niedziela, 21 kwietnia 2013

Nie zapomnę... cz.3 (Zico - Block B)





Droga _____

Obiecałem sobie, że w listach będę cię informować jak przebiega moje życie. Mimo iż wiem, że obserwujesz mnie, tam z góry, chcę ci wszystko opowiedzieć własnymi słowami.
Pisząc do mnie opisałaś swoją chorobę, którą ja pominąłem w poprzednim liście. Wtedy nie byłem jeszcze na to gotowy. Chciałem pamiętać tylko te dobre chwile i na razie nie wspominać tych ostatnich, tragicznych. Dziś minęły już dwa lata i spokojnie mogę stwierdzić, że w końcu dorosłem, żeby porozmawiać o tym z tobą.
Dużo się zmieniło od tamtego czasu… Jednak chciałbym ci powiedzieć, jak ja widziałem przebieg twojej choroby.
To było nagłe… Byliśmy wtedy na placu zabaw i świetnie się bawiliśmy. Opowiadałaś o swoim dzieciństwie, a ja o swoim. Wyglądałaś jak zawsze – pełna energii, uśmiechnięta, żadnych oznak jakiejkolwiek choroby. Ale nagle upadłaś na podłogę… Nie wiedziałem wtedy co się dzieje. Przestraszyłem się okropnie. Wołałem cię, ale nie odpowiadałaś. Natychmiast zadzwoniłem po karetkę. Po kilkunastu minutach byliśmy już w szpitalu i wtedy okazało się, że pierwsze symptomy choroby się pojawiły. Musiałaś zostać w szpitalu i miałaś całkowity zakaz opuszczania jego terenu.
Zaczął się najgorszy koszmar w naszym życiu…
Z dnia na dzień było coraz gorzej. Widziałem powoli jak tracisz siły. Początkowo próbowałaś wszystko robić sama i prosić mnie tylko, o naprawdę ważne rzeczy, ale z czasem nawet najłatwiejsze czynności były dla ciebie trudnością. Nie chciałem zostawiać cię na pastwę pielęgniarek. Były wakacje, miałem dużo wolnego, dlatego nic nie przeszkadzało mi w tym, abym zamieszkał z tobą, w jednym ze szpitalnych pokoi. Chciałem ci pomagać, być przy tobie. Wiem, że czasem miałaś gorsze dni. Całkowicie to rozumiałem i nie winiłem cię za to. Kiedy płakałaś, próbowałem cię pocieszyć.
Twój każdy uśmiech był na wagę złota, ponieważ z tak pogodnej dziewczyny, stałaś się bardzo zamkniętą w sobie, cierpiałaś po chichu.
Z listu wywnioskowałem, że myślałaś iż jest to dla mnie trudne. Wręcz przeciwnie, cieszyłem się, że mogę się tobą opiekować, a ty mnie nie odpychasz.
Nie mogłem jednak patrzyć jak cierpisz. Myślałem, że wiem kogo wtedy potrzebowałaś. Mimo iż nie chciałem cię zostawiać sądziłem, że tak będzie lepiej.
Zmobilizowałem się, chociaż było to cholernie trudne i zadzwoniłem do Hongkiego. Opowiedziałem mu o wszystkim. O tym, że nie byliśmy parą, że jesteś chora i właśnie w tym momencie go potrzebujesz. Tak myślałem… Byłem pewien, że to on doda ci sił. Miałem nadzieję tylko, że będę mógł cię czasem widywać.
Jeszcze tego samego dnia Hongki przyjechał do szpitala. Zmierzyłaś mnie wzrokiem, omal nie zabijając i przez chwilę pomyślałem że wróciła stara ____. Niemal natychmiast podszedł do ciebie i przytulił, odwzajemniłaś jego uścisk. Uśmiechnąłem się, widząc jak ty to robisz. To nie był fałszywy uśmiech i mimo, że był smutny to naprawdę się cieszyłem… Ponieważ ty byłaś szczęśliwa.
Resztę dnia czekałem, włócząc się na korytarzu.  Minęły dobre dwie godziny, zanim Hongki wyszedł. Zaczepił mnie i wyjaśnił, że nie chcesz jego pomocy. Szybko pobiegłem do pokoju, ponieważ byłem pewien, że przyjmiesz jego pomoc. Nie chciałaś odpowiadać na moje pytania, powiedziałaś tylko, że chcesz żebym ja się tobą opiekował. Radość mieszała się z wtedy niepewnością. Nie rozumiałem, dlaczego to robisz. Dowiedziałem się, dopiero kiedy przeczytałem twój list.
Najgorszy był dzień, kiedy wybłagaliśmy wyjście na spacer na zewnątrz, ale nadal na terenie szpitala. Prowadziłem cię na wózku, wszystko było w porządku. W końcu, tak jak kiedyś, uśmiechałaś się. Byłaś szczęśliwa, słysząc śpiewanie ptaków, odgłos wiatru. Promienie słoneczne lekko oświetlały twarz i znowu wyglądałaś tak jak dawniej. Ten jeden, ostatni dzień widziałem cię szczęśliwą. Kiedy wróciliśmy do Sali, twój nastrój nagle się pogorszył. Przestałaś się uśmiechać i zaczęłaś majaczyć o śmierci. Próbowałem cię uspokoić. Przytulałem, głaskałem po głowie jak małe dziecko. Powoli się ustabilizowało. Zasnęłaś….
W tym dniu coś we mnie pękło. Nie mogłem patrzyć jak cierpisz i to z każdym dniem coraz bardziej. To mnie przerażało. Myśl, że mogę cię stracić, była przerażająca. To było dla mnie gorsze niż koniec świata, gorsze niż każde złe wiadomości które słyszę.
Bałem się….
Bałem się zostawić cię chociażby na sekundę.
Ale tej nocy wyszedłem na korytarz i potajemnie płakałem. Chciałem ten raz wyrzucić z siebie wszystko, aby na następny dzień móc znowu się do ciebie uśmiechać. Nie chciałem żebyś na to patrzyła. Jak się później okazało, jednak mnie widziałaś.
Następne tygodnie szły jak zazwyczaj. Czasami ktoś cię odwiedzał, ale ty nie chciałaś nikogo widzieć. Chyba czułaś, że zbliża się twój koniec…
Dzień przed śmiercią zachowywałaś się bardzo dziwnie. Nagle zaprosiłaś do siebie wszystkich i chodź udawałaś, że czujesz się świetnie, ja wiedziałem, że tak nie jest.
To było twoje pożegnanie z nimi...  Widziałem jak potajemnie wycierałaś łzę, kiedy wychodzili, a potem patrzyłaś, stęsknionymi oczami,  na nich przez okno.
Co mnie najbardziej zdziwiło tego dnia było to, że poprosiłaś mnie, bym tej nocy spał z tobą. Zgodziłem się bez żadnych sprzeciwów. Całą noc się do mnie przytulałaś, a przed zaśnięciem pocałowałaś mnie w usta.
To było coś niesamowitego.
 Pierwszy raz mnie pocałowałaś…
Pomyślałem sobie, że to musiało mi się przyśnić, ale może to dlatego, że ostatnio bardzo dziwnie się zachowujesz. Jak później jednak się okazało, ty kochałaś mnie cały czas, a ja głupi myślałem, że nadal kochasz Hongkiego.
Tej nocy obudziłem się około trzeciej, słysząc twoją aparaturę…
Wyskoczyłem z łóżka jak oparzony i niemal natychmiast zacząłem wołać o pomoc. W tym czasie nachyliłem się w twoja stronę, i sprawdziłem puls.  Wyczułem go… Ale nie oddychałaś.
Lekarze zjawili się niemal natychmiast. Próbowali ci pomóc. A ja stałem pod ścianą jak wryty. Nawet nie wiem kiedy, zaczęło robić mi się słabo. Ledwo co słyszałem pojedyncze słowa lekarzy „Puls słabnie” , „Tracimy ją”. Świat zaczął wirować i zanim zemdlałem, usłyszałem tylko ciągły dzwięk, który oznaczał tylko jedno…
Umarłaś…
Nie było cię…
Ból…
Ten niesamowity ból, który przenikał moje serce kiedy cię straciłem…
Nie możesz sobie jego wyobrazić…
To była najokropniejsza rzecz jaką przeżyłem…
To tak jakby ktoś powoli wbijał, w każdą cząstkę ciała, kawałki szkła – wolno, wiercąc nimi, tak aby bolało cię jeszcze bardziej.
Nie pamiętam dokładnie twojej śmierci… Tylko ten ból… A potem już nic, ponieważ zemdlałem.
Dziś siedzę pisząc ten list i nadal czuję ten ból. Nie, wcale nie płaczę ze smutku, to zły szczęścia, ponieważ wiem, że tak gdzie jesteś, ja też kiedyś tam będę.
Szczerze chciałem napisać ten list, aby pochwalić się tobie nową nowiną, którą dziś usłyszałem.
Moja dziewczyna – Hani – jest w ciąży. Pomyśleć, że taki mały Zico będzie chodzić po ziemi, to coś niezwykłego, nie? Keke.
Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa tam na górze i że będziesz bronić mojego maleństwa od teraz.
Na zawsze kochający cię…

