środa, 28 maja 2014

Zagubieni ( Ken - VIXX )



- Chłopaki! Przyszłam się pożegnać! – krzyknęłaś niepewnie, gdy tylko przekroczyłaś próg dormu VIXX.
Przez chwilę panowała cisza, zaraz jednak do salonu wszedł N. Uśmiechnął się szeroko i podbiegł do ciebie. Przytulił, ciasno dociskając twoją głowę do swojej klatki piersiowej.
- Awww, moja ____! – zawołał kiwając wami powoli na boki.
- Yah! Puść! – jęknęłaś odciągając Hakyeona od siebie. Pomógł ci w tym Ken, który szybko znalazł się pomiędzy wami.
- Mogę cię zawieść. – powiedział nagle.
- Co? – zmarszczyłaś brwi. – Ale ja jadę na drugi koniec kraju..
- Mogę cię zawieść. – powtórzył z dokładnie taką samą miną.
- On może cię zawieść. – wtrącił się wesoło Ravi.
Zlustrowałaś całą szóstkę wzrokiem. Jaehwan stał sztywno z lekko zdenerwowaną i przestraszoną miną. Wonsik z wielkim uśmiechem na ustach powstrzymywał lidera przed ponownym przytuleniem cię do siebie. Hongbin ulokował się obok rapera z niespokojną miną i dłońmi zaciśniętymi w pięści. Hyuk, który stał niedaleko za nim uśmiechał się niewinnie i chichotał sam do siebie. Względnie normalnie zachowywał się Leo, który jak gdyby nigdy nic opierał się o kapanę, i spoglądał na ciebie znudzonym wzrokiem.
- Co jest? – spytałaś w końcu po chwili ciszy.
- On może cię zawieść. – mruknął Taekwoon.
- Bo ma prawo jazdy. – dodał szybko visual.
Sama nie wiedziałaś co masz o tym myśleć. Niby zawsze dziwacznie się zachowali, ale nigdy tak, jak dzisiaj. Miałaś wrażenie, że coś planują i warunkiem, żeby wszystko poszło dobrze, był fakt, że wsiądziesz do samochodu z Kenem.
- Dlaczego tak nagle? – mruknęłaś niepewnie.
- Nudzi mi się? – odparł Jaehwan tonem, jakby sam był niepewny swojej odpowiedzi.
- Och zgódź się ____! – jęknął w końcu N.
- Ale, że.. – zaczęłaś, jednak gdy tylko poczułaś, jak główny wokalista złapał cię za rękę i wyciągnął z mieszkania, ucichłaś. Zaskoczona jego nagłym ruchem, pozwoliłaś się zaciągnąć do samochodu, który stał przed blokiem.
- Wsiadaj, a ja włożę twoją walizkę do bagażnika. – polecił i szybko zabrał ci bagaż. Wciąż w szoku, co się właściwie przed chwilą stało, usiadłaś na miejscu pasażera.
- Co ty kombinujesz? – zapytałaś, gdy chłopak tylko wrócił i zasiadł na swoim miejscu.
- Po prostu chcę być miły. – wydął uroczo wargę. – Nie mogę?
- M-możesz. – zacięłaś się lekko przez jego aegyo. Nie mogłaś nic na to poradzić, jednak on czasami był za słodki, jak na chłopaka w swoim wieku.
Ken tylko uśmiechnął się sam do siebie i odpalił silnik. Za chwilę także wyjechaliście z osiedlowego parkingu.
***
Jechaliście spokojnie, słuchając radia. Jaehwan oczywiście nie hamował się by śpiewać, gdy tylko znał tekst piosenki. Jednak tobie to nie przeszkadzało. Uwielbiałaś słuchać jego anielskiego głosu, a teraz miałaś go tylko dla siebie, więc to podwójny plus.
- Myślisz, że mogę pojechać w lewo? – zapytał nagle chłopak.
- Zawsze jak jeżdżę, to nie skręcam. Jadę prosto. – stwierdziłaś rozejrzawszy się dookoła.
- Z tego co widziałem na mapie kilka minut temu, to jak skręcimy w lewo, będzie szybciej. – powiedział, i nie czekając na twoją zgodę, skręcił.
- Yah, a jak się zgubimy? – szturchnęłaś go lekko w ramię.
- Nie bij kierowcy bo spowodujesz wypadek~. – upomniał cię żartobliwie i pokazał język. Ty tylko westchnęłaś głośno i oparłaś się fotel. Miałaś złe przeczucia.
