- Moja mama wyszła za mąż –
oznajmiła Twoja przyjaciółka, kiedy to weszła niespodziewanie do
Twojego mieszkania, tradycyjnie bez pukania.
- No i mnie nie zaprosiła? - zaśmiałaś
się.
- Ona mnie nie zaprosiła! Była tylko
ona, jej facet i świadkowie! - powiedziała oburzona – Wrócili
kilka dni temu i pierwsze co zrobili to przenieśli wszystkie jej
rzeczy do jego mieszkania. Dopiero jak wróciłam do domu i byłam
przekonana, że nas okradli zadzwoniła do mnie z tą informacją
oraz z zaproszeniem na obiad kolejnego dnia.
- I ty mi dopiero to mówisz? Dlaczego
wcześniej do mnie nie przyszłaś?
- No bo przez ostatnie dni poznawałam
znajomych mojego Oppy.
- Oppy? – powiedziałaś zdziwiona.
- No bo mam brata przyrodniego –
uśmiechnęła się – Mamuśka pojechała po bandzie –
wykrzyknęła – Ale... Jest sprawa.
- Przecież to jasne, że
bezinteresownie byś tu nie przyszła – wytknęłaś jej.
- I tak jesteś moją najlepsiejszą
psiapsiółą. Jest impreza – oświadczyła.
- Nie ma takiej opcji – oznajmiłaś.
- Dlatego zaprosiłam znajomych mojego
Oppy tutaj – oświadczyła zadowolona.
- Yah! Ale co z jedzeniem? Alkohol? Oni
mi mieszkanie rozniosą ! - zaczęłaś panikować.
- Wszystko zamówione, przestań to
dosyć kulturalni ludzie.
- Jasne na pewno jacyś studenci
szukający okazji, żeby się upić.
- I tu się mylisz, pewnie będziesz
większość z nich znała z telewizji - klasnęła w dłonie.
- Nie sądzę – odparłam
beznamiętnie – Nie mam ochoty spędzać czasu z jakimiś
rozkapryszonymi gwiazdkami.
- Ja rozumiem, że cierpisz, ale nie
możesz się izolować – zaczęła drażliwy dla ciebie temat.
- Nic nie rozumiesz. Myślisz, że
pomoże mi spędzenie czasu z kimś, kogo nie znam, bo straciłam
najważniejszą dla mnie osobę? Do tego mówisz, że powinnam ich
znać z telewizji, czyli pewnie są jakimiś zadufanymi
gwiazdeczkami, co nie mają pojęcia o prawdziwym ludzkim życiu.
Wiesz nie potrzebuję litości. Mam dopiero 23 lata, powinnam cieszyć
się z życia, a mój mąż zginął w wypadku. Może i jestem w tym
momencie zapatrzona tylko w siebie, ale myślałam, że choć raz w
życiu mogę. Nie jestem pewna czy to czas na żadną imprezę.
- To wszystko dla Ciebie – zasmuciła
się – Myślałam, że to ci pomoże. Poza tym chcę też pomóc
Oppie. Ostatnio rzuciła go dziewczyna i nie może się z tym
pogodzić i chcę, żeby trochę zapomniał, ale nie w klubie, bo tam
pozna i przeleci nowo poznaną dziewczynę – przerwała na chwilę
– Naprawdę chcę ci pomóc. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ten
cholerny wypadek był ponad dwa miesiące temu.
- To dlaczego nadal mam ten idiotyczny
gips? - zapytałaś rozgoryczona.
- Ej, spokojnie. Bo ci znów do końca
się noga nie zrośnie. Przecież wiesz, że to było ciężkie
złamanie – podeszła do Ciebie i przytuliła mocno – Kochana
wiesz przecież, że się o ciebie martwię. Znam Cię jak mało kto
i uważam, że naprawdę musisz skończyć z izolowaniem się.
Poznasz nowych ludzi. Zobaczysz, ta impreza zmieni twoje życie –
klasnęła w dłonie.
