Wracałaś właśnie z nocnej zmiany.
I bardzo ci się to nie podobało. Nienawidziłaś zostawać do późna w biurze.
Powody były oczywiste. Okolica, którą musiałaś pokonać w drodze od miejsca
pracy do domu nie była za ciekawa, a poza tym nie mogłaś obejrzeć odcinka
swojej ulubionej dramy! A jak masz dobrze zakończyć dzień bez dramy? Niestety.
Twój szef tego nie rozumiał.
Dlatego właśnie około północy
przechodziłaś koło nocnego klubu. Z jednej strony cieszyłaś się, bo
oznaczało to, że do mieszkania zostało ci kilka minut drogi. Jednak jakby nie
patrzeć, kręciło się tu dużo podejrzanych typów.
Nagle przed tobą, jakby znikąd
pojawił się jednej z nich. Chociaż nie wyglądał na groźnego, widać było, że
nieźle sobie dzisiaj popił. Czułaś od niego nieprzyjemną woń alkoholu, a i on podpierał
się ściany.
- Przepraszam. – zaczepił cię.
Niepewnie przystanęłaś w bezpiecznej odległości.
- Tak? – patrzyłaś uważnie czy
nie wykonuje jakichś podejrzanych ruchów
- Musi pani zadzwonić na policję.
– stwierdził podnosząc głowę. Dopiero wtedy mogłaś mu się dokładniej przyjrzeć.
Wyglądał na uroczego i zadbanego chłopaka. Jego brązowa grzywka opadała na
okrągłe i czarne oczy. Jednak i tak uwagę przyciągały duże usta, które
wykrzywiał teraz w uśmiechu.
- Stało się coś? – rozejrzałaś
się powoli
- Tak. Piję alkohol w miejscu
publicznym. – przytaknął
- Co? – zatkało cię. Czy ty się
przypadkiem nie przesłyszałaś?
- Piję alkohol w miejscu
publicznym! A tak przecież nie można~. – jęknął wskazując niedbale ręką w
jakimś kierunku
- No nie można ale.. – zaczęłaś,
jednak on szybko ci przerwał
- Nie ma ale. Jestem porządnym
obywatelem. I skoro piję w miejscu publicznym, to muszę iść do więzienia. –
powiedział stanowczo – Musi pani zadzwonić.
- Nie mam komórki. – skłamałaś.
Oczywiście, że ją miałaś. Ale może dzięki temu odczepi się od ciebie.
- Niech pani weźmie moją. – bez
krępacji podał ci swój telefon. Spojrzałaś na niego jak na kosmitę.
- To dlaczego sam pan nie
zadzwoni? – dokładnie obejrzałaś trzymany przedmiot.
- Mam sam na siebie złożyć donos?
Oszalałaś? – zdziwił się – Ty musisz to zrobić.
- Dlaczego ja? Wiesz ile ja będę
miała z tym kłopotów! To zeznania spisywać, to jeździć i podpisywać jakieś
papierki. A ja nie mam czasu na jakieś pierdoły! – oburzyłaś się i tak jak on
skończyłaś z formą grzecznościową – Czemu ja w ogóle tutaj stoję i z tobą
gadam? – spytałaś samą siebie i ruszyłaś do przodu.
- Nie obchodzi cię, że po ulicach
grasują pedofile?! – chłopak perfidnie szedł za tobą. Szło mu to opornie przez
alkohol we krwi, ale dalej przystawał przy swoim.
- Jacy pedofile? Odczep się pan!
– przyśpieszyłaś kroku, a gdy tylko zobaczyłaś swój dom, zaczęłaś biec. Miałaś
już dość. Choćby nie wiadomo jak szef ci groził, już nigdy nie zostaniesz
dłużej w biurze. Nigdy. Tak to się właśnie kończy!
Gdy tylko wpadłaś do korytarza,
zamknęłaś za sobą drzwi i oparłaś się o
komodę. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że w dłoni wciąż trzymasz telefon
tego chłopaka. Przeklęłaś cicho słysząc pukanie do drzwi wejściowych.