Wjechaliście do jakiegoś lasu, na początku było ok, jednak po kilkudziesięciu minutach drogi, asfalt zamienił się na leśną szosę.
- Coś jest nie tak. – mruknęłaś powoli.
- Wszystko jest ok. Jest na tyle duża, żeby się zmieścił samochód, więc to normalna droga. – odparł, jednak czułaś w jego głosie lekkie zawahanie.
Siedziałaś więc w ciszy obserwując, jak wokół roi się od różnorakich drzew, krzewów i innych dzikich roślin.
- Powinniśmy zawrócić.. – spojrzałaś uważnie na Kena. – Nie podoba mi się to.
- Pf.. – wypuścił głośno powietrze. – Dobra. – burknął i zaraz zaczął kręcić kierownicą, by zawrócić. Przejechaliście może z kilka metrów, kiedy samochód zgasł. Na początku nie zmartwiło cię to, jednak, gdy Jaehwan po kilku próbach dalej nie mógł go odpalić, zwątpiłaś.
- Co jest? – zapytałaś niepewnie, jakby bojąc się, że twoje pytanie pogorszy sprawę.
- Mam kłamać czy być szczerym? – chłopak zdjął ręce z kierownicy i utkwił w tobie wzrok.
- Kłam.
- Zaraz to naprawię~. Wiem co się stało, więc nie musisz się martwić! – zawołał wesoło i klasnął w dłonie.
- Wiedziałam. – jęknęłaś, a po chwili zaczęłaś walić głową w zagłówek siedzenia. – Wiedziałam, że coś jest nie tak. Moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi..
- Spokojnie, po prostu daj mi telefon. Zadzwonię po pomoc. – chłopak wystawił w twoją stronę otwartą dłoń.
- Nie mam nic na koncie. Użyj swojego. – mruknęłaś.
- Nie zabrałem. Widziałaś, że sam cię wyciągnąłem z domu i nie miałem czasu nic wziąć. – powiedział. – Weź kredyt.
- Brałam, jestem już na minusie.. – wyznałaś po chwili.
- Yah! Co ty robisz z tymi pieniędzmi na koncie! – oburzył się nagle. – Znowu pisałaś z Hongbinem po nocach?
- Nie. – burknęłaś.
- Przynajmniej tyle. – westchnął. – No dobra, przejdźmy się. Jak jechaliśmy widziałem domek po drodze. Zapukamy, przeprosimy i zadzwonimy od nich. – opowiedziawszy swój plan, wysiadł. Ty poszłaś w jego ślady i już za chwilę szliście ramię w ramię po leśnej ścieżce.
- Daleko stąd go widziałeś? – spytałaś w końcu przerywając tym samym ciszę.
- Kawałek. – odpowiedział niepewnie. Po jego głosie mogłaś wyczuć, że więcej niż „kawałek”. Tak też było, szliście jakieś pół godziny, kiedy zaczęło padać. Jeszcze gdyby to  był zwyczajny deszcz, ale nie, to była największa ulewa, jaką kiedykolwiek widziałaś.
- Co robimy?! – jęknęłaś, nawet nie próbowałaś się jakoś chować przed spadającymi litrami z nieba. To i tak nie miało sensu, skoro byłaś już cała przemoknięta.
- Wróćmy do samochodu! Powinno zaraz przestać. – powiedział głośno. Deszcz zagłuszał praktycznie wszystkie dźwięki, pozwalając słuchać wam tylko uderzeń kropli o konary drzew czy ziemię.
Na początku biegliście w drugą stronę, jednak po niesamowitym poślizgnięciu i wpadnięciu do pobliskiego rowu, daliście sobie z tym spokój. Szliście więc cierpiętniczym krokiem, cali mokrzy i odrobinę brudni od błota. Szczęście w nieszczęściu, że deszcz szybko zmywał z was ziemię i piach.
Chodziliście już jakąś godzinę, a samochodu nie było. Byłaś zła, przemoczona i zmęczona. Krótko mówiąc mało ci brakowało by wybuchnąć. Sytuacji nie polepszał fakt, że Ken co chwila zmieniał zdanie, w którą stronę powinniście iść. Doskonale wiedziałaś, że straciliście orientację i już nie wiecie, z  której strony przyszliście.
- Tam. Chodźmy tam. – postanowił w końcu wskazując palcem gdzieś na wschód.