Widziałaś szczęście swojej
przyjaciółki. Naprawdę się starała. Choć nadal czułaś, że
nie do końca chcesz spotykać się z ludźmi, to nie chciałaś
odbierać jej tej przyjemności.
- Na którą mam być gotowa? -
zapytałaś.
- Chincha? Jesteś najlepsza! A gips
zdejmują ci pojutrze! Daebak! Zaprosiłam wszystkich na 19. Pojawię
się około 18 z przekąskami, alkoholem i całym dobytkiem. Do
zobaczenia – wybiegła z mieszkania.
* * * *
- No proszę, nawet z gipsem jesteś
śliczna – powiedziała Twoja przyjaciółka, gdy już wyszłaś, a
raczej wytoczyłaś się o kulach, gotowa ze swojego pokoju – Nasi
goście powinni się niedługo schodzić – uśmiechnęła się.
- Proszę Cię powiesz w końcu kto tu
przyjdzie? - zapytałaś. W głębi duszy cały czas się
zastanawiałaś, jakich znanych z telewizji gości poznasz.
- Bo w sumie dowiesz się jak przyjdą!
Surprise – zaśmiała się.
- Aish! Nagle taka tajemnicza się
stała. Jak ktoś się zjawi otwórz. Ja zasiadam na kanapie i się
nie ruszam – powiedziałaś – to Twoi goście.
- Poradzę sobie jestem duża –
zaśmiała się, po czym rozległ się dzwonek do drzwi.
Słyszałaś okrzyki, powitania i
wzajemne zachwycania się swoim wyglądem. Z ulgą stwierdziłaś, że
Twoja przyjaciółka nie zaprosiła tylko kolegów swojego brata, ale
także jego znajome. Od długiego czasu nie czułaś się dość
swobodnie w towarzystwie większości mężczyzn. Odkąd zginął
Twój mąż, stworzyłaś pomiędzy sobą a nimi niewidzialny mur.
- Ale tu ładnie! - Twoje rozmyślania
przerwały ci damskie głosy – To naprawdę ładne mieszkanie.
Odwróciłaś głowę ku wejściu do
salonu, w którym pojawiło się pięć dziewczyn mniej więcej w
Twoim wieku.
- To ty musisz być ____. Tyle o Tobie
słyszałyśmy, miło Cię w końcu poznać. Jestem Nam Jihyun –
patrzyłaś na wszystkie dziewczyny uważnie starając sobie
przypomnieć czy gdzieś już je widziałaś jednak nic ci nie
przychodziło do głowy.
- Ona Was nie kojarzy – pacnęła się
w głowę Twoja przyjaciółka – To są dziewczyny z zespołu
4minute – wyjaśniła.
- Mianhe – jęknęłaś.
- Nie przejmuj się – powiedziała
dziewczyna z krótkimi włosami – Jestem Jeon Jiyoon – po czym
zaczęła się śmiać jak szalona.
Musiałaś przyznać, że rozluźniła
tym atmosferę, przy czym już bez skrępowania poznałaś pozostałe
dziewczyny.
- Panowie jak zwykle się spóźniają
– zaśmiała się Sohyun.
- Pewnie to znowu wina Yoseoba –
zaśmiała się Twoja przyjaciółka, po czym dziewczyny opowiedziały
ci, że szykując się na jakieś poprzednie spotkanie z nimi chłopak
kilkanaście razy się przebierał, przy czym w każdym stroju robił
zdjęcie i wstawiał je na Instagrama, pytając fanów, w czym mógłby
pójść. Efektem było godzinne spóźnienie chłopaków.
Całkowicie rozluźniłaś się
rozmawiając z dziewczynami. Do tego stopnia, że poznając cały
czas nowych ludzi po prostu się uśmiechałaś i przedstawiałaś,
starając się niektórych zapamiętać, choć było to bardzo
trudne.
Rozmawiałaś właśnie ze swoją
przyjaciółką, mówiąc, że ta impreza w sumie to nie był taki
zły pomysł, gdy Hyuna przyprowadziła pięciu chłopaków.
- W końcu jesteście! - wykrzyknęła
Twoja przyjaciółka witając się z każdym z chłopaków.
