wtorek, 20 maja 2014

Zwolniona ( Zelo - B.A.P )



- ____! Podaj komórkę Youngjae! – usłyszałaś krzyk menadżera zespołu z dołu. Byli zaledwie piętro niżej od ciebie, jednak i tak nie chciało im się wejść po schodach, by samemu wziąć urządzenie.
Pomimo niesamowitych niechęci, wstałaś z wygodnego krzesła i złapawszy za telefon, ruszyłaś biegiem w stronę schodów. Widziałaś, że maknae B.A.P jest zaledwie w połowie drogi na dół.
- Zelo! – zawołałaś, a chłopak spojrzał na ciebie zdezorientowany. – Łap! – bez zawahania rzuciłaś komórką. Pech chciał, że raper nie był gotowy do podania, i nie dość, że jej nie złapał, to z hukiem zaliczył bliskie spotkanie z schodami, z których sturlał się na sam parter.
Momentalnie podbiegłaś do niego zupełnie, tak jak reszta zespołu.
- Yah, Junhong, wszystko w porządku? – spytałaś przerażona.
- Dasz radę wstać? – zmartwił się Himchan.
- Moja ręka. – jęknął cicho i powoli podniósł się do siadu. – Chyba złamana.
- Nawet tak nie żartuj. – upomniał go zlękniony menadżer. Jeśli to prawda, wiedziałaś, że będziecie się ostro tłumaczyć przed prezesem.
- Mówię poważnie hyung. – mruknął słabo Zelo.
- Jedźmy szybko do szpitala. Nie ma co teraz siedzieć i dyskutować. – zarządził szybko lider.
***
Na oddziale ratunkowym znaleźliście się po ponad pół godzinie. Lekarz szybko zajął się Zelo. Po zrobieniu zdjęcia i obejrzeniu go, stwierdził, że to zwykłe złamanie przedramienia. Skierował was więc do gipsowni, znajdującej się na drugiej stronie szpitala, z odpowiednią karteczką. Maknae wszedł do pokoju, a menadżer odszedł dalej, by na spokojnie porozmawiać z prezesem wytwórni.
Siedziałaś zdenerwowana na ławkach razem z resztą zespołu. Nikt z nich wyjątkowo się nie odzywał, czego bardzo teraz potrzebowałaś. Przez ich milczenie, miałaś wrażenie, że zaraz zwariujesz od zamartwiania się o stan młodego chłopaka. Przecież to była twoja wina, że nie chciało ci się zejść po tych głupich schodach.
Nagle, jak na zawołanie, Junhong wyszedł z pomieszczenia. W przeciwieństwie do was, był cały uśmiechnięty bo jego wcześniejszy ból został znieczulony przez leki przeciwbólowe.
- Kto chce się pierwszy podpisać? – zapytał podnosząc prawą rękę do góry, i ukazując tym samym śnieżnobiały gips.
Ulżyło ci widząc reakcję chłopaków siedzących obok ciebie. Każdy z nich ze śmiechem poderwał się z ławek i zaczęli przepychać się w stronę młodszego, by zobaczyć z bliska gips. Zupełnie jak dzieci z podstawówki.
Za chwilę przyszedł też menadżer, jednak widząc rękę Zelo, nie zareagował w podobny sposób.
- Chodźcie, odwieziemy was do dormu. – powiedział. – Potem pojedziesz ze mną do prezesa. Chce cię widzieć. – mruknął już w twoją stronę, a ciebie przeszły ciarki. Wiedziałaś, że to jeszcze nie koniec i oberwie ci się za całą tą sytuację.
***
- ____, dobrze wiesz, że przymykałem oko na różne twoje wybryki. Na twoje spóźnianie się, zapominalstwo czy też na tamtą ostatnią historię, kiedy to wróciłaś z zespołem w samochodzie jakiegoś obcego człowieka. – mówił powoli CEO.
- Tamten pan był naprawdę miły.. Przywiózł nas bezpiecznie z Yangsam.. – przerwałaś mu, jednak ucichłaś widząc jego karcący wzrok.
- Koniec tego dobrego, postanowiłem. Będziesz pomagać tylko i wyłącznie Zelo przez pierwszy miesiąc, a potem niestety będziesz musiała poszukać sobie nowej pracy. – starszy mężczyzna westchnął przeciągle.
