- ____! Podaj komórkę Youngjae! –
usłyszałaś krzyk menadżera zespołu z dołu. Byli zaledwie piętro niżej od
ciebie, jednak i tak nie chciało im się wejść po schodach, by samemu wziąć
urządzenie.
Pomimo niesamowitych niechęci,
wstałaś z wygodnego krzesła i złapawszy za telefon, ruszyłaś biegiem w stronę
schodów. Widziałaś, że maknae B.A.P jest zaledwie w połowie drogi na dół.
- Zelo! – zawołałaś, a chłopak
spojrzał na ciebie zdezorientowany. – Łap! – bez zawahania rzuciłaś komórką.
Pech chciał, że raper nie był gotowy do podania, i nie dość, że jej nie złapał,
to z hukiem zaliczył bliskie spotkanie z schodami, z których sturlał się na sam
parter.
Momentalnie podbiegłaś do niego
zupełnie, tak jak reszta zespołu.
- Yah, Junhong, wszystko w
porządku? – spytałaś przerażona.
- Dasz radę wstać? – zmartwił się
Himchan.
- Moja ręka. – jęknął cicho i
powoli podniósł się do siadu. – Chyba złamana.
- Nawet tak nie żartuj. –
upomniał go zlękniony menadżer. Jeśli to prawda, wiedziałaś, że będziecie się
ostro tłumaczyć przed prezesem.
- Mówię poważnie hyung. – mruknął
słabo Zelo.
- Jedźmy szybko do szpitala. Nie
ma co teraz siedzieć i dyskutować. – zarządził szybko lider.
***
Na oddziale ratunkowym
znaleźliście się po ponad pół godzinie. Lekarz szybko zajął się Zelo. Po zrobieniu
zdjęcia i obejrzeniu go, stwierdził, że to zwykłe złamanie przedramienia.
Skierował was więc do gipsowni, znajdującej się na drugiej stronie szpitala, z
odpowiednią karteczką. Maknae wszedł do pokoju, a menadżer odszedł dalej, by na
spokojnie porozmawiać z prezesem wytwórni.
Siedziałaś zdenerwowana na
ławkach razem z resztą zespołu. Nikt z nich wyjątkowo się nie odzywał, czego
bardzo teraz potrzebowałaś. Przez ich milczenie, miałaś wrażenie, że zaraz
zwariujesz od zamartwiania się o stan młodego chłopaka. Przecież to była twoja
wina, że nie chciało ci się zejść po tych głupich schodach.
Nagle, jak na zawołanie, Junhong
wyszedł z pomieszczenia. W przeciwieństwie do was, był cały uśmiechnięty bo
jego wcześniejszy ból został znieczulony przez leki przeciwbólowe.
- Kto chce się pierwszy podpisać?
– zapytał podnosząc prawą rękę do góry, i ukazując tym samym śnieżnobiały gips.
Ulżyło ci widząc reakcję
chłopaków siedzących obok ciebie. Każdy z nich ze śmiechem poderwał się z ławek
i zaczęli przepychać się w stronę młodszego, by zobaczyć z bliska gips.
Zupełnie jak dzieci z podstawówki.
Za chwilę przyszedł też menadżer,
jednak widząc rękę Zelo, nie zareagował w podobny sposób.
- Chodźcie, odwieziemy was do
dormu. – powiedział. – Potem pojedziesz ze mną do prezesa. Chce cię widzieć. –
mruknął już w twoją stronę, a ciebie przeszły ciarki. Wiedziałaś, że to jeszcze
nie koniec i oberwie ci się za całą tą sytuację.
***
- ____, dobrze wiesz, że
przymykałem oko na różne twoje wybryki. Na twoje spóźnianie się, zapominalstwo
czy też na tamtą ostatnią historię, kiedy to wróciłaś z zespołem w samochodzie
jakiegoś obcego człowieka. – mówił powoli CEO.
- Tamten pan był naprawdę miły.. Przywiózł
nas bezpiecznie z Yangsam.. – przerwałaś mu, jednak ucichłaś widząc jego
karcący wzrok.
- Koniec tego dobrego,
postanowiłem. Będziesz pomagać tylko i wyłącznie Zelo przez pierwszy miesiąc, a
potem niestety będziesz musiała poszukać sobie nowej pracy. – starszy mężczyzna
westchnął przeciągle.