- To są właśnie ci słynni już dla
Ciebie BEAST, choć w niepełnym składzie – powiedziała Gayoon,
pojawiając się obok Ciebie.
- Gdzie jest mój braciszek?
- Spóźni się – odparł blondyn o
bladej twarzy.
- Yah! Co on sobie myśli. Co ja się z
nim mam – Twoja przyjaciółka przeklinała swojego brata, a
wszyscy się z niej śmiali.
- To jest właśnie ____. Najlepsza
przyjaciółka siostry Doo Joona – przedstawiła Cię Hyuna.
- Yah! Jak to możliwe, że do tej pory
się nie znaliśmy? Jestem Dongwoon – przedstawił się szatyn.
- A ty znowu swoje podrywy, trochę
szacunku do starszych – powiedziała Twoja przyjaciółka, ciągnąc
go lekko za ucho.
- Aish! - Chłopak podrapał się po
głowie – Neona, mianhe.
- Nic się nie stało –
odpowiedziałaś grzecznie – Jestem ____ - podałaś mu rękę, po
czym poznałaś resztę zespołu, prócz tajemniczego brata Twojej
przyjaciółki.
* * * *
Impreza rozkręciła się na dobre.
Mimo że imion większości ludzi nie pamiętałaś, a do tego przez
większość czasu urzędowałaś na kanapie, to zawsze znalazł się
ktoś, kto by z Tobą pogadał. Zmęczona z powodu głośnej muzyki
postanowiłaś się przewietrzyć, dlatego skierowałaś się na
balkon. Chciałaś przez parę minut odetchnąć świeżym
powietrzem. Jednak wychodząc z mieszkania zauważyłaś, że ktoś
już się tam znajduje i właśnie próbuje wyrzucić telefon.
- Wiesz, że jest to 11 piętro i
wątpię, że gdy już wytrzeźwiejesz coś z niego zostanie –
powiedziałaś, po czym przedostałaś się na mini sofę, która
stała w rogu. Wciągnęłaś kilka razy powietrze i popatrzyłaś na
osobę, która okazała się wysokim brunetem.
- Jeśli tego nie wyrzucę to do niej
zadzwonię i się zbłaźnię, bo jestem pijany – odparł patrząc
na Ciebie.
- Daj ten telefon – powiedziałaś,
no co on niepewnie podał ci urządzenie. Wyjęłaś kartę, po czym
oddałaś mu telefon – Jaki będzie problem jak wyrzucisz tylko
kartę? Rozpoczniesz nowe życie, z nowym numerem telefonu.
- Dlaczego pomagasz pijanemu?
- Bo przynajmniej mogę pomóc komuś –
odparłaś i zamyśliłaś się. Może jest przesadą, że sobie nie
możesz pomóc, najzwyczajniej nie czujesz się gotowa na to, by coś
zmieniać. Nadal za nim tęsknisz, nadal nie wyrzuciłaś jego
rzeczy. Wszystko zostało tak jak pozostawił w tym piekielnym dniu.
Twoje rozmyślania przerwał siadający
obok mężczyzna.
- Może i jestem pijany, ale wszystko
rozumiem. A ty?
- Co ja?
- Chciałabyś coś wyrzucić? Zacząć
od nowa?
- Myślę, że nie jestem jeszcze na to
gotowa – odparłaś.
- Więc jeśli już będzie zrobimy to
razem. Zaczniemy od nowa w tym samym momencie – powiedział, po
czym zabrał od Ciebie kartę do telefonu i schował ją w kieszeni
kurtki.
- Przecież potem i tak się nie
spotkamy – powiedziałaś patrząc w gwiazdy, jednak odpowiedziała
ci cisza. Popatrzyłaś na chłopaka, który walczył sam ze sobą,
jednak w końcu zasnął, kładąc głowę na Twoim ramieniu, a ręką
obejmując w pasie. W tym samym momencie, w którym to zrobił,
ogarnęło Cię ciepło w sercu. Jak gdyby narodziła się w Tobie
nadzieja na lepsze jutro. Ogarnęło Cię podobne uczucie jak wtedy
gdy jeszcze żył On i Cię przytulał.
