- Chłopaki! Przyszłam się
pożegnać! – krzyknęłaś niepewnie, gdy tylko przekroczyłaś próg dormu VIXX.
Przez chwilę panowała cisza,
zaraz jednak do salonu wszedł N. Uśmiechnął się szeroko i podbiegł do ciebie.
Przytulił, ciasno dociskając twoją głowę do swojej klatki piersiowej.
- Awww, moja ____! – zawołał
kiwając wami powoli na boki.
- Yah! Puść! – jęknęłaś
odciągając Hakyeona od siebie. Pomógł ci w tym Ken, który szybko znalazł się
pomiędzy wami.
- Mogę cię zawieść. – powiedział
nagle.
- Co? – zmarszczyłaś brwi. – Ale
ja jadę na drugi koniec kraju..
- Mogę cię zawieść. – powtórzył z
dokładnie taką samą miną.
- On może cię zawieść. – wtrącił
się wesoło Ravi.
Zlustrowałaś całą szóstkę
wzrokiem. Jaehwan stał sztywno z lekko zdenerwowaną i przestraszoną miną. Wonsik
z wielkim uśmiechem na ustach powstrzymywał lidera przed ponownym przytuleniem
cię do siebie. Hongbin ulokował się obok rapera z niespokojną miną i dłońmi
zaciśniętymi w pięści. Hyuk, który stał niedaleko za nim uśmiechał się
niewinnie i chichotał sam do siebie. Względnie normalnie zachowywał się Leo,
który jak gdyby nigdy nic opierał się o kapanę, i spoglądał na ciebie znudzonym wzrokiem.
- Co jest? – spytałaś w końcu po
chwili ciszy.
- On może cię zawieść. – mruknął
Taekwoon.
- Bo ma prawo jazdy. – dodał
szybko visual.
Sama nie wiedziałaś co masz o tym
myśleć. Niby zawsze dziwacznie się zachowali, ale nigdy tak, jak dzisiaj.
Miałaś wrażenie, że coś planują i warunkiem, żeby wszystko poszło dobrze, był
fakt, że wsiądziesz do samochodu z Kenem.
- Dlaczego tak nagle? – mruknęłaś
niepewnie.
- Nudzi mi się? – odparł Jaehwan
tonem, jakby sam był niepewny swojej odpowiedzi.
- Och zgódź się ____! – jęknął w
końcu N.
- Ale, że.. – zaczęłaś, jednak
gdy tylko poczułaś, jak główny wokalista złapał cię za rękę i wyciągnął z
mieszkania, ucichłaś. Zaskoczona jego nagłym ruchem, pozwoliłaś się zaciągnąć
do samochodu, który stał przed blokiem.
- Wsiadaj, a ja włożę twoją
walizkę do bagażnika. – polecił i szybko zabrał ci bagaż. Wciąż w szoku, co się
właściwie przed chwilą stało, usiadłaś na miejscu pasażera.
- Co ty kombinujesz? – zapytałaś,
gdy chłopak tylko wrócił i zasiadł na swoim miejscu.
- Po prostu chcę być miły. –
wydął uroczo wargę. – Nie mogę?
- M-możesz. – zacięłaś się lekko
przez jego aegyo. Nie mogłaś nic na to poradzić, jednak on czasami był za
słodki, jak na chłopaka w swoim wieku.
Ken tylko uśmiechnął się sam do
siebie i odpalił silnik. Za chwilę także wyjechaliście z osiedlowego parkingu.
***
Jechaliście spokojnie, słuchając
radia. Jaehwan oczywiście nie hamował się by śpiewać, gdy tylko znał tekst
piosenki. Jednak tobie to nie przeszkadzało. Uwielbiałaś słuchać jego
anielskiego głosu, a teraz miałaś go tylko dla siebie, więc to podwójny plus.
- Myślisz, że mogę pojechać w
lewo? – zapytał nagle chłopak.
- Zawsze jak jeżdżę, to nie
skręcam. Jadę prosto. – stwierdziłaś rozejrzawszy się dookoła.
- Z tego co widziałem na mapie
kilka minut temu, to jak skręcimy w lewo, będzie szybciej. – powiedział, i nie
czekając na twoją zgodę, skręcił.
- Yah, a jak się zgubimy? – szturchnęłaś
go lekko w ramię.
- Nie bij kierowcy bo spowodujesz
wypadek~. – upomniał cię żartobliwie i pokazał język. Ty tylko westchnęłaś
głośno i oparłaś się fotel. Miałaś złe przeczucia.