- Ale proszę pana! – chciałaś coś
powiedzieć, jednak po chwili namysłu, zamilkłaś. To była prawda. Nie byłaś
idealną pracownicą, a do tego spowodowałaś wypadek jednego z członków zespołu.
– Dobrze..
- Jeśli możesz, przeprowadź się
na ten czas do ich mieszkania, wszystkim tak będzie wygodniej. – przytaknęłaś
słabo na dźwięk słów prezesa. – I nie bierz tego do siebie, naprawdę cię lubię
____, po prostu nie mogę już dłużej cię tu trzymać.
- Dobrze, rozumiem. Dziękuję i
przepraszam za wyrządzone szkody. – skłoniłaś się lekko i razem z menadżerem
wyszłaś z gabinetu byłego już szefa.
- ____? – usłyszałaś niepewny
jego głos.
- Tak proszę pana?
- Pamiętaj, że zawsze będziesz
mogła na mnie liczyć przy szukaniu nowej pracy. Mogę podzwonić po przyjaciołach
i popytać. – uśmiechnął się wesoło.
- Było by mi bardzo miło. –
powiedziałaś i ruszyliście razem w stronę wyjścia.
***
Zabrałaś najważniejsze rzeczy ze
swojej kawalerki i pojechaliście do dormu B.A.P. Postanowiliście jak na razie
nie mówić im o twoim zwolnieniu.
- Yah! Zgadnijcie, kto będzie z
wami mieszkał? – zawołałaś, gdy tylko weszłaś do salonu z wielką walizką w
ręku.
- Huh? Z jakiej racji? – jęknął
Youngjae. Nadal widocznie miał ci za złe zniszczenie jego komórki.
- Och przestań~. Odkupię ci nową!
– mruknęłaś urażona jego reakcją.
- Nareszcie będzie ciekawiej~! –
ucieszył się Himchan.
- Ah! Ktoś rozumie moją wartość!
– zaśmiałaś się i przybiłaś piątkę z visualem.
- Wszyscy się cieszymy. –
uśmiechnął się Yongguk.
- A propo wszystkich.. Gdzie
Zelo? – rozejrzałaś się w końcu po salonie nigdzie go nie widząc.
- W sypialni. Poszedł już spać. –
odparł Daehyun.
Momentalnie przygryzłaś wargę
czując wyrzuty sumienia. Gdyby nic się dzisiaj nie stało, pewnie siedział by na
kanapie, podjadając coś i oglądając wesoło telewizję.
***
Na następny dzień zostaliście
sami. Reszta zespołu poszła trenować, a przez stan maknae, prezes dał mu wolne
od ćwiczeń tanecznych zgodnie z zaleceniem lekarza. Chłopak siedział więc
przelatując po kanałach, a ty krzątałaś się w kuchni robiąc obiad. Zwykłe
spaghetti, jednak Zelo specjalnie cię o nie poprosił.
Gdy tylko skończyłaś, postawiłaś
talerz z gorącym makaronem na stole. Choi uśmiechnął się szeroko, gdy tylko
zobaczył jedzenie i od razu usiadł prosto, łapiąc za widelec.
- Naprawdę cię przepraszam za to,
co się stało. – powiedziałaś w końcu po chwili ciszy.
- Wiem, że nie zrobiłaś tego
specjalnie, więc nie gniewam się. Nie czuj się winna. – złapał cię za dłoń, w
dodającym otuchy geście. Fakt, że chłopak nie ma ci tego za złe, poprawił ci
niesamowicie samopoczucie.
***
Kolejne dni mijały bardzo
podobnie. Do popołudnia siedzieliście razem w domu, potem chłopak jechał na
zajęcia, na których ćwiczył swój wokal i rap. Wracał już z całym zespołem i w
siódemkę spędzaliście wieczory. Graliście w jakieś gry, oglądaliście filmy, czy
zwyczajnie przegadywaliście godziny. Niesamowicie zbliżyłaś się do nich,
szczególnie do maknae. Potrafiliście już rozumieć się praktycznie bez słow.
Bardzo żałowałaś, że nastąpiło to jednak dopiero w ostatnim miesiącu twojej
pracy w TS Entertainment i niedługo będziesz musiała ich opuścić.
Na samą myśl o rozstaniu, twoje
serce pękało i chciało się płakać. Dlatego więc nie miałaś odwagi powiedzieć im
o tym. Doskonale wiedziałaś, że prędzej, czy później by się dowiedzieli, ale
wolałaś opcję później.