- Ale proszę pana! – chciałaś coś powiedzieć, jednak po chwili namysłu, zamilkłaś. To była prawda. Nie byłaś idealną pracownicą, a do tego spowodowałaś wypadek jednego z członków zespołu. – Dobrze..
- Jeśli możesz, przeprowadź się na ten czas do ich mieszkania, wszystkim tak będzie wygodniej. – przytaknęłaś słabo na dźwięk słów prezesa. – I nie bierz tego do siebie, naprawdę cię lubię ____, po prostu nie mogę już dłużej cię tu trzymać.
- Dobrze, rozumiem. Dziękuję i przepraszam za wyrządzone szkody. – skłoniłaś się lekko i razem z menadżerem wyszłaś z gabinetu byłego już szefa.
- ____? – usłyszałaś niepewny jego głos.
- Tak proszę pana?
- Pamiętaj, że zawsze będziesz mogła na mnie liczyć przy szukaniu nowej pracy. Mogę podzwonić po przyjaciołach i popytać. – uśmiechnął się wesoło.
- Było by mi bardzo miło. – powiedziałaś i ruszyliście razem w stronę wyjścia.
***
Zabrałaś najważniejsze rzeczy ze swojej kawalerki i pojechaliście do dormu B.A.P. Postanowiliście jak na razie nie mówić im o twoim zwolnieniu.
- Yah! Zgadnijcie, kto będzie z wami mieszkał? – zawołałaś, gdy tylko weszłaś do salonu z wielką walizką w ręku.
- Huh? Z jakiej racji? – jęknął Youngjae. Nadal widocznie miał ci za złe zniszczenie jego komórki.
- Och przestań~. Odkupię ci nową! – mruknęłaś urażona jego reakcją.
- Nareszcie będzie ciekawiej~! – ucieszył się Himchan.
- Ah! Ktoś rozumie moją wartość! – zaśmiałaś się i przybiłaś piątkę z visualem.
- Wszyscy się cieszymy. – uśmiechnął się Yongguk.
- A propo wszystkich.. Gdzie Zelo? – rozejrzałaś się w końcu po salonie nigdzie go nie widząc.
- W sypialni. Poszedł już spać. – odparł Daehyun.
Momentalnie przygryzłaś wargę czując wyrzuty sumienia. Gdyby nic się dzisiaj nie stało, pewnie siedział by na kanapie, podjadając coś i oglądając wesoło telewizję.
***
Na następny dzień zostaliście sami. Reszta zespołu poszła trenować, a przez stan maknae, prezes dał mu wolne od ćwiczeń tanecznych zgodnie z zaleceniem lekarza. Chłopak siedział więc przelatując po kanałach, a ty krzątałaś się w kuchni robiąc obiad. Zwykłe spaghetti, jednak Zelo specjalnie cię o nie poprosił.
Gdy tylko skończyłaś, postawiłaś talerz z gorącym makaronem na stole. Choi uśmiechnął się szeroko, gdy tylko zobaczył jedzenie i od razu usiadł prosto, łapiąc za widelec.
- Naprawdę cię przepraszam za to, co się stało. – powiedziałaś w końcu po chwili ciszy.
- Wiem, że nie zrobiłaś tego specjalnie, więc nie gniewam się. Nie czuj się winna. – złapał cię za dłoń, w dodającym otuchy geście. Fakt, że chłopak nie ma ci tego za złe, poprawił ci niesamowicie samopoczucie.
***
Kolejne dni mijały bardzo podobnie. Do popołudnia siedzieliście razem w domu, potem chłopak jechał na zajęcia, na których ćwiczył swój wokal i rap. Wracał już z całym zespołem i w siódemkę spędzaliście wieczory. Graliście w jakieś gry, oglądaliście filmy, czy zwyczajnie przegadywaliście godziny. Niesamowicie zbliżyłaś się do nich, szczególnie do maknae. Potrafiliście już rozumieć się praktycznie bez słow. Bardzo żałowałaś, że nastąpiło to jednak dopiero w ostatnim miesiącu twojej pracy w TS Entertainment i niedługo będziesz musiała ich opuścić.