Wjechaliście do jakiegoś lasu, na
początku było ok, jednak po kilkudziesięciu minutach drogi, asfalt zamienił się
na leśną szosę.
- Coś jest nie tak. – mruknęłaś
powoli.
- Wszystko jest ok. Jest na tyle
duża, żeby się zmieścił samochód, więc to normalna droga. – odparł, jednak
czułaś w jego głosie lekkie zawahanie.
Siedziałaś więc w ciszy
obserwując, jak wokół roi się od różnorakich drzew, krzewów i innych dzikich
roślin.
- Powinniśmy zawrócić.. –
spojrzałaś uważnie na Kena. – Nie podoba mi się to.
- Pf.. – wypuścił głośno
powietrze. – Dobra. – burknął i zaraz zaczął kręcić kierownicą, by zawrócić.
Przejechaliście może z kilka metrów, kiedy samochód zgasł. Na początku nie
zmartwiło cię to, jednak, gdy Jaehwan po kilku próbach dalej nie mógł go
odpalić, zwątpiłaś.
- Co jest? – zapytałaś niepewnie,
jakby bojąc się, że twoje pytanie pogorszy sprawę.
- Mam kłamać czy być szczerym? –
chłopak zdjął ręce z kierownicy i utkwił w tobie wzrok.
- Kłam.
- Zaraz to naprawię~. Wiem co się
stało, więc nie musisz się martwić! – zawołał wesoło i klasnął w dłonie.
- Wiedziałam. – jęknęłaś, a po
chwili zaczęłaś walić głową w zagłówek siedzenia. – Wiedziałam, że coś jest nie
tak. Moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi..
- Spokojnie, po prostu daj mi
telefon. Zadzwonię po pomoc. – chłopak wystawił w twoją stronę otwartą dłoń.
- Nie mam nic na koncie. Użyj
swojego. – mruknęłaś.
- Nie zabrałem. Widziałaś, że sam
cię wyciągnąłem z domu i nie miałem czasu nic wziąć. – powiedział. – Weź
kredyt.
- Brałam, jestem już na minusie..
– wyznałaś po chwili.
- Yah! Co ty robisz z tymi
pieniędzmi na koncie! – oburzył się nagle. – Znowu pisałaś z Hongbinem po
nocach?
- Nie. – burknęłaś.
- Przynajmniej tyle. – westchnął.
– No dobra, przejdźmy się. Jak jechaliśmy widziałem domek po drodze. Zapukamy,
przeprosimy i zadzwonimy od nich. – opowiedziawszy swój plan, wysiadł. Ty
poszłaś w jego ślady i już za chwilę szliście ramię w ramię po leśnej ścieżce.
- Daleko stąd go widziałeś? –
spytałaś w końcu przerywając tym samym ciszę.
- Kawałek. – odpowiedział
niepewnie. Po jego głosie mogłaś wyczuć, że więcej niż „kawałek”. Tak też było,
szliście jakieś pół godziny, kiedy zaczęło padać. Jeszcze gdyby to był zwyczajny deszcz, ale nie, to była
największa ulewa, jaką kiedykolwiek widziałaś.
- Co robimy?! – jęknęłaś, nawet
nie próbowałaś się jakoś chować przed spadającymi litrami z nieba. To i tak nie
miało sensu, skoro byłaś już cała przemoknięta.
- Wróćmy do samochodu! Powinno
zaraz przestać. – powiedział głośno. Deszcz zagłuszał praktycznie wszystkie
dźwięki, pozwalając słuchać wam tylko uderzeń kropli o konary drzew czy ziemię.
Na początku biegliście w drugą
stronę, jednak po niesamowitym poślizgnięciu i wpadnięciu do pobliskiego rowu,
daliście sobie z tym spokój. Szliście więc cierpiętniczym krokiem, cali mokrzy
i odrobinę brudni od błota. Szczęście w nieszczęściu, że deszcz szybko zmywał z
was ziemię i piach.
Chodziliście już jakąś godzinę, a
samochodu nie było. Byłaś zła, przemoczona i zmęczona. Krótko mówiąc mało ci
brakowało by wybuchnąć. Sytuacji nie polepszał fakt, że Ken co chwila zmieniał
zdanie, w którą stronę powinniście iść. Doskonale wiedziałaś, że straciliście
orientację i już nie wiecie, z której
strony przyszliście.
- Tam. Chodźmy tam. – postanowił
w końcu wskazując palcem gdzieś na wschód.
- Przechodziliśmy już tamtędy.
Poznaję tę skałę. – powiedziałaś szybko, wpatrując się w głaz leżący obok
jednego z drzew.
