myślę, że się dogadacie. Są bardzo mili i na pewno ich polubisz. Mimo, iż wiem, że znasz koreański bardzo dobrze, to kilku chłopców włada perfekcyjnie angielskim, więc możesz bez skrępowania używać też tego języka. I nie rób takiej przestraszonej miny. – uśmiechnął się.
Widziałaś, że dziadek jest bardzo szczęśliwy i chce dla ciebie jak najlepiej. Postanowiłaś się zgodzić. Zawsze mogłaś powiedzieć, że zmieniłaś zdania.
- W porządku. – powiedziałaś tylko.
Do nowego mieszkania zawiózł cię Tomasz, wcześniej poznany wysoki blondyn, który odebrał cię z lotniska. Nie jechaliście długo, niecałe 15 minut. Zatrzymaliście się przed bliźniakiem. Tomasz wyjaśnił, że prawą stronę zajmują chłopcu i od teraz ja, a z lewej jest mieszkanie jego i dwóch menadżerów. Ucieszyłaś się, gdy powiedział, że w razie jakichkolwiek problemów lub pytań, zawsze służy pomocą. Poinformował cię też o tym, że będziesz miała oddzielny pokój. Po wyładowaniu twoich bagaży, szybko pobiegł do domu. Chwilę później wrócił z trzema Azjatami. Jeden z nich miał czarne, postawione na żel włosy, drugi lekko poróżowiałe z grzywką spadającą mu na oko, a ostatni brązowe w artystycznym nieładzie. Wszyscy byli wysocy i przystojni, jak się domyśliłaś należeli do znanego zespołu, oczywiście ty ich nie rozpoznałaś, bo nie miałaś bladego pojęcia o rozrywce w Korei, nigdy cię to szczególnie nie interesowało. Wolałaś kulturę, język i wszystko co związane z tradycją Korei. Skinęli do ciebie krótko, a ty zrobiłaś to samo. Po chwili wzięli twoje bagaże i zanieśli do środka.
W mieszkaniu było całkiem przyjemnie. Nie panował tu bałagan, a w powietrzu unosił się słodki zapach wody kolońskiej, który uwielbiałaś. Zobaczyłaś kilku następnych chłopców. Dwóch z nich gotowało. Wyglądali na młodych. Jeden miał trochę przydługie włosy, ale to nadawało mu szczenięcego wyglądu, drugi był chudy i miał jasne blond włosy, wręcz wpadające w biały. Pozostali dwaj siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Jeden miał zadarty nosek i blond włosy, drugi zaś miał czarne włosy z kilkoma niebieskimi pasemkami na grzywce. Razem było ich 7. Szczerze spodziewałaś się najwyżej 5, ale co to za różnica. Teraz o tym nie myślałaś. Uśmiechnęłaś się niezręcznie, kiedy zobaczyłaś, że oderwali się od swoich „czynności” i podeszli do ciebie, aby się przywitać. 

P.S. Niedługo też wstawię fotki chłopców  żebyście wiedzieli jak wtedy "rzekomo" wyglądali. Nie są wszystkie z tego samego okresu, ale nie zwracajcie na to uwagę, zrobiłam tak, żeby łatwiej było ich odróżnić, opisując wygląd :P
~Angel

sobota, 13 kwietnia 2013

Nie zapomnę... ( Zico - Block B )

Trochę inna forma niż zawszę, bo w formie listu. Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ 
Czekam na wasze opinie.




