Był już późny wieczór kiedy pierwszy raz go spotkałaś.
Biegałaś właśnie w parku ponieważ twoja forma ostatnio spadła, a niedługo miały
się odbyć przesłuchania na które tak
długo czekałaś.
Biegałaś już dość długo, miałaś się już zatrzymać kiedy nagle twoja noga wpadła do małego dołu, na szczęście ktoś przytrzymał cię i nie upadłaś.
- Wszystko w porządku? – usłyszałaś głos zza siebie.
- Tak – odpowiedziałaś bez zastanowienia, ale wtedy ruszyłaś nogą i poczułaś przeszywający ból.
- Aa! – Jęknęłaś
- Chyba jednak nie jest w porządku. – powiedział chłopak. Złapał cię za ramię i zaprowadził do pobliskiej ławki abyś usiadła. Po chwili przykucnął przed tobą i lekko chwycił stopę która cię bolała. Powoli zdjął buta i skarpetkę, a następnie obejrzał kostkę.
- Na szczęście to nic poważnego, tylko lekko ją nadwyrężyłaś. Kilka dni i będzie jak nowa.
Odetchnęłaś z ulgą w końcu niedługo miały odbyć się przesłuchania.
- Dziękuję. – spojrzałaś na niego i zauważyłaś że kogoś ci przypomina. – Czy ty…? – zaczęłaś a on się uśmiechnął.
- Oh. Więc mnie znasz?
- Jesteś C.A.P tak? – odpowiedziałaś niepewnie
- Dokładnie – poszerzył swój uśmiech – A ty?
- ____. Miło mi.
- Mi też. – tym razem znokautował się swoim uśmiechem, lekko się zarumieniłaś.
Chłopak chciał założyć ci skarpetkę, ale ty powoli zabrałaś nogę i sama ją założyłaś.
- W porządku sama to zrobię, aż taka kaleką nie jestem. – uśmiechnęłaś się.
- Oh sorka, chyba się zapędziłem – odwzajemnił twój uśmiech, lekko drapiąc się po głowie.
- Wcale nie. – wstałaś, ale znów poczułaś ból w kostce.
- Ah serio! Chcesz pogorszyć sprawę?! Nie powinnaś się ruszać. – powiedziała, a potem posadził cie z powrotem za ławkę.
- Ale jakoś muszę dojść do domu, nie spędzę tu całej nocy. – protestowałaś.
C.A.P chwilę wpatrywał się w ciebie, potem lekko westchnął.
- Ah doprawdy ta dziewczyna! No więc chodź! – podał ci rękę, a ty posłusznie ją chwyciłaś. Kiedy wstałaś ukucnął przed tobą.
- Wskakuj.
- Co? – odpowiedziałaś zaskoczona
- W porządku. Zaprowadzę cię do domu.
- Ale ja mieszkam dość daleko – protestowałaś.
- Nie martw się. Widzisz tam stoi mój motor. Mam zamiar cię zawieźć do domu i żadnych sprzeciwów.
- Co?
- No więc wskakuj.
Posłuchałaś go. C.A.P wziął cię na plecy i zaniósł do motoru, a następnie posadził na nim. Podał ci kask który wzięłaś niepewnie.
- A ty?
- O mnie się nie martw, poradzę sobie. Dasz rade z kaskiem?
Lekko kiwnęłaś głową i włożyłaś kask.
- Dobra więc teraz powiedz gdzie?
Podałaś adres, w tym samym czasie C.A.P zajął miejsce z przodu.
- Przyjąłem.
- Wiesz gdzie to?
- Wiem. Dobra ruszamy.
C.A.P przekręcił kluczyk odpalając silnik. Po chwili odwrócił się w twoją stronę i patrzył lekko zdziwiony.
- Coś się stało? – spytałaś niepewnie.
- Mi nic, ale ty najwyraźniej chcesz stracić życie.
- Hę?
- Musisz się mnie trzymać inaczej nie dojedziesz w jednym kawałku! Lekko złapałaś go za bluzę. Wtedy C.A.P wolno ruszył, ale ty i tak niemal spadłaś. Szybko objęłaś go w pasie.
Zobaczyłaś w lusterku jak C.A.P się uśmiecha i szybko puściłaś buraka i schowałaś za jego plecami.
~Angel
Biegałaś już dość długo, miałaś się już zatrzymać kiedy nagle twoja noga wpadła do małego dołu, na szczęście ktoś przytrzymał cię i nie upadłaś.
- Wszystko w porządku? – usłyszałaś głos zza siebie.
- Tak – odpowiedziałaś bez zastanowienia, ale wtedy ruszyłaś nogą i poczułaś przeszywający ból.
- Aa! – Jęknęłaś
- Chyba jednak nie jest w porządku. – powiedział chłopak. Złapał cię za ramię i zaprowadził do pobliskiej ławki abyś usiadła. Po chwili przykucnął przed tobą i lekko chwycił stopę która cię bolała. Powoli zdjął buta i skarpetkę, a następnie obejrzał kostkę.
- Na szczęście to nic poważnego, tylko lekko ją nadwyrężyłaś. Kilka dni i będzie jak nowa.
Odetchnęłaś z ulgą w końcu niedługo miały odbyć się przesłuchania.
- Dziękuję. – spojrzałaś na niego i zauważyłaś że kogoś ci przypomina. – Czy ty…? – zaczęłaś a on się uśmiechnął.
- Oh. Więc mnie znasz?
- Jesteś C.A.P tak? – odpowiedziałaś niepewnie
- Dokładnie – poszerzył swój uśmiech – A ty?
- ____. Miło mi.
- Mi też. – tym razem znokautował się swoim uśmiechem, lekko się zarumieniłaś.
Chłopak chciał założyć ci skarpetkę, ale ty powoli zabrałaś nogę i sama ją założyłaś.
- W porządku sama to zrobię, aż taka kaleką nie jestem. – uśmiechnęłaś się.
- Oh sorka, chyba się zapędziłem – odwzajemnił twój uśmiech, lekko drapiąc się po głowie.
- Wcale nie. – wstałaś, ale znów poczułaś ból w kostce.
- Ah serio! Chcesz pogorszyć sprawę?! Nie powinnaś się ruszać. – powiedziała, a potem posadził cie z powrotem za ławkę.
- Ale jakoś muszę dojść do domu, nie spędzę tu całej nocy. – protestowałaś.
C.A.P chwilę wpatrywał się w ciebie, potem lekko westchnął.
- Ah doprawdy ta dziewczyna! No więc chodź! – podał ci rękę, a ty posłusznie ją chwyciłaś. Kiedy wstałaś ukucnął przed tobą.
- Wskakuj.
- Co? – odpowiedziałaś zaskoczona
- W porządku. Zaprowadzę cię do domu.
- Ale ja mieszkam dość daleko – protestowałaś.
- Nie martw się. Widzisz tam stoi mój motor. Mam zamiar cię zawieźć do domu i żadnych sprzeciwów.
- Co?
- No więc wskakuj.
Posłuchałaś go. C.A.P wziął cię na plecy i zaniósł do motoru, a następnie posadził na nim. Podał ci kask który wzięłaś niepewnie.
- A ty?
- O mnie się nie martw, poradzę sobie. Dasz rade z kaskiem?
Lekko kiwnęłaś głową i włożyłaś kask.
- Dobra więc teraz powiedz gdzie?
Podałaś adres, w tym samym czasie C.A.P zajął miejsce z przodu.
- Przyjąłem.
- Wiesz gdzie to?
- Wiem. Dobra ruszamy.
C.A.P przekręcił kluczyk odpalając silnik. Po chwili odwrócił się w twoją stronę i patrzył lekko zdziwiony.
- Coś się stało? – spytałaś niepewnie.
- Mi nic, ale ty najwyraźniej chcesz stracić życie.
- Hę?
- Musisz się mnie trzymać inaczej nie dojedziesz w jednym kawałku! Lekko złapałaś go za bluzę. Wtedy C.A.P wolno ruszył, ale ty i tak niemal spadłaś. Szybko objęłaś go w pasie.
Zobaczyłaś w lusterku jak C.A.P się uśmiecha i szybko puściłaś buraka i schowałaś za jego plecami.
jaakie cudo *_*
OdpowiedzUsuńBoski scenariusz ;*
OdpowiedzUsuńMogła bym prość o dalszą kontyuację tego scenariusze jako drugi rozdział co będzie dalej . Niesamowity scenariusz :-)
OdpowiedzUsuń