- Przecież wszystkie wyglądają
tak samo! – jęknął. – Mówię ci, że to tam musimy iść.
- Lee Jaehwan. – zaczęłaś ostro.
– Jeśli zaraz nie ujrzę tego przeklętego gruchota, obiecuję ci, że twoja głowa
odbije się od tego kamienia, jak te krople deszczu.
Widziałaś, jak chłopak głośno
przełknął ślinę i zwątpił w wybrany przed chwilą kierunek. Zamknął oczy i z
wyciągniętą przed siebie ręką, zakręcił się kilka razy wokół własnej osi.
- Tam! – powiedział
entuzjastycznie, kiedy w końcu się zatrzymał, wskazując tym samym w losowy
kierunek.
- Chyba kpisz. – zlustrowałaś go
krytycznym wzrokiem.
- No dalej ____. Co masz do
stracenia~. Oboje nie mamy zielonego pojęcia, gdzie iść. – uśmiechnął się
niespodziewanie.
- Czy ta sytuacja cię bawi? –
westchnęłaś i mimowolnie ruszyłaś w wskazanym przez chłopaka kierunku.
- Powiedziałbym bardziej, że
cieszę się na świadomość, iż będziemy mieli więcej niezapomnianych wspomnień. –
odparł i objął cię ramieniem.
- Ciesz się lepiej na świadomość
rychłej choroby. – prychnęłaś, jednak przybliżyłaś się do boku chłopaka. To
była aktualnie jedyna rzecz, która dawała znikome ciepło. Szliście tak więc
przed siebie, aż nagle ujrzeliście go. Samochód stał sobie spokojnie jakieś
dwadzieścia metrów od was.
- Ha! Mówiłem! – ucieszył się
chlopak i pobiegł do auta. Ty momentalnie również wystrzeliłaś jak z procy i
zaraz siedzieliście na miejscach w środku suchego pojazdu.
- Musimy zdjąć ubrania,
przeziębimy się zaraz i zmoczymy fotele. – mruknęłaś zdegustowana.
- Myślisz, że wożę zapasowe
ubrania w aucie? – Ken spojrzał na ciebie jak na kosmitę.
- Oczywiście, że nie, ale moja
walizka pełna ubrań jest z bagażniku. Leć po nią. – wskazałaś na niego palcem.
Chłopak szybko pokręcił głową.
- Na dworze pada! – oburzył się.
- I tak jesteś już mokry. –
wzruszyłaś ramionami, rozbawiona jego miną.
- Ty też.
- Ale to ty wjechałeś w ten las.
– przypomniałaś mu. Jaehwan westchnął cierpiętniczo i w końcu wysiadł. Wrócił
za niecałą minutę z twoją wielką walizką. Ułożył ją sobie na kolanach i
otworzył szybko. – Yah! Nie grzeb mi w rzeczach! – zawołałaś, gdy Lee zaczął
szukać jakiejś zdatnej do noszenia rzeczy.
- Mam~. – zanucił wesoło i uniósł
zwycięsko twoją piżamę do spania. Nie spodziewał się chyba jednak
jednoczęściowego pajacyka w kwiatki, gdyż mina mu zaraz zrzedła. – Chyba jednak
poszukam dalej..
- To jedyna rzecz, która będzie
ci pasować. Uwierz mi. – powiedziałaś przez śmiech.
- Żartujesz sobie ze mnie,
prawda? – spytał z nadzieją.
- Niestety, tym razem nie. –
zachichotałaś i zabrałaś z walizki jakąś koszulkę i spodnie. – Ok, odwróć się w
stronę okna i nie podglądaj.
- C-Chcesz się tu przebierać? –
zdziwił się nagle.
- Nie, wyjdę na dwór i schowam
się za drzewem. – odparłaś z ironią i zdjęłaś z siebie przemoczoną koszulkę.
Szybko przebrałaś się w suche ubrania i przesiadłaś się na tylne siedzenia.
- Jak się przebierzesz to też
chodź tutaj, bo fotele z przodu są już mokre. – powiedziałaś wyciągając się
wygodnie. Za chwilę dołączył do ciebie Ken w uroczej piżamce. Gdy tylko go
zobaczyłaś, momentalnie wybuchłaś śmiechem.
- Yah, ____! Przestań, to nie
jest zabawne. To jakiś żart. – fuknął urażony i usiadł na przeciwko ciebie.
- Nie, no ale nie mów. Jak
wyjdziesz tak na miasto, każda dziewczyna jest twoja. – zaśmiałaś się.