Droga _____

Nie wiem jak wyrazić to co czuję.
Te dni, które spędziłem z tobą… Były niezapomniane.
Mimo, że często widziałem jak cierpisz i mimo, że ja często cierpiałem, to były najpiękniejsze chwile mojego życia - ponieważ miałem ciebie.
Pamiętam jakby to było wczoraj – dzień w którym cię poznałem.
Wiem… Nie byłem wtedy zbyt miły. Traktowałem cię jak śmiecia. Jednak ty dobrze wiesz, że tak naprawdę kochałem cię od samego początku. To bolało kiedy raniłem cię za każdym razem, kiedy próbowałaś się do mnie zbliżyć, ale nie umiałem postąpić inaczej.
A najbardziej mnie bolało kiedy zobaczyłem twojego chłopaka. Kiedy nagle weszłaś do pokoju i przywitałaś go całusem w policzek, mimo to iż wiedziałem, że tak naprawdę go nie kochasz, moje serce niemal umarło tamtego dnia.
Z każdym dniem moje uczucia względem ciebie rosły i z każdym dniem byłem coraz bardziej brutalny wobec ciebie.
Gdyby nie ten incydent, przez który o mało nie straciłaś życia i to z mojej winy, to pewnie nigdy bym nie odważył się ciebie przeprosić, za te wszystkie paskudne rzeczy, które tobie wyrządziłem.
Może i to brzmi dziwnie, bo sam teraz nie rozumiem, jak można krzywdzić osobę, którą się kocha, ale taki właśnie byłem.
Później przyszły następne dni, kiedy błagałem cię o wybaczenie, a ty jakby nigdy nic się nie stało, przyjęłaś mnie z otwartymi ramionami do grona swoich przyjaciół.
Byłem naprawdę szczęśliwy i mimo, że nie mogłem znieść widoku twojego chłopaka – Thundera, to każdy twój najmniejszy gest, uśmiech w moją stronę sprawiał, że czułem się jak w niebie.
Później nadszedł czas waszego kryzysu, kiedy zdałaś sobie sprawę, że cały czas byłaś z nim tylko dlatego, żeby go nie zranić. Mimo to ciągnęłaś to dalej, a obiekt twoich nowych uczuć – Hongki doskonale rozumiał twoje położenie, nie czułaś się z tym pewnie.
Ukrywałaś nowy związek przed wszystkimi, nie zerwałaś z Thunderem, było ci go szkoda.
I dokładnie pamiętam ten dzień, kiedy przyłapałem ciebie i Hongkiego (wtedy jeszcze nie wiedziałem o waszym związku), a ty wybiegłaś za mną i błagałaś, żebym nikomu o tym nie mówił.
Oczywiście nie powiedziałbym. Ale nie to było najważniejsze, tylko to co wtedy przeżywałem. Kiedy byłaś z Thunderem byłem szczęśliwy, ponieważ wiedziałem, że go nie kochasz i mam jakieś szanse. Ale kiedy zobaczyłem cię z nim… Wszystko przepadło, ponieważ dokładnie wiedziałem, że się kochacie.
Te dni, chwilowego załamania, przyniosły za sobą to, że znowu zacząłem się z tobą droczyć.