Na samą myśl o rozstaniu, twoje serce pękało i chciało się płakać. Dlatego więc nie miałaś odwagi powiedzieć im o tym. Doskonale wiedziałaś, że prędzej, czy później by się dowiedzieli, ale wolałaś opcję później.
- ____! Mogłabyś mnie nakarmić? – spytał nagle Zelo, wychodząc z kuchni z jogurtem i łyżeczką w ręce. Zaśmiałaś się cicho z jego uroczego zachowania, ale przytaknęłaś prędko.
- Siadaj. – poklepałaś miejsce na kanapie obok siebie, a chłopak szybko tam usiadł. Otworzyłaś jogurt i nabrawszy na łyżkę trochę serka, podałaś mu ją do ust maknae.
Może i za pierwszym razem wydawało ci się to zawstydzające, jednak po kilku karmieniach i zobaczeniu, jak chłopak naprawdę się z tym męczy samemu, robiłaś to spokojnie. To była po prostu kolejna prośba z jego strony, którą chętnie spełniałaś.
Gdy tylko chłopak zjadł, zabrał ci z rąk kubeczek i łyżkę. Uśmiechnął się chytrze i zaraz pocałował cię w policzek. Cała zarumieniona spojrzałaś na niego zaskoczona.
- C-co ty? – zacięłaś się, słowa grzęzły ci w gardle.
- W ramach podziękować. – zaśmiał się i zaraz poszedł do kuchni, by wyrzucić plastikowe opakowanie po jogurcie, nie zaszczycając cię dalszymi wyjaśnieniami jego zachowania.
Ty natomiast siedziałaś sztywno na kanapie, jednocześnie szczęśliwa i smutna. Szczęśliwa, bo chłopak ostatnio zaczął ukazywać zainteresowanie twoją osobą, a smutna, bo zaczął to robić dopiero teraz, kiedy jutro musisz już od nich odejść.
***
Patrzyłaś, jak Zelo zbiera się do wyjścia na trening. Powoli czułaś, jak zbiera ci się na płacz, więc chciałaś, by wyszedł jak najszybciej. Jak na złość jednak, chłopak nigdzie nie mógł znaleźć swojego portfela, więc krzątał się po całym domu.
- Sprawdziłem w pokoju, nie ma go tutaj na pew.. – urwał, gdy tylko spojrzał na ciebie. Momentalnie podszedł i usiadł obok, na kanapie. - ____, stało się coś?
- C-czemu? – spytałaś mrugając intensywnie.
- Przecież widzę, że płaczesz. – westchnął. – Wczoraj wieczorem też dziwnie się zachowywałaś przy hyungach. Co chwila prawiłaś im komplementy i przytulałaś.
- Wydaje ci się. – zmusiłaś się na nikły śmiech. Junhong ku twojemu zaskoczeniu po prostu objął cię.
- Mam zostać? – spytał cicho.
- Nie! – zaprzeczyłaś szybko. – Idź na zajęcia, wszystko ci wyjaśnię, jak wrócisz. – powiedziałaś, chociaż doskonale zdawałaś sobie sprawę, że gdy wróci, ciebie już tu nie będzie, a w wytwórni powiedzą mu dlaczego.
- Na pewno? Wiesz, że możesz na mnie liczyć. – odsunął cię delikatnie od siebie.
- Biegnij bo się spóźnisz~. – upomniałaś go. – Portfel nie będzie ci potrzebny.
- Jesteś pewna? – zapytał, chociaż sama nie wiedziałaś o co się upewnia.
- Tak.- przytaknęłaś z lekkim uśmiechem, a chłopak posławszy ci niepewnie spojrzenie w końcu opuścił mieszkanie.
Ty natomiast wzięłaś się za gotowanie. Chciałaś po raz ostatni przyrządzić im coś dobrego na kolację.
***
Minął miesiąc od kiedy wróciłaś do siebie. Dzięki pomocy menadżera B.A.P szybko znalazłaś nową pracę, w kawiarni. Bardzo się starałaś, po przygodzie z TS Entertainment. Nie spóźniałaś się, byłaś ostrożna podając klientom zamówione przez nich napoje i ciągle się uśmiechałaś, pomimo, że czasami miałaś ochotę wygarnąć niektórym osobom.