- Otwórz mi~. – lamentował
nieznajomy
- Odsuń się od drzwi, to oddam ci
komórkę! – krzyknęłaś żeby cię usłyszał. Ile byś teraz dała za judasza w
drzwiach...
Po chwili ciszy otworzyłaś drzwi
i wyszłaś na ganek. Tak jak myślałaś, chłopak nie odsunął się ani odrobinę.
Zirytowana złapałaś go za rękę i wcisnęłaś mu telefon.
- Jak nie chcesz dzwonić na
policję, to chociaż zadzwoń do mojego przyjaciela~! – jęknął, gdy tylko
chciałaś wrócić do domu.
- Sam zadzwoń. – mruknęłaś
- Ale ja nie widzę co tu jest napisane. –
poskarżył się podświetlając ci ekran. Ujrzałaś tylko blokadę na kod pin.
- Jakie masz hasło? – westchnęłaś
i zabrałaś mu z powrotem komórkę
- Myślisz, że pamiętam? – zaśmiał
się wesoło.
- Jak możesz nie pamiętać?! –
wybuchłaś – O mój Boże, skąd tyś się w ogóle urwał. – jęknęłaś i z desperowaniem przykucnęłaś. – Dlaczego ja? Dlaczego to zawsze mnie przydarzają
się takie rzeczy?
- Och, nie martw się~. –
Koreańczyk przykucnął obok i poklepał cię po plecach. – Chodźmy do domu i
zjedzmy sobie melona. – zachichotał
- Nie mam melona. – mruknęłaś
nawet na niego nie patrząc
- Ja to mam dużo w domu. Mam
takiego zielonego i dwa bardziej żółte. Ale wszystkie są szczęśliwe. Bo wiesz,
ja naprawdę jestem porządnym gościem~. Opiekuję się nimi i przyprowadzam im
przyjaciół. I wtedy one wszystkie są takie zadowolone, że aż mówią mi: Niel!
Aby ci się odpłacić za te wszystkie miłe gesty, pozwalamy ci nas zjeść! –
opowiadał, a ty z każdym słowem powoli się uspokajałaś. On był po prostu tak
kompletnie pijany, że to aż zabawne. – I wiesz jakie dobre są takie szczęśliwe
melony?!
- Pewnie bardzo. – stwierdziłaś
wstając na równe nogi
- Nawet nie wiesz jak~.
Poczęstuje cię kiedyś takim melonem. – chłopak również się podniósł
- Masz na imię Niel? – spytałaś
otwierając drzwi
- Dokładnie to Daniel. – sprostował
– A ty? – ponownie zarechotał
- ____. – weszłaś do domu i
spojrzałaś wyczekująco na rozbawionego chłopaka. – Wchodź do domu. Prześpisz
się na kanapie, a rano zadzwonimy po kogoś. – nie wierzyłaś, że to
powiedziałaś. Jednak pomimo, iż był to obcy i pijany człowiek, złość szybko ci przeszła
i wiedziałaś, że nic ci nie grozi z jego strony. To prawda, szybko podniósł ci
ciśnienie, ale równie prędko poprawił ci humor. Dlatego za zapewnienie rozrywki
porównywalnej do nowego odcinka dramy, postanowiłaś się odwdzięczyć.
- Na policję oczywiście. Musimy
zgłosić, że piłem. – przeszedł przez próg i od razu skierował się w stronę
kanapy.
- Tak. Osobiście tego dopilnuję.
– przytaknęłaś i po zamknięciu drzwi, ruszyłaś za nim. – Będziesz spał tutaj. –
wskazałaś na mebel i z jednej z komód wyjęłaś koc. Chłopak grzecznie się
ułożył, więc przykryłaś go kocem. – Idź spać. – nie musiałaś nawet powtarzać,
bo ten momentalnie usnął.