Nie wytrzymałem wtedy kiedy błagałaś mnie, żebym nie mówił tego nikomu. Pamiętam dokładnie co wtedy powiedziałem.
- Każdy sekret ma swoją cenę.
A ty patrzyłaś na mnie zdezorientowana. Oczywiście skąd mogłaś wiedzieć, co planuję, skoro nie znałaś moich prawdziwych uczuć.
Więc po prostu bez zastanowienia, przyciągnąłem cię do siebie i pocałowałem.
To było niesamowite uczucie…
Jakby miliony fajerwerk na raz wybuchło mi w brzuchu. Serce biło mi jak oszalałe i omal się nie udusiłem, bo nie wiem kiedy, ale przestałem oddychać.
Wszystko było by piękne, gdyby nie to, że ty nie czułaś tego samego. Odsunąłem się szybko od ciebie i nie patrząc na twoją twarz, bo wiem, że wtedy załamałbym się doszczętnie, po prostu poszedłem jak najdalej od ciebie.
To był nasz pierwszy pocałunek… Nigdy tego nie zapomnę… Zresztą jak każdej chwili z tobą spędzonej.
Nie pamiętam nawet kiedy, ale sprawy przyjęły całkiem inny obrót.
Zerwałaś z Thunderem i zaczęłaś chodzić z Hongkim. Nie spędzałaś ze mną już tak dużo czasu. Byliście w sobie zakochani, a ja za każdym razem przeklinałem Boga, że nie jestem na jego miejscu.
Miesiące mijały…
Kiedyś przyszłaś do mnie cała zapłakana. Nie wiedziałem co się stało. Zaczęłaś paplać, ale nie wiele z tego zrozumiałem. Tylko kilka pojedynczych wyrazów.
- Hongki… zerwać… to boli…
Niemal od razu wstałem i chciałem wyjść i mocno mu przypieprzyć, ale mnie zatrzymałaś.
- Nie… - wydukałaś. – To nie on… To ja muszę z nim zerwać.
Nie rozumiałem. Patrzyłem na ciebie jak na idiotkę, skoro go kochasz, to dlaczego miałabyś z nim zrywać? Po chwili jednak wszystko mi wytłumaczyłaś. Opowiedziałaś o tym, że jesteś nieuleczalnie chora. O tym, że nie chcesz, żeby on widział jak cierpisz, nie chcesz go ranić. Nie wiem jakim sposobem, ale w twojej główce zagościł absurdalny plan, a ja nie wiem dlaczego się na niego zgodziłem. A raczej wiem dlaczego… Możliwość bycia przy tobie każdego dnia mi wystarczała.
Mimo wszystko twój plan był niedorzeczny. Miałem udawać twojego nowego chłopaka, żeby Hongki nabrał się, że już go nie kochasz. Kto by się spodziewał, że sprawy zajdą tak daleko, a on nie będzie chciał ci uwierzyć.
Za każdym razem kiedy czułaś na sobie jego spojrzenie, zaczynałaś mnie przytulać. Po jakimś czasie to nie wystarczało, niemal codziennie się całowaliśmy, aż zaczęło to być moim nawykiem. Ale ty nie chciałaś tego robić. Odpychałaś mnie, kiedy nie musieliśmy udawać.
Nadszedł wymarzony czas wakacji, gdzie naszą zgraną grupką, w tym z Hongkim, wybraliśmy się na biwak. Oczywiście spaliśmy w namiotach w parach, a ponieważ mieliśmy udawać, że ze sobą chodzimy, zajęliśmy jeden namiot wspólnie.