- Nie potrzebuję każdej,
wystarczy mi jedna. – mruknął nagle.
- Huh? Masz kogoś konkretnego na
myśli? – zapytałaś, a gdy chłopak przytaknął twierdząco, poczułaś lekkie
ukłucie gdzieś w środku.
Bo czy on nie był za młody na
miłość?! Ma przecież dopiero 22 lata.. Nie, to idiotyczne, to chyba
wystarczający wiek.. O! Ale praca! Jest wiecznie zajęty, gdzie on niby znalazł
dziewczynę? Chyba, że to jakaś z branży muzycznej.. Albo śliczna aktorka, z
którą nie miałabyś szans.
- ____? – twoja rozmyślania
przerwał jego niepewny głos.
- Tak? – spojrzałaś na niego
uważnie.
- A ty? Masz kogoś na oku? –
słysząc jego pytanie ponownie się zamyśliłaś. Jedynymi bliskimi ci mężczyznami,
było VIXX. Jednak, czy któregoś z nich darzyłaś większym uczuciem, niż jako
brata? Jedyną osobą, jaka ci przychodziła do głowy, był sam Jaehwan. – Bo
ostatnio zauważyłem, że bardzo często rozmawiasz z Leo hyungiem, N hyung też
nie szczędzi na uściskach z tobą..
- Oszalałeś? – przerwałaś mu
szybko. – To tylko przyjaciele. Jeśli miałabym już kogokolwiek wskazać, to.. – urwałaś,
gdy zorientowałaś się, co już chciałaś powiedzieć.
- Kogo? – ożywił się momentalnie.
- Co to za głupi temat wywlokłeś?
– próbowałaś się wykręcić od odpowiedzi.
- Czy moje uczucia do ciebie to
głupi temat? – zapytał poważnie. W jego głosie nie poczułaś ani nutki
rozbawienia, tak, jak zwykle.
- T-twoje uczucia do.. – czułaś,
że byłaś cała czerwona, a twoje serce biło nienaturalnie szybko.
- Kocham cię ____. – uśmiechnął
się lekko. A ciebie zatkało. Nie spodziewałaś się tego w zupełności, ale pomimo
to, czułaś się niesamowicie szczęśliwa.
- Ja chyba też cię kocham. –
powiedziałaś po chwili ciszy.
- Chyba? – usłyszałaś jego
zdziwienie.
- Jak wyjdziemy z tego lasu, to
na pewno będę cię kochać. – zaśmiałaś się cicho.
- W takim razie muszę wydostać
nas stąd jak najszybciej~. – na powrót wrócił jego wesoły ton.
- Na to wygląda. – przytaknęłaś.
– Um.. Mogę mieć do ciebie jedną prośbę? – zapytałaś zaraz niepewnie, wpatrując
się w jego twarz.
- Prośbę? – zamyślił się na
chwilę. – Aaaa~. Prośbę! Pewnie. – na jego usta wstąpił dziwny uśmieszek i w
niesamowicie krótkim czasie pokonał dzielące was dwa metry. Zanim zdążyłaś
upomnieć go, że znajduje się za blisko i nie możesz oddychać, on pocałował cię
prosto w usta. Zaskoczona jego zachowaniem nawet się nie poruszyłaś, nie
zdążyłaś też w jakikolwiek sposób zareagować, bo chłopak zaraz się odsunął. –
Twoja prośba spełniona~.
- Chciałam spytać, czy mogę ci
zrobić zdjęcie w tej piżamce.. – wydusiłaś wciąż w szoku.
- Oo.. – spojrzał na ciebie
zażenowany.
- Ale to też przyjmuję. –
uśmiechnęłaś się zaraz i przytuliłaś go do siebie.
- Uf.. Myślałem, że mnie zaraz
udusisz. – zaśmiał się i również oplótł cię ramionami.
- Ale wiesz, że teraz nie masz
odwrotu? Musisz wziąć za to odpowiedzialność.
- Chętnie. – usłyszałaś jego
ciepły głos przy uchu i przymknęłaś oczy. Teraz nie przeszkadzał ci nawet
padający deszcz.
Scenariusz z Kenem idealnie na comeback VIXX, nie uważacie? .V. Mam nadzieję, że się podoba, śmiało komentujcie i dzięki za uwagę XD.
~Koszka
Mega, mega urocze! ^.^
OdpowiedzUsuńAż się rozmarzyłam, że to ja z nim chodze po tym lesie xD
Świetnie napisane opowiadanie. :))
http://kochamkoreanskichchlopcow.blogspot.com