Otworzyłaś powoli oczy i z przerażeniem rozejrzałaś się po pokoju. Wstrzymałaś oddech, żeby lepiej usłyszeć czy bracia są w domu, jednak po krótkiej chwili nie usłyszałaś nic po za ciszą. Wstałaś powoli, usiadłaś na brzegu łóżka i zaczęłaś się zastanawiać jakim cudem znalazłaś się u siebie w pokoju. Głowiłaś się i głowiłaś jednak nic nie pamiętałaś, w końcu wstałaś i chwiejnym krokiem poszłaś do łazienki. Dochodziła godzina 9, a ty z niepokojem rozglądałaś się po całym domku w poszukiwaniu chłopców. To nie było w ich stylu spać do tak późna, dlatego zaczęłaś się martwić. Wyszłaś z łazienki i poszłaś do kuchni, żeby coś zjeść. Otworzyłaś lodówkę i wyciągnęłaś potrzebne produkty. Zrobiłaś sobie kilka kanapek, po chwili podeszłaś do czajnika, żeby zaparzyć sobie herbatę. Wstawiłaś wodę i podeszłaś do szafki gdzie znajdowały się szklanki. Ciągle byłaś półprzytomna i kiedy wyciągałaś jedna z nich, zrobiło ci się ciemno przed oczami, kubek wypadł ci z rąk i upadł na podłogę, rozbijając się na milion drobnych kawałków. Dźwięk potłuczonego szkła, był bardzo głośny i miałaś nadzieję, że ktoś wreszcie zjawi się obok ciebie, jednak jak się nie stało. Nie wiedziałaś dlaczego nikt do ciebie nie przyszedł. Kucnęłaś i zaczęłaś zbierać resztki szklanki, poczułaś się bardzo źle, bardzo chciałaś, żeby któryś z braci był teraz przy tobie. Skończyłaś sprzątać i poszłaś z talerzem do salonu i włączyłaś laptopa. Była godzina 9:50, a chłopcy jeszcze nie wstali. Postanowiłaś pójść do nich i ich obudzić, nie chciałaś marnować czasu zwłaszcza, że zostały ci 2 dni. Poszłaś do pokoju gdzie spali Zelo, Himchan i Jongup, skradłaś się cichutko i powoli otworzyłaś drzwi. W pomieszczeniu panował mrok i nic nie widziałaś, weszłaś dalej i kiedy twoje oczy przyzwyczaiły się do ciemności zobaczyłaś, że łóżka braci są puste. Przestraszona wybiegłaś z pokoju i pobiegłaś do drugiego. Teraz nie byłaś już taka cicha, chwyciłaś za klamkę i otworzyłaś drzwi. Serce zaczęło walić ci szybciej, w oczach miałaś łzy, zaczęło się spełniać to czego najbardziej się bałaś. Wchodząc do środka zapaliłaś światło i zobaczyłaś, że i tu nie ma braci. Upadłaś na podłogę i zaczęłaś głośno płakać. Nie mogłaś uwierzyć, że ich nie ma.
- Oppa! Oppa! Gdzie jesteście! - krzyczałaś.
Położyłaś się na podłodze i podkuliłaś nogi, czułaś się bardzo samotna, jak nigdy.
- Noona! Wróciliśmy! - usłyszałaś wołanie Zelo.
- Cicho! - powiedział Jongup - Obudzisz ją!
- Arasso - opowiedział Zelo.
Wybiegłaś z pokoju do braci, kiedy ich zobaczyłaś wpadłaś w objęcie Daehyun'a i mocno przytuliłaś.
- Jesteście! Nie zostawiliście mnie samej - powiedziałaś zapłakana.
- Spokojnie, nigdy cię nie zostawimy - odpowiedział łagodnie i pogładził cię po głowie.
Wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej, trzymałaś go bardzo mocno, bałaś się, że może zniknąć. Kiedy się uspokoiłaś, otworzyłaś oczy i spojrzałaś na niego. Chłopak uśmiechnął się i poklepał lekko po plecach.
- Gotowa na dzisiejszy dzień? - powiedział nagle Youngjae.
- Tak! - opowiedziałaś.