Tej nocy byłaś odwrócona do mnie plecami. Nie chciałaś się zbliżyć nawet na milimetr. To było trudne, mieć ciebie zaraz obok, a jednocześnie tak daleko, bo nie mogłem tak po prostu wyciągnąć ręki i cię przytulić.
Z każdą nocą malał między nami dystans, aż pewnej nocy…
- Zico…
- Hymm?
- Zimno…
- Więc chodź do mnie.
Odkryłem koc i przyciągnąłem cię do siebie. Niezgrabnie się ułożyłaś, chowając się w moich ramionach i kurczowo trzymając się mojej koszulki. Czułem jak ręce ci drżą, ale wiedziałem też, że to nie wina zimna. Ty po prostu płakałaś. Nie chciałem nic robić. Bałem się, że uciekniesz ode mnie, kiedy tylko zapytam o najdrobniejszy szczegół. Wolałem przytulić cię mocniej i pozwolić ci płakać, chociaż za każdym razem kiedy czułem jak zaciskasz swoją rękę na mojej klatce piersiowej, niemal wytrącałem się z równowagi.
Następnej nocy już nawet nie musiałaś tego mówić. Przytuliłem cię do siebie i niemal od razu zasnęłaś w moich objęciach. Patrzyłem na twoją twarz, lekko muskając cię palcami po policzkach, ustach, ramionach. Chciałbym, żeby każda noc tak wyglądała. Wtedy zrobiłem coś niewybaczalnego. Przynajmniej tak wtedy myślałem. Nie mogłem panować nad swoimi emocjami i po prostu nachyliłem się w twoją stronę i zacząłem całować.
Nie to nie był zwykły pocałunek. To było takie zachłanne, masa pocałunków, niemal się w tym zatraciłem i gdybyś się wtedy nie obudziła, myślę że posunąłbym się nawet dalej.
Leżałaś cicho patrząc się na mnie tymi sarnimi oczami. Były takie wielkie i błyszczące, a ja nie mogłem wykrztusić z siebie nawet słówka. Wiedziałem, że jeden zły ruch i mogę cię stracić na zawsze. Ale ty nawet nic nie powiedziałaś. Po prostu przytuliłaś się do mnie i znowu zasnęłaś.
Następnego dnia też nie wspomniałaś o tym nawet słówkiem. Zastanawiałem się, czy może pomyślałaś, że to sen. Ale kiedy przy ognisku tego dnia złapałem cię w talii i powiedziałem, że kocham. Spojrzałaś na mnie jakby to było coś oczywistego i tylko szepnęłaś „ wiem”, po czym uśmiechnęłaś się i położyłaś głowę na moim ramieniu.
Oczywiście nie możesz sobie wyobrazić, jak wtedy mogłem się czuć. To było jak spełnienie najskrytszych marzeń.
Takich chwil było coraz więcej, a ja coraz bardziej się w tobie zatracałem. Chciałem też, żeby ostatnie dni twojego życia, były czymś niezapomnianym. Więc robiłem wszystko co chciałaś, zabierałem cię do parku rozrywki, oceanarium, nawet byliśmy na wycieczce w Egipcie, który tak bardzo kochasz.