***
Nie spałaś aż do ósmej. To, że
wpuściłaś obcego człowieka pod dach, nie znaczy, iż jesteś na tyle głupia, by
zasnąć. Co prawda, Niel nie wydawał się być nikim podejrzanym, ale przezorny
zawsze ubezpieczony, czyż nie? Obejrzałaś kilka dennych filmów, a potem
zabrałaś się za odblokowywanie kodu w komórce chłopaka. I albo ty byłaś
niesamowicie inteligentna, albo twój nowy znajomy nie należał do tych bardziej
bystrych, gdyż jego kod – 1234 – szybko udało ci się złamać. Zadzwoniłaś więc
na ostatni wybierany numer. Gdy odebrał jakiś chłopak, szybko wyjaśniłaś
sytuację, a on podziękowawszy ci za przetrzymanie jego przyjaciela, powiedział,
że przyjedzie jak najszybciej.
Dlatego więc poszłaś do kuchni by
zrobić jakieś kanapki dla śpiącego jeszcze Niela. Gdy skończyłaś, udałaś się do
salonu. Sprawnie obudziłaś chłopaka, który gdy tylko cię zobaczył, wyglądał
jakby zobaczył ducha.
- Więc to mi się nie śniło..? –
wydusił z siebie
- Uwierz mi, że dla mnie
wczorajszy wieczór też wyglądał jak idiotyczny sen, ale nie. – zaśmiałaś się
- Wybacz. To nie jest dobra
wymówka, ale byłem pijany. – uśmiechnął się niepewnie
- Nie ma sprawy. Przynajmniej się
nie nudziłam. Ale przyznam, że na początku byłam przerażona. – Daniel wybuchnął
śmiechem, a ty mu zawtórowałaś. Faktycznie, jak mogłaś obawiać się kogoś
takiego.
Położyłaś talerz z jedzeniem na
stoliku, przed nim a chłopak podziękowawszy, złapał za jedną z kanapek.
Zaczęliście rozmawiać jak gdyby nigdy nic. Sama nie wiedziałaś, jak to się
stało, że chłopak, którego na początku miałaś za podejrzanego typa, spał u
ciebie w domu a teraz jecie sobie razem śniadanie. Ale cóż. Życie potrafi
zaskakiwać.
Błahą dyskusję przerwał wam
dzwonek do drzwi. Trochę było ci szkoda, że już musicie się rozstać, bo czułaś,
jakbyście oboje znali się od dawna i dobrze wam się rozmawiało. Niel, gdy tylko
usłyszał dzwonek, wstał razem z tobą i poszliście otworzyć drzwi.
- Przepraszam jeszcze raz. –
uśmiechnął się, gdy staliście już we trójkę w korytarzu.
- Naprawdę nie masz za co. –
klepnęłaś go radośnie w ramię
- Czekaj na rekompensatę w
postaci szczęśliwego melona! – zachichotał
- Ok. Będę czekać. – pomachałaś
mu, patrząc jak idzie w kierunku ciemnego auta, który czekał przy twoim domu.
- Czekaj! – powtórzył, po czym
odmachał ci jeszcze przed zamknięciem drzwi do samochodu. Za chwilę także
ruszyli, odjeżdżając w sobie tylko znanym kierunku.
Nie pozostało ci nic innego, jak
uwierzyć w słowa Niela i czekać, aż znowu się spotkacie i spróbujecie tych jego
szczęśliwych melonów.
Yay, drugi scenariusze za mną. Wyszedł dłuższy niż pierwszy ale mam nadzieję, że się spodoba~. Dziękuję też wszystkim za pozytywne komentarze pod poprzednim ^^
Koszka
Pijany Niel - mistrzostwo. Te jego szczęśliwe melony. Wiesz jak człowiekowi poprawić humor ^.^
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe melony wygrywajo wszystko ^^
OdpowiedzUsuńJakie uroczeeeeee ! : D Szczęśliwe melony <3
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe melony
OdpowiedzUsuńUmrzałam po prostu xD
Ogólnie to nie lubię Niela przez te jego wary jak glonojad ale scenariusz bardzo fajny ^^