- Awwww~! – krzyknęłaś zdenerwowana, gdy tylko wyszłaś na zaplecze. Właśnie zdarzyło ci się obsłużyć kolejnego klienta, którym z natury nie podoba się nawet fakt, że niebo jest niebieskie, a słońce przygrzewa delikatnie. Prosto mówiąc – kolejny gbur. Dlatego więc koleżanka wysłała cię tu, byś trochę ochłonęła.
Nagle zadzwonił twój telefon. Widząc połączenie przychodzące od menadżera B.A.P, odebrałaś szybko.
- Słucham? – spytałaś powoli.
- Och ____! Moglibyśmy się spotkać? – usłyszałaś w słuchawce jego zdenerwowany głos.
- Stało się coś? – zmartwiłaś się momentalnie.
- Spotkajmy się za pół godziny w parku koło wytwórni, dobrze? – mruknął po chwili zastanowienia.
- Ale..
- Będę czekał, to pilne i dotyczy Zelo. – powiedział jeszcze i rozłączył się.
Zostawił cię z głową pełną najgorszych scenariuszy. Bo co takiego złego mogłoby się mu stać, że menadżer dzwonił aż do ciebie? Nie chciałaś się nad tym długo rozwodzić.
Niewiele myśląc, szybko wyjaśniłaś sytuację swojej szefowej i pobiegłaś w kierunku budynku TS Entertainment. Potykałaś się praktycznie ciągle przez szpilki, które musiałaś nosić do pracy. Również ludzie oglądali się za tobą ze zdziwieniem na twarzy, jednak ciebie to akurat mało interesowało  Teraz ważny był tyko i wyłącznie Zelo.
Gdy tylko dotarłaś do parku, cała zdyszana zaczęłaś się rozglądać dookoła w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Zanim jednak zdążyłaś kogoś zauważyć, poczułaś czyjąś dłoń na nadgarstku. Powoli odwróciłaś się, a gdy ujrzałaś twarz Junhonga, zamarłaś.
- Nareszcie cię mam. – powiedział uśmiechnięty. – Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć? Nie uważasz, że powinienem o tym wiedzieć?
- Nie mogłam. – odparłaś po chwili. Miałaś nadzieję, że ta rozmowa nigdy nie nastąpi, że będziesz po prostu wspominać piękne chwile, które spędziłaś razem z nim.
- Wybaczę ci, pod warunkiem, że weźmiesz odpowiedzialność. – westchnął powoli, jednak uśmiech dalej nie schodził z jego twarzy.
- Za rękę? Oczywiście. Zgadzam się w stu procentach, jeśli chcesz obciążyć mnie rachunkiem za szpital.- zaoferowałaś momentalnie się ożywiając. Pewnie dlatego menadżer cię wezwał, z powodu jego ręki.
- Yah! Głupia jesteś? – oburzył się, a ciebie zatkało. Skoro nie o to mu chodziło, to o czym on mówił?. – Masz wziąć odpowiedzialność, za moje uczucia do ciebie. – wyjaśnił zaraz.
- Och.. – mruknęłaś tępo. – Więc, ty też..?
- Oho~. Widzę, że już się wzięłaś za rekompensatę tych wszystkich dni. To było naprawdę okrutne.. Rozkochałaś mnie w sobie a potem uciekłaś, jak gdyby nigdy nic. – wydął uroczo dolną wargę.
- Przepraszam. – w końcu uśmiechnęłaś się. Zrozumiałaś, że pomimo iż nie będziesz już z nimi pracować, nie oznacza to jednak końca.
- Po prostu obiecaj, że już nigdy tego nie zrobisz. – przytulił cię, a zaraz również pocałował cię. Był to delikatny i w sumie krótki pocałunek, lecz chłopak rozczulił cię nim niesamowicie.
- Obiecuję. – przytaknęłaś ochoczo, wywołując jego uroczy śmiech.



~ Koszka

5 komentarzy:

  1. Mega urocze i jeszcze Zelo taki kochany! *.*


    http://kochamkoreanskichchlopcow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zelo jest taki kchany. Też chciała bym mieć scenariusz z Zelo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super scenariusz Zelo Jak zwykle Naj! !!! XD ;*

    OdpowiedzUsuń