Ale teraz to już się skończyło…
Za każdym razem kiedy o tobie myślę, uśmiecham się. Nie ważne czy te wspomnienie było szczęśliwe, czy smutne.
Ty… Byłaś dla mnie całym światem…. Nadal jesteś…
Mam nadzieję, że tam gdzie teraz jesteś w końcu możesz zaznać tego szczęścia, o którym zawsze marzyłaś.
Nie ważne co będzie… Chcę  żebyś pamiętała tylko jedno…
Ja zawsze cię kochałem, kocham i nadal będę kochać, całym sercem, nawet jeżeli nie ma cię już ze mną.

Twój Zico


~Angel

piątek, 12 kwietnia 2013

Plaża ( Sungjae - BTOB )



W końcu nadeszły twoje wymarzone wakacje. Nie było to coś specjalnego – zwykłe wakacje nad polskim morzem, ale teraz o tym nie myślałaś. Cieszyłaś się, że w końcu możesz odpocząć.
Siedziałaś z koleżankami, bardzo chciałaś coś porobić – pokąpać się lub pograć w coś, ale one wolały leżeć i się opalać. Poszłaś więc na spacer.
Szłaś boso po piasku, blisko wody tak, że od czasu do czasu muskała twoje stopy. Zobaczyłaś grupkę ludzi, grających w siatkówkę i mimowolnie się uśmiechnęłaś. Chciałaś, żeby twoi znajomi też tak spędzali z tobą czas.
Ktoś odbił piłkę, która poturlała się w twoją stronę. Podniosłaś ją i chciałaś odrzucić, ale podbiegł do ciebie wysoki azjata. Podałaś mu piłkę, a on uśmiechnął się do ciebie.
- Dzięki. Może chcesz zagrać? – spytał po angielsku.
Spojrzałaś na niego zaskoczona.
- Serio?
- Jasne! Brakuje nam jednej osoby.
- Ok.- zgodziłaś się.
- Super! – krzyknął i złapał cię za rękę. Oboje pobiegliście w stronę jego znajomych.
- A tak przy okazji jestem Sungjae. – przedstawił się, zanim zaczęliście grać.
Chwilę później przedstawili się jego koledzy, również Azjaci, jak się chwilę później dowiedziałaś Koreańczycy i  jeszcze trzy inne dziewczyny, Polki.
- _____. – przedstawiłaś się.
Podzieliliście się na dwie drużyny. Byłaś z Sungjae, Ilhoonem i jedną z dziewcząt. Bawiłaś się świetnie. Nie graliście na punkty, tylko dla zabawy. W końcu mogłaś poczuć, że jesteś na wakacjach.
Ale nagle dostałaś piłką w twarz. Niestety nie było to zbyt przyjemne szczególnie, że dostałaś prosto w nos i zaczęła ci lecieć krew. Wszyscy bardzo się przejęli, ale Sungjae ich pogonił i kazał wracać do gry, sam zajął się tobą. Usiadłaś na jego kocu, podał ci chusteczki i pobiegł do sklepu. Kiedy wrócił trzymał w ręku loda i podął ci go. Zdezorientowana go wzięłaś.
- Nie było lodu. Więc musiałem kupić taki. Przyłóż na chwilę, a potem możesz go zjeść chyba, że nie lubisz truskawkowych.  – uśmiechnął się i usiadł obok ciebie. – Przepraszam. – dodał po chwili.
- Przecież to nie twoja wina.
- Ale ja cię tu zaciągnąłem.
- Nic mi nie jest. – zapewniłaś go.
- Twój nos mówi co innego. – zaśmiał się, a ty mu wtórowałaś.
- Nie prawda! – zaprzeczyłaś. – Krew już nie leci.
Przyłożyłaś chusteczkę do nosa, po czym pokazałaś mu, że jest czysta. Znowu się zaśmiał i zabierając chusteczkę z twoich rąk, nachylił się w twoją stronę. Wytarł pozostałości krwi, nad twoją górną wargą, a ty lekko się zarumieniłaś. Odłożył chusteczkę, odwracając na chwilę głowę, po czym wrócił do tej samej pozycji, nadal nachylał się w twoją stronę. Popatrzył prosto w twoje oczy, co wprawiło cię w ciepły dreszczyk. Po chwili przeniósł wzrok na twoje usta.
- Chciałbym spróbować jak smakują. – szepnął.
- C-co? – wydukałaś.
Brunet odsunął się od ciebie, zabrał rożka z twoich rąk i rozpakował, po czym zaczął lizać.
- Roztopiłyby się. – powiedział widząc twoją miną, po czym nagle oderwał się od loda. – Nie mów, że myślałaś, że mam na myśli twoje usta. 
- N-nie. – wydukałaś, oczywiście kłamałaś.
- Ale ja właśnie to miałem na myśli. – uśmiechnął się, nachylając w twoją stronę i pocałował, po czym oderwał się od twoich ust i oblizał swoje wargi.
- Truskawkowe. – stwierdził. – Tak jak myślałem!
Zaśmiał się słodko i wrócił do jedzenia loda.

~Angel

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rodzinny projekt ( B.A.P - rozdział 7 )


     Do oficjalnego comeback'u chłopców zostały 4 dni, a album był jeszcze nie dokończony. Wszyscy bardzo się denerwowali tym, że mogą nie zdążyć. Najbardziej przejmował się Yong Guk. Ciągle gdzieś dzwonił, chodził w kółko.
- Oppa! Usiądź, zaraz zrobisz dziurę w podłodze - powiedziałaś nagle do niego.
Chłopak spojrzał na ciebie przejętym wzrokiem, po czym pokręcił przecząco głową i wyszedł odbierając kolejny telefon. Zrobiło ci się szkoda brata chciałaś pomóc, ale nie wiedziałaś jak, czułaś się bezradna. Idole od 3 dni nagrywali piosenki w studio, a ty zostawałaś sama. Tym razem również.
- Dobra. Zbieramy się - powiedział po chwili Jongup.
Reszta kiwnęła głowami i wszyscy wyszli bez pożegnania. Nie miałaś im tego za złe wiedziałaś, że są bardzo pochłonięci pracą. Zostałaś sama i jak zwykle nie miałaś co robić. Sięgając po pilot zobaczyłaś, że na stole leżą kartki. Były to nuty i teksty piosenek, z których chłopcy się uczyli. Wzięłaś do ręki jedną z nich i zaczęłaś cicho nucić.
- O! Tu śpiewa dziewczyna - zauważyłaś biorąc teksy "Coma" - Więc nie mają jeszcze wokalistki.
Zaczęłaś śpiewać piosenkę, znałaś ją, ponieważ chłopcy prezentowali ci ją wczoraj. Czułaś jakby pasowała ona idealnie do twojej tonacji. Tak się zatraciłaś w śpiewie, że nie zauważyłaś wchodzącego do salonu Daehyun'a. Kiedy go zobaczyłaś przestraszyłaś się i rzuciłaś nuty na stół. Nie wiesz dlaczego, ale czułaś się jak złodziej przyłapany na gorącym uczynku.
- Zapomniałem tego - powiedział biorąc kartki.
- Acha... - odwróciłaś zawstydzona głowę w drugą stronę. Nie chciałaś, by widział jak się rumienisz.
- To ja idę - rzucił i szybko wyszedł.
Zbiegając ze schodów zachwycony chłopak krzyczał do reszty.
- Mam! Mam! - wrzeszczał uradowany.
- Ale co masz? - zapytał Bang.
- Znalazłem idealną wokalistkę - powiedział, a jego uśmiech zrobił się większy.
- Hyung! Kogo? - zaczepił go Zelo.
- Później wam powiem - uśmiechnął się tajemniczo.
Chłopcy wrócili do domu późnym wieczorem, ty jeszcze nie spałaś. Czekałaś jak zawsze na sprawozdanie z nagrań od Zelo. On każde zajęcia bardzo przeżywa, jednak tym razem nie przybiegł do ciebie zadowolony, tylko w milczeniu usiadł na kanapie. Reszta była w nie najlepszych nastrojach.
- Coś się stało? - zapytałaś kiedy wszyscy weszli do pokoju.
- Tak - powiedział Bang - Śpiewaj - dodał szybko i położył nuty na stół.
Patrzyłaś na niego zdziwiona, byłaś w szoku. " Czy ja zrobiłam coś złego?" - pomyślałaś.
- Spokojnie Noona. Nie musisz tego robić jeśli nie chcesz - powiedział po chwili Zelo i poklepał cię po ramieniu.
- Ale wyjaśni mi ktoś o co chodzi? - zapytałaś drżącym głosem.
- Muszę coś sprawdzić. Możesz zaśpiewać ten fragment? - powiedział łagodnie Bang i pokazał ci linijkę.
Rozejrzałaś się zdenerwowana w koło i zobaczyłaś uśmiechniętego Daehyun'a, który machał ukradkiem ręką zachęcając cię. Wzięłaś głęboki wdech, żeby uspokoić się. Spojrzałaś jeszcze raz na nuty, zamknęłaś oczy i zaczęłaś śpiewać. Mimo, że fragment trwa kilka sekund, czułaś jakby to była wieczność. Kończąc śpiewać otworzyłaś  oczy i spojrzałaś zawstydzona na braci. Stali oni oniemiali, pogrążeni w zachwycie. Ciszę przerwał Zelo, który zaczął klaskać głośno w dłonie.
- Wow! - powiedział zachwycony.
- ___, ty masz anielski głos! - dadał Himchan.
- A nie mówiłem, idealnie do tego pasuje - powiedział dumnie Daehyun.
Uśmiechnęłaś się nieśmiało do nich i spojrzałaś na Yong Guk'a. Chłopak zignorował twoje spojrzenie i szybko poszedł do pokoju.
- Co mu się stało? - zapytałaś smutna.
- Nie wierzył w to, że potrafisz śpiewać - powiedział obojętnie Youngjae i poszedł do kuchni.
- Dlatego pewnie teraz czuje się głupio - dodał Himchan.
Popatrzyłaś na nich przez chwilę i szybkim krokiem poszłaś do pokoju brata. Otworzyłaś powoli drzwi i weszłaś do pokoju.
- ___, to ty? - usłyszałaś jego cichy głos.
- Tak Oppa. To ja - powiedziałaś drżącym głosem. Oddech miałaś przyspieszonym, a w głowie miałaś mętlik.
- Musimy porozmawiać - powiedział poważny - Jak wiesz, nie mamy jeszcze wokalistki do jednej z piosenek. Czy... Czy... Możesz to zaśpiewać? Proszę.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć, stałaś wryta i zastanawiałaś się co powiedzieć.
- Jasne! Mogę - powiedziałaś po dłuższym czasie.
- Chincha? - zdziwił się - Nie wymagam zbyt dużo?
- Oppa, przecież jestem twoją siostrą i chcę ci pomóc - pocieszyłaś go.
- To będzie taki rodzinny projekt - uśmiechnął się szeroko.
- Brzmi świetnie - powiedziałaś zadowolona.
Przybiliście sobie piątkę i wyszliście zapoznać resztę z waszym pomysłem.
- Ha! Ja to mam nosa do pięknych wokali - powiedział Daehyun, gdy ogłosiliście wiadomość.
     Nazajutrz odbyły się nagrania, chłopcy zaczęli jako pierwsi.  Wchodzili po kolei i po mniej więcej godzinie wychodzili, byli zadowoleni, szło im fantastycznie. Siedziałaś oczarowana i uważnie przyglądałaś się im, słuchałaś uważnie każdy dźwięk, który wydobywali. Po mniej więcej 6 godzinach nadeszła twoja kolej. Weszłaś do studio i rozejrzałaś się uważnie.
- ___, jak będziesz gotowa to zaczniemy - usłyszałaś głos Banga.
Założyłaś słuchawki, upiłaś łyk wody i wydałaś kilka próbnych dźwięków, by rozśpiewać głos. Spojrzałaś przerażonym wzrokiem na braci, a ci uśmiechnęli się do ciebie.
- Noona! Hwaiting! - krzyknął Zelo.
Po chwili pokazałaś, że jesteś gotowa, wzięłaś głęboki wdech i usłyszałaś melodię w słuchawkach. Zamknęłaś oczy i dałaś się ponieść muzyce. Kiedy skończyłaś śpiewać usłyszałaś dziwne szmery, a za oknem panowało poruszenie.
- Dobrze ___, przyjdź do nas - powiedział dźwiękowiec.
Myślałaś, że poszło ci źle i bracia zrezygnowali z twojej pomocy. Jednak reakcja była zupełnie inna. Wchodząc do nich w objęcie rzucił ci się zachwycony Zelo.
- Byłaś najlepsza! - krzyknął.
- Jeszcze nigdy nie pracowałem z taką osobą - powiedział pracownik.
- Z jaką? - zapytałaś przestraszona.
- Jesteś rewelacyjna. Weszłaś i za pierwszym razem zaśpiewałaś to idealnie - uśmiechnął się - Chłopcy powiedzieli mi, że dopiero wczoraj dostałaś tekst.
- Tak - powiedziałaś cicho.
- Niesamowite - szepnął - Więc mamy już wszystko, pracowaliście ciężko - ukłonił się i wyszedł.
Wszyscy mocno cię przytulili i zaczęli gratulować. Wychodząc ze studio zatrzymał cię jeden z braci.
- Byłaś fantastyczna. Dobrze się spisałaś - powiedział uśmiechnięty Youngjae.
Patrzyłaś na niego w milczeniu, w uszach huczały ci jego słowa. Nagle podszedł do ciebie i potargał włosy.
- No chodź, czekają na nas - objął cię ramieniem, poczułaś ciarki na całym ciele i spojrzałaś na niego. " To tylko brat. To tylko brat" mówiłaś w myślach. Uśmiechnęłaś się nerwowo i razem poszliście do reszty. Jednak tuż przy wejściu chłopak zabrał rękę  i jak gdyby nigdy nic poszedł pierwszy. Stałaś przez chwilę i patrzyłaś na niego.
- A ten co kombinuje? -powiedziałaś do siebie i poszłaś do braci.

~Dżasta