Poczułaś nagły przypływ energii i znów byłaś szczęśliwa. Spojrzałaś kątem oka na na milczącego Yongguk'a. Chłopak stał oparty o ścianę z założonymi rękami na piersi.
- Oppa? Wszystko w porządku? - zapytałaś zmartwiona.
- Tak, jak najbardziej - opowiedział lekko zły.
Domyślałaś się o co chodzi, ale nie chciałaś poruszać tego tematu, nie teraz. W tym momencie najważniejsze dla ciebie było to by spędzić z nimi jak najwięcej czasu.
- Dziś mamy w planach - zaczął Himchan, jednak zaraz dostał po głowie od Banga.
Bracia spojrzeli na siebie i wtedy zobaczyłaś jak Yongguk lekko się uśmiecha.
- Dobra, idziemy - powiedział po chwili Daehyun.
Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca w vanie, samochód ruszył. Z podejrzeniem patrzyłaś na braci i zastanawiałaś się co też oni mogli wymyślić. Po 30 minutach drogi dotarliście na miejsce. Wysiedliście, a chłopcy wzięli z bagażnika plecaki.
- A teraz trochę spacerku - powiedział Yongguk rozciągając się.
Ukradkiem zobaczyłaś jego umięśniony brzuch i cicho jęknęłaś z zachwytu. Wiedziałaś, że jest silny i wysportowany, ale że pod ubranie chowa coś takiego, to wydawało się nie możliwe. Spojrzałaś na brata, a ten na ciebie, wasze spojrzenia spotkały się. Chłopak wcale nie poczuł się zawstydzony, a ty wręcz przeciwnie. Szybko odwróciłaś głowę, żeby zakryć swoje rumieńce. Czułaś jakby twarz ci płonęła. Wzięłaś kilka wdechów i znowu podniosłaś głowę do góry.
- Idziemy! - krzyknął do was Daehyun.
Rozejrzałaś się i szybko podbiegłaś do brata. Nie wiesz czemu ale nie chciałaś teraz iść obok Banga. Czułaś się przy nim bardzo niezręcznie. Podniosłaś wzrok w górę, niebo było bezchmurne, słońce delikatnie pieściło twoją twarz. Wymarzona pogoda, jakby na zamówienie. Nagle poczułaś, że jest ci duszno, podniosłaś lekko koszulę. Myślałaś, że to dlatego, że idziecie w słońcu i najzwyczajniej w świecie jest ci gorąco. Jednak po chwili poczułaś jak z każdym krokiem brakuje ci siły. Zwolniłaś tępa i z ledwością stawiałaś kroki. Twoje mięśnie zaczęły odmawiać ci współpracy z tobą. Przestraszyłaś się, nie wiedziałaś co się z tobą dzieje, potrząsnęłaś głową i starałaś się znaleźć w sobie resztki siły.
- ___, wszystko dobrze? źle wyglądasz - poczułaś jak Bang chwyta cię na rękę.
Nie miałaś siły mu odpowiedzieć, spojrzałaś na niego przestraszonym wzrokiem, a po twoich policzkach spłynęły łzy. Ostatnie co pamiętasz to, to że brat coś krzyknął. Nie wiesz co się dalej działo, nie wiesz czy dotarliście na miejsce. Ocknęłaś się w łóżku, podłączona do jakiejś maszyny, która wydawała z siebie dźwięki, które cię drażniły. Przestraszona zaczęłaś rozglądać się po sali, wokół ciebie było pusto.
- To był sen? - powiedziałaś do siebie.
- Witaj z powrotem - usłyszałaś czyjś głos.
Spojrzałaś w prawo i zobaczyłaś lekarza, który zaczął cię badać.
- Gdzie moi bracia? - zapytałaś przestraszona.
- Bracia? - zdziwił się
- Siedmiu chłopców, byłam z nimi - opowiedziałaś.
- Nic mi nie wiadomo - rzekł obojętnie lekarz i wyszedł.
- Co? Jak to? Przecież z nimi byłam. Byłam, to moja rodzina, moja! - krzyczałaś - Yongguk Oppa! Daehyun Oppa! Słyszycie mnie?! - wołałaś zapłakana, jednak nikt nie przyszedł - To nie możliwe - zaczęłaś głośno szlochać.
Zamknęłaś oczy i po chwili usłyszałaś jak otwierają się drzwi. Do sali weszła pielęgniarka, żeby zmienić ci opatrunek.
- Przepraszam - zapytałaś - Od kiedy ja tu leżę?
- Od wczoraj - opowiedziała szatynka.
- To dzisiaj jest ostatni dzień.
- Ostatnie dzień czego? - kobieta spojrzała na ciebie zaskoczona.
- Jutro wyjeżdżam - odpowiedziałaś i znów zaczęłaś płakać.
Kobieta spojrzała na ciebie troskliwym wzrokiem i pogłaskała po głowie.
- Czy ktoś na mnie czeka? - zapytałaś z nadzieja w głosie.
-Przykro mi, ale nie - odpowiedziała cichym, smutnym głosem i wyszła.
Nie wiedziałaś co się dzieje, w szpitalu leżałaś od wczoraj czyli to nie mógł być sen. Twoi bracia istnieli, wierzyłaś w to, chciałaś w to wierzyć. A jeśli to był sen to chciałaś do niego wrócić. Chciałaś znów poczuć się kochana i potrzebna. Położyłaś się na boku i zaczęłaś płakać, nie chciałaś wierzyć, że jesteś sama.
- Przepraszam, musimy zabrać cię na badania - usłyszałaś znajomy głos.
Odwróciłaś się z nadzieją, że to jeden z twoich braci. Jednak to był lekarz, inny niż był kilka minut temu, ale nie przyglądałaś się mu. Wytarłaś łzy i powoli wstałaś w łóżku, byłaś jeszcze osłabiona dlatego mężczyzna pomógł ci usiąść w wózku. Lekarz wydawał ci się niezmiernie podobny do Himchan'a, nie tylko z głosu ale także z postury. Wsiedliście do windy i pojechaliście na sam dół. Kiedy wyszliście zobaczyłaś, że znajdujecie się na parkingu. Spojrzałaś zaskoczona na lekarza, mężczyzna bez żadnego słowa prowadził cie dalej. Nagle zobaczyłaś znajomy czarny van, z którego wyskoczyli twoi bracia. Nie wiedziałaś co się dzieje, ale byłaś taka szczęśliwa, że znów zaczęłaś płakać. Spojrzałaś zza siebie i zobaczyłaś, że owym lekarzem okazał się Himchan. Chłopacy szybko "zapakowali" się do samochodu i ruszyliście do domu. Podczas drogi uważnie przypatrywałaś się braciom i dotykałaś każdego z nich, upewniając się czy oni naprawdę istnieją.
- ___, wszystko w porządku? - zapytał Jongup, kiedy go szturchnęłaś.
- Tak Oppa, teraz tak - opowiedziałaś i uśmiechnęłaś się lekko.
W końcu dotarliście do wielkiego wieżowca. Wysiedliście i weszliście do środka. Chłopcy podeszli do ciebie, ustawili się w kółku, ty stałaś centralnie do środku.
- Co się dzieję? - zapytałaś zaskoczona.
- To nasz ostatni wieczór - szepnął Youngjae.
Po chwili usłyszałaś cichy płacz Zelo, spojrzałaś w jego stronę, ten jednak szybko się odwrócił, żebyś nie widziała jego łez.
- Widzisz nas dokładnie? - usłyszałaś głos Himchan'a.
Kiwnęłaś lekko głową, nadal nie rozumiałaś całej tej sytuacji.
- Chcemy żebyś nas takich zapamiętała - powiedział Bang.
W tej chwili łzy spłynęły ci po policzku. Wreszcie dotarło do ciebie, że to już koniec, że to ostatnia noc. Chłopcy zaprowadzili cię do dużej sali kinowej, kiedy zajęliście miejsca zaczął się film. Na wielkim ekranie zobaczyłaś napisz " Najpiękniejsze dni naszego życia". Spojrzałaś na braci, ci jednak nie odrywali wzroku od ekranu. Wtem usłyszałaś głos Banga. Spojrzałaś na ekran i zobaczyłaś brata, który krząta się po domu, w rogu widniała data poprzedzająca dzień twojego przyjazdu.
- Ruszcie się! Ma tu błyszczeć! Jutro będzie tu moja kochana siostrzyczka!
- Yes Sir! - odpowiedzieli chórem bracia.
Nie wiedziałaś, że tak się dla ciebie starali. Nagle zmiana scenerii, w rogu była data twoja przyjazdu. Zobaczyłaś przestraszoną siebie wchodzącą do nich do domu i zaskoczonych B.A.P'ów, którzy nie wiedzieli czego się spodziewać. Kolejne sceny pokazywały wasze szczęśliwe dni, dni których nigdy nie zapomnisz. Zasłoniłaś twarz rękoma, zaczęłaś strasznie płakać, nie mogłaś powstrzymać łez. Znowu poczułaś w sobie pustkę, którą nie wiedziałaś jak wypełnić. Na koniec seansu przyszedł czas na wypowiedzi braci. Pierwszy był Himchan.
" ____, byłaś, jesteś i będziesz moją małą siostrzyczką. Nigdy o tobie nie zapomną, mam nadzieję, że ty o mnie też nie"
- Nigdy Oppa - wymamrotałaś pod nosem.
Drugi był Jongup.
" ____, dużo ze sobą nie rozmawialiśmy, ale zawsze mogłaś na mnie liczyć. Kiedy czułem się źle ty przychodziłaś do mnie uśmiechnięta i od razu czułem się lepiej. Komawo"
Następny był Youngjae.
" Pamiętasz? Na początku nie było między nami za dobrze. Starałem się ciebie polubić, ale ilekroć zbliżałem się do ciebie bałem się, że mogę poczuć do ciebie coś więcej niz tylko braterska miłość. Teraz wiem, że to było głupie przez to straciłem tyle czasu z tobą. Gdybym mógł to cofnął był ten czas i zbliżył się do ciebie od razu"
Po chwili zobaczyłaś Deahyuna.
"____! Nie wiem co powiedzieć, bo ciągle nie mogę uwierzyć w to, że jak się jutro obudzę to ciebie już z nami nie będzie. Wniosłaś do naszego domu tyle pozytywnej energii, tyle miłości. Dzięki tobie staliśmy się prawdziwą rodzina. Pamiętaj na mnie możesz liczyć. Przylecę nawet do Polski, żeby rozprawić się z tymi, którzy źle ci życzą. ____ Saranghae! "
- Ja ciebie też Oppa - powiedziałaś cicho i wytarłaś łzy, które nieustannie wylewały ci się.
"Noona! Widzę to! Nie płacz! Bo ja widzę twoje łzy to moje serce też płacze. Kocham cię uśmiechniętą i taką ciebie zapamiętam. Byłem twoim zwierzchnikiem, mi powierzyłaś swoje sekrety. Cieszę się, że mi zaufałaś. Noona! Saranghae!"
- Ah... Zelo, mój mały kochany braciszek - szepnęłaś.
Wreszcie przyszła pora na Yongguk'a.
"____. Wiesz... Ciężko mi jest to powiedzieć... Jesteś moją kochaną siostrzyczką. Mieliśmy wzloty i upadki, ale zawsze stawialiśmy im czoła. Razem możemy więcej i nie pozwolę na to, żeby ktoś nas rozdzielił. Jesteśmy rodziną, a rodziny się nie rozdziela. Będę walczył o ciebie, obiecuję."
- Trzymam cię za słowo Oppa- powiedziałaś i spojrzałaś na braci.
Ku twojemu zdziwieniu ich przy tobie nie było. Spojrzałaś zaskoczona na scenę pod ekranem i zobaczyłaś chłopców i wielkim tortem.
- Noona! Chodź do nas - zawołał cię Zelo.
Zaskoczona zeszłaś do nich i powoli weszłaś na scenę.
- ___ Dziękujemy ci za wszystko - powiedział Himchan i mocno cie przytulił.
- To ja wam dziękuję - wymamrotałaś i znowu zaczęłaś płakać.
Wtedy bracia podeszli do ciebie i mocno ścisnęli.
- Za dużo wrażeń. Wracajmy do domu - powiedział nagle Bang.
~Dżasta