Odgarnęłaś od siebie te myśli, po
czym próbowałaś wstać, jednak chłopak wtedy przytulił Cię
mocniej.
- Proszę nie idź – powiedział
cicho.
Nie wiedziałaś co możesz zrobić,
nie znałaś go, ale chciałaś mu pomóc. Czułaś, że możesz to
zrobić. Sięgnęłaś po koc, który leżał na oparciu sofy i
przykryłaś Was oboje, o czym oparłaś się o mebel. Patrząc na
gwiazdy nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś.
* * * *
- Zimno – jęknęłaś otwierając
jedno oko, po czym ogarnęłaś, że spałaś na balkonie, a nie w
swoim pokoju. I wtedy przypomniałaś sobie o tym, dlaczego tu
spałaś. Rozejrzałaś się wokół, ale chłopaka nigdzie nie było.
Pomyślałaś, że obudził się i po prostu wyszedł jak pewnie
większość gości z imprezy.
Wstałaś i skierowałaś się do
wejścia mieszkania, w którym nie było aż tak brudno, jak się
spodziewałaś. Zajrzałaś do salonu, gdzie na kanapie leżeli
Sohyun, Gayoon, Jihyun, Yoseob i Dongwoon. W fotelu spał Junhyung.
Skierowałaś się do kuchni i zajęłaś się śniadaniem.
- Annyeong – usłyszałaś i
popatrzyłaś w wejście stali tam Hyuna i Hyunseung,
- Pomóc Ci? - zapytała dziewczyna.
- Jeśli chcecie – odparłaś z
uśmiechem – Widzę impreza się udała – zaśmiałaś na
wspomnienie śpiących w salonie.
- No wiesz Yoseob chciał spać w
wannie, ale jakoś udało nam się go przekonać, że to nie jest
koniecznie – powiedział blondyn.
- Widzę, że wy też na trzeźwo –
popatrzyłaś na nich.
- Ona tak, a ja mam po prostu mocną
głowę – zaśmiał się chłopak.
- A co z super organizatorką imprezy?
- zapytałaś ze śmiechem, myśląc, w jakim stanie jest Twoja
przyjaciółka.
- Chodziła zdenerwowana, dopóki nie
pojawił się jej brat, a potem stwierdziła, że musi się upić, bo
ma coś komuś ważnego do powiedzenia – zaśmiał się Hyunseung.
- Po prostu stwierdziła, że bez tego
nie powie Kikwangowi co do niego czuje – stwierdziła Hyuna.
- Chincha? - powiedzieliście w tym
samym momencie z tancerzem.
- Ne. Podobał jej się no w sumie
odkąd bardziej się zakolegowaliśmy – zaśmiała się dziewczyna.
- No a jak sobie przypomnę to odkąd
ją poznaliśmy to Kikwang dość dużo o niej mówił.
- No to niepotrzebnie się upijała –
stwierdziłaś – Tylko gdzie oni są teraz?
- Możliwe, że zabrał ją do domu
swoich rodziców, którzy niedaleko mieszkają – odparł chłopak.
- Zejdź ze mnie – usłyszeliście
głosy z salonu – To boli. Yah!
Ze śmiechem wstaliście od stołu, po
czym poszliście do salonu. Ty oczywiście w swoim żółwim tempie
przez ten gips.
* * *
Kiedy wszyscy się ogarnęli drzwi do
Twojego pokoju otworzyły się i wyszła zza nich Jiyoon.
- Jesteś mężatką? - zapytała.
Patrzyłaś na wszystkich przerażona.
Nie znałaś ich, a mimo to od początku polubiłaś i otworzyłaś
się, by choćby zamienić z każdym z tych szaleńców słowo.
- Nie musisz nam się tłumaczyć –
powiedziała ciepło Jihyun i przytuliła Cię.
- Powiem Wam, ale jeszcze nie teraz –
uśmiechnęłaś się.
- Już wiem – wykrzyknął Dongwoon –
Noona musisz koniecznie przyjść na nasz występ. Poznasz w końcu
Doo Joona Hyunga, bo pewnie wczoraj nie miałaś okazji. No i
zobaczyć jak cudownie śpiewamy. Noona, przyjdziesz?
Zaśmiałaś się.
- Kiedy to będzie? - zapytałaś.
- Za trzy dni – odparł Maknae.
- Nie mam żadnych planów, a jutro
zdejmują mi gips, więc bez przeszkód będę mogła przyjść –
odparłaś. Tak to pora na zmiany. Miałaś postanowienie i chciałaś
się go trzymać.
- Yay!
* * * *
- Ruszaj się! Bo się spóźnimy –
krzyczała na Ciebie Twoja przyjaciółka, która przyjechała po
Ciebie przed koncertem.
- Już idę – odparłaś z uśmiechem.
Odkąd razem z tancerzem wyznali sobie
co czują, w Twoją koleżankę jakby coś wstąpiło. Miała w sobie
jeszcze więcej energii i przestała się spóźniać.
Na miejsce dojechałyście na pół
godziny przed czasem. Dzięki specjalnym wejściówkom nie
musiałyście czekać w długiej kolejce. Gdy dotarłyście na swoje
miejsca przywitałyście się z dziewczynami z 4minute.
- W końcu poznasz mojego Oppę, nie
wiem jak to możliwe, że dopiero teraz – zaczęła ponownie Twoja
przyjaciółka.
- Yah! Powtarzasz mi to od tych trzech
dni! Na wszystko przyjdzie czas – odparłaś spokojnie.
- Zaczyna się – powiedziała
podekscytowana Sohyun.
Patrzyłaś jak na scenę wbiegają ci
znane twarze, prócz jednej. Ale kiedy przyjrzałaś się temu
słynnemu Doo Joon'owi rozpoznałaś w nim chłopaka z balkonu, na co
Twoje serce zaczęło mocniej bić. Przypatrywałaś mu się jak
zaczarowana, po czym uświadomiłaś sobie, że pewnie Cię nie
pamięta skoro był pijany. Jednak nie przeszkadzało ci wpatrywać
się w niego niemal cały koncert zespołu.
- Chodź za kulisy, no chodź! - Twoja
przyjaciółka, gdy tylko chłopaki zeszli ze sceny nie dawała ci
spokoju.
- No idę, spokojnie – zaśmiałaś
się – Kikwang poczeka.
- Wredna jesteś – stwierdziła.
- No to biegnij ja przyjdę z
dziewczynami – nie zdążyłaś skończyć a Twojej przyjaciółki
już nie było.
Cały czas się śmiejąc weszłyście
w szóstkę za kulisy.
- Noona! - Dongwoon od razu do Ciebie
przybiegł – Dlaczego tak wolno? A zresztą nie ważne. Chodź, no
chodź. Musisz poznać Hyunga! Wiesz ile mu o Tobie opowiadałem?
- Całe trzy dni – westchnął wiążąc
buta Doo Joon.
- Hyung weź się podnieś! - Maknae
podbiegł szybko do lidera – No Hyung!
- Już moment – zaśmiał się
najstarszy – Jestem … - zatrzymał się w pół zdania patrząc
na Ciebie.
- Wpadniecie dziś do naszego dormu,
nasz menadżer się zgodził, a z tego, co wiem, wy macie jeszcze
dziś czas wolny - nagle pojawił się Yoseob, który przerwał
milczenie.
- Pewnie, że tak –
odparła Jihyun.
- A ty Noona? - zwrócił się do
Ciebie.
- Przyjdzie z nami – odezwała się
Hyuna, ty tylko kiwnęłaś lekko głową.
* * * *
Będąc w drodze do dormu chłopaków
dziewczyny nie były wścibskie, ale dobrze wiedziałaś, że chciały
Cię wypytać o to, co miało miejsce za kulisami. Co prawda po
przyjściu Yoseoba, chłopaki poszli się przebrać i zmyć makijaż
i nic więcej się nie zdarzyło, to każda z nich wiedziała swoje.
Na szczęście nie naciskały, z czego byłaś zadowolona, bo sama
nie wiedziałaś jak to wszystko zinterpretować.
- Jesteśmy – powiedział kierowca,
po czym wysiadłyście z samochodu i skierowałyście się do
wejścia. Gayoon zadzwoniła dzwonkiem, po czym poczekałyście
chwilę i drzwi otworzył wam Junhyung.
- Noona! - zza rapera wyskoczył Maknae
– Chodź. Zdążyłaś zdjąć buty, po czym zostałaś pociągnięta
na górę.
- Gdzie idziemy?
- Wymogłem na Hyungu, żeby Cię
przeprosił – uśmiechnął się i zapukał do jednych z drzwi, po
czym wepchnął Cię do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
- Dongwoon powiedziałem, że
przeproszę, zawołaj mnie po prostu jak przyjdą powiedział lider
znad zeszytu, w którym coś pisał, a ci zrobiło się gorąco.
- Tym razem to ja wepchnięta przez
Dongwoona – powiedziałaś nieśmiało.
Doo Joon zamyślił się przez chwilę,
po czym podniósł wzrok i zaczął patrzeć na Ciebie, na co Twoje
serce znów zaczęło szybciej bić.
- Usiądź – wskazał na kanapę.
Skorzystałaś z zaproszenia, po czym
milczeliście przez dłuższą chwilę.
- Dlaczego powiedziałaś, że
przynajmniej możesz pomóc komuś? - zapytał cicho patrząc na
Ciebie uważnie.
Nie wiedziałaś co zrobić, a z Twoich
oczu niekontrolowanie popłynęła łza. Chłopak wstał i niepewnie
usiadł obok Ciebie. Popatrzyłaś na swoje dłonie z serdecznego
palca prawej zdjęłaś obrączkę.
- Jesteś mężatką? - powiedział
cicho – Jesteś taka młoda – Patrzył na Ciebie uważnie.
- Mój mąż zginął w wypadku.
Jechaliśmy na lotnisko, zaplanowaliśmy wakacje idealne, ale jakiś
pijany idiota musiał pokrzyżować nam plany. On zginął na
miejscu, ja miałam więcej szczęścia i teraz żyję. Tylko co to
za życie skoro osoba, którą kochałam najbardziej na świecie nie
żyje – nie kontrolowałaś już łez – Byliśmy dopiero trzy
miesiące po ślubie.
Wokalista nic nie mówił, tylko Cię
przytulił, a ty wtedy znów poczułaś to ciepło, które czułaś,
kiedy On żył.
- Do tej pory nie schowałam jego
rzeczy, nie mam na to siły – westchnęłaś cicho.
- Pamiętasz naszą rozmowę na
balkonie – zapytał nagle.
- Ne.
- Myślę, że już jesteś już na to
gotowa, by zacząć od nowa. On zawsze będzie w Twoim sercu i nic
tego nie zmieni – uśmiechnął się lekko, po czym wyjął z
Twoich rąk obrączkę i z powrotem nasunął na palec – Nie będzie
łatwo, ale dzięki wytrwałości można osiągnąć wszystko.
- Do tej pory nie myślałam, że to
możliwe, ale wtedy kiedy zasnąłeś na tym balkonie na moim
ramieniu i nie pozwoliłeś odejść pierwszy raz od jakiegoś czasu
nie śnił mi się wypadek – powiedziałaś cicho – wtedy od jego
śmierci pierwszy raz poczułam się bezpiecznie – odważyłaś się
popatrzeć na niego – Nie oczekuję niczego od Ciebie … - nie
dokończyłaś, bo chłopak delikatnie pocałował Cię w czoło, po
czym mocno przytulił.
- Zostanę z Tobą, na zawsze.
Obiecuję.
Po dość długiej przerwie. Ale matura, papiery na studia,
sprawy rodzinne trochę się tego nazbierało. Oddaję do waszych rąk i liczę, że nikt o mnie nie zapomniał. Pozdrawiam !
Troublemaker