- Przechodziliśmy już tamtędy. Poznaję tę skałę. – powiedziałaś szybko, wpatrując się w głaz leżący obok jednego z drzew.
- Przecież wszystkie wyglądają tak samo! – jęknął. – Mówię ci, że to tam musimy iść.
- Lee Jaehwan. – zaczęłaś ostro. – Jeśli zaraz nie ujrzę tego przeklętego gruchota, obiecuję ci, że twoja głowa odbije się od tego kamienia, jak te krople deszczu.
Widziałaś, jak chłopak głośno przełknął ślinę i zwątpił w wybrany przed chwilą kierunek. Zamknął oczy i z wyciągniętą przed siebie ręką, zakręcił się kilka razy wokół własnej osi.
- Tam! – powiedział entuzjastycznie, kiedy w końcu się zatrzymał, wskazując tym samym w losowy kierunek.
- Chyba kpisz. – zlustrowałaś go krytycznym wzrokiem.
- No dalej ____. Co masz do stracenia~. Oboje nie mamy zielonego pojęcia, gdzie iść. – uśmiechnął się niespodziewanie.
- Czy ta sytuacja cię bawi? – westchnęłaś i mimowolnie ruszyłaś w wskazanym przez chłopaka kierunku.
- Powiedziałbym bardziej, że cieszę się na świadomość, iż będziemy mieli więcej niezapomnianych wspomnień. – odparł i objął cię ramieniem.
- Ciesz się lepiej na świadomość rychłej choroby. – prychnęłaś, jednak przybliżyłaś się do boku chłopaka. To była aktualnie jedyna rzecz, która dawała znikome ciepło. Szliście tak więc przed siebie, aż nagle ujrzeliście go. Samochód stał sobie spokojnie jakieś dwadzieścia metrów od was.
- Ha! Mówiłem! – ucieszył się chlopak i pobiegł do auta. Ty momentalnie również wystrzeliłaś jak z procy i zaraz siedzieliście na miejscach w środku suchego pojazdu.
- Musimy zdjąć ubrania, przeziębimy się zaraz i zmoczymy fotele. – mruknęłaś zdegustowana.
- Myślisz, że wożę zapasowe ubrania w aucie? – Ken spojrzał na ciebie jak na kosmitę.
- Oczywiście, że nie, ale moja walizka pełna ubrań jest z bagażniku. Leć po nią. – wskazałaś na niego palcem. Chłopak szybko pokręcił głową.
- Na dworze pada! – oburzył się.
- I tak jesteś już mokry. – wzruszyłaś ramionami, rozbawiona jego miną.
- Ty też.
- Ale to ty wjechałeś w ten las. – przypomniałaś mu. Jaehwan westchnął cierpiętniczo i w końcu wysiadł. Wrócił za niecałą minutę z twoją wielką walizką. Ułożył ją sobie na kolanach i otworzył szybko. – Yah! Nie grzeb mi w rzeczach! – zawołałaś, gdy Lee zaczął szukać jakiejś zdatnej do noszenia rzeczy.
- Mam~. – zanucił wesoło i uniósł zwycięsko twoją piżamę do spania. Nie spodziewał się chyba jednak jednoczęściowego pajacyka w kwiatki, gdyż mina mu zaraz zrzedła. – Chyba jednak poszukam dalej..
- To jedyna rzecz, która będzie ci pasować. Uwierz mi. – powiedziałaś przez śmiech.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? – spytał z nadzieją.
- Niestety, tym razem nie. – zachichotałaś i zabrałaś z walizki jakąś koszulkę i spodnie. – Ok, odwróć się w stronę okna i nie podglądaj.
- C-Chcesz się tu przebierać? – zdziwił się nagle.
- Nie, wyjdę na dwór i schowam się za drzewem. – odparłaś z ironią i zdjęłaś z siebie przemoczoną koszulkę. Szybko przebrałaś się w suche ubrania i przesiadłaś się na tylne siedzenia.
- Jak się przebierzesz to też chodź tutaj, bo fotele z przodu są już mokre. – powiedziałaś wyciągając się wygodnie. Za chwilę dołączył do ciebie Ken w uroczej piżamce. Gdy tylko go zobaczyłaś, momentalnie wybuchłaś śmiechem.
- Yah, ____! Przestań, to nie jest zabawne. To jakiś żart. – fuknął urażony i usiadł na przeciwko ciebie.
- Nie, no ale nie mów. Jak wyjdziesz tak na miasto, każda dziewczyna jest twoja. – zaśmiałaś się.