Zico

~Angel

17 komentarzy:

  1. Boże popłakałam się :'(
    Przepraszam, to było piękne :-)
    Czekam na dalsze części :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ostatnia część. nie będzie już więcej...

      Usuń
  2. To jest piękne <3 To najlepsza seria scenariuszy jaką kiedykolwiek czytałam E.V.E.R! To dziwne, że niby ludzie lubią happy endy, ale takie smutne rzeczy mają jakieś większe "branie".
    W każdym razie wszystkie trzy części były piękne.
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju to było piękne jeszcze jak w tle leciało tomorrow popłakałam się masz ogromny talent <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże to było tak piekne ;_;
    Kocham cię ;_;

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię za te scenariusze..
    Tak dokładnie jak wyżej, Tomorrow się wpasowało idealnie i łzy same poleciały po policzkach. Jesteś Niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste , znowu ryczałam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Znowu się wzruszyłam.
    Trzymaj tak dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam kolejną część, jestem mile zaskoczona. Również jak poprzednie bardzo wzruszające, ale na końcu pozwoliłam sobie na uśmiech - to było piękne, kiedy Zico wspomniał o swoim przyszłym dziecku. Aż się cieplutko na serduszku zrobiło na ostatnie zdania. Ten scenariusz na pewno zostanie w moich myślach na bardzo długo. ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest niesamowite <3. Najlepsze EVER! <3 Świetna wena ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ryczałam ;-;
    CUDOWNE <3 <3
    mogę prosić o scenariusz z Chenem z EXO ?
    ~Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej to jest piękne
    Nigdy jeszcze nie czytałam tak poruszającego scenariuszu
    Masz ogromny talent

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu sie przez cb poplakalam glupia! Te listy sa cudne! Nieh ci weny nie brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. hahha dzięki. Lubię doprowadzać ludzi do płaczu :P

    OdpowiedzUsuń
  14. kto śpiewa tomorrow? plis napiszcie, strasznie spodobała mi sie piosenka a nie wiem kto śpiewa..a opowiadania cudowne, popłakałam sie:*

    OdpowiedzUsuń