wtorek, 22 kwietnia 2014

Tajeminca - Seo In Guk


- Na pewno nikogo tam nie ma? – spytałaś jeszcze raz.
- Pewnie, że nie! – oburzyła się jedna z twoich przyjaciółek.
- Sprawdziłyśmy to. – upewniła cię kolejna. Westchnęłaś ciężko i spojrzałaś uważnie na drzwi od męskiej ubikacji.
- Dobra. Wchodzę. – mruknęłaś bardziej sama do siebie niż do swoich towarzyszy.
- Fighting!
- Będziemy liczyć czas. – ostrzegła cię dziewczyna ze śmiechem. Ty tylko przytaknęłaś i ostatecznie weszłaś do toalety.
Nie słyszałaś żadnych dźwięków, które wskazywałyby na obecność kogokolwiek innego oprócz ciebie, więc rozluźniłaś się lekko.
Podeszłaś do zlewów i oprawszy się o blat, spojrzałaś na wyświetlacz w komórce. Będziesz mogła wyjść za jakieś dwadzieścia minut.
Twój względny spokój zakłóciło nagłe otworzenie się jednej z kabin. Wyszedł z niej wysoki chłopak z czapką na głowie i ciemną maską, którą zasłaniał swoją twarz. Momentalnie zamarłaś, a gdy on cię zobaczył, również zatrzymał się w połowie kroku. Nastała krępująca cisza, podczas której oboje wpatrywaliście się w siebie tępo.
- Cześć. Co tam słychać? – zapytałaś w końcu. Mimo, że była to najbardziej idiotyczna rzecz, jaką mogłaś w tej chwili powiedzieć, musiałaś jakoś się odezwać.
- Nic specjalnego? – odparł w końcu, ale za chwilę otrząsnął się z szoku. – Nie pomyliłaś przypadkiem toalet?
- Raczej nie..
- Ale to jest męska.. tak? – rozejrzał się niepewnie dookoła.
- Męska. – przytaknęłaś.
- To co ty tu robisz?
- Lubię adrenalinę. – wypaliłaś. – Zakład! Przegrałam zakład! To z tą adrenaliną, to chodziło mi o zakład! – dodałaś szybko widząc jego minę.
- Aaa~. Boże, już myślałem, że jesteś kolejnym reporterem albo jakimś świrem. – odetchnął z ulgą i powoli ruszył w twoją stronę.
- Huh? Reporterem? Coś się tu stało? – teraz to ty przejechałaś wzrokiem po pomieszczeniu.
- Czemu? – zdziwił się.
- No bo reporterzy.. – odparłaś niepewnie.
- A.. tak. Ostatnio tynk zaczął odpadać. – stwierdził spoglądając nagle na sufit.
- Tynk? – zmarszczyłaś brwi. – Co im do odpadającego tynku?
- Oni z wszystkiego zrobią sensację! – wybuchł nagle, a ty spojrzałaś na niego jak na wariata.
- Ale żeby z takiej pierdoły? – popatrzyłaś uważnie na sufit. – Nieważne. Jakie masz najbliższe plany?
- Moje plany? W sensie.. chcesz iść na randkę? – chłopak nagle zdjął maskę z twarzy. Ukazał swoją przystojną twarz z hipnotyzującymi, czarnymi oczami. Miał także charakterystyczny pieprzyk pod lewym okiem.
- Moje koleżanki zamknęły nas na jakieś piętnaście minut. – odparłaś niepewnie.
- Co? Chyba żartujesz..
- Niestety. Przykro mi, ale one były pewne, że aktualnie nikogo tu nie ma.. – westchnęłaś. Chłopak jęknął i podszedł bliżej ciebie.
- Jestem ____. – przedstawiłaś się, wyciągając tym samy dłoń w jego stronę.
- Seo In Guk. – uścisnął twoją dłoń. – Skąd jesteś? Nie wyglądasz na tutejszą.
- Przyjechałam na studia z Europy. A ty? Pracujesz tu tak?
- Co?.. Tak, tak. – przytaknął szybko i uśmiechnął się. – Jestem zwykłym, szarym pracownikiem.
- Bardziej nazwałabym cię czarnym. – stwierdziłaś ze śmiechem widząc, że cały ubrany był na ciemno.
- Nie jestem czarnym charakterem. – powiedział w ogóle się nie śmiejąc.
- Chodziło mi o ubranie. – wyjaśniłaś. – Wybacz. Moje żarty nie są śmieszne..
- Zauważyłem. – zachichotał.
- Yah. Nie powinieneś być bardziej delikatny, kiedy mówisz takie rzeczy? – mruknęłaś odwracając od niego wzrok.
- Możliwe. – wzruszył ramionami. – Ale co powiesz na lekcje z opowiadania żartów? – spytał nagle, a ty spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Czy ty chcesz coś zaproponować? – uniosłaś powoli jedną brew.
- Regularne spotkania? – uśmiechnął się.
- Nie za szybko?
- Z tego co mi się wydaje, to mamy jeszcze do wykorzystania kilka minut, a ja nie lubię marnowania czasu. – zamrugał uroczo. – A więc jak, chętna?
- Chętna. – przytaknęłaś ze śmiechem.
- O, widzisz? Naprawdę mogę cię sporo nauczyć w dziedzinie rozśmieszania ludzi. – pochwalił się.
- Mam nadzieję.. O! Lubię tą piosenkę, znasz ją? – ożywiłaś się słysząc w głośnikach znajomą melodię.
- MBLAQ – Be a man. – powiedział po chwili namysłu. – Nie znasz? To dość popularny zespół.
- Dopiero niedawno tu przyjechałam, a przez naukę nie mam zbytnio czasu na rozrywkę. – westchnęłaś.
- Och. Rozumiem. A więc, jeśli będziesz miała jakieś podobne problemy, zwróć cię  do mnie. – zaraz również wyciągnął telefon. – Dasz mi swój numer?
- Naprawdę nie lubisz marnowania czasu. – zachichotałaś, ale podyktowałaś chłopakowi dziewięciocyfrowy numer. Chciałaś jeszcze coś powiedzieć, kiedy przerwał ci krzyk twojej koleżanki. Nie zwróciłaś jednak uwagi na dziewczynę, a na reakcję chłopaka. In Guk szybko założył z powrotem maskę na twarz.
- Muszę lecieć. Odezwę się później. – szepnął i pomachawszy ci na pożegnanie, wyszedł.
- Omo. Ktoś tu był? – spytała przyjaciółka widząc wychodzącego osobnika.
-  Tak. – zaśmiałaś się.
- Przepraszam ____! Naprawdę myślałam, że tam nikogo nie było~. – jęknęła zaraz.
- W sumie.. To nic się nie stało. – poklepałaś ją pocieszająco po ramieniu.
- Naprawdę? Aż tak spodobało ci się przesiadywanie w męskiej ubikacji? – rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu. – Nieważne. Chodźmy już. – pokręciła głową i zaraz pociągnęła cię za rękę, ty posłusznie podążyłaś za nią.
***
Zaczęłaś spotykać się z In Gukiem. Na początku tylko pisaliście do siebie sms'y, jednak z biegiem czasu, zaczęliście się również widywać. Wychodziliście na spotkania, czy przychodziliście do twojego domu. Oczywiście, kiedy tylko twoich przyjaciółek akurat nie było. Na razie nie chciałaś go im przedstawiać, nie chciałaś, by atmosfera zrobiła się niezręczna. Znałaś je i wiedziałaś, że zaraz zaczęłyby swój wywiad, zasypując was pytaniami co o sobie myślicie i tym podobne.
Prawda jednak była taka, że chłopak naprawdę cię zauroczył. Był zabawny i opiekuńczy, tematy do wspólnych rozmów wam się nie kończyły i mieliście podobne poglądy. Nie dziwne więc, że po trzech miesiącach znajomości, mogłaś stwierdzić, że się zakochałaś.
***
Nie widziałaś się z chłopakiem już od tygodnia. Wszystko przez natłok nauki i egzaminów. W weekend więc postanowiłaś się odprężyć. Na pomoc przyszedł ci sms od chłopaka z propozycją spotkania w sobotę. Zgodziłaś się bez wahania.
Dlatego więc około godziny trzynastej stałaś w parku na umówionym miejscu. Słońce świeciło, jednak chłodny wiaterek przyprawiał o dreszcze. Przymknęłaś delikatnie oczy i nasłuchiwałaś delikatnego szumu drzew.
- Cześć~. – poczułaś dłoń Seo na ramieniu. Zaskoczona przez jego nagłe przybycie, podskoczyłaś delikatnie.
- Przestraszyłeś mnie! – krzyknęłaś z wyrzutem.
- To znaczy, że musisz mieć coś na sumieniu. – stwierdził rozbawiony.
- Morderstwo. – odparłaś całkowicie poważnym tonem, aż chłopak zwątpił. – Żartuję! Żartuję! – zawołałaś po chwili krępującej ciszy.
- Naprawdę musimy zrobić coś z tymi twoimi „żartami”. – zacmokał z dezaprobatą. – Chodźmy już stąd.
- Gdzie? – zapytałaś zdezorientowana. Chłopak jednak zamiast odpowiedzieć, złapał cię za rękę i zaczął ciągnąć w sobie tylko znanym kierunku.
- Zobaczysz~. – puścił ci oczko, a ty zachichotałaś rozbawiona.
***
Jak się okazało, chłopak zaprowadził cię do kina. Po wybraniu jakiegoś filmu akcji szybko poszliście na salę. Gdy usiedliście na swoich miejscach i światła zgasły, chłopak dopiero teraz zdjął z twarzy maskę.
- Właściwie, dlaczego ją nosisz? – spytałaś nagle.
- Jestem alergikiem. Wiesz, wiosna i inne pyłki. Hehe~. – zaśmiał się nerwowo i rozejrzał dookoła. – Mało ludzi.
- Faktycznie. – wzruszyłaś ramionami oglądając ludzi w tym samym pomieszczeniu. Zaraz jednak wróciłaś wzrokiem do swojego towarzysza. – Jesteś naprawdę przystojny. Nie powinieneś zasłaniać twarzy maską. – powiedziałaś po chwili wpatrywania się w niego.
- Myślisz? – zrobił komiczną minę, na co zachichotałaś.
- Pewnie. – pokazałaś mu uniesiony kciuk do góry. Chciałaś jeszcze coś dodać, jednak film się rozpoczął. Oparłaś się więc wygodnie o fotel i próbowałaś się skupić na projekcji.
Nie dane ci było jednak dokładnie oglądać. Czułaś na sobie wzrok swojego towarzysza, a gdy tylko odwracałaś się w jego stronę, ten uśmiechał się rozbrajająco.
Zrezygnowałaś więc z prób ponownego zajęcia swojego umysłu produkcją filmową i zaczęłaś się wygłupiać razem z chłopakiem obok. Stroiliście do siebie głupawe miny, śmieliście się z aktualnych min aktorów czy dopowiadaliście idiotyczne teksty, które według was ktoś powinien dopisać do scenariusza.
Wychodząc dalej śmieliście się, ale sami już nie wiedzieliście, czy z twojego potknięcia na schodach, czy z zażenowanej dziewczyny, której towarzysz usnął w czasie projekcji.
- Od teraz, do kina będziemy chodzić tylko razem. – postanowił Seo wycierając pojedynczą łzę z kącika oka. – Patrz, aż się popłakałem.
- Weź nic nie mów. Brzuch mnie okropnie boli. – jęknęłaś oplatając ręce wokół swojej tali.
- Odprowadzę cię. – postanowił nagle.
- Skoro ci się chce. – zadowolona z faktu, że będziesz miała towarzystwo w trakcie drogi powrotnej, ruszyłaś przodem. Może w Korei naprawdę zdobędziesz coś więcej niż tylko wykształcenie.
***
- Na pewno nie chcesz wejść? – upewniłaś się z uśmiechem.
- Nie chcę przeszkadzać twoim koleżankom. – odparł niepewnie.
- Jestem pewna, że nie miałyby nic przeciwko, ale skoro nie chcesz, to..
- Następnym razem. Obiecuję. – przerwał ci. Już chciał ponownie założyć swoją maskę na twarz, kiedy drzwi do mieszkania otworzyły się i wyjrzała przez nie twoja przyjaciółka.
- Przypadkiem słyszałam i na pew.. – urwała w połowie, po zobaczeniu kto stoi obok ciebie. – Omo. In Guk oppa? – zdziwiła się.
- Znacie się? – patrzyłaś to na niego, to na znajomą.
- Każdy go zna! Przecież to Seo In Guk. Sławny aktor, model i wokalista. – powiedziała zachwycona dziewczyna.
- Huh? – zaskoczona utkwiłaś spojrzenie w Koreańczyku. On natomiast stał z niepewną miną i przygryzał lekko wargę.
- Um.. To ja może was zostawię... -  twoja koleżanka wycofała się powoli do mieszkania. Ty wróciłaś więc wzrokiem do swojego towarzysza.
- Więc..
- Wybacz, że na początku ci nie powiedziałem. – powiedział chłopak.
- Dlatego nie pokazywałeś publicznie twarzy. – przytaknęłaś sama sobie.
- Chciałem ci powiedzieć, ale jakoś nie miałem kiedy. – jęknął.
- Każdy ma jakieś tajemnice, ale to naprawdę jest coś. – westchnęłaś opierając się o ścianę klatki schodowej.
- Nie chciałem żebyś przestała się ze mną przez to spotykać.
- Niby dlaczego bym miała? – uniosłaś zdziwiona jedną brew.
- Nie mam tyle czasu, ile normalni ludzie. Do tego w miejscach publicznych muszę się maskować, co chwilę wypływając jakieś idiotyczne plotki, że mam kolejną dziewczynę. Do tego wszystkiego jeszcze fani. Kocham ich, ale niektórzy są naprawdę przerażający.. – wyjaśnił. Czułaś w jego drżącym głosie smutek. – Naprawdę nie chciałem cię okłamywać.. tak wyszło..
Westchnęłaś ciężko. Niby to nic, to ciągle ten sam In Guk, w którym się zakochałaś. Nie zmieniało to jednak faktu, że cię okłamał. Nawet, jeśli dla twojego dobra, to dalej było kłamstwo.
- Masz jeszcze jakieś ciekawe tajemnice? – spytałaś powoli.
- Huh?
- No nie wiem.. Masz zaginionego brata bliźniaka, jesteś tajnym agentem służb specjalnych czy może księdzem? – zaczęłaś wymieniać.
- Nie. – zaśmiał się. – Wiesz już raczej wszystko.. chociaż. – zawahał się.
- Chociaż? Jednak jesteś tym księdzem? – zwątpiłaś.
- Nie. – zachichotał. – Mam tylko jeszcze jedną tajemnicę.. – spauzował. – Zakochałem się z tobie.
Zarumieniłaś się słysząc jego wyznanie, jednak pomimo drżących kolan, uśmiechnęłaś się szeroko.
- Chyba mam podobną tajemnicę. – stwierdziłaś.
In Guk, gdy tylko to usłyszał, spojrzał na ciebie szerokimi oczyma. Zaraz jednak wyszczerzył się w rozbrajającym uśmiechu.
- Mówisz~? – podszedł do ciebie powoli i pochylił nad tobą. – To chyba raczej miła niespodzianka niż tajemnica.
- Na to wygląda. – wzruszyłaś ramionami i spojrzałaś mu w oczy. Widziałaś, jak chłopak przybliża się do ciebie i wiedziałaś do czego to zmierza. Kiedy już wasze usta miały się złączyć, drzwi do mieszkania się otworzyły. Momentalnie odsunęłaś się więc od chłopaka i przerażona spostrzegłaś sobą przyjaciółkę.
- Omo. Ja chyba.. – zająknęła się. – Przeszkadzam chyba..
- Nie, nie. In Guk już musi iść. – powiedziałaś i zaśmiałaś się nerwowo.
- Ah, tak. Do zobaczenia. – chłopak od razu zrozumiał aluzję i pomachał ci na pożegnanie.
Ty zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, od razu zostałaś zaciągnięta do środka mieszkania.
- Jak ty go poznałaś? Kiedy? Jesteście parą? – zasypała się pytaniami, gdy tylko zamknęła za wami drzwi.
- Jak na razie co tajemnica~. – zachichotałaś.

~ Koszka 

sobota, 19 kwietnia 2014

Wolność - Sunggyu (Infinite)



Kolejny raz ten sam sen to samo straszne wspomnienie. Obudziłaś się zlana potem. Obok Ciebie na łóżku siedział już Twój starszy brat i trzymał Cię za rękę. Zdałaś sobie sprawę, że musiałaś znowu krzyczeć. Przerażona ukryłaś się w ramionach brata, który delikatnie gładził Cię po włosach.

Miałaś dwadzieścia dwa lata i nadal się nie usamodzielniłaś. Cały czas mieszkałaś ze swoim starszym braciszkiem, który się Tobą opiekował, a to wszystko przez tragedię sprzed kilkunastu lat, która rozegrała się na Twoich oczach. Zdawałaś sobie sprawę, że niszczysz życie bratu, ale nie byłaś tak silna psychicznie, by pokonać coś, co siedziało w Tobie. Jakaś niewidzialna siła, która nie pozwalała Ci się odezwać i w niektórych momentach wykonać najprostszych czynności. Od ponad dziesięciu lat nie wypowiedziałaś ani słowa, wszystko, na co było Cię stać to niekontrolowany krzyk podczas sennych koszmarów.

- Zostawię Cię teraz dobrze? - spokojnym głosem powiedział do Ciebie Hyunjeom.

Popatrzyłaś na niego wielkimi oczami, po czym skinęłaś niepewnie głową. W myślach podziwiałaś chłopaka i bardzo byłaś mu wdzięczna za to, co dla Ciebie robił. Widziałaś jak cierpi jego życie towarzyskie. Miał prawie trzydzieści lat i żadnej dziewczyny. Chciałabyś, żeby był szczęśliwy, żeby kogoś sobie znalazł, ale nie byłaś w stanie mu tego rozkazać.

- Mam dzisiaj ważne spotkanie – uśmiechnął się do Ciebie – Pamiętasz, mówiłem Ci, że staram się o nowa pracę, gdzie nie powinni być aż tak restrykcyjni co do Twojej osoby.

Twój brat dużo do Ciebie mówił, wiedziałaś, że tak zalecili Ci wszyscy specjaliści, do których woził Cię kilka lat wcześniej. Kiedy nie przynosiło to żadnych skutków, a w gabinetach pojawiały się coraz częściej słowa „ośrodek” Hyunjeom powiedział im, że Cię nie zostawi, dlatego, zamiast układać sobie życie z jakąś ładną dziewczyną został zamknięty w czterech ścianach z Tobą. Widziałaś w jego oczach, że nie miał Ci tego za złe, jednak był zły, kiedy jego obecny szef coraz częściej wypominał mu Twoją osobę, której jego zdaniem poświęcał za dużo czasu.

Hyunjeom był jednym z lepszych managerów koreańskich zespołów. Sprawdzałaś czasami co piszą o nim inni ludzie i były to pochlebne opinie. Do tej pory zajmował się on SHINee, ale ostatnio było coraz więcej zgrzytów między nimi. Wynikało głównie to z faktu, że Twój brat nie chciał się wprowadzić do dormu zespołu, by być cały czas na miejscu. On godził się na opcję, jeśli ty mieszkałabyś z nim, ale niestety tego pod uwagę nie brał jego szef.

Zastanawiałaś się, w której wytwórni poszliby na ustępstwa związane z Twoją osobą. Wiedziałaś, że brat powie Ci o tym, gdy będzie pewien całego kontraktu.

* * *

Siedziałaś w fotelu i patrzyłaś przez siebie. Często właśnie tak spędzałaś czas, kiedy dopadała Cię nicość i nie byłaś w stanie wykonać nawet najprostszej czynności. Usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi, ale nie byłaś w stanie obrócić głowy w tamtym kierunku. Twoje wszystkie mięśnie były bezwładne i niesamowicie ciężkie. Wszystko to uniemożliwiało Ci nawet uniesienie małego palca u ręki.

- ____, jestem – odezwał się i podszedł do Ciebie.

Westchnął cicho. Wiedziałaś, że był zmartwiony.

- Dostałem tę pracę, o której mówiłem wiesz? Będę teraz managerem w Wollim Entertaiment, a konkretniej będę zajmował się Infinite. Kojarzysz ten zespół? Ja poznałem ich dzisiaj. Bardzo mili szaleńcy. Na pewno się polubicie, bo lubią dużo mówić i mają milion pomysłów na minutę. Jednak jest haczyk – zawahał się – będziemy musieli wprowadzić się do ich dormu. Razem. Mój nowy pracodawca zrozumiał Twój stan i to że jesteś jedynym członkiem rodziny, który mi pozostał, dlatego zgodził się na to. Obiecałem mu, że nie sprawisz problemów. Bo nie sprawisz, prawda? Zresztą ty zawsze byłaś aniołkiem a szczególnie kiedy o coś prosiłaś – zaśmiał się lekko i pociągnął nosem. Gdybyś tylko dała radę na niego spojrzeć – Za dwa dni zaczynam, więc do tej pory musimy się tam wprowadzić. Jeśli tylko będziesz w stanie spakuj choć trochę swoich rzeczy, resztą się zajmę. Zrobię coś do jedzenia – oznajmił, choć i tak dobrze wiedział, że nic nie zjesz.

Zdarzało się, że Hyunjeom wmuszał w Ciebie jedzenie, czasami jadłaś sama jednak nie więcej niż dwa razy dziennie. Kiedy widziałaś jedzenie wywoływało ono u Ciebie mdłości, które kończyły się zazwyczaj wizytą w łazience.

* * *

- Jesteśmy na miejscu – dwa dni później wasze wszystkie rzeczy zostały przewiezione do nowego miejsca zamieszkania – Jestem pewien, że się polubicie.

Patrzyłaś przed siebie i analizowałaś jego słowa. To nie był zły początek dnia. Bez problemu zjadłaś małe śniadanie oraz mogłaś się poruszyć bez pomocy brata. Dzisiaj rano nicość przegrała z lekkim marcowym słońcem wyłaniającym się zza chmur. Miałaś takie momenty jednak po nich to przekleństwo dopadało Cię na kilka dni.

Weszliście powoli do mieszkania, gdzie przed wejściem zauważyłaś siedmiu chłopaków. Uśmiechali się od ucha do u cha i przepychali wzajemnie. Od razu zaczęłaś im tego zazdrościć. Ty nie okazywałaś żadnych uczuć od tamtego zdarzenia.

- Zaniosę tylko te rzeczy do pokoju ___ i zaraz wracamy – oznajmił Twój brat waszym nowym współlokatorom.
- Wy zostańcie, ja to zrobię – odezwał się jeden z nich, wyglądał na najstarszego. Miał włosy w odcieniu ciemnej czerwieni wpadającej w bordowy. Chłopak był średniego wzrostu, miał piękna uśmiechniętą twarz.

Popatrzyłaś na niego tak żeby nie zauważył tego, po czym on wziął wasze ostatnie dwie walizki, a ty zostałaś zaprowadzona do salonu, przynajmniej tak przypuszczałaś.

Chłopaki przedstawili się, a ty po prostu na nich patrzyłaś. Widziałaś, jak i oni spoglądali na Ciebie z jakimś smutkiem, może przerażeniem w oczach. Zebrałaś trochę siły w sobie, po czym wstałaś z kanapy ukłoniłaś się im lekko i z nieobecnym wzrokiem ruszyłaś w kierunku, gdzie oddalił się siódmy chłopak z Twoimi rzeczami. Widziałaś tylko jedne otwarte drzwi, więc w tym kierunku się udałaś. Wchodząc do pomieszczenia zauważyłaś swoje walizki i siedzącego przy nich chłopaka, który trzymał w rękach jedną z Twoich najważniejszych pamiątek. Zabrałaś mu to szybko z rąk i położyłaś się w łóżku szczelnie owijając twarz kołdrą łącznie z głową. Przytuliłaś zdjęcie mocno do siebie.

Wiedziałaś, że to, co zrobiłaś było dziwne, ale sama nie kierowałaś swoimi czynami. To nicość, która owładnęła Twój umysł i nie pozwalała na zbliżenie się do kogokolwiek. Miałaś już dość jej panowania, ale nie wiedziałaś jak możesz ją pokonać.

* * *

- Chłopaki tylko to, co Wam powiedziałem, chciałbym, żeby nikt na nią nie naciskał. Nie proszę też Was o nic. Chciałem, żebyście po prostu znali sytuację. Jestem wdzięczny Woollim, że mogę tu pracować na moich delikatnych warunkach, więc nie chciałbym sprawiać żadnych kłopotów.
- Hyung, jaki kłopot? O czym ty mówisz. Jak znajdę trochę czasu to po prostu pójdę do niej i coś jej poopowiadam skoro mówisz, że to może jej pomóc.
- Ja też, ja też – kolejne głosy wydawały aprobatę pomysłu kolegi.

Siedziałaś pod drzwiami pokoju i podsłuchiwałaś. Nie, żeby umyślnie, ale dopóki miałaś siły chciałaś poukładać część swoich rzeczy, a drzwi zostały uchylone, więc tak jakoś wyszło. Twój brat nie opowiedział im o tym, co się stało. Powiedział, że wierzy, że niedługo z tego sama wyjdziesz i jeśli będziesz chciała opowiesz im o tym. Hyunjeom poinformował ich tylko o twoim stanie.

* * *

Zawsze siedziałaś długo wieczorami. Bałaś się zasnąć, bałaś się oglądać znowu tą całą tragedię, która śniła ci się każdej nocy. Usłyszałaś ciche pukanie do drzwi, po którym ktoś powoli zaczął wchodzić do pokoju.

- Cześć, mogę? - patrzyłaś na przybyłego z szeroko otwartymi oczami – Przepraszam, że tak późno, ale zauważyłem zapalone światło, więc postanowiłem zajrzeć – uśmiechnął się do Ciebie lekko, a ty byłaś oczarowana jego uśmiechem, wtedy też uświadomiłaś sobie, że ty nie pamiętasz jak to jest być uśmiechniętym – Wcześniej się nie przedstawiłem. Jestem Sunggyu – chciał wyciągnąć do Ciebie rękę, ale usiadł tylko na krześle naprzeciwko. Wpatrywałaś się w niego, a on po prostu zaczął mówić. O zespole, fanach, koncertach. Widziałaś, że mówił o tym, co go interesowało, że robił to, co kochał – Już chyba późno – spojrzał na zegarek – pora na mnie – podniósł się z fotela – no już kładziemy się – uśmiechnął się, mimowolnie wykonałaś jego polecenie, on podszedł i okrył Cię kołdrą – Śpij dobrze – pogładził Cię delikatnie ręką po głowie, po czym wyszedł.

* * *

Następny dzień nie przyniósł Ci zbyt wielkich niespodzianek. Ponownie obudziłaś się z krzykiem, który ustał, gdy znalazłaś się w czyichś ramionach. Jednak nie były to znajome ci ramiona brata.

-Spokojnie, to tylko zły sen – usłyszałaś uspokajający szept przy uchu.

Kiedy uspokoiłaś się do końca spojrzałaś na osobą, która Cię przytulała. Okazał się nim Twój wczorajszy gość.

- Już dobrze? - patrzył na Ciebie zmartwiony – Hyung jest teraz na nagraniach z Myungsoo i Hoyą, ale uprzedził mnie, że coś takiego może się zdarzyć. Chodźmy na śniadanie, musisz coś zjeść.

Wstał z twojego łóżka i wyciągnął w Twoim kierunku rękę. Wykrzesałaś wszystkie siły, myśląc o czymś przyjemnym, by podać mu rękę. Wstając nie musiałaś już się tak skupiać. Tak jakby jego dotyk zabijał nicość.

Powoli jadłaś płatki, które dla Ciebie przyniósł. Wtedy też uświadomiłaś sobie, że dzisiejszy sen nie był taki sam jak do tej pory. Miał jedną zasadniczą różnicę, występował w nim Sunggyu. Nie był to jakiś specjalny wątek, ale nie sądziłaś, że od tych kilkunastu lat w Tym koszmarze coś się zmieni.

* * *

Nie spodziewałaś się, że Twoja „inność” zostanie przyjęta przez chłopaków tak dobrze. Każdy potrafił znaleźć dla Ciebie trochę czasu, przychodzili i po prostu opowiadali. Przez te pół roku, kiedy u nich mieszkałaś ani razu nie poczułaś się osamotniona. Ostatnimi czasy nicość nie przejmowała kontroli nad Tobą, ponieważ przestałaś stale rozpamiętywać tragedię. Zajęłaś się rozmyślaniem nad problemami chłopaków, którzy stale z nimi przychodzili. Zaczynałaś się czuć dla nich ważna, gdyż czasami zastrzegali, że powierzają ci sekret, o którym nikt inny nie wie.

Jednak twoim zdaniem największy wkład w poprawę Twojego stanu miał lider. Nie pokazywał się u Ciebie za często w dzień, ale przychodził wieczorami i przesiadywał kilka godzin. Czasami po prostu milczał, a innym razem mówił jak najęty. Zauważyłaś, że kiedy był blisko nicość nigdy się nie wtrącała, jakby chłopak założył jakąś barierę dla niej.

Zdarzały się jednak momenty, kiedy ta pustka wygrywała. Mało kto miał nad nią kontrolę podczas snu. Ty jednak ostatnio poznałaś jej słaby punkt. Nicość brzydziła się jakimikolwiek pozytywnymi uczuciami, a takie biły od Ciebie, kiedy w pobliżu był Sunggyu, wtedy nie miała odwagi się ujawnić. Raz zdarzyło mu się nawet przysnąć po jego nocnym monologu. Zasnął dotykając lekko Twojej ręki. Wszyscy byli mocno zdziwieni, kiedy rano nie obudziłaś się z krzykiem. Ty sama bardziej zdziwiona byłaś tym, że w końcu wypoczęłaś.

Od tamtej pory chciałaś, żeby lider spędzał z Tobą jak najwięcej czasu. Czułaś, że dzięki niemu możesz wrócić do normalności. Jednak nie chciałaś nic od niego wymagać. Wiadomo, że nie można nikogo do niczego zmuszać, tym bardziej, jeśli chodzi o uczucia. Zresztą nie byłabyś w stanie nawet wykrztusić słowa. Twoja bezsilność w głębi duszy Cię irytowała. W takich momentach słyszałaś cichy śmiech w Twojej głowie, co sprawiało, że zamykałaś się w sobie.

- Hej mała – usłyszałaś znajomy głos w wejściu – Słuchaj, wiem, że dziś jest ten dzień i męczyłabyś mnie, gdybyś dała radę się odezwać, ale Myungsoo dzisiaj kręci nową dramę, a Woohyun jedzie na próbę do piosenki jego nowej kolaboracji. Przepraszam, że nie mogę pojechać tam z Tobą. Za to mam nadzieję, że załatwiłem godne zastępstwo – uśmiechnął się i podszedł do Ciebie – Sunggyu się Tobą zaopiekuje, wszystko mu wyjaśniłem. Ja już muszę lecieć. Trzymaj się – Twój brat mocno Cię przytulił, po czym pocałował w czoło.

- Jak będziesz gotowa przyjdź do salonu – w drzwiach na chwilę pojawiła się roześmiana twarz lidera.

* * *

Toczyłaś wewnętrzną walkę z nicością siedząc w miejscu, do którego się udaliście.

- Zostaw mnie – wykrzyknęłaś i złapałaś się mocno za głowę – Wyjdź stąd – upadłaś na kolana i zaczęłaś cicho płakać. Sunggyu na początku był w szoku, ale później zareagował. Podniósł Cię i delikatnie przeniósł na ławkę znajdującą się naprzeciw grobu, przed którym się znajdowaliście.

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, tylko się uspokój – mówił do Ciebie.

Wpatrywałaś się w zdjęcie dziewczyny niegdyś tak bardzo podobnej do Ciebie. Nastolatka uśmiechała się na zdjęciu, które był tam umieszczone. Patrzyłaś na nią, a obrazy z tamtego dnia przemykały Ci przed oczami. W tym momencie usłyszałaś krzyk w swojej głowie, jednak nie należał on do żadnych znanych ci wcześniej. Wtedy uświadomiłaś sobie, że to pierwsza klęska nicości. Krzyczała z powodu porażki. Poczułaś lekki ból głowy, dlatego skuliłaś się nieco. Ten minimalny ruch wyczuł Twój towarzysz, który momentalnie złapał Cię za rękę.

- Chyba będzie lepiej, jeśli wrócimy do domu – stwierdził.

* * *

Siedziałaś na łóżku oparta o ścianę i wpatrywałaś się w zdjęcie, które pierwszego dnia wyrwałaś z ręki Sunggyu, kiedy ktoś wszedł niespodziewanie do Twojego pokoju. Nim podniosłaś wzrok poczułaś czyjeś ciepłe wargi na swoich. Wyczułaś też znajomy zapach perfum. Nigdy do tej pory nie odczułaś czegoś tak przyjemnego, że pragnęłaś więcej i więcej. Jednocześnie w Twojej głowie rozległ się ogromny ból, jakby coś się w niej rozrywało. Oderwałaś się od przybyłego osobnika, jednocześnie chwytając się w okolice skroni, gdzie ból był największy. On nic nie mówiąc podniósł Cię lekko do pozycji siedzącej i przytulił jednocześnie lekko głaszcząc po włosach, co jakiś czas składając w nich delikatne pocałunki.

Kiedy ból ustąpił zaczęłaś racjonalnie myśleć. Zdałaś sobie sprawę, że wraz z jego pocałunkiem kolejna część Twojego koszmaru się ulotniła. Wiedziałaś jednak, że przed Tobą najtrudniejsze zadanie związane z Twoją przeszłością.

Zanim jednak miałaś stanąć oko w oko z demonami przeszłości chciałaś poczuć jeszcze raz jego usta na swoich, jednak nie miałaś na tyle siły, by sama to zrobić.

- Jesteśmy! - usłyszeliście radosny głos Woohyuna.

Lider szybko odskoczył od Ciebie składając na czole delikatny pocałunek, po czym wyszedł z pokoju.

- Hyung możemy porozmawiać? - usłyszałaś jego poważny ton głosu.
- Tylko coś zjem – odezwał się Twój brat – przyjdę zaraz do Twojego pokoju, dobra?

Nie usłyszałaś odpowiedzi, więc mogłaś przypuszczać, że po prostu skinął głową.

* * *

Tamtego dnia lider nie pojawił się już u Ciebie w pokoju. Nie przychodził też przez kolejny tydzień. Miałaś dziwne wrażenie, że on i Hyunjeom się unikają. Chciałaś z kimś o tym porozmawiać, ale nie wiedziałaś czy byłaś na tyle silna, by wypowiedzieć chociażby jedno słowo. Musiałaś znaleźć też osobę, która wysłuchałaby Cię bez względu na to ile trwałoby to czasu. Czułaś się już o wiele lepiej psychicznie, więc bez problemu o własnych siłach przemieszczałaś się po domu. Zazwyczaj robiłaś to kiedy chłopaków nie było w dormie. Nie chciałaś rozbudzać niepotrzebnych nadziei w razie, gdyby to wszystko się nie udało. Skierowałaś się więc do pokoju Howona. Kiedy tancerz Cię odwiedzał często powtarzał, że zawsze znajdzie dla Ciebie czas, jeśli przyjdziesz do niego z jakimkolwiek problemem. Miałaś pewność, że jest w swoim pokoju, ponieważ słyszałaś dochodzącą z niego muzykę. Zapukałaś lekko, ale chłopak najwyraźniej nie usłyszał, więc weszłaś do pomieszczenia. Tancerz słuchał nieznanych ci piosenek i czytał książkę. Chwilę po Twoim zjawieniu się zauważył Cię. Jego mina pokazywała lekkie zdziwienie, gdy Cię zobaczył. Po chwili jednak zreflektował się, odłożył książkę i wyłączył piosenkę. Wskazał Ci miejsce, gdzie mogłaś usiąść, sam usiadł w fotelu obok łóżka, na którym siedziałaś.

- Jeśli będziesz gotowa to po prostu powiedz, mamy trochę czasu przed przyjściem chłopaków – uśmiechnął się zachęcająco.

Wzięłaś kilka głębokich wdechów i lekko zacisnęłaś ręce w pieści.

- Kocham go – powiedziałaś cicho.

Hoya przypatrzył Ci się uważnie.

- Nie wiedziałem, że to będą pierwsze słowa, które usłyszę z Twoich ust, ale ważne, że coś powiedziałaś – uśmiechnął się – Domyślam się o kogo chodzi. Zmienił się dzięki Tobie, wiesz? Otworzył się na świat. Zauważył, że ludzie nie wybierając tracą jakąś część swojego życia. On nie chciał już więcej tego tracić. Wcześniej mało się odzywał, jeśli nie było to konieczne.

- Ale co się z nim dzieje ostatnio? Nie przychodzi do mnie … On i Hyunjeom …

- Porozmawiam z nimi, dobrze? Nie martw się – uśmiechnął się – Wszystko się ułoży. Pomogę Ci. Dziękuję, że do mnie przyszłaś.

Siedzieliście jeszcze jakiś czas w ciszy. Nadal nie mogłaś wydobyć z siebie pełnego głosu przez blokadę, którą założyła, żyjąca jeszcze cząstka nicości.

* * *

Od momentu odwiedzin w pokoju tancerza ponownie się nie odezwałaś. Ostatnio wychodziłaś też coraz rzadziej z pokoju, zdarzało się, że wcale się nie pokazywałaś. Twój brat zauważył, że coś jest nie tak. Widział jak Twój stan wcześniej się poprawiał, ale teraz strasznie się martwił, że się ponownie odcinasz, mimo że chłopaki przychodzili do Ciebie codziennie. Doceniałaś to, że byli, jednak żałowałaś, że nie przychodzi najważniejsza dla Ciebie osoba, mimo że słyszałaś jej głos w domu.

Tego dnia nie mogłaś usiedzieć w domu, co była dla Ciebie dziwnym uczuciem. Czułaś potrzebę pójścia na cmentarz. Nie mogłaś nikogo prosić o pomoc w dostaniu się tam, ponieważ cały zespół miał dziś konferencję prasową, co oznaczało, że zostałaś sama w domu. Jednak musiałaś być samodzielna, dlatego zdecydowałaś się na samodzielną podróż.

* * *

Nie wiedziałaś ile czasu minęło odkąd przybyłaś na miejsce. Zastanawiałaś się co oni zrobiliby na Twoim miejscu. Jednak żadne rozwiązanie nie przychodziłoby na myśl.

- Tutaj jesteś – usłyszałaś głos pełen ulgi – Nie zostawiłaś żadnej wiadomości, nawet nie wiesz jak się martwiliśmy. Jak ja się martwiłem – dodał już ciszej.

Wstałaś z ławki, którą zajmowałaś i przytuliłaś się do Sunggyu, który stał jak wmurowany. Dopiero po chwili odwzajemnił Twój uścisk. Staliście tak przez chwilę, po czym ponownie usiadłaś na ławkę, a chłopak przysiadł się do Ciebie.

- Widziałam ich śmierć – pokazałaś głową na zdjęcia uśmiechniętych rodziców – Hyunjeom był na wycieczce szkolnej, a ja siedziałam w domu z babcią. Czekałam na rodziców, którzy zawieźli moją siostrę do lekarza. Cały czas patrzyłam przez okno. Pamiętam, że bardzo za nimi tęskniłam. Nie tylko za rodzicami, ale i moją siostrą, która była dla mnie niezastąpiona. Pamiętam, że wszyscy zawsze mówili, że bez siebie nie mogłybyśmy istnieć, ale w końcu byłyśmy bliźniaczkami. Niestety ona była chora, miała białaczkę, jednak wiem, że można było ją wyleczyć, bo wcześnie ją wykryto. Ona zawsze była taka uśmiechnięta – głos ci się załamał, a Sunggyu delikatnie złapał Cię za rękę – Po obiedzie ponownie usiadłam na parapecie. Po jakimś czasie pamiętam, że zauważyłam nasz samochód wjeżdżający na podjazd. Kiedy wysiedli z samochodu zza zakrętu wybiegł jakiś człowiek i oblał ich czymś – zaczęłaś cicho szlochać – Wtedy zaczęłam płakać, bo oni upadli i nie wstawali, krzyczeli. Pamiętam, że wtedy krzyczałam tak przeraźliwie, że babcia przyszła sprawdzić co się dzieje. Chciała mnie odciągnąć, gdy zobaczyła co się tam wydarzyło, ale mimo że byłam mała chciałam tam zostać. Wierzyłam, że oni zaraz wstaną i przyjdą do domu. Od tamtej pory do tego dnia, kiedy po raz pierwszy tu ze mną przyszedłeś nie wypowiedziałam ani słowa. Oni umarli na moich oczach, moja siostra – głos ci się załamał i zaczęłaś płakać.

* * *

- Nic nie mów, jak ją zaniosę do pokoju wtedy porozmawiamy – usłyszałaś stanowczy głos Sunggyu, po czym otworzyłaś oczy – O obudziłaś się – popatrzył na Ciebie zmartwiony – Wszystko w porządku?

Niepewnie skinęłaś głową, a on postawił Cię na ziemi. Kiedy tylko trochę się od niego odsunęłaś wszystko potoczyło się szybko. Twój brat w ciągu sekundy znalazł się przy piosenkarzu i już podnosił na niego rękę.

- Hyunjeom – odezwałaś się cicho.

Wszyscy spojrzeli na Ciebie.

- ____ - Twój brat patrzył na Ciebie zdumiony.
- Hyung – tym razem odezwał się Hoya – Porozmawiajmy – powiedział, po czym udał się w stronę swojego pokoju.
- Noona, ja się cieszę, że w końcu mamy szansę usłyszeć Twój głos i dobrze, że Hyung Cię znalazł – odezwał się Sungjong, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

Wykrzywiłaś usta delikatnie w grymasie, który ty chciałaś nazwać uśmiechem, po czym cicho przeprosiłaś i wróciłaś do swojego pokoju.

* * *

Nie wiedziałaś, o której zasnęłaś, ale kiedy otworzyłaś oczy za oknem było już ciemno. Podniosłaś się i spojrzałaś na zegarek, było wpół do siódmej. Wyszłaś więc z pokoju.

- Myślę, że ona sama powinna zdecydować co o tym myśli – usłyszałaś głos tancerza.
- Ale to moja siostra i myślę, że mam jakieś prawo do wyrażenia swojego zdania – teraz mówił Hyunjeom.
- Ale to są uczucia – wykrzyknął lider – Nie masz prawa decydować o uczuciach innej osoby – dodał spokojniej, a potem rozległ się plask.
- Hyunjeom! - wystraszona popatrzyłaś na brata, po czym szybko podeszłaś do Sunggyu i pociągnęłaś go za rękę do kuchni, gdzie wyjęłaś lód i delikatnie położyłaś na jego policzku, który był zaczerwieniony – Ja Cię bardzo przepraszam za mojego brata – mówiłaś cicho z lekkim przerażaniem w głosie.
- Nic się nie stało – próbował się uśmiechnąć jednak nawet to sprawiło mu lekki ból, że wyszedł z tego grymas.
- Ale … Dlaczego on Cię uderzył? - popatrzyłaś na niego zaniepokojona.

Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, więc włożyłaś woreczek z lodem do jego ręki i przyłożyłaś do policzka, przez co przeszyło Cię uczucie ciepła. Szybko odskoczyłaś od niego i poszłaś do salonu, gdzie zatrzymałaś się w znacznej odległości od brata.

- ____ - popatrzył na Ciebie błagalnie – Ja po prostu … Ty … To niemożliwe, żeby on Cię kochał. Nasza rodzina nie żyje, zostałaś mi tylko ty. Ja nie chcę stracić i Ciebie – usiadł na kanapie załamany.
- Hyung – nie wiedziałaś, kiedy Sunggyu pojawił się w pomieszczeniu – Przecież ja ci nie chcę jej zabierać. Ona zawsze będzie Twoją ukochaną młodszą siostrą.

Patrzyłaś na wszystko zdezorientowana. Nie widziałaś jak się zachować. Wszyscy wokół rozmawiali o Tobie, ale nikt nie powiedział Ci nic wprost.

- Chyba musicie porozmawiać – po dłuższym milczeniu odezwał się Twój brat patrząc na Ciebie, a potem na lidera.
- Ach … no tak … ten … tego … - jąkał się.
- Co za pacan – Hoya zaliczył efektownego faceplama.

Po prostu podeszłaś do Sunggyu i pociągnęłaś w stronę swojego pokoju.

- Więc, o co chodzi – powiedziałaś przymykając drzwi.

Na jego twarzy widniało zakłopotanie.

- Nie umiem tak na zawołanie – powiedział cicho – Ale chyba pierwsze co muszę zrobić, to Cię przeprosić. Za to ignorowanie Cię przez ostatni czas. Nie jest to do końca moja wina, ale nie miałem tyle odwagi, żeby zrobić coś wbrew woli Twojego brata – zwiesił głowę – Ale wtedy dopiero zrozumiałem jak sam bardzo Cię potrzebuję. Do tej pory nie widziałem potrzeby, by bez powodu kontaktować się z ludźmi. Wizyty u Ciebie wszystko zmieniły, poczułem się potrzebny i co najważniejsze widziałem, że niektórzy nie wybierają samotności, tylko są na nią skazani. Ten wspólnie spędzony czas zmienił mnie... Do tego stopnia, że nawet nie wiem, kiedy zacząłem coś do Ciebie czuć – mężczyzna zbliżył się powoli do Ciebie, jakby bał się, że uciekniesz – Chciałbym być ważny w Twoim życiu.

-Już jesteś – powiedziałaś cicho patrząc na niego – Poprawa mojego stanu... To wszystko dzięki Tobie – patrzył na Ciebie z niedowierzaniem – To przekleństwo, które nadal w małej cząstce we mnie siedzi zostało pokonane przez Ciebie. Przez Twój pocałunek – czułaś, że się zarumieniłaś na samo wspomnienie, więc spuściłaś głowę – przez to, że po prostu byłeś – po Twoim policzku spłynęła łza, w tym samym momencie poczułaś jak chłopak Cię obejmuje.

-Kocham Cię – szepnął prosto do ucha, a ty poczułaś ogromny ból głowy, który sprawił, że ledwo co trzymałaś się na nogach, a z gardła wydobył się przeciągły krzyk.

* * *

Kiedy otworzyłaś oczy do pomieszczenia wpadały pierwsze promienie słońca. Czułaś się wypoczęta i chciałaś się uśmiechać, ale zaraz coś ci się nie zgadzało. Ciepło na Twojej dłoni. Kiedy się poruszyłaś głowa podniosła się z łóżka, na którym spoczywała.

- Wszystko w porządku? - widziałaś zmęczone oczy brata, a wtedy wszystko sobie przypomniałaś.
- Tak. Ale co się stało?
- Długo Cię uspokajaliśmy tamtego wieczora, a kiedy nam się to udało zasnęłaś.
- Długo spałam?
- Trzy dni – popatrzyłaś na niego zdziwiona.
- Gdzie jest Sunggyu?
- Śpi. Siedział z Tobą prawie cały czas. Wczoraj wieczorem cudem z Hoyą wyprowadziliśmy go, żeby się przespał.
- Oppa … - zaczęłaś cicho, a on popatrzył na Ciebie pytająco – Ja … go kocham.
- Wiem – uśmiechnął się – Widzę jak Cię zmienił. Zawdzięczam mu Twój powrót.
- Idź się prześpij Oppa. Musiało Ci być tutaj niewygodnie – powiedziałaś zmartwiona.

Kiwnął głową i wyszedł z pokoju. Ty natomiast wstałaś z łóżka i po skorzystaniu z łazienki ubrałaś się. Postanowiłaś odwdzięczyć się chłopakom za te wszystkie godziny spędzone z Tobą, dlatego skierowałaś się do kuchni, by zrobić im śniadanie, które rozstawiłaś na stole, kiedy skończyłaś. Uśmiechnięta skończyłaś ustawiać też jedzenie na oddzielnej tacy, z którą udałaś się do pokoju lidera. Spał, ale w ubraniu i w niepościelonym łóżku jak gdyby miał gdzieś zaraz wychodzić. Postawiłaś tacę na stolik a sama przysiadłaś na skraju łóżka i delikatnie dotknęłaś policzka mężczyzny, który momentalnie się zerwał zaśmiałaś się cicho. Zajęło mu kilka minut skojarzenie faktów, ale po chwili przytulił Cię mocno i razem położyliście się na jego łóżku.

- Przyniosłam Ci śniadanie – odezwałaś się patrząc na niego.
- Wszytko już dobrze z Tobą? Nawet nie wiesz jak się martwiłem, kiedy zaczęłaś krzyczeć.
- I dlatego nie spałeś prawie trzy dni?
- To Twoja wina – oznajmił poważnie, a ty popatrzyłaś na niego przestraszona – Nic nie mówiąc mnie zaczarowałaś, a teraz słysząc Twój piękny głos tym bardziej się zakocham.

Zarumieniłaś się i ucałowałaś chłopaka w policzek.

- Dziękuję Ci za wszystko.
- Nie masz za co – odparł – za uczucia się nie dziękuje.
- To co mam robić? - popatrzyłaś na niego uważnie.
- Po prostu mnie kochaj – powiedział pewnie.
- Kocham Cię – powiedziałaś cicho – Już, wtedy kiedy mnie pocałowałeś, kiedy ukradłeś mój pierwszy pocałunek – powiedziałaś obruszona.
- I dobrze – odparł – Wszystkie Twoje pocałunki będą należeć do mnie – uśmiechnął się.
- Co to za pewność? - spojrzałaś na niego uważnie.
- Ja swoje wiem. A teraz idziemy spać. Twój chłopak musi być wypoczęty.
- To ja mam chłopaka?
- Nie przeginaj – szepnął Ci do ucha – zaraz Ci to udowodnię – pocałował Cię czule w usta.
- Chyba coś sobie przypominam – zaśmiałaś się.
- Hyung, chodź zobacz, jakie mamy cudowne śniadanie – do pokoju wpadli chłopaki, a wy momentalnie się od siebie oderwaliście, a ty dodatkowo wstałaś z łóżka.
- Oj chyba przeszkadzamy – zaśmiał się Myungsoo.
- Kanapka! – na łóżko lidera z okrzykiem wskoczył Woohyun, a za nim reszta zespołu.

Powrót do rzeczywistości był jeszcze wspanialszy niż Ci się wydawało. Znalazłaś miłość i przyjaciół, którzy zaakceptowali Cię w stanie niemal wegetatywnym, jednak dopiero teraz możesz to w pełni docenić, a co ważniejsze okazać to im.




Przepraszam za błędy, ale chciałam to już wstawić, a nie mam teraz za bardzo czasu na sprawdzanie :)
Życzę wszystkim Wesołych Świąt i dobrej pogody na Lany Poniedziałek.
Liczę oczywiście na Wasze komentarze :)

Troublemaker

wtorek, 15 kwietnia 2014

Kolega? ( P.O - Block B )

Siedziałaś w klasie czekając. Zaraz miał zabrzmieć dzwonek, by ogłosić pierwszą lekcję, jednak ty nie czekałaś na alarm. Oczekiwałaś swoich przyjaciół. Jihoon i Minjae mieli za chwilę się zjawić.
- O! – momentalnie drgnęłaś widząc dwójkę.– Minjae! Kto to?! – szybko znalazłaś się przy brunecie.
- Przecież powiedziałem, że poznacie ją po lekcjach. – zaśmiał się zawstydzony.
- Nawet nie licz na to, że ci powie. Próbowałem wyciągnąć z niego informację całą drogę. – powiedział oburzony Pyo. Zachichotałaś lekko z jego miny. Chłopak widząc twoją reakcję chciał coś powiedzieć, jednak dzwonek na lekcje skutecznie mu przerwał.
- Co jest? – spytałaś, gdy znowu nastała cisza.
- Nie, nic. – machnął ręką i usiadł do swojej ławki.
- A więc na pewno nic mi nie powiesz? – zwróciłaś się znowu do drugiego przyjaciela
- A wyglądam jakbym miał zamiar? – uniósł lekko brwi i poszedł na swoje miejsce. Prychnęłaś oburzona jego tajemniczością, jednak nauczyciel, który wszedł właśnie do klasy skutecznie uniemożliwił ci dalszą wymianę zdań z Minjae. Grzecznie wróciłaś do swojej ławki, myśląc jakimi argumentami mogłabyś skłonić chłopaka do powiedzenia więcej.
***
- Ładna jest? – przysunęłaś się do chłopaka.
- Bardzo. – odparł z uśmiechem, gdy tylko przegryzł kęs kanapki.
- Pewnie tak tylko mówi. – stwierdził sceptycznie Jihoon.
- Sam się przekonasz. Jest naprawdę śliczna. – Minjae pokazał mu język
- Tak jak twoje dotychczasowe fanki? – Pyo uśmiechnął się wrednie, a ty zaczęłaś się śmiać na wspomnienie „fanek” Minjae. Chłopak miał bowiem dziwne szczęście, że podobał się wielu starszym kobietom. Tak jak co najmniej trzem sprzątaczkom w szkole, kasjerce z osiedlowego sklepiku, przy jego bloku, czy nauczycielce od biologii.
- Jesteście okropni, wiecie? – mruknął lustrując waszą dwójkę wzrokiem.
- Oh, nie gniewaj się~. Przecież wiesz, że cię kochamy. Prawda, Jihoon? – zachichotałaś uwieszając się na ramieniu urażonego kolegi.
- Pewnie. Ale nie wiem czy mamy szanse z tą kucharką, która co chwile na ciebie zerka. – zarechotał wskazując dyskretnie na kobietę przy ladzie. Faktycznie wpatrywała się w Minjae maślanym wzrokiem. Chłopak tylko westchnął cierpiętniczo mrucząc coś pod nosem a ty ponownie wybuchłaś gromkim śmiechem.
***
- A więc, macie zachowywać się przyzwoicie, zrozumiano? – spytał poważnie Minjae
- Zawsze jesteśmy poważni. – oburzyłaś się.
- Mam przypomnieć co robiliście z zeszłym tygodniu? – chłopak spojrzał na was z politowaniem.
- Niby co? Akurat w tamtym tygodniu byliśmy wyjątkowo grzeczni~. – uśmiechnęłaś się uroczo.
- A kto zaczął tańczyć na krześle, gdy przyszedł nauczyciel w zastępstwie za pana Kima? – wzrok bruneta od razu skierował się na Jihoona. Ten tylko wzruszył ramionami.
- Ale wiesz jaki był dobry obiad, który kupiłem za pieniądze z tego zakładu? – zachichotał.
- Żałuj, że nie widziałeś miny Sungyeona. Naprawdę był pewny, że Jihoon tego nie zrobi. – wybuchłaś śmiechem na wspomnienie tamtej sytuacji.
- I właśnie o tym mówię. Żadnych kompromitujących sytuacji. – uśmiechnął się lekko widząc, jak mu zasalutowałaś.
- Minjae~! – nagle usłyszeliście czyjś głos. Spojrzałaś na dziewczynę, która machała do was z jakichś trzydziestu metrów. Twój przyjaciel odmachał jej i pokazał gestem, by do was podeszła.
- Cześć, jestem Soomi. – dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, gdy tylko do nas podeszła. Minjae miał rację, była ładną dziewczyną i wyglądała na niesamowicie uprzejmą.
- Miło mi cię poznać, jestem ____. – skłoniłaś się lekko.
- Pyo Jihoon. – przedstawił się chłopak obok ciebie.
- No to może pójdziemy się napić jakiegoś shake? – zaproponował twój drugi przyjaciel. Wszyscy zgodnie przytaknęliście, więc zaraz również ruszyliście w stronę najbliższej kawiarni.
***
Z Soomi w końcu jakoś złapaliście wspólny język. Była ona odrobinę spokojniejsza i stonowana niż ty i Jihoon. Co prawda Minjae także nie był wyjątkowo szaloną osobą, więc była duża szansa, że i z nią się dogadacie.
- Hey, zobaczcie. – Jihoon wskazał nagle w jakimś kierunku. – Kolejna fanka Minjae.
Gdy powiodłaś wzrokiem za wskazanym miejscem momentalnie wybuchłaś śmiechem. Starsza kobieta, koło pięćdziesiątki, gdy tylko zorientowała się, że cała czwórka na was patrzy, puściła oczko w stronę biednego Minjae.
- Po prostu nie mogę, czy ty masz jakiś magnez w sobie? – zarechotał Pyo.
- Co jest? – zapytała zdezorientowana Soomi.
- Na Minjae lecą tylko stare babcie, które straciły już nadzieję. – wypaliłaś odruchowo. Wtedy nastąpiła cisza, a ty dopiero po chwili zorientowałaś się, co powiedziałaś. Już chciałaś zacząć przepraszać, kiedy przerwał ci rechot Jihoo. Śmiał się tak szaleńczo, że za chwilę i pozostała dwójka przy stole zaczęła chichotać. Kiedy spojrzałaś zaskoczona na Pyo, ten tylko dyskretnie puścił ci oczko. Już wiedziałaś, że specjalnie to zrobił.
- Jesteś zabawna ____. – stwierdziła wesoło Soomi, gdy tylko złapała oddech.
- Prawda? Nasza ____ zawsze wie co powiedzieć, żeby kogoś rozweselić. – Jihoo objął cię ramieniem, a ty tylko zaśmiałaś się skrępowana.
- Tak~. Moje żarty.. Są śmieszne.. Hehe.. – przytaknęłaś i zaraz złapałaś za swój napój. Piłaś zachłannie tylko po to, by zająć usta i ponownie nie wypalić czegoś głupiego.
***
- Dzięki za to w kawiarni. – mruknęłaś, gdy wracaliście razem z Jihoonem do domu. Chłopak odprowadzał cię, jak to miał w zwyczaju, kiedy wybieraliście się gdzieś razem.
- Nie ma za co. – uśmiechnął się. – Poza tym, byłem na to przygotowany. Zawsze powiesz coś głupiego w najmniej odpowiedniej chwili.
- Nie przesadzaj. – prychnęłaś szturchając go lekko w ramię. – Tylko czasami.
- Pewnie. – w jego głosie wyczułaś ironię, jednak tylko się uśmiechnęłaś.
- Soomi wydaję się być fajną dziewczyną. – zaczęłaś. – Też powinieneś sobie znaleźć kogoś takiego.
- Ja? – chłopak momentalnie spojrzał na ciebie. – Po co?
- Jak to po co? Dziwne pytania zadajesz. Tak po prostu.
- Dodali ci czegoś do tego shake, że gadasz takie głupoty, czy co? – zmarszczył brwi udając, że poważnie się nad tym zastanawia.
- Pf. Jesteś po prostu okropnie przyziemny. – prychnęłaś. - Bierz przykład ze mnie, ja ciągle czekam na swojego ukochanego.
- I nie potrzebnie. – burknął, odwracając tym samym wzrok.
- Niby dlaczego? – oburzyłaś się, a kiedy chłopak nie odpowiadał, pociągnęłaś go za rękę by się zatrzymał. – Czyżbyś był zazdrosny?
- Niby o co? – zaśmiał się szybko.
- Oczywiście, że o mnie. – odparłaś z uśmiechem. – Ale nie martw się na zapas Jihoon~. Mam zamiar cię jeszcze trochę pomęczyć swoją osobą. – poklepałaś go delikatnie po ramieniu i poszłaś dalej. Chłopak bez słów ruszył za tobą, jednak, gdy tylko się odwróciłaś, widziałaś, jak się uśmiecha. Wykrzywiłaś zatem twarz w dziwnym grymasie, na co Jihoo odpowiedział ci podobną miną i śmiejąc się z siebie nawzajem, przemierzaliście ulicę.
***
Ty i Jihoon zaczęliście wychodzić już tylko we dwójkę. Jeśli spotykaliście się z Minjae, to tylko w obecności jego dziewczyny. Wiedzieliście jednak dobrze, że chłopak był zakochany bez pamięci i nie robiliście o to żadnej awantury. Po prostu dzieliliście wspólnie czas, stopniowo się do siebie zbliżając.
Dzisiaj również spędzaliście popołudnie razem. Była ładna pogoda, więc siedząc na ławce w parku, rozmawialiście o bzdurach.
- Według mnie, niebieskie były by lepsze. – stwierdził chłopak, patrząc uważnie na posadzone niedaleko kwiaty.
- Bo nie masz gustu. Proste i logiczne. – odparłaś, przymykając oczy przez oślepiające promienie słońca.
- Mam idealny gust.. Chociaż są pewne wyjątki. – westchnął.
- Tak, jak myślałam. – zaśmiałaś się lekko, wciąż nie otwierając oczu. – Weź. Zrób coś z tym, świeci mi prosto w twarz. – jęknęłaś mrużąc mocniej oczy. Za chwilę jednak irytujące światło zniknęło a ty spojrzałaś na przyczynę. Pyo stał teraz przed tobą lekko się schylając, dając tym samym cień. – Dzięki. – uśmiechnęłaś się. Chłopak mimo to wciąż się od ciebie nie odsuwał. – Co jest? Robisz dzisiaj za parasol?
- Mogę. – wzruszył ramionami.
- Ohoho. A co to za nagły wolontariat? – zachichotałaś.
- A kto powiedział, że wolontariat? – poruszał komicznie brwiami.
- Co chcesz? – zapytałaś rozbawiona.
- Kup mi shake’a. – zażądał po chwili namysłu.
- No to chodźmy. – wstałaś powoli z ławki, i nie czekając na chłopaka, ruszyłaś do znanej wam dobrze kawiarni.
Park znajdował się niedaleko niej, więc byliście na miejscu po jakichś pięciu minutach. Usiedliście przy waszym ulubionym stoliku w kącie, a zaraz podeszła do was kelnerka.
- Dzień dobry, mogę przyjąć zamówienie? – uśmiechnęła się lekko.
- Dwa shake czekoladowe. – powiedział chłopak.
- Może wezmą państwo opcję dla par? Ilość napoju odpowiada dwóm i jedyną różnicą jest w to, że jest rozlewany w znacznie większym kubku. Akurat mamy zniżkę dla par. – powiedziała nagle.
- Nie, dzięku..
- Pewnie! Weźmiemy opcję dla par. – szybko przerwałaś Jihoonowi. Kelnerka przytaknęła i szybko poszła w stronę baru.
- Co? – chłopak spojrzał na ciebie oszołomiony.
- Nie patrz tak. Ja płacę a każda zniżka jest mi na rękę. – wzruszyłaś ramionami. – Oj nie martw się~. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. – dodałaś widząc jego niepewną.
- No właśnie. – burknął speszony.
- Aż tak ci to przeszkadza? – jęknęłaś.
- Tak! Fakt, że jesteśmy przyjaciółmi bardzo mi przeszkadza! – wybuchł nagle i szybko wyszedł z kawiarni. Ciebie krótko mówiąc zatkało.
- A ten co? Menopauza go dopadła? – westchnęłaś i zostawiwszy pieniądze za zamówione napoje, wyszłaś za Pyo.
Nie szedł tak szybko, więc nie zajęło ci długo dogonienie go. Gdy tylko to zrobiłaś, stanęłaś prosto na jego drodze i spojrzałaś mu uparcie w oczy.
- Mógłbyś wyjaśnić dlaczego przed chwilą się tak uniosłeś? – spytałaś.
- Naprawdę nic nie zauważyłaś? – odezwał się w końcu po chwili ciszy.
- Co? Twoje ostatnie dziwne zachowanie? – oparłaś ręce na talii.
- Ah! Sam już nie wiem, co jest nie tak! Czy ty jesteś głupia czy ja beznadziejny w okazywaniu uczuć. – jęknął nagle i przykucnął.
- Wal prosto z mostu. – kucnęłaś na przeciwko niego. Jihoo podniósł na ciebie wzrok. W jego oczach widziałaś niepewność.
- Prosto z mostu? – upewnił się.
- Tak jak zawsze.
- Chyba cię lubię. – wydusił z siebie.
- C-Co? – zarumieniłaś się.
- Zaczęliśmy się częściej spotykać i nawet nie wiem kiedy, ale chciałem, żeby to były randki, a nie spotkania zwykłych znajomych. Uświadomiłem sobie, że chcę być z tobą cały czas, chcę chodzić trzymając się za ręce lub tak po prostu cię przytulić. I nie chcę być czekała dłużej na swojego ukochanego, skoro to ja mogę nim być. – widziałaś na jego policzkach rumieńce, a jego lekko zdenerwowany ton cię rozczulił.
- Dlaczego nie powiedziałeś tego wcześniej? – uśmiechnęłaś się lekko.
- Bo zawsze byłaś tylko przyjaciółką, ale nagle chciałem cię widzieć w roli mojej dziewczyny. – odparł.
- Pewnie zauważyłeś, że mam niesamowitą podzielność uwagi. – zaczęłaś powoli, na co chłopak przytaknął. – A więc mogę pełnić obie funkcje naraz.
- Naprawdę? – na jego twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Kiwnęłaś twierdząco głową, a Jihoon niepewnie przytulił cię do siebie. – Myślisz, że dadzą nam tamten zamówiony shake?
- Zapomnij o tej kawiarni. Już nigdy tam nie wrócę! Wiesz jak kelnerka i klienci się na mnie patrzyli, gdy mnie zostawiłeś? – oburzyłaś się nagle i odsunęłaś go od siebie.
- Musimy znaleźć nowe miejsce. – stwierdził.
- I to ty stawiasz. – mruknęłaś, po czym wstałaś. Pyo również szybko się wyprostował i splótł wasze dłonie razem. – Nie za szybko? – spytałaś z uniesioną brwią.
- Ile się już znamy? – zaczął nagle.
- Jakieś trzy lata?
- No to powiedzmy, że jesteśmy parą od trzech lat. To najwyższa pora na trzymanie się za ręce. – zaśmiał się i pociągnął za sobą. 


Wyszło mi więcej niż zazwyczaj, ale mam nadzieję, że się podoba ^^. Dziękuję za przeczytanie i liczę na komentarze.
~ Koszka 

sobota, 12 kwietnia 2014

Przeszłość - Gunwoo (MYNAME)

Niedawno dostałaś nową pracę. Zostałaś nianią siedmioletniej dziewczynki. Były wakacje, więc nie chodziła ona do szkoły, jej rodzice wyjeżdżali w podróż służbową, dlatego nie mogła ona zostać sama.
- Ufam Ci i wiem, że dobrze zajmiesz się naszą córką. Wszystkie telefony masz w notatniku przy domofonie – mówiła do Ciebie kobieta – Nasz syn Seyong powinien wrócić jutro wieczorem – popatrzyłaś na nią zaskoczona – Och! Nie wspominałam, że mamy jeszcze syna? No nic – uśmiechnęła się – Poznacie się – zamyśliła się na chwilę – To chyba wszystko. Będę szła, bo mąż pewnie się niecierpliwi.
- Do widzenie – ukłoniłaś się grzecznie.
- Pa mamo – dziewczynka przytuliła się do matki.
- Bądź grzeczna – uśmiechnęła się, po czym wyszła.
- To co będziemy robić? – zapytałaś swojej podopiecznej zamykając drzwi.
- Chodźmy na rower – pisnęła Seung Hee, a na co ty się roześmiałaś.
Dziewczynka była bardzo odważna i wesoła. Z tego, co zauważyłaś rzadko się smuciła. Razem miło spędziłyście całe popołudnie i wieczór. Kiedy Twoja podopieczna zasnęła ty rozgościłaś się przed telewizorem, ponieważ za chwile miała rozpocząć się Twoja ulubiona drama.

* * *

Kolejne dwa dni minęły spokojnie. Po synu państwa Kim nie było śladu, ale nie przejmowałaś się tym za bardzo. Całe dnie byłaś pochłonięta zabawą z Seung Hee, która miała niesamowicie dużo energii.
- Unnie – usiadła obok Ciebie odkładając jedną z lalek – Mama mówiła, że Oppa wraca niedługo, gdzie on jest?
- Nie wiem kochanie. Twój brat jest duży, pewnie ma dużo swoich spraw.
- Ne. Ale włóczy się tylko ze swoimi kolegami, a dla mnie nigdy nie ma czasu – zasmuciła się.
Zrobiło Ci się jej trochę żal. Nie miałaś pojęcia, dlaczego jej brat tak się zachowywał, ale postanowiłaś sobie, że tego tak nie zostawisz, gdy tylko się pojawi.
- Jest ktoś w domu – jak na zawołanie drzwi otworzyły się i do domu wszedł przystojny chłopak.
- Oppa! - dziewczynka natychmiastowo podbiegła i przytuliła się do brata, który z lekką niechęcią odwzajemnił jej uścisk.
- Gdzie rodzice? - zapytał.
- Musieli wyjechać w podróż służbową – wstałaś z kanapy – Jestem ___, opiekunka Seung Hee.
- Seyong. Słuchaj, bo jutro wpadają do mnie moi znajomi na kilka dni. Nie będziecie miały nic przeciwko, jeśli będą tu nocować? Po co mają iść do jakiegoś hotelu.
- Nie jestem pewna – nie wiedziałaś co masz zrobić, ale po chwili wpadłaś na pomysł – Tylko pod jednym warunkiem – chłopak popatrzyła na Ciebie niepewnie, po czym zadzwonił dzwonek do drzwi, które chwilę później otworzyłaś. Stała za nimi ładna brunetka.
- Cześć, zastałam Seyonga?
- Tak – uśmiechnęłaś się – Wejdź.
- Soo Jin? Co ty tu robisz? - chłopak był jakby zły i zdziwiony.
- Unnie! - dziewczynka podbiegła do brunetki i ją przytuliła, na co dziewczyna się uśmiechnęła.
- Nie odbierasz moich telefonów, spędzasz czas tylko z chłopakami. Tak się zastanawiałam ostatnio, po co się tyle o mnie starałeś? Wiedziałam od zawsze, że chcesz się z nimi trzymać, ale nie przypuszczałam, że taka będzie tego cena – zaczęła prosto z mostu, a ty zauważyłaś, że po jej twarzy zaczynają płynąć łzy.
- Kochanie – zwróciłaś się do siedmiolatki – Zaprowadź Soo Jin do łazienki, dobrze?
Dziewczynka pokiwała twierdząco głową, a starsza ufnie podążyła za nią.
- Słuchaj, nie znam Cię i nie powinnam oceniać, ale już pierwszego dnia widzę jak odtrącasz swoją młodszą siostrę, która cholernie za Tobą tęskni. Widzę, że nie tylko siostrę odtrącasz. Wiesz, gdyby chłopak po jakichkolwiek staraniach o mnie zacząłby mnie ignorować dla kumpli nawet bym do niego przychodziła. Widać, że jej zależy. Nie chcę Cię oceniać, ale zastanów się nad sobą. Możesz tez mieć moje słowa głęboko gdzieś, nie obchodzi mnie to, ale teraz ja zajmuję się tym domem, więc nie chciałabym więcej takich akcji, wiesz i jeśli to wina Twoich kolegów to lepiej, żeby tutaj nie nocowali przez te kilka dni – odwróciłaś się na pięcie i poszłaś zobaczyć jak trzyma się dziewczyna tego idioty. Inaczej nie mogłaś tego nazwać.
Obie dziewczyny siedziały w pokoju młodszej.
- Mogę? - zapukałaś, po cy nie czekając weszłaś z uśmiechem – Jestem ___. Opiekunka tej oto panny.
- Soo Jin – odparła dziewczyna patrząc na Ciebie niepewnie.
- Postanowiłam zwalczyć wszystkie zło tego świata, dlatego co powiesz na dzisiejsze wspólne nocowanie? Nie bój się nie gryzę i nie jestem psychopatką – odparłam, no co ona się roześmiała.
Spędziłyście we trójkę bardzo miło popołudnie. Dowiedziałaś się, że Soo Jin jest młodsza od Ciebie o trzy lata, a jej chłopak o dwa. Byli już ze sobą prawie dwa lata, więc nie dziwiłaś się rozgoryczeniu dziewczyny. Postanowiłaś nie wypytywać jej o nic więcej, bo z każdym wspomnieniem o nim robiła się smutna, a tego dnia tego nie chciałaś. Cały dzień spędziłyście na mieście, skąd wróciłyście dopiero około osiemnastej. Wchodząc do domu usłyszałyście salwę śmiechu, zajrzałyście na chwilę do salonu, gdzie ujrzałyście Seyonga i jego kolegów. Nie zwrócili nawet na Was uwagi, a może Wam się tak wydawało.
- Idziesz? - zapytała Cię cicho Soo Jin, co otrzeźwiło Cię z myśli, gdyż wśród przyjaciół chłopaka zauważyłaś kogoś za kim jednocześnie tęskniłaś, ale też nienawidziłaś.
Razem z Soo Jin położyłyście Seung Hee spać, po czym zabrałyście z kuchni jakieś przekąski i wyszłyście do altanki. Był ciepły letni wieczór, więc mogłyście trochę porozmawiać.
- Jesteś ciekawa, prawda? - skinęłaś twierdząco głową – Te całe olewanie mnie przez Seyonga zaczęło się, kiedy poznał paczkę Gunwoo. To on był liderem, mimo że niedawno się tu przeprowadził. Wygadany, ale też nienawidzący kobiet. Dowiedziałam się, że to wszystko przez dziewczynę, która bardzo go zraniła.
- To była jego wina – odparłaś samoistnie.
- Znasz go? - Soo Jin była bardzo zdziwiona Twoimi słowami.
- Można tak powiedzieć – odparłaś – Ale to nie rozmowa na dzisiaj – uśmiechnęłaś się – Więc zależy Ci na tym idiocie?
- Kocham go i naprawdę go podziwiam, bo naprawdę długo się o mnie starał. Na początku nie mogłam uwierzyć, że się mną zainteresował, poza tym chciałam zobaczyć, że naprawdę mu zależy.
- Gdybym go teraz przyprowadziła porozmawiałbyś z nim teraz? - dziewczyna popatrzyła na Ciebie niepewnie.
- Ale... Ale co ja bym mu miała powiedzieć?
- Powiedz po prostu co czujesz i że za nim tęsknisz. Tak jak teraz dla mnie.
- Dlaczego chcesz mi pomóc?
- Za dużo pytań związanych ze mną zadajesz- puściłaś jej oczko, po czym wstałaś i udałaś się do domu, który tymczasowo zamieszkiwałaś.


* * *


- Dwa tony ciszej proszę – weszłaś do salonu i ściszyłaś muzykę – Seyong mógłbyś na chwilę zostawić swoich gości i pójść do altany? - tym razem grzeczniej zwróciłaś się o chłopaka, który o dziwo bez gadania skinął głową i opuścił pomieszczenie. Ty natomiast uczyniłaś to samo, jednak wyszłaś przed dom i usiadłaś na schodach. Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyjęłaś papierosy. Nie robiłaś tego często, ale tym razem musiałaś. Będąc w salonie czułaś na sobie jego wzrok. Bez wątpienia rozpoznał Cię. Zastanawiałaś się, jakim zbiegiem okoliczności przeprowadziliście się w to samo miejsce. Przecież miałaś go nigdy więcej nie spotkać.
- Trujesz się – usłyszałaś nad sobą, a potem poczułaś na ramionach ciepły materiał. Fakt robiło się chłodno, ale paląc jakoś specjalnie tego nie odczuwałaś.
Wzruszyłaś ramionami i chciałaś zdjąć jego sweter, jednak kiedy dotykałaś materiału, by to zrobić. Chłopak położył swoje ręce na Twoich. Twoje serce stanęło, a ty jak oparzona wyrwałaś swoje dłonie i sięgnęłaś po kolejną dawkę nikotyny, która gwałtownie została Ci odebrana.
- Nie porozmawiasz ze mną?
- Mamy jeszcze o czym rozmawiać?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie – odparł siadając obok Ciebie.
Czułaś jego perfumy, które tak uwielbiałaś. Gdyby nie Twój rozsądek już dawno rzuciłabyś się na niego.
- To nie ja zostawiłam Cię w deszczu mówiąc, że to koniec. To nie ty widywałeś mnie potem całującą się z innymi facetami – czułaś jak z Twoich oczu płyną łzy. - To wszystko było skomplikowane – powiedział cicho – Nie mogłem Ci o tym powiedzieć.
- A teraz możesz? - popatrzyłaś na niego – Nawet nie wiesz ile przepłakałam – odwróciłaś wzrok, kiedy Wasze spojrzenia się spotkały.
- Mi też nie było łatwo – oznajmił po chwili – każdego dnia wyklinałem siebie, że zgodziłem się na ten układ. Każdego dnia myślałem o Tobie, dlatego zacząłem spotykać się z kolejnymi dziewczynami. Myślałem, że tylko tak zapomnę o Tobie, jednak się nie udało, bo każdą porównywałem do Ciebie i każda z miejsca była na przegranej pozycji.
- Dla... Dlaczego chciałeś o mnie zapomnieć? O jaki układ chodziło?
- Nie chcę, żebyś znienawidziła własnego ojca.
- Ja nie mam ojca – odparłaś sucho.
Chłopak popatrzył na Ciebie uważnie, ale o nic nie pytał.
- Każdego dnia groził mi, żebym nie zbliżał się do Ciebie. Na początku to ignorowałem, kiedy przysyłał do mnie swoich ludzi. Z czasem zauważył co naprawdę czuję do Ciebie, wtedy zaczął grozić, że z Tobą nie będzie dobrze, jeżeli nie zerwę – głos lekko mu się łamał – Nie rozumiałem jak można grozić życiem własnej córki, ale nie chciałem, żeby cokolwiek ci się stało.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym?
- Ja.. Sam nie wiem – zwiesił głowę – Wybaczysz mi kiedyś?
- To nie tak, że się na Ciebie gniewałam. Nie zauważałeś mnie, liczyły się dla Ciebie nowe dziewczyny. To bolało najbardziej.
- Przepraszam – szepnął tuż przy Twoim uchu, po czym objął Cię mocno, chciałaś się wyrwać, ale uniemożliwiał Ci to – Zostańmy tak przez chwilę, proszę – westchnęłaś i ułożyłaś głowę na jego ramieniu – Tęskniłem za Tobą – ucałował Cię we włosy.
Siedzieliście tak jeszcze przez chwilę. Rozkoszowałaś się jego zapachem, którego tak bardzo ci brakowało.
- Starczy tego dobrego – powiedział – Robi się naprawdę zimno. Idziemy do środka. Poza tym jest już późno.
Chłopak odprowadził Cię pod drzwi twojego tymczasowego pokoju, po czym pocałował w czubek głowy i poszedł z powrotem na dół. Kładąc się do łóżka miałaś mętlik w głowie, dlatego też nie mogłaś zasnąć.
- Śpisz? - usłyszałaś cichy głos Soo Jin, która weszła do pokoju.
- Nie – podniosłaś się do pozycji siedzącej.
- Chciałam Ci podziękować. I zapytać czy zmieszczę się na Twoim łóżku, bo resztę pokoi zajmują chłopaki.
- Chyba jeszcze nie jest ze mną tak źle – spojrzałaś na swój brzuch uśmiechem – Wbijaj, tylko nie gwarantuję czy się rozpycham – uprzedziłaś.


* * *


Po porannej toalecie i przebraniu się w ubrania zaszłyście do pokoju Seung Hee, której tam nie było. Zmartwiłyście się, ale ze spokojem zeszłyście na dół. Dziewczynka była w kuchni razem z bratem jego kolegami.
- Wczoraj się chyba nie poznaliśmy – zwróciłaś się do trójki chłopaków – Jestem ___.
- Jestem Insoo, a to Jookyu i Jinseok, ale woli jak mówią na niego Chaejin – powiedział chyba najstarszy z nich wszystkich.
- Miło mi was poznać.
- ___, słuchaj jest sprawa. Wpadłem na pomysł, żeby pojechać na trzy dni nad morze. Dzwoniłem już do rodziców, ale powiedzieli, że muszą porozmawiać z Tobą.
- Ale chyba to nie Twoją niańką jestem – odparłaś zdziwiona.
- No nie, ale chciałbym, żeby Seung Hee pojechała z nami.
Uśmiechnęłaś się na tę wiadomość.
- To ja pójdę do nich zadzwonić – oznajmiłaś chłopakowi i wyszłaś z kuchni.
Rozmowa z państwem Kim byłą krótka, łatwa i przyjemna. Po pięciu minutach wróciłaś do pomieszczenia.
- I co powiedzieli? - Mała jedzie tylko jeśli pojadę ja – oznajmiłaś, no co wszyscy się ucieszyli.
- No to trzeba się pakować – oznajmił Seyong – My w sumie jesteśmy już gotowi, dlatego pojadę teraz z Soo Jin, żeby i ona mogła zabrać rzeczy. ___, zajmiesz się spakowaniem Seung Hee?
- Ale ja nie powiedziałam, że chcę jechać z Wami – burknęłaś pod nosem – pewnie, że ją spakują – dodałaś już głośniej – Chodź szkrabie.


* * *


Około południa wszyscy byli gotowi. Rozdzieliliście się na dwa samochody. Jeden należał do Insoo, który jako jedyny z chłopaków miał prawo jazdy. Drugi należący do państwa Kim prowadziłaś ty. Cel waszej podróży nie znajdował się daleko. Jak dowiedziałaś się po drodze Seyong zdążył już zarezerwować domek. Zaparkowałaś na podjeździe, a chłopaki wnieśli cały ekwipunek do domku. Zgodnie stwierdziliście, że po podróży pora, żeby coś zjeść, dlatego zamówiliście pizzę, gdyż nikt nie miał ochoty na przygotowywanie czegokolwiek.
- Na czas wyjazdu daję ci wolne – zwrócił się do Ciebie Seyong – Chciałbym skorzystać z Twojej rady i spędzić trochę czasu z siostrą, a jeśli mnie zamęczy Chaejin na pewno da sobie radę.
- Niech i tak będzie – uśmiechnęłaś się.
Gunwoo obserwował Cię cały czas. Nie zbliżał się na razie, ale jego wzrok był czujny i trochę Cię onieśmielał.
- Chodźmy na spacer – zaproponował Seyong., co spotkało się z aprobatą. Chwilę później wszyscy ruszyliście na plażę, na której Insoo, Chaejin i Joonkyu podeszli do grupy ludzi i zaczęli grać z nimi w siatkówkę uprzednio pozbywając się koszulek. Seyong razem z Soo Jin zabrali Seung Hee do oceanarium.
- Pójdziesz ze mną w jedno miejsce? - zwrócił się do Ciebie Gunwoo.
Skinęłaś niepewnie głową, po czym ruszyłaś za nim.
- To tutaj – oznajmił twój towarzysz.
Byliście w pięknej zatoczce, gdzie w oddali było widać jakiś statek. Fale wydawały przyjemne, uspokajające dźwięki. Morze było przejrzyste a niebo nieskazitelnie czyste, bez żadnej chmury.
- Ładnie tu – oznajmiłaś towarzyszowi.
Popatrzyłaś na niego. Był w trakcie zdejmowania koszulki, którą rzucił na piasek i położył się na niej.
- Yah! Co robisz? - zasłoniłaś oczy ręką i szybko odwróciłaś się tyłem do niego, byłaś cała czerwona. - No nie mów, że ci się nie podoba – powiedział zadziornie.
Nie odpowiedziałaś. Usiadłaś na piasku i wpatrywałaś się w morskie fale. Chwilę później poczułaś jak chłopak siada za Tobą, odwróciłaś delikatnie głowę, by lekko przemieścić się do tyłu. Oparłaś plecy o jego tors, a on splótł delikatnie wasze dłonie. Siedzieliście w ten sposób jakiś czas. Rozmawialiście, poznawaliście siebie na nowo. Bardzo za nim tęskniłaś. Mimo że zranił Cię wcześniej, wiedziałaś czym było to spowodowane. Jednak jeszcze nie chciałaś głośno niczego deklarować.


* * *


- Chciałbym Was przeprosić, a w szczególności Ciebie Soo Jin – kolejnego dnia rano przy śniadaniu Gunwoo oficjalnie przeprosił dziewczynę przyjaciela – To była moja wina, że Seyong spędzał z Tobą tak mało czasu. Po prostu kierowałem się własną przeszłością i własnymi błędami. Przepraszam.
- Dobra stary, bo się jeszcze wzruszę – oznajmił Seyong.
- Wszystko jest dobrze – oznajmiła Soo Jin z uśmiechem.
- Chodźmy dzisiaj na imprezę na molo – do domu wparował Joonkyu z jakąś kartką.
- Nie mam ochoty – jęknął Chaejin – Sam sobie idź.
- Markotny jakiś od rana jesteś – stwierdziłaś – Z chęcią się wybiorę – oznajmiłaś z uśmiechem.
- To nic. Mogę zostać z Seung Hee, przynajmniej Hyung Seyong zabierze swoja dziewczynę na randkę – na te słowa Soo Jin się zarumieniła.
- Więc wszystko ustalone – młody zostaje, a my idziemy się bawić – o ósmej wieczorem widzę wszystkich gotowych przed wyjściem – oznajmił – Idę na plażę.
- A ja idę pokazać gówniarzowi kto tu rządzi – odezwał się Insoo i wybiegł za nim.
W domku rozległ się wybuch śmiechu.


* * *


Dzień minął Wam bardzo spokojnie. Większą jego część przesiedziałaś w towarzystwie Soo Jin na plaży. Dziewczyna kazała swojemu chłopakowi zabrać siostrę do wesołego miasteczka. Cieszyła się, że chłopak o niej pamiętał, ale nie mogła zabierać tak dziewczynce brata, tym bardziej że wieczorem wychodzili bez Seung Hee. To był argument, który przekonał chłopaka i dał sobie spokój z namawianiem ukochanej na wspólne wyjście. Zaczęłyście się szykować po osiemnastej, nie miałyście pojęcia, że będziecie wychodziły na jakieś imprezy, dlatego też przewracałyście walizki, żeby znaleźć coś odpowiedniego.
- To się nada – oznajmiła Soo Jin wyjmując z walizki dwie podobne sukienki – Jedna jest dla Ciebie – uśmiechnęła się.
Podziękowałaś, po czym zaczęłaś zmieniać ubranie. Znalazłaś sandałki, które akurat pasowały do stroju, rozpuściłaś włosy i lekko się pomalowałaś. Popatrzyłaś na swoją koleżankę, która także zostawiła rozpuszczone włosy. Wyglądałyście dość podobnie, z tym wyjątkiem, że Soo Jin miała ciemniejszą cerę od Twojej.
- Na Twoim miejscu zaryzykowałabym. Wiem, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale zależy mu na Tobie i vice versa. Nie mylę się prawda? Z tego, co wiem teraz Twój ojciec Wam nie przeszkodzi, a ty będziesz mogłabyś szczęśliwa – uśmiechnęła się – Chodźmy na dół, bo Joonkyu będzie krzyczeć.
Ruszyłaś za nią trochę zszokowana, jednak przyznawałaś dziewczynie rację. Gunwoo był, jest i zawsze będzie dla Ciebie ważny i nic tego nie zmieni.
- Nawet wy jesteście punktualnie – blondyn siedział na kanapie z zegarkiem w ręku – jesteśmy wszyscy, więc możemy już iść – radośnie podniósł się z kanapy.
- Seung Hee nie zamęcz Chaejina – zwróciłaś się do siedmiolatki puszczając jej oczko, na co dziewczynka się roześmiała, po czym ruszyłaś za pozostałymi.
Czułaś na sobie czyjś uważny wzrok. Zwolniłaś trochę, bo dorównać tempa kroku Gunwoo. Zbliżaliście się do miejsca imprezy i nie chciałaś zostać sama w tym tłumie młodych ludzi. Gdy tylko dotarliście na miejsce Joonkyu od razu pobiegł do nowych znajomych, których poznał na plaży, Insoo zainteresował się, którąś z dziewczyn siedzących przy barze, a Soo Jin i Seyong ruszyli na parkiet.
- Chodźmy się czegoś napić – odezwał się Gunwoo, ruszyłaś więc w stronę baru jednak im bliżej celu się znajdowałaś tym byłaś otoczona przez większą ilość ludzi. Nagle poczułaś jak ktoś łapie cię za rękę, po czym splata palce. Uśmiechnęłaś się pod nosem, tę dłoń mogłaś rozpoznać wszędzie – Nie chcę Cię zgubić – powiedział ci do ucha, gdyż muzyka była strasznie głośna. - Chodźmy zatańczyć – zaproponowałaś, gdy skończyliście wasze napoje. Chłopak uśmiechnął się i poprowadził Cię na parkiet, gdzie przetańczyliście niemal pół nocy.


* * *


- Dobrze się dzisiaj z Tobą bawiłam – powiedziałaś do niego, kiedy szliście brzegiem plaży, a woda morska co jakiś czas oblewała Wasze stopy.
- Ja również – uśmiechnął się spoglądając na Ciebie – Jak twoje stopy? - zapytał zmartwiony.
- Dobrze – odparłaś.
Bawiłaś się tak dobrze, że lekko obdarłaś jedna z pięt, przez co chłopak stwierdził, że powinniście powoli wracać.
- Usiądźmy na chwilę – powiedział, prowadząc Cię na plażę.
Od momentu, kiedy idąc do baru splótł wasze dłonie nie puszczał jej na dłużej niż było to konieczne. Usiedliście obok siebie na miękkim piasku.
- Soo Jin powiedziała mi dzisiaj, że boję się zaryzykować – zaczęłaś – I przyznam się szczerze, że ma rację. Jednak powiedziała też coś innego, z czym zgadzam się w pełni.
- Co to takiego? - zapytał patrząc na Ciebie z wyczekiwaniem.
- Że mi na Tobie zależy, bo tak naprawdę, jeśli nie ty to nikt inny – zbliżyłaś się do niego, patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię – szepnął, po czym pocałował Cię z czułością i pożądaniem jednocześnie.
- Brakowało mi Ciebie – wychrypiałaś, gdy się od siebie oderwaliście.
Chłopak uśmiechnął się, po czym objął mocno w talii tak jakby bał się, że znów ktoś Was rozdzieli, po czym ponownie pocałował.


* * *


Wróciliście do domku, w którym było cicho. Skierowałaś się od razu do swojego pokoju, który dzieliłaś z Soo Jin i Seung Hee, jednak dziewczynki nigdzie nie było, co świadczyło o tym, że Chaejin położył ją na swoim łóżku, a randka pary tak się udała, że zajęli oni Waszą sypialnię. Miałaś szczęście, że Twoja walizka była zaraz przy wejściu. Wzięłaś więc trochę ubrań i udałaś się do łazienki, gdzie zmyłaś makijaż i przebrałaś się. Wyszłaś z pomieszczenia z naręczem ubrań i skierowałaś się do pokoju Seyonga i Gunwoo. Nie miałaś innego wyjścia, jeśli chciałaś choć trochę pospać. Delikatnie zapukałaś, po czym otworzyłaś drzwi.
- Mogę dzisiaj spać tutaj? - zapytałaś nieśmiało, obciągając w dół krótka koszulkę, którą wzięłaś do spania – Seyong powiedzmy, że zajął moje łóżko – wytłumaczyłaś.
- Więc powiedzmy, że ty zajmiesz łóżko Seyonga – odparł, po czym podsunął się do ściany zostawiając miejsce na swoim łóżku – A tak swoja drogą. Ładnie ci w mojej koszulce. Nie wiedziałem, że to ty ją masz – widziałaś w ciemności jak lustruje Cię wzrokiem, co zdecydowanie Cię zawstydzało.
- Nie patrz tak – jęknęłaś, po czym odłożyłaś swoje ubrania na wolne łóżko i zajęłaś miejsce obok chłopaka, który natychmiast okrył Cię kołdrą, po czym wtulił się w Twoje plecy i objął rękoma na wysokości brzucha.


* * *


Kiedy obudziłaś się kolejnego dnia Gunwoo nie było obok ciebie. Zrobiło Ci się trochę smutno, jednak chwilę później wszedł do pokoju.
- Przepraszam, że nie było mnie, gdy się obudziłaś – ucałował Twój policzek – zrób mi trochę miejsca – zaczął Cię delikatnie łaskotać, co dało natychmiastowe osiągnięcie celu.
Chłopak usiadł na łóżku i przyglądał Ci się uważnie.
- Jestem gdzieś brudna, że się tak przyglądasz?
Chłopak nie odpowiedział tylko się uśmiechnął i położył obok Ciebie. Chwycił Twoją prawą dłoń i nałożył na serdeczny palec pierścionek.
- Co to jest? - w Twoich oczach zaszkliły się łzy.
- Coś, dzięki czemu mam pewność, że jesteś tylko moja – obok Twojej dłoni uniósł swoją. Miał identyczny pierścionek.
- Przecież ty nie przejmujesz się takimi bzdetami – powiedziałaś patrząc na niego uważnie.
- Muszę zacząć, bo nie mogę stracić tak cennego skarbu po raz drugi – odparł.
W Twoich oczach ponownie zalśniły łzy, a po policzku spłynęła jedna, którą szybko otarł.
- Proszę Cię nie zostawiaj mnie już nigdy – powiedziałaś cicho.
Chłopak nic nie odpowiedział po prostu Cię pocałował, a ty byłaś szczęśliwa, bo tylko on jest tym właściwym. Nikt więcej nie ma klucza do Twojego serca.




Przepraszam za błędy. Dziękuję za wszystkie komentarze i namawiam do wyrażania swojej opinii :) Sprawia to, że są większe chęci do pisania !
Troublemaker

środa, 2 kwietnia 2014

Ananas? (L - INFINITE)

- Jutro mamy sesję dla Ceci około dziesiątej, tak więc wstajemy o siódmej. Menadżer po nas przyjedzie o ósmej, więc macie godzinę na doprowadzenie się do stanu używalności. Sesja potrwa, mam nadzieję, trzy godziny. Potem do szesnastej mamy wolne, bo później będzie lekcja śpiewu. Tak jak zwykle, półtorej godziny, po czym półtorej godziny tańca i około dwudziestej audycja w radiu. Potrwa do jakiejś dwudziestej drugiej, także w domu będziemy około północy. Wtedy macie iść od razu spać, żadnego oglądania telewizji czy grania na konsoli. Idziecie spać, bo pojutrze wstajemy o czwartej, żeby zdążyć na spotkanie z fanami około jedenastej w Busan. Spotkanie potr.. - Sunggyu dopiero teraz zorientował się, że jeden z członków nawet nie udaje, że go słucha – Myungsoo, jesteś z nami? – westchnął widząc visuala, który bawił się aktualnie jakąś piłeczką.
- Pewnie. – przytaknął nie odrywając wzroku od zabawki.
- ____! Oni mnie nie słuchają! – jęknął lider.
- Chłopaki! Pojutrze jedziemy nad morze! – zawołałaś z uśmiechem.
- Co? Serio?! – ucieszył się Sungyeol.
- Busan? – spytał Hoya.
- Yay! Wolne~! – Sungjong przybił piątkę z Dongwoo.
- Na długo? – ożywił się Woohyun.
- Miesiąc? – poprosił błagalnie Lee.
- Miesiąc?! Wow! Nasz szef jest genialny! – Namu podłapał temat miesięcznego urlopu.
- Moglibyśmy równie dobrze pojechać do Japonii. – stwierdził Howon.
- Och! Zjadłbym teriyaki. – powiedział najwyższy w grupie.
- A nie lepiej jakiś makaron? – jęknął maknae.
- Czasem mam wrażenie, że już wolę jak Myungsoo zajmie się sam sobą, niż oni zaczną wymyślać jakieś głupoty. – Sunggyu westchnął ciężko.
- Sam sobie wychowałeś. – wzruszyłaś rozbawiona ramionami.
- Ja? Przecież ja nic nie mówiłem. Zrób coś z nim. – wskazał niedbale ręką na L’a. – Ja biorę na siebie resztę.
Powoli podeszłaś do siedzącego na ziemi chłopaka i sama przysiadłaś obok.
- Słyszałeś? Macie pojutrze spotkanie z fanami w Busan. – zaczęłaś.
- Wow~. Zrobimy dużo ładnych zdjęć. – ożywił się nagle. I tak oto L zniknął i pojawił się Myungsoo. – Ja chcę już jechać~!.. Jedziesz z nami? – spoważniał nagle.
- Nie wiem. Będę musiała pogadać z szefem. – odparłaś.
- Musisz! Rozkazuję ci. -  uśmiechnął się dumnie.
- Skoro tak to rzeczywiście muszę. – zaśmiałaś się.
- Co musisz? – do waszej rozmowy wtrącił się Sunggyu.
- ____ jedzie z nami, prawda? – zapytał visual.
- Pewnie. Gadałem już z CEO. – przytaknął lider. – Pomożesz nam przy organizacji spotkania.
- Dzięki... W ogóle.. Nie miałeś ich ogarnąć? – spojrzałaś na resztę członków, która aktualnie krzyczała coś o gotowanych ośmiornicach.
- Nie. Mam dość. Jestem wspaniałym liderem, ale przy nich się poddaję. – Sunggyu cierpiętniczo westchnął.
- W końcu się zmęczą. – wzruszyłaś ramionami – Chyba. – zwątpiłaś widząc jak skaczą po kanapie.
- Oby. ____, oby. – mruknął najstarszy.
***
Dzień przed wyjazdem minął bardzo szybko. Wszyscy byli podekscytowani i żyli jutrem. Planowali co będziecie robić w wolne, gdyż faktycznie, CEO pozwolił zostać wam jeden dzień dłużej. Niewiele, ale zawsze coś.
Przez wczesną godzinę wyjazdu miałaś zostać w dormie na noc. Po raz pierwszy. Często tu bywałaś, bo przyjaźniłaś się z chłopakami, ale nigdy tu nie spałaś.
- A więc. Gdzie chcesz spać? – spytał krótko Hoya.
- Znaczy gdzieś, gdzie nie będę przeszkadzać. – odparłaś niepewnie.
- Hałasujesz podczas snu? – podłapał temat Sunggyu.
- Mówię przez sen. – przyznałaś.
- W takim razie pokój Dongwoo i L wita. Ich nie obudzisz nawet, jakbyś chciała. – zaśmiał się Sungyeol.
- Pasuje ci? – zapytał Jang.
- Jeśli nie macie nic przeciwko, to ja też. – stwierdziłaś.
Tak oto wylądowałaś w jednym pokoju z Myungsoo i Dongwoo. Oboje szybko zasnęli, jednak ty nie mogłaś usnąć. Zawsze ciężko ci przychodziła pierwsza noc w obcym domu, dlatego przewracałaś się z jednego boku na drugi.
Dopiero koło trzeciej wstałaś. Pomimo tego, że nie spałaś, jak na razie czułaś się dobrze. Wzięłaś cicho prysznic i zabrałaś się za przygotowywanie jakichś przekąsek na drogę.
- Co robisz? – usłyszałaś zaspany głos. Momentalnie podskoczyłaś z trzymaną w dłoni kanapką.
- Przestraszyłeś mnie. – z szybko bijącym sercem spojrzałaś na Myungsoo.
- Szybko wstałaś. - zauważył i zabrał jedną kanapkę.
- Nie mogłam usnąć. – wyjaśniłaś.
- Naprawdę? Zrobić ci kawy? – L szybko podszedł do ekspresu i nie czekając na twoją odpowiedź zaczął przygotowywać napój. Ty uśmiechnęłaś się na widok dopiero co rozbudzonego chłopaka. Skończyłaś pakować kanapki, które schowałaś do swojej torby i usiadłaś przy stole. Kim zaraz do ciebie dołączył stawiając przed tobą kubek z parującym płynem.
- Dzięki. – wzięłaś pierwszego łyka, rozkoszując się smakiem kawy. – Pamiętałeś nawet ile słodzę~. – zauważyłaś z uśmiechem.
- Pewnie. – przytaknął patrząc na ciebie uważnie.
- Naprawdę jesteś jak ananas. – powiedziałaś, odkładając kubek na stół.
- Ananas? – zdziwił się.
- Wydajesz się być kłujący, ale tak naprawdę jesteś niesamowicie słodki. – wyjaśniłaś.
- Lubisz ananasy? – zapytał nagle.
- Huh? Średnio.. – odparłaś powoli.
- A jakie owoce lubisz?
- Hmm~.. Uwielbiam truskawki. – odpowiedziałaś po chwili namysłu.
- To w takim razie wolę być truskawką. – stwierdził.
- C-co? – zmarszczyłaś lekko brwi. Czasami nie potrafiłaś nadążyć za jego tokiem myślenia.
- Sprawię, że pokochasz mnie tak, jak kochasz truskawki. – uśmiechnął się rozbrajająco, a tobie szybciej zabiło serce.
- O. Już nie śpicie? – nagle do pomieszczenia wpadł Hoya.
- Jak widzisz. – L wzruszył ramionami.
- To dobrze bo Sunggyu hyung wywala już wszystkich z łóżek. – powiedział – Niby takie chucherko, a jak pociągnie to nieźle zaryjesz w podłogę. – jęknął, a zaraz, jak na zawołanie, przyszedł sam lider. Zlustrował wzrokiem ciebie oraz Myungsoo i pokiwał zadowolony głową.
- A wy co? Jak gotowi to raz, dwa do samochodu. – wskazał głową na drzwi. – Przysłali nam innego busa, takiego na dziewięć osób, więc ustalcie jak siedzicie. – dodał i jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
- ____, siądziesz obok mnie? – L zwrócił się do ciebie. Przez jego uroczy uśmiech zarumieniłaś się lekko, ale przytaknęłaś głową.
- No to dobrze. Bo muszę zacząć wprowadzać mój plan w życie. – visual przeciągnął się niczym kot i jak gdyby nigdy nic, wyszedł z kuchni.
- Jaki plan? – zainteresował się Howon.
- Myungsoo oppa chce zostać truskawką. – mruknęłaś cicho.
- Truskawką? – tancerz spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Dokładnie. Truskawką. – przytaknęłaś. Sama byłaś w szoku, że on to powiedział.
- Cóż. Lubię truskawki. – chłopak wzruszył ramionami i tak jak Myungsoo, opuścił pomieszczenia.
- A ja chyba kocham. – powiedziałaś sama do siebie z uśmiechem. Wiedziałaś, że tego wyjazdu nie zapomnisz do końca życia.



Ta dam~. Mam nadzieję, że kolejny wątek z owocami wam nie przeszkadza XD. Zapraszam do komentowania i dziękuję tym, którzy już to zrobili~. ^^
Koszka