- ____! Mogłabyś mnie nakarmić? –
spytał nagle Zelo, wychodząc z kuchni z jogurtem i łyżeczką w ręce. Zaśmiałaś
się cicho z jego uroczego zachowania, ale przytaknęłaś prędko.
- Siadaj. – poklepałaś miejsce na
kanapie obok siebie, a chłopak szybko tam usiadł. Otworzyłaś jogurt i nabrawszy
na łyżkę trochę serka, podałaś mu ją do ust maknae.
Może i za pierwszym razem
wydawało ci się to zawstydzające, jednak po kilku karmieniach i zobaczeniu, jak
chłopak naprawdę się z tym męczy samemu, robiłaś to spokojnie. To była po
prostu kolejna prośba z jego strony, którą chętnie spełniałaś.
Gdy tylko chłopak zjadł, zabrał
ci z rąk kubeczek i łyżkę. Uśmiechnął się chytrze i zaraz pocałował cię w
policzek. Cała zarumieniona spojrzałaś na niego zaskoczona.
- C-co ty? – zacięłaś się, słowa
grzęzły ci w gardle.
- W ramach podziękować. – zaśmiał
się i zaraz poszedł do kuchni, by wyrzucić plastikowe opakowanie po jogurcie,
nie zaszczycając cię dalszymi wyjaśnieniami jego zachowania.
Ty natomiast siedziałaś sztywno
na kanapie, jednocześnie szczęśliwa i smutna. Szczęśliwa, bo chłopak ostatnio
zaczął ukazywać zainteresowanie twoją osobą, a smutna, bo zaczął to robić
dopiero teraz, kiedy jutro musisz już od nich odejść.
***
Patrzyłaś, jak Zelo zbiera się do
wyjścia na trening. Powoli czułaś, jak zbiera ci się na płacz, więc chciałaś,
by wyszedł jak najszybciej. Jak na złość jednak, chłopak nigdzie nie mógł
znaleźć swojego portfela, więc krzątał się po całym domu.
- Sprawdziłem w pokoju, nie ma go
tutaj na pew.. – urwał, gdy tylko spojrzał na ciebie. Momentalnie podszedł i
usiadł obok, na kanapie. - ____, stało się coś?
- C-czemu? – spytałaś mrugając
intensywnie.
- Przecież widzę, że płaczesz. –
westchnął. – Wczoraj wieczorem też dziwnie się zachowywałaś przy hyungach. Co
chwila prawiłaś im komplementy i przytulałaś.
- Wydaje ci się. – zmusiłaś się
na nikły śmiech. Junhong ku twojemu zaskoczeniu po prostu objął cię.
- Mam zostać? – spytał cicho.
- Nie! – zaprzeczyłaś szybko. –
Idź na zajęcia, wszystko ci wyjaśnię, jak wrócisz. – powiedziałaś, chociaż
doskonale zdawałaś sobie sprawę, że gdy wróci, ciebie już tu nie będzie, a w
wytwórni powiedzą mu dlaczego.
- Na pewno? Wiesz, że możesz na
mnie liczyć. – odsunął cię delikatnie od siebie.
- Biegnij bo się spóźnisz~. –
upomniałaś go. – Portfel nie będzie ci potrzebny.
- Jesteś pewna? – zapytał,
chociaż sama nie wiedziałaś o co się upewnia.
- Tak.- przytaknęłaś z lekkim
uśmiechem, a chłopak posławszy ci niepewnie spojrzenie w końcu opuścił
mieszkanie.
Ty natomiast wzięłaś się za
gotowanie. Chciałaś po raz ostatni przyrządzić im coś dobrego na kolację.
***
Minął miesiąc od kiedy wróciłaś
do siebie. Dzięki pomocy menadżera B.A.P szybko znalazłaś nową pracę, w
kawiarni. Bardzo się starałaś, po przygodzie z TS Entertainment. Nie spóźniałaś
się, byłaś ostrożna podając klientom zamówione przez nich napoje i ciągle się
uśmiechałaś, pomimo, że czasami miałaś ochotę wygarnąć niektórym osobom.
- Awwww~! – krzyknęłaś
zdenerwowana, gdy tylko wyszłaś na zaplecze. Właśnie zdarzyło ci się obsłużyć
kolejnego klienta, którym z natury nie podoba się nawet fakt, że niebo jest
niebieskie, a słońce przygrzewa delikatnie. Prosto mówiąc – kolejny gbur.
Dlatego więc koleżanka wysłała cię tu, byś trochę ochłonęła.
Nagle zadzwonił twój telefon.
Widząc połączenie przychodzące od menadżera B.A.P, odebrałaś szybko.
- Słucham? – spytałaś powoli.
- Och ____! Moglibyśmy się
spotkać? – usłyszałaś w słuchawce jego zdenerwowany głos.
- Stało się coś? – zmartwiłaś się
momentalnie.
- Spotkajmy się za pół godziny w
parku koło wytwórni, dobrze? – mruknął po chwili zastanowienia.
- Ale..
- Będę czekał, to pilne i dotyczy
Zelo. – powiedział jeszcze i rozłączył się.
Zostawił cię z głową pełną
najgorszych scenariuszy. Bo co takiego złego mogłoby się mu stać, że menadżer
dzwonił aż do ciebie? Nie chciałaś się nad tym długo rozwodzić.
Niewiele myśląc, szybko
wyjaśniłaś sytuację swojej szefowej i pobiegłaś w kierunku budynku TS Entertainment.
Potykałaś się praktycznie ciągle przez szpilki, które musiałaś nosić do pracy.
Również ludzie oglądali się za tobą ze zdziwieniem na twarzy, jednak ciebie to
akurat mało interesowało Teraz ważny był
tyko i wyłącznie Zelo.
Gdy tylko dotarłaś do parku, cała
zdyszana zaczęłaś się rozglądać dookoła w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Zanim
jednak zdążyłaś kogoś zauważyć, poczułaś czyjąś dłoń na nadgarstku. Powoli
odwróciłaś się, a gdy ujrzałaś twarz Junhonga, zamarłaś.
- Nareszcie cię mam. – powiedział
uśmiechnięty. – Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć? Nie uważasz, że powinienem o
tym wiedzieć?
- Nie mogłam. – odparłaś po
chwili. Miałaś nadzieję, że ta rozmowa nigdy nie nastąpi, że będziesz po prostu
wspominać piękne chwile, które spędziłaś razem z nim.
- Wybaczę ci, pod warunkiem, że
weźmiesz odpowiedzialność. – westchnął powoli, jednak uśmiech dalej nie
schodził z jego twarzy.
- Za rękę? Oczywiście. Zgadzam
się w stu procentach, jeśli chcesz obciążyć mnie rachunkiem za szpital.- zaoferowałaś
momentalnie się ożywiając. Pewnie dlatego menadżer cię wezwał, z powodu jego
ręki.
- Yah! Głupia jesteś? – oburzył
się, a ciebie zatkało. Skoro nie o to mu chodziło, to o czym on mówił?. – Masz
wziąć odpowiedzialność, za moje uczucia do ciebie. – wyjaśnił zaraz.
- Och.. – mruknęłaś tępo. – Więc,
ty też..?
- Oho~. Widzę, że już się wzięłaś
za rekompensatę tych wszystkich dni. To było naprawdę okrutne.. Rozkochałaś
mnie w sobie a potem uciekłaś, jak gdyby nigdy nic. – wydął uroczo dolną wargę.
- Przepraszam. – w końcu
uśmiechnęłaś się. Zrozumiałaś, że pomimo iż nie będziesz już z nimi pracować,
nie oznacza to jednak końca.
- Po prostu obiecaj, że już nigdy
tego nie zrobisz. – przytulił cię, a zaraz również pocałował cię. Był to
delikatny i w sumie krótki pocałunek, lecz chłopak rozczulił cię nim
niesamowicie.
- Obiecuję. – przytaknęłaś
ochoczo, wywołując jego uroczy śmiech.
~ Koszka
yaaay jakie urocze ^^
OdpowiedzUsuńjezu jakie to urocze ^^
OdpowiedzUsuńMega urocze i jeszcze Zelo taki kochany! *.*
OdpowiedzUsuńhttp://kochamkoreanskichchlopcow.blogspot.com
Zelo jest taki kchany. Też chciała bym mieć scenariusz z Zelo.
OdpowiedzUsuńSuper scenariusz Zelo Jak zwykle Naj! !!! XD ;*
OdpowiedzUsuń