- Nie potrzebuję każdej, wystarczy mi jedna. – mruknął nagle.
- Huh? Masz kogoś konkretnego na myśli? – zapytałaś, a gdy chłopak przytaknął twierdząco, poczułaś lekkie ukłucie gdzieś w środku.
Bo czy on nie był za młody na miłość?! Ma przecież dopiero 22 lata.. Nie, to idiotyczne, to chyba wystarczający wiek.. O! Ale praca! Jest wiecznie zajęty, gdzie on niby znalazł dziewczynę? Chyba, że to jakaś z branży muzycznej.. Albo śliczna aktorka, z którą nie miałabyś szans.
- ____? – twoja rozmyślania przerwał jego niepewny głos.
- Tak? – spojrzałaś na niego uważnie.
- A ty? Masz kogoś na oku? – słysząc jego pytanie ponownie się zamyśliłaś. Jedynymi bliskimi ci mężczyznami, było VIXX. Jednak, czy któregoś z nich darzyłaś większym uczuciem, niż jako brata? Jedyną osobą, jaka ci przychodziła do głowy, był sam Jaehwan. – Bo ostatnio zauważyłem, że bardzo często rozmawiasz z Leo hyungiem, N hyung też nie szczędzi na uściskach z tobą..
- Oszalałeś? – przerwałaś mu szybko. – To tylko przyjaciele. Jeśli miałabym już kogokolwiek wskazać, to.. – urwałaś, gdy zorientowałaś się, co już chciałaś powiedzieć.
- Kogo? – ożywił się momentalnie.
- Co to za głupi temat wywlokłeś? – próbowałaś się wykręcić od odpowiedzi.
- Czy moje uczucia do ciebie to głupi temat? – zapytał poważnie. W jego głosie nie poczułaś ani nutki rozbawienia, tak, jak zwykle.
- T-twoje uczucia do.. – czułaś, że byłaś cała czerwona, a twoje serce biło nienaturalnie szybko.
- Kocham cię ____. – uśmiechnął się lekko. A ciebie zatkało. Nie spodziewałaś się tego w zupełności, ale pomimo to, czułaś się niesamowicie szczęśliwa.
- Ja chyba też cię kocham. – powiedziałaś po chwili ciszy.
- Chyba? – usłyszałaś jego zdziwienie.
- Jak wyjdziemy z tego lasu, to na pewno będę cię kochać. – zaśmiałaś się cicho.
- W takim razie muszę wydostać nas stąd jak najszybciej~. – na powrót wrócił jego wesoły ton.
- Na to wygląda. – przytaknęłaś. – Um.. Mogę mieć do ciebie jedną prośbę? – zapytałaś zaraz niepewnie, wpatrując się w jego twarz.
- Prośbę? – zamyślił się na chwilę. – Aaaa~. Prośbę! Pewnie. – na jego usta wstąpił dziwny uśmieszek i w niesamowicie krótkim czasie pokonał dzielące was dwa metry. Zanim zdążyłaś upomnieć go, że znajduje się za blisko i nie możesz oddychać, on pocałował cię prosto w usta. Zaskoczona jego zachowaniem nawet się nie poruszyłaś, nie zdążyłaś też w jakikolwiek sposób zareagować, bo chłopak zaraz się odsunął. – Twoja prośba spełniona~.
- Chciałam spytać, czy mogę ci zrobić zdjęcie w tej piżamce.. – wydusiłaś wciąż w szoku.
- Oo.. – spojrzał na ciebie zażenowany.
- Ale to też przyjmuję. – uśmiechnęłaś się zaraz i przytuliłaś go do siebie.
- Uf.. Myślałem, że mnie zaraz udusisz. – zaśmiał się i również oplótł cię ramionami.
- Ale wiesz, że teraz nie masz odwrotu? Musisz wziąć za to odpowiedzialność.
- Chętnie. – usłyszałaś jego ciepły głos przy uchu i przymknęłaś oczy. Teraz nie przeszkadzał ci nawet padający deszcz.



Scenariusz z Kenem idealnie na comeback VIXX, nie uważacie? .V. Mam nadzieję, że się podoba, śmiało komentujcie i dzięki za uwagę XD.
 ~Koszka

1 komentarz:

  1. Mega, mega urocze! ^.^
    Aż się rozmarzyłam, że to ja z nim chodze po tym lesie xD
    Świetnie napisane opowiadanie. :))



    http://kochamkoreanskichchlopcow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń