środa, 28 maja 2014
Zagubieni ( Ken - VIXX )
wtorek, 20 maja 2014
Zwolniona ( Zelo - B.A.P )
niedziela, 11 maja 2014
Znajomi z pracy ( Hoon - U-KISS )
czwartek, 8 maja 2014
Przeznaczenie? (Changjo - Teen Top)
W tym momencie nienawidziłaś swoich rodziców. Nie dość, że się przeprowadzaliście, to jeszcze wysłali Cię do szkoły z internatem. Uważali, że pomoże Ci to w resocjalizacji. Nie wiedzą, że to będzie dla Ciebie gorsze niż chodzenie do zwykłej szkoły publicznej. Wolałabyś zostać w Chinach, tam było Ci dobrze.
- Córa, rozchmurz się – powiedział wesoły tata. - Z jakiego powodu? – zapytałaś – Wiesz tam gdzie mieszkaliśmy, było mi dobrze. - Bo nie chodziłaś do szkoły. Teraz nie dość, że będziesz mieszkała przy szkole, to i my będziemy niedaleko – odpowiedział.
Nie byłaś święta. Olewałaś naukę jak się dało. Nienawidziłaś zakazów i nakazów, a tym bardziej ludzi, którzy Ci je wydawali i mówili co masz robić. Zmuszali Cię, a Ty jesteś osobą, której nie mówi się co będzie robiła. Sama o sobie decydujesz i robisz to, co Ci się podoba, na co masz ochotę.
- Przynajmniej nie będzie tyle paliła – odezwał się ojciec. - Słyszę wszystko – odezwałaś się – Poza tym to mnie uspokaja, a wasze gadki działają mi na nerwy jakbyście nie zauważyli.
Podjechaliście pod wejście szkoły. Tata wysiadł z samochodu i wyjął walizkę. Popatrzyłaś na schludny budynek, który wyglądał dość elegancko i bogato zarazem. Zastanawiałaś się, czy szkoła miała wymóg noszenia mundurków. Nienawidziłaś ujednoliceń. Przecież każdy człowiek jest indywidualnością, a oni chcą wepchnąć wszystkich do jednego worka. Może myślą, że to uszczęśliwia młodych ludzi, albo pomaga w czymkolwiek. Nie, oni po prostu chcą sobie podbudować swoje ego, że ktoś niby ich słucha czy ma do nich szacunek.
- Chodźmy – odezwała się mama. - No chyba żartujecie – odezwałaś się – Mam 17 lat i sama sobie poradzę – chwyciłaś bagaż i odeszłaś w stronę drzwi.
Szybko odnalazłaś sekretariat, gdzie dostałaś klucz do swojego pokoju. Idąc korytarzem czułaś na sobie spojrzenia tych wszystkich ludzi. Wzruszyłaś ramionami. Wszyscy wyglądali jakby właśnie co wyszli z zoo, bo przyglądali Ci się jakby człowieka nie widzieli. Czyżby naprawdę tak rzadko ktoś nowy dołączał do ich szkoły, tego nie wiedziałaś. Jednak pośród tych wszystkich ludzi był ktoś, kto się wyróżniał i tą osobą nie byłaś ty. Był nią chłopak wokół, którego zgromadzona była grupa ludzi. Miał charakterystyczne, wyróżniające się wśród ciemnowłosych chłopaków asymetrycznie pomalowane na bordowo i czarno kosmyki. Z satysfakcją stwierdziłaś, że patrzy na Ciebie. Nie byłaś typem narcyza, ale dobrze znałaś swoje atuty.
Weszłaś do pokoju i odetchnęłaś. Rzuciłaś walizkę na łóżko, po czym otworzyłaś szeroko okno i wyjęłaś z kieszeni paczkę ulubionych mentolowych papierosów. Wyjęłaś jednego, podpaliłaś. Delektowałaś się dymem papierosowym, który uspokajał Cię w niewyjaśniony sposób.
- Zgaś to – odezwał się głos za Tobą – I kim ty do jasnej anielki jesteś? - dziewczyna zaczęła na Ciebie krzyczeć.
Spokojnie dopaliłaś końcówkę, po czym odwróciłaś się i popatrzyłaś na dziewczynę. Była wysoką i ładną blondynką o niebieskich oczach.
- Jestem ___. Od dziś mieszkam w tym pokoju – oznajmiłaś spokojnie. - Kim Hye Mi – uścisnęłyście sobie dłonie – w tym pokoju się nie pali tego gówna – oznajmiła. - Dlaczego? Od teraz to nie tylko Twój pokój – zaprotestowałaś. - Ale w tej szkole nie patrzy się przychylnie na palących uczniów – wyjaśniła z ognikami w oczach. - Przyzwyczaiłam się – wzruszyłaś ramionami – Papierosy mnie uspokajają, więc nie wiem co wolisz. Albo rozwalony pokój, albo dym papierosowy. - Jak często się denerwujesz? - zapytała. - Sprzątanie zajmie dłużej niż spalenie 3 papierosów – odparłaś zgodnie z prawdą. Momentami strasznie łatwo było Cię wytrącić z równowagi, a wtedy papieros był potrzebny. - Nie wiem czy się dogadamy, może zmieniłabyś pokój. Jest ich mnóstwo tutaj. - Nie chce mi się – prychnęłaś - Idę się przejść – oznajmiłaś. - Chodź oprowadzę Cię – powiedziała Twoja nowa współlokatorka z uśmiechem. - Jeśli chcesz.
Łaziłyście bez celu po szkole, Hye Mi coś tam mówiła o uczniach, którzy byli w szkole kimś, albo opowiadała o nauczycielach. Zauważyłaś teraz jak wiele osób ją lubiło i znało. Była strasznie towarzyska i naprawdę miła. Tylko z niewiadomych przyczyn przyczepiła się do Twoich papierosów.
- Nieprawidłowe obuwie – przed Wami znalazła się dość ładna brunetka, która wskazywała na moje czarne buty z grubą podeszwą. - Yu Na, ona jest nowa – jęknęła Hye Mi. - Tym razem ci odpuszczę, ale następnym razem się nie wywiniesz – pogroziła palcem – I tak na pewno coś jeszcze na Ciebie znajdę – popatrzyła na Ciebie uważnie. - Yyy... - psychopatka nie ma co – Kto to był? - zapytałaś z lekkim śmiechem. - Seo Yu Na – odparła blondynka – przewodnicząca szkoły. Zawsze szuka tylko błędów i lubi rządzić. A do tego oczywiście szkolna gwiazdeczka i pupilka nauczycieli. - Coś czuję, że się nie polubimy – powiedziałaś – Ja nienawidzę jak się mną rządzi, ani nie obchodzi mnie co ludzie o mnie myślą. Będzie miała dziewczyna problem. - Albo ty – powiedziała koleżanka – Czasami lepiej z nią nie zadzierać. - Zastanowię się – uśmiechnęłaś się chytrze. Wiedziałaś, że gdyby wyrzuciliby Cię stąd, to rodzice na pewno wysłaliby Cię do szkoły publicznej, co byłoby piękne. - Idziemy do pokoju? - zapytała blondynka – Jestem zmęczona. - Tak, tak – powiedziałaś.
Będąc już w pomieszczeniu zaczęłaś rozpakowywać rzeczy, po czym skorzystałaś z okazji, że Twoja współlokatorka poszła się wykąpać zapaliłaś papierosa. Akurat, gdy zamknęłaś okno, wyszła z łazienki.
- Paliłaś – warknęła. - Oj przestań się złościć, nie było Cię w pokoju.
Burknęła coś pod nosem, po czym położyła się do łóżka, a Ty ruszyłaś do łazienki. Po szybkiej kąpieli, założyłaś piżamę i położyłaś się do łóżka, w którym momentalnie zasnęłaś.
* * *
Spóźniona weszłaś do sali lekcyjnej, gdzie za biurkiem siedział starszy profesor. Podeszłaś do niego i podałaś kartkę, którą dostałaś razem z jakimiś formularzami w sekretariacie.
- To jest ___ - odezwał się profesor po przeczytaniu druku – Od dzisiaj będzie w tej klasie. Przyjmijcie ją dobrze. Znajdź wolne miejsce i usiądź.
Nie miałaś zamiaru oficjalnie się przedstawiać ani prosić o dobre przyjęcie. Nie przejmowałaś się opinią innych, dlatego ruszyłaś do wolnej ławki, gdzie po prostu usiadłaś. Wszyscy patrzyli na Ciebie do momentu, w którym usiadłaś. Obserwowanie przerwał im profesor, który zauważył rozproszenie uczniów i z powrotem zagonił do czytania tekstu.
- Następnym razem prosiłbym o punktualne przybycie – zwrócił się do Ciebie, ale puściłaś jego uwagę mimo uszu, gdyż drzwi otworzyły się i do sali wpadło trzech chłopaków, wśród których znajdował się Twój obserwator ze wczoraj – Czyli panowie znów widzimy się dzisiaj na pracach społecznych – zwrócił się do nich profesor – Myślę, że jak koleżanka zaznajomi się z naszym systemem kar to nie będzie się spóźniała – dodał, po czym spojrzał na Ciebie.
Głośno prychnęłaś i założyłaś ręce na piersiach.
- Siadajcie. Wracamy do lekcji.
Dwójka chłopaków skierowała się do ostatniej ławki od ściany, a do Ciebie przysiadł się trzeci.
- Jestem Ricky – odezwał się do Ciebie, co bardzo Cię zdziwiło, więc popatrzyłaś na niego uważnie – A ty pewnie jesteś ____? Mieszkasz w pokoju z Hye Mi? - skinęłaś niepewnie głową – Jestem jej chłopakiem – poinformował.
- Cudownie – zironizowałaś, ponieważ Twoja współlokatorka wymogła na Tobie, że pójdziesz z nią i znajomymi jej chłopaka do klubu.
Mimo że ten cały Ricky wydawał się dość miły, to nie chciałaś mieć za bardzo do czynienia z jego kolegą, którym się zainteresowałaś. Mimo, że chciałabyś go lepiej poznać Twoja duma jak i przeszłość nie pozwalały na takie zachowania.
Nie zawsze taka byłaś. Jeszcze kilka lat temu miałaś normalnych przyjaciół, byłaś wzorową uczennicą i córką. Jednak potem wpadłaś w złe towarzystwo, a wszystko przez chłopaka którego lubiłaś. Owszem był z Tobą, powtarzał, że Cię kocha. Ty dla niego zmieniłaś swój sposób bycia, zachowanie, ubiór. Po tym jak Cię rzucił nie było mowy o powrocie do stylu grzecznej dziewczynki. Wiedziałaś, że jeśli to zrobisz to ponownie ktoś Cię wykorzysta w taki sposób, dlatego teraz byłaś dosyć nieprzyjemną osobą. Było ci z tym dobrze. Przynajmniej od tej pory nikt Cię tak nie zranił. Sama też się nigdzie specjalnie się nie pchałaś. Chodziłaś swoimi drogami, dopóki rodzicom nie zachciało się wyjeżdżać z Chin. Teraz musiałaś siedzieć w jakiejś szkole z internatem, gdzie niemal cały czas ktoś Cię nadzorował, gdy byłaś na świeżym powietrzu.
* * *
- Wyglądasz świetnie! Nie sądziłam, że masz takie cudowne nogi! I te włosy wyglądają jeszcze lepiej, kiedy widać jeszcze te ogniste pasemka - zachwycała się dziewczyna. - To gdzie jest ten klub? - To szkolny klub gdzie mają wstęp uczniowie naszej i dwóch sąsiednich placówek – poinformowała, na co Twoja mina zrzedła – Spokojnie tutaj jest lepiej niż w niejednym klubie na mieście – uśmiechnęła się, po czym odczytała wiadomość – Chłopaki czekają przed wyjściem z akademika, chodźmy już – pociągnęła Cię za rękę.
Szybko pokonałyście korytarze i schody. Miałaś dużą wprawę w chodzeniu na obcasach już od dawna. Twoja zmiana stylu związana z Twoim byłym polegała właśnie na chodzeniu w takich strojach.
- Ricky – gdy tylko wyszłyście z budynku twoja współlokatorka wykrzyczała imię swojego ukochanego, który chwilę później znalazł się przy niej. - Ach słodziaki ogarnijcie się, bo porzygam się tęczą – usłyszałaś komentarz jednego z trzech kolegów chłopaka, który podszedł do Was – My się chyba nie znamy jestem Chunji – uśmiechnął się i podał Ci rękę. - ____ - przedstawiłaś się. - Idziemy czy będziemy stać tu pół nocy – usłyszałaś lekko zły ton interesującego Cię chłopaka.
Już chciałaś coś powiedzieć, ale najwyraźniej zobaczyła to Hye Mi, która położyła Cię rękę na ramię i przecząco pokręciła głową.
- Chodźmy – wesoło zarządził Ricky, po czym chwycił swoją dziewczynę za rękę – Ten z wiecznym okresem to Changjo, a ten drugi to Niel – przedstawił Ci ich.
* * *
Zastanawiałaś się jak będzie wyglądał ten klub i musiałaś przyznać, że lekko się obawiałaś. Jednak po wejściu tam musiałaś przyznać, że to było coś. Patrzyłaś na stoliki, gdzie alkohol lał się strumieniami.
- Tak się bawimy – odezwała się Twoja współlokatorka. - Sprzedają alkohol nieletnim? - zdziwiłaś się coraz bardziej zaczynało ci się to podobać.
Nie dostałaś odpowiedzi za to Hye Mi poprowadziła Cię do stolika, gdzie siedziała już jakaś dziewczyna.
- To jest Lee Ju Ri. Dziewczyna Chunji'ego. A to ____, moja współlokatorka – przedstawiła Was sobie.
Brunetka uśmiechnęła się do Ciebie. Sama też odwzajemniłaś gest. Nie zawsze byłaś wredna. Ten instynkt włączał się najczęściej przy facetach. Z dziewczynami starałaś się żyć dobrze.
Po chwili dołączyli do Was chłopaki, którzy przynieśli alkohol. Po kilku kolejkach stwierdziłyście z dziewczynami, że nie chcecie się tak szybko upić i ruszyłyście na parkiet.
Po jakimś czasie dziewczyny zostały porwane do tańca przez swoich chłopaków, a ty stwierdziłaś, że to dobry moment, by wymknąć się na papierosa. Wiedziałaś, że będziesz mogła spokojnie zapalić, gdyż Hye Mi nie będzie ci krzyczała nad głową. Podeszłaś do stolika, przy którym siedzieliście, po czym chwyciłaś torebkę. Popatrzyłaś na kompletnie już pijanego Changjo, przy którym siedziała jakaś dziewczyna i ewidentnie chciała czegoś więcej. No tak bóstwo kampusu w końcu jej nie oleje. Westchnęłaś głośno.
- Nie rozumiem, dlaczego jesteś tutaj – odezwałaś się do dziewczyny, która nagle odskoczyła od chłopaka. Mogłaś teraz się jej przyjrzeć i zaśmiałaś się głośno – Kto by pomyślał. Wzorowa pani przewodnicząca? Och, Tobie też zawrócił w głowie? Biedactwo. Może i masz urodę, ale żadnej godności – podsumowałaś, na co dziewczyna wstała i szybko odeszła mieszając się z tłumem – Spróbujesz mi za to nie podziękować palancie – mruknęłaś pod nosem, po czym jakimś cudem zarzuciłaś rękę chłopaka na swoje ramię i po zabraniu kurtek wyprowadziłaś z lokalu.
Posadziłaś go na ławce znajdującej się w drodze z klubu do akademika. Chłopak był trochę ciężki, a Tobie obcasy nie ułatwiały zadania.
- I co ja mam z Tobą zrobić – jęknęłaś.
Nie znałaś numeru jego pokoju, żeby go tam zaprowadzić, a do swojego nie chciałaś go ciągnąć. Nagle rozdzwonił się Twój telefon.
- Nie wracam dziś na noc do pokoju – oznajmiła po prostu Twoja współlokatorka roześmiana – Dobrej nocy – rozłączyła się.
Nie miałaś pojęcia skąd miała Twój numer, ale teraz Cię to nie obchodziło. Skoro Hye Mi nie wracała na noc mogłaś tego idiotę zabrać do swojego pokoju, żeby się o niego martwić.
- Nawet dobrze się pobawić nie mogę w tej dziwnej szkole, bo mu się upijać zachciało. Obudź się idioto – uderzyłaś go w ramię, na co chłopak otworzył oczy. - O co ci chodzi? Mogłabyś mnie nie bić. Ale ty masz fajne włosy – nagle chłopak zaczął się śmiać, by po chwili znowu usnąć.
Pokręciłaś głową z niedowierzaniem. Miałaś tego wszystkiego dość, dlatego sięgnęłaś do torebki, z której wyciągnęłaś ulubioną paczkę papierosów. Odpaliłaś jednego, spokojnie zaciągnęłaś się, po czym powoli wypuściłaś dym z ust.
* * *
- Ale ty jesteś ciężki – jęknęłaś, gdy w końcu chłopak wylądował na Twoim łóżku w pokoju. Dziwiłaś, że na korytarzu pełno było ludzi, a nikt z tym nic nie robił. Portier wesoło gawędził z jakąś kobietą i nie przejmował się tym, co działo się wokół. Akademik nie przypominał tych normalnych szkolnych, które znałaś.
Była czwarta w nocy, a ty dalej nie spałaś. Patrzyłaś na rozbawiony kampus, który nadal żył. Paliłaś kolejnego papierosa, gdy usłyszałaś jak chłopak porusza się. Odwróciłaś się w jego stronę i zauważyłaś, że siedział na łóżku. Po wydaniu niecenzuralnych słów rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Co ja tu robię? - spojrzał na ciebie ze wściekłością w oczach – Aż tak Ci się podobam, że musiałaś mnie upić i przyprowadzić tutaj? - Chyba już ci w głowie się poprzewracało – odparłaś – Zauważ, że nadal jesteś w ubraniu, poza tym chyba masz zbyt wysokie ego, że uważasz, że ja poleciałbym na Ciebie. Wyspałeś się? A teraz się wynoś, bo chce mi się spać – podeszłaś do drzwi i otworzyłaś je szeroko – żegnam ozięble.
Chłopak wstał i wyszedł z pomieszczenia nie zaszczycając Cię nawet spojrzeniem.
* * *
Kolejne dni i tygodnie mijały. Musiałaś przyznać, że trochę się zmieniłaś, a wszystko przez te dwie pozytywne i strasznie wrażliwe dziewczyny. Do tego stopnia, że sama powoli robiłaś się momentami ckliwa. Czułaś się jakbyś wróciła do siebie sprzed lat tego palanta, z którym byłaś. Changjo nigdy nie podziękował Ci za uratowanie od tej dziewczyny. Nie miałaś pojęcia czy się dowiedział, ale znałaś Hye Mi już na tyle, że na pewno powtórzyła mu to kilkanaście razy. Jednak ty ani podziękowań, ani przeprosin za naskoczenie na Ciebie nie usłyszałaś, ale nie przejmowałaś się tym. Jakoś przeszło Ci to całe zainteresowanie tym chłopakiem. Owszem czasami łapałaś się na przyglądaniu się mu, jednak wszystko umiejętnie wszystko dusiłaś w sobie na tyle, żeby nic nie zdążyło wykiełkować.
Był początek listopada, więc zbliżały się Twoje urodziny. Nie miałaś pojęcia czy Twoi przyjaciele o tym wiedzieli. Tak w końcu miałaś przyjaciół. Hye Mi, Ju Ri, Ricky, Chunji i Niel okazali się cudownymi ludźmi. Oczywiście Changjo tez należał do waszej paczki jednak nie rozmawialiście normalnie ze sobą. Najczęściej wszystko kończyło się na robieniu sobie wzajemnie żartów i wymienianie się idiotycznymi docinkami. Reszta po prostu to ignorowała. Prawda była taka, że oboje byliście zbyt dumni na to, żeby zamienić ze sobą słowo w normalny sposób.
* * *
- Mam wielki plan – dokładnie, na dzień przed Twoimi osiemnastymi urodzinami wyskoczyłaś z łóżka jak z procy – Hye Mi! Pomóż mi go zrealizować! - Jest sobota i do tego siódma rano, czy ty jesteś nienormalna? - Od zawsze na zawsze – roześmiałaś się – Masz jakąś dobrą fryzjerkę gdzieś blisko? - Mama Ju Ri jest fryzjerką – odparła nadal zaspana. - Poczekaj jeszcze z godzinkę – odparła – Ona na pewno też jeszcze śpi.
Godzina minęła dla Ciebie niewyobrażalnie długo. Zdążyłaś w tym czasie umyć włosy, zjeść śniadanie i sprawdzić mnóstwo niepotrzebnych stron w Internecie.
- Mogę już? – siedziałaś jak na szpilkach, kiedy do pokoju weszła Twoja współlokatorka, dziewczyna popatrzyła na zegarek. - Nie wiem co wymyśliłaś, ale pamiętaj, że wieczorem spotykamy się w klubie – uśmiechnęła się – Tylko musisz sama tam dotrzeć, bo jestem wcześniej umówiona z Rickym. - Nie ma problemu. Zdziwisz się jak zobaczysz co wymyśliłam – puściłaś jej oczko i wykręciłaś numer drugiej przyjaciółki.
Rozmowa nie trwała krótko. Jej mama akurat była w domu, więc mogłaś dogadać się z nią od razu. Zgodziła się ci pomóc i dlatego o trzynastej stałaś przed jej zakładem fryzjerskim.
- Co robimy? - zapytała kobieta po czterdziestce patrząc na Ciebie z uśmiechem. - Wracamy do naturalnego koloru – odparłaś pewnie i pokazałaś swoje zdjęcie, kiedy miałaś piękne kasztanowe włosy. - Co ty dziewczyno narobiłaś z tymi włosami – kobieta spojrzała na zdjęcie, a potem na Twoje włosy – Mam nadzieje, że przygotowałaś trochę czasu – spojrzała na Ciebie uważnie – I niestety będziemy musiały trochę skrócić.
Siknęłaś pewnie głową, wiedziałaś, że pora to zrobić.
* * *
Kiedy wstałaś z fotela i otworzyłaś oczy nie mogłaś uwierzyć w to, co widziałaś. Już lubiłaś siebie w takim wydaniu. Uśmiechnięta zapłaciłaś kobiecie, po czym pognałaś czym prędzej do akademika, bo miałaś tylko godzinę na przygotowanie się do spotkania z przyjaciółmi.
Wchodząc do budynku zderzyłaś się z chłopakiem, któremu rozleciały się kartki, które trzymał w rękach. Z uśmiechem pomogłaś mu wszystko pozbierać jednocześnie przepraszając. Złapałaś go nawet na tym, że intensywnie się ci przyglądał. Kiedy oddałaś mu papiery i spojrzałaś uważniej na jego twarz zauważyłaś, że był to nikt inny jak Changjo. Zdziwiłaś się, że nie potraktował Cię tak jak zwykle, ale przypuszczałaś, że Cię nie rozpoznał przez nowy kolor włosów i podcięte włosy. Przeprosiłaś raz jeszcze i z uśmiechem pobiegłaś do pokoju, widząc, że chłopak cały czas wpatruje się w Twoją osobę.
* * *
Weszłaś pewnie do klubu i od razu zauważyłaś swoich przyjaciół, którzy już byli w dobrych humorach. Mogłaś przypuszczać, że procenty już poszły w ruch. Wśród nich zauważyłaś nieznajomego Ci chłopaka, natomiast nigdzie nie widziałaś Changjo. Podeszłaś do nich pewnie, ale na początku nie zwrócili na Ciebie uwagi. Później Hye Mi przypatrzyła Ci się uważnie i rzuciła na szyję.
- Ładnie Ci w tych włosach – odezwała się – Ju Ri twoja mama jest mistrzem.
Wszyscy byli zachwyceni Twoją nową fryzurą do tego stopnia, że miałaś już dość, nawet nowo poznany L.Joe kuzyn Chunji'ego był Tobą zachwycony i wcale tego nie ukrywał.
- Wiecie wiem, że jestem cudowna, ale nawet moje ego nie może już tego słyszeć – zaśmiałaś się. - To twoje ego ma jakieś sumienie? - odezwał się właśnie przybyły Changjo – Wybaczcie za spóźnienie. - Jak zawsze wiesz, kiedy się zjawić – zironizowałaś – Idealne wyczucie czasu. - Tak wiem jestem cudowny – poprawił kołnierzyk koszuli. - Dobra weźcie dajcie na luz – odezwał się Niel, który zawsze najszybciej tracił do Was cierpliwość – Po prostu się napijmy – dodał.
* * *
Zabawa trwała w najlepsze. W klubie pojawiało się coraz więcej ludzi.
- My ruszamy na parkiet – poinformowały Cię dziewczyny. - Dołączę do Was za chwilę – odparłaś.
Obie pary ruszyły na parkiet, a ty poczułaś lekki dyskomfort znajdując się z trzema chłopakami przy stoliku, więc postanowiłaś na chwilę wyjść przed klub zapalić. Wzięłaś do ręki torebkę, po czym wstałaś.
- Idę na chwilę na zewnątrz – poinformowałaś towarzyszy. - Pójdę z Tobą – zaoferował L.Joe, po czym wstał z kanapy i ruszyliście do wyjścia.
Odeszliście trochę od wejścia, gdzie znajdowało się już trochę ludzi palących. Wyjęłaś paczkę z torebki i wyjęłaś jednego.
- Palisz? - chłopak był najwyraźniej zdziwiony. - Parszywy nałóg – odparłaś. - Taka ładna dziewczyna jak ty nie powinna wdychać tego świństwa – stwierdził uważnie Ci się przyglądając i jednocześnie zbliżając do Ciebie.
Nagle odskoczył od Ciebie za sprawą kogoś, kto na niego wpadł.
- Przepraszam najmocniej. Nie chciałem – przed Tobą stał Niel, który przyglądał Ci się uważnie – To nie mój pomysł – szepnął – Wyrzuciłabyś to świństwo, jak się Hye Mi dowie... - Ale się nie dowie, prawda? - popatrzyłaś na niego. - Oczywiście. Wracajmy do środka – zwrócił się do Ciebie – Hyung, mianhe to ten alkohol – poklepał go po ramieniu. - Nic się nie stało – blondyn się uśmiechnął. - Chodź w zamian wypijemy – zaproponował Daniel, na co L.Joe się zgodził. - Ja wracam do stolika – odezwałaś się i opuściłaś chłopaków.
Widziałaś samotnie siedzącego tam Changjo. - Wszystko okej? - opatrzyłaś na niego uważnie. - Zatańczysz? - zaproponował.
Nie miałaś nic do stracenia, więc kiedy wstał i chwycił Cię za rękę nie oponowałaś. Już od pierwszych ruchów na parkiecie musiałaś przyznać, że chłopak był cudownym tancerzem jak gdyby taniec miał we krwi.
- Ładnie ci w tych włosach – powiedział w czasie tańca, a ty dałabyś uciąć sobie rękę, że się zarumieniłaś.
Po jakimś czasie wróciliście do pustego stolika. Chłopak usiadł przy nim, a ty poszłaś do łazienki. Dopiero teraz zaczęłaś się dobrze bawić. Przez te kilka piosenek poczułaś, że to, co chciałaś ukryć wybuchło ze zdwojoną siłą. Chciałaś szybko wrócić do Changjo, żeby z nim porozmawiać, jednak w drodze zatrzymał Cię L.Joe, który poprosił Cię o taniec. Najwyraźniej wiedział, że mu nie odmówisz, bo po chwili wywijaliście na parkiecie.
Chłopak kilkukrotnie podczas tańca próbował Cię pocałować. Jednak ty twardo odwracałaś głowę, potrafiłaś już trzeźwo myśleć i nie chciałaś narobić chłopakowi niepotrzebnej nadziei. Wyplątałaś się z jego uścisku i ruszyłaś w stronę stolika, który zajmowaliście z przyjaciółmi.
- Nawet nie próbuj – widziałaś jak jakaś dziewczyna próbuje usiąść obok Changjo, który znowu upił się do nieprzytomności. Dziewczyna odwróciła się w Twoją stronę, a ty ponownie się roześmiałaś jej w twarz – Niby starsza kilka miesięcy a nadal głupia – odparłaś – Dlaczego masz takie dobre oceny skoro prawie nie myślisz?
Przewodnicząca oburzona odeszła od stolika nic nie mówiąc, a ty spojrzałaś na pijanego chłopaka. Rozejrzałaś się za przyjaciółmi, ale nikogo nie dostrzegłaś. Czułaś się jakbyś miała jakieś dejavu.
* * *
Tym razem po drodze nie robiłaś już nawet postoju. Wiedziałaś, że nie zaśniesz, dlatego palenie zostawiłaś sobie na całą noc, kiedy będziesz siedziała w pokoju. Będąc przed swoim pokojem posadziłaś chłopaka opierając o ścianę, a sama zaczęłaś otwierać drzwi, zza których moment później wyjrzała głowa Twojej przyjaciółki
- Idź do pokoju chłopaków – powiedziała zarumieniona podając ci klucz. - Tylko spokojnie mi tam, bo ja waszych dzieci niańczyć nie będę – zażartowałaś, a dziewczyna szybko schowała się w pokoju.
Westchnęłaś głośno i ponownie starałaś się podnieść chłopaka, żeby zaprowadzić go do drugiej części budynku. Po kilku próbach udało Ci się to. Po wejściu do pokoju położyłaś go na pierwszym lepszym łóżku. Dopiero jak pozbyłaś się go ze swoich rąk mogłaś bliżej przyjrzeć się pomieszczeniu. Było zadbane. Po zdjęciach widniejących nad biurkami wywnioskowałaś, która część należy do Changjo. Przeniosłaś go lekko na jego łóżko i przykryłaś kołdrą. Sukienka zaczęła Ci coraz bardziej ciążyć, dlatego pożyczyłaś z szafy chłopaka koszulkę i jakieś spodenki. Otworzyłaś okno, ale nie po to, żeby zapalić tylko po prostu wchłonąć trochę świeżego powietrza. Nie tak wymarzyłaś sobie spędzenie swoich osiemnastych urodzin, ale jak na razie nie miałaś innego wyjścia. Zamknęłaś okno i usiadłaś na podłodze przy łóżku chłopaka i wpatrywałaś się w niego. Musiałaś przyznać, że był przystojny, a śpiąc wyglądał naprawdę uroczo.
* * *
Hałasy pochodzące z korytarza sprawiły, że się przebudziłaś. Leżałaś w łóżku przykryta kołdrą. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałaś. Po chwili sobie uświadomiłaś, że to pokój chłopaków. Tylko moment, gdzie jest Changjo. Jak na zawołanie ktoś otworzył drzwi do pokoju, ale pierwsze co ujrzałaś to ogromny bukiet różnokolorowych tulipanów.
- Przepraszam i dziękuję – odezwał się głos za nimi, a chwilę później dostrzegłaś chłopaka.
Wstałaś do pozycji siedzącej i patrzyłaś na niego ze zdziwieniem.
- Nie umiem przemawiać, ale to za to wszystko, co zrobiłem źle i za Twoją pomoc. Myślę, że na razie najlepiej będzie, jeśli położę je na biurku – mówił niepewnie. - Wiesz nie jestem pewna, czy kwiaty wszystko wynagrodzą. Szczególnie że już dwa razy ciągnęłam Cię pijanego z klubu do akademików – wypomniałaś mu – i dwukrotnie uratowałam Cię od pani przewodniczącej. Aż dziwne, że dziewczyna się nie poddaje. Masz może jakąś wodę? - chłopak usiadł na łóżku i podał ci butelkę, jakiego napoju. Znajdował się blisko Ciebie, że gdybyś wyciągnęła rękę dotknęłabyś jego policzka. - Wczoraj się upiłem, bo … to wszystko przez Ciebie – wyplułaś na jego koszulkę napój, który piłaś, a on momentalnie od Ciebie odskoczył. - Przepraszam – zdumiona swoim zachowaniem patrzyłaś na niego przestraszona. - Czysta koszulka – jęknął i pozbył się jej ze swojego ciała, na co poczułaś przypływ gorąca, więc szybko położyłaś się w łóżku i zakryłaś kołdrę, na co usłyszałaś śmiech chłopaka. - Mówiłem, że na mnie lecisz – stwierdził, a ty poczułaś jak siada z powrotem na łóżku. - Niedoczekanie Twoje – wstałaś odsłaniając swoją twarz – czemu nie założyłeś koszulki?! - wykrzyknęłaś.
Nie dostałaś odpowiedzi, bo poczułaś jego usta na swoich. Robił to delikatnie jakby badał teren i obawiał się Twojej reakcji. Po chwilowym osłupieniu oddałaś pocałunek, co najwyraźniej ucieszyło chłopaka, bo oplótł rękoma Twoją talię, ty natomiast obie ręce zarzuciłaś mu na ramiona, po czym jedną wplotłaś w jego włosy.
Kiedy oderwaliście się od siebie chłopak położył się na łóżku, po czym przyciągnął Cię do siebie tak, że leżałaś oparta o jego klatkę piersiową.
- Naprawdę mógłbyś się ubrać – jęknęłaś. - A co nie podoba Ci się? Normalnie Cię nie poznaję. Gdzie podziała się ta pewna siebie dziewczyna, która tak zażarcie mi docinała? - Uciekła ze zmianą fryzury – odparłaś. - Czyli wraz ze zmianą fryzury jest szansa, że zostaniesz moją dziewczyną? - No nie wiem, nie wiem – udawałaś, że się zastanawiasz – Nie mam pewności, że znowu nie będę musiała ciągać Cię pijanego, bo jako Twoja dziewczyna ten obowiązek spadałby na mnie częściej. - Gdybyś była moją dziewczyną nie upijałbym się z zazdrości – mruknął, na co się roześmiałaś – A poza tym to w moich ubraniach wyglądasz cudownie – ucałował Cię w czubek głowy. - Słodź mi dalej – zaśmiałaś się – Jesteś głupi, jak mógłbyś pomyśleć, że nie chcę zostać Twoją dziewczyną – połaskotałaś go delikatnie. - Nie robi się tak – powiedział oburzony, po czym sam zaczął Cię łaskotać, a kiedy wystarczająco się do Ciebie zbliżył pocałował.
Jednak ten pocałunek różnił się trochę od tego pierwszego, w tym wyczuwalne było wasze uczucie. Przerwał Wam Twój telefon, który odebrałaś.
- Yah! Długo jeszcze mamy na Was czekać? - słyszałaś poirytowanie przyjaciółki, po czym się rozłączyła, a chłopak uderzył się w głowę. - No, bo przecież mieliśmy iść na kręgle – oznajmił, po czym jeszcze raz delikatnie musnął Twoje usta, po czym ubrał koszulkę – Zbieraj się. Hye Mi dała mi ubrania dla Ciebie.
Szybko poszłaś do łazienki, gdzie zmieniłaś ciuchy i ogarnęłaś twarz. Miałaś na szczęście jakieś kosmetyki w torebce, bo nigdy nie wychodziłaś bez tuszu do rzęs.
- W moich ubraniach wyglądałaś lepiej – stwierdził chłopak nonszalancko opierając się o futrynę. - Może jeszcze kiedyś będę miała okazję je założyć – powiedziałaś z uśmiechem, po czym wyszłaś z jego pokoju – No chodź i tak jesteśmy spóźnieni – moment później chłopak znalazł się przy Tobie i splótł Wasze ręce. Idąc korytarzami akademiku wszyscy patrzyli na Was, dziewczyny były zdenerwowane, że ktoś ukradł im ich gwiazdkę, a ty uśmiechałaś się.
- Ja wiedziałem, że tak będzie – wykrzyczał głośno Niel – To wszystko dzięki mnie – mówił dumnie.
Spojrzałaś z zaciekawieniem na swojego chłopaka.
- Za to chyba się jeszcze policzymy – szepnęłaś, po czym przywitałaś się z przyjaciółmi. - Ja nie zrobiłem nic złego, kochanie – ucałował Twój policzek, gdy sam też przywitał się z pozostałymi.
* * *
- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęli Wasi przyjaciele, gdy znaleźliście się w kręgielni. Na jednym, największym stoliku był tort, a na górze ogromny transparent. - Patrzcie, że nawet urodzili się tego samego dnia – powiedziała Ju Ri. - To przeznaczenie – klasnęła w dłonie Hye Mi, po czym każdy zaczął składać Wam życzenia.
* * *
- Wszystkiego najlepszego – usłyszałaś szept przy uchu, kiedy reszta rozgrywała kolejną partię – to dla Ciebie – podał Ci małe pudełeczko. - Ale ja nie wiedziałam... I nic dla Ciebie nie mam – odwróciłaś się w jego stronę. - Lepiej otwórz – ponaglił Cię.
W pudełeczku była śliczna bransoletka, która miała symbol nieskończoności.
- Jest piękna – uśmiechnęłaś się. - Tak jak ty od pierwszego dnia, kiedy szłaś korytarzem – uśmiechnął się i ucałował w czubek głowy, po czym zapiął bransoletkę. - Nie sądziłem, że on jest taki romantyczny – usłyszeliście głos Niela. - Też się po nim tego nie spodziewałem – odezwał się Ricky. - Głupoty gadacie, przecież romantyczna dusza z niego – roześmiał się Chunji, za co jego dziewczyna uderzyła go w głowę. - Zagrajmy jeszcze raz – zawołała Hye Mi, po czym zaczęła wprowadzać wasze imiona na listę graczy. - Naprawdę Cię lubię – dodał jeszcze na ucho Changjo, na co się roześmiałaś.
W tym momencie miałaś ochotę podziękować rodzicom, że przenieśli Cię do tej szkoły. Nie obchodziło Cię nawet to, że zupełnie o Tobie zapomnieli. Miałaś Changjo i to było w tym wszystkim najlepsze.
W przerwie między maturą rozszerzoną z fizyki, a matematyki. Przepraszam za błędy, ale pisałam jeszcze w kwietniu i nie pamiętam, czy sprawdzałam, ateraz chciałam Wam zrobić mały prezent ! ;-) Oczywiście liczę na Wasze opinie. Pozdrawiam